„8 minut”. Tydzień #4: relacje trener-zawodnik, książka „Ukryta siła”

8 minut motywacji miało w tym tygodniu wymiar międzynarodowy. Ja nadawałem i nadaję z Australii, a Zoe Adamovicz z Izraela. W tym tygodniu nieco zmieniliśmy grafik z uwagi na wyjazdy i zmianę strefy czasowej. Poruszaliśmy tematy związane z treningiem podczas dalekich, co najmniej kilkudniowych wyjazdów; omawiałem książkę „Ukryta siła” (Rich Roll), poświęciliśmy sporo czasu na zagadnienie pod tytułem „Relacje zawodnik amator – trener”.  

Zanim jednak przejdziemy do podsumowania, chciałem podziękować za waszą obecność i rosnącą frekwencję. Od wczoraj mamy już ponad 1000 osób w grupie! Jeżeli jeszcze nie dołączyłeś do „ośmiominutowców”, zapraszam! Oto link do grupy na Facebooku 8 minut motywacji” 

Poniedziałek. „Trenuj, gdziekolwiek jesteś” 

Stali czytelnicy Akademii Triathlonu pamiętają z pewnością nasz cykl pod takim właśnie tytułem. Dzieliliśmy się naszymi doświadczeniami z treningów podczas służbowych i rodzinnych wyjazdów. Tym razem, zupełnie niespodziewanie i naturalnie, Zoe wznowiła ten cykl. Zachęcam was do dzielenia się swoimi doświadczeniami z treningów. Możecie założyć bloga i opisywać swoje wrażenia i treningi „gdziekolwiek będziecie”.

Zoe wspomniała również o uczuciu, które wielu z nas pewnie doświadcza, a które w skrócie nazwę: „Nie chce mi się”. Przypomnijcie sobie moment, kiedy wróciliście zmęczeni z pracy, wstaliście rano po bardzo ciężkim dniu, i nie mieliście już ochoty na nic. Ale doskonale wiecie, że już po 15 minutach od wyjścia z domu na trening biegowy, rower czy ćwiczenia ogólnorozwojowe, uczucie „Nie chce mi się” zanika. Raczej nikt później nie żałuje, że wyszedł na trening. Kilka słów o takim podejściu do kiepskiego nastroju i braku motywacji znajdziecie w recenzji książki „Ukryta siła”.

Wtorek – „Nie czytasz, nie idę z tobą na trening” 

W tym tygodniu omawiałem nowe wydanie książki „Ukryta siła”.

Napisał ją Rich Roll, ultramaratończyk, triathlonista na dystansach ultra, były pływak, który zakończył zawodniczą karierę w połowie studiów i przerzucił się na… alkohol. Uzależnienie zrujnowało mu nie tylko karierę sportowca, ale również prywatne życie. Trafił na kilka miesięcy do zamkniętego ośrodka, gdzie przeszedł detoks i terapię.  Za sprawą swojej żony poznał medytację, jogę i inny sposób odżywiania się. Przeszedł najpierw na wegetarianizm, a później na weganizm. Dla mnie jest to jedna z piękniejszych, a na pewno niezwykle wiarygodna opowieść o tym, jak można zmienić swoje życie na lepsze.

Bez teoretyzowania, bez dorabiania ideologii tam, gdzie jej nie ma, bez ściemy i coachingowych okrzyków „jesteś zwycięzcą”, Rich Roll niezwykle sugestywnie, w prosty i szczery sposób namawia czytelnika do wybrania się razem z nim w podróż pod tytułem „zdrowe i lepsze życie”. Lepsze nie tylko dla człowieka, ale również dla środowiska. Czytając „Ukrytą siłę” i „Homo Deus” Yuvala Harariego (o której będę mówił w 8 minutach motywacji jeszcze w lutym), miałem wrażenie, że obaj panowie rozumieją się doskonale, krytykując nieodpowiedzialne działania człowieka, który swoimi działaniami i podejściem do świata zwierząt, niszczy powoli Ziemię i jej środowisko. 

Jeżeli miałbym wskazać jedną rzecz, która wpłynęła na moje życie po przeczytaniu obu tych książek, będzie to na pewno znaczne ograniczenie, a być może wkrótce całkowita rezygnacja z diety mięsnej. 

Ale w „Ukrytej sile” Rich Roll jest również życiowym mentorem, którego wskazówki pozwalają zachować balans, mimo że mamy do czynienia z człowiekiem, który trenując ultrawytrzymałościowy sport, poświęca na trening wiele godzin w tygodniu. 

CYTAT:

„Trzeba powiedzieć wyraźnie – start w Ultramanie stał się dla mnie ogromnie ważny – czymś w rodzaju misji – ale przecież nie byłem zawodowym sportowcem. W czasie przeznaczonym na trening nie zarabiałem, jednocześnie były to godziny spędzone z dala od rodziny. Mówiąc inaczej, nawet gdybym zwyciężył w Ultramanie poniósłbym jednocześnie klęskę, gdybym miał za to zapłacić utratą bliskości żony i dzieciaków. Zbyt wiele nasłuchałem się opowieści o wytrzymałościowcach amatorach, którzy dostawszy świra na punkcie treningu, ostatecznie rozwodzili się czy tracili kontakt z dziećmi” 

„Ukryta siła” to książka o działaniu, o podejmowaniu ryzykownych decyzji, ale zgodnych z twoim „ja”, bo przecież wszystko zaczyna się w głowie – „Nastrój podąża za działaniem, nigdy na odwrót” – pisze słusznie Roll. Jeżeli jesteś w stanie zniechęcenia i braku pomysłu na życie, to nie zmieni go czekanie na lepszy, odpowiedni moment, a właśnie działanie. Jeżeli miałeś zły dzień w pracy, to nie czekaj aż poprawi ci się humor – wyjdź na trening. Dzięki temu będziesz miał lepszy humor i samopoczucie. 

Środa i Czwartek – „Focus na cel” 

Dwa dni poświęciliśmy na analizę tematu „Relacje: trener – zawodnik amator”. Dostałem od was wiele wiadomości w tej sprawie. Już na początku chciałbym podkreślić, że rozmawiamy o sportowcu, który nie jest i nigdy nie był zawodowcem w triathlonie czy kolarstwie, przyszedł do amatorskiego sportu wprost z kanapy, ma 8-godzinną pracę, rodzinę i wiele zobowiązań pozasportowych. Mimo to, wiele z takich osób (ja również) stawia sobie za cel kwalifikację na Mistrzostwa Świata Ironman Hawaii. Trenowanie amatorów z takimi ambicjami bardzo często nie ogranicza się wyłącznie do rozpisywania treningów w tabelce i wysyłania ich raz w tygodniu mailem.  Oczywiście może tak być, ale jeżeli taki zawodnik nie ma żadnego sportowego backgroundu i wiedzy, musi zdawać sobie sprawę, że prawdopodobieństwo realizacji celów jest dużo mniejsze, a cały proces treningu obarczony ryzykiem: 

  • przetrenowanie 
  • wypalenie 
  • kontuzja 
  • zaburzone relacje rodzinne, przyjacielskie, zawodowe, itp. 

Zanim przystąpimy do realizacji ambitnego celu, przeczytajcie jeszcze raz fragment „Ukrytej siły” zacytowany kilka akapitów wcześniej. 

Zaproponowałem wam, abyśmy razem stworzyli coś na wzór „Zbioru zasad wzorowej współpracy na linii trener – zawodnik amator”. Oczywiście rzecz dotyczy obu stron, a nie tylko trenera. Zaczęliśmy jednak od postaw i zachowań, jakimi powinien wyróżniać się dobry trener i na tym skupię się w tym artykule. Dostałem od was informacje (oczywiście obiecuję zachowanie anonimowości zgodnie z waszą prośbą), w których wskazujecie na błędy i pytacie, co zrobić w takiej sytuacji. Oto najczęściej powtarzające się: 

  1. „Rób nie gadaj!”, „Jesteś ciamajda czy Ironman?” 

Pod tymi hasłami kryje się niedopuszczalna forma współpracy z zawodnikiem, polegająca na braku rozmowy trenera z zawodnikiem, wyjaśniania mu czemu służą poszczególne jednostki treningowe, dlaczego otrzymuje takie a nie inne bodźce. Jako zawodnik masz prawo to wiedzieć. Myślę, że jest to wręcz obowiązek trenera i twój – edukować się i świadomie podejmować aktywność fizyczną, wiedząc, jak działa na twój organizm konkretna jednostka treningowa. Jeżeli trener nie odpowiada wam na pytania i wątpliwości dotyczące zadawanych treningów, to powinniście z nim o tym porozmawiać, a w ostateczności zmienić trenera. Nie wyobrażam sobie, aby normalnym była np.  taka rozmowa dwóch amatorów, którzy przypadkowo spotkali się na treningu: 

– Cześć. Co dziś robisz? 

– 120km jazdy rowerem, w tym godzina mocno, ze średnią 37km/h (albo na określoną moc) 

– A dlaczego dzisiaj taki trening? 

– Nie wiem… trener kazał. 

Taki dialog źle świadczy zarówno o zawodniku jak i trenerze. Dużo gorszą sytuacją niż zwykła nieświadomość jest balansowanie na granicy przetrenowania i kontuzji. Jeżeli sugerujecie trenerowi, że 25km wybiegania jest dla was za ciężkie, a trener mimo wszystko mówi „Rób, nie gadaj. Jesteś cienias czy Ironman?”, to znowu mamy problem. 

2. Trener traktuje mnie jak sparingpartnera.  

Jeżeli trener jest równocześnie zawodnikiem, a układane przez niego plany treningowe nie służą waszemu rozwojowi, a bodźcują trenera, podnosząc wyłącznie jego formę, trzeba zmienić trenera. Marzeniem jest oczywiście trenować z kimś na podobnym lub ciut wyższym poziomie wytrenowania, bo to motywuje i zmusza do wyjścia ze strefy komfortu, ale jeżeli trener traktuje was jako środek do osiągania swoich celów sportowych, to jak najszybciej należy się z kimś takim rozstać. Ryzyko przetrenowania i kontuzji to najmniejszy wymiar kary, jaka może was spotkać. 

3. Copy – Paste. Amator to nie zawodowiec.  

Jeżeli wasz trener nie uwzględnia waszej sytuacji rodzinno-zawodowej, bezrefleksyjnie przenosi na was treningi dla zawodowców, wówczas trzeba zmienić trenera. Pamiętajcie, że uprawianie sportu ma być dla was przyjemnością, nie może zniszczyć nie tylko waszego organizmu, ale również relacji rodzinnych i zawodowych. Treningi amatora powinny brać pod uwagę wasz tryb pracy (brak regeneracji po porannym treningu. Zazwyczaj sportowcy amatorzy rozpoczynają 8-godzinny tryb pracy), obowiązki domowe, budowanie relacji rodzinnych, itp. To właśnie dobrze sporządzona i aktualizowana co jakiś czas „Ankieta zawodnika” pozwoli uniknąć błędów. 

To tylko 3 z wielu problemów, jakie się wyłaniają. Od tego zaczynamy. I podkreślam, że są to tylko te zagadnienia, które dotyczą trenera. O zachowaniu zawodnika – amatora porozmawiamy w kolejnych odcinkach „8 minut”.  Czekam na wasze wiadomości. Możecie je wpisywać w komentarzach, a jeśli zależy wam na anonimowości, przysyłajcie je do mnie w wiadomościach na Messengerze lub drogą mailową. 

Michał Możdżonek napisał w komentarzu do live’a na FB: 

Cechy trenera z warsztatem coacha: 

  1. Bycie w relacji z zawodnikiem (poznanie zawodnika, aktywne słuchanie) 
  2. Szacunek dla zawodnika i procesu uczenia się przez niego 
  3. Świadomość całego systemu, w jakim zawodnik amator funkcjonuje (praca, rodzina, itp) 
  4. Inspirowanie zawodnika 
  5. Szacunek dla wizji zawodnika, umiejętność budowania wspólnej wizji

To wszystko na dziś! Piątek był dniem wolnym od „8 minut” z uwagi na moje niespodziewane aktywności podczas urlopu w Australii. Ale to wyjątkowa sytuacja – grafika nie zmieniamy. W przyszłym tygodniu nasze spotkania będą jeszcze o różnych godzinach, ale po feriach wracamy do stałego rozkładu jazdy. 

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,371ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze