Co dalej z „Szefem” – trenerem gwiazd?

O kim mowa? O najbardziej kontrowersyjnym trenerze triathlonu. Nazywa się Brett Sutton. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o jego rezygnacji z trenowania w zespole „Team TBB”.  Tydzień temu Brett Sutton odszedł z drużyny i rozpoczął własny, nowy projekt. Dokąd go zaprowadzi i co to za nowe pomysły na życie w triathlonie? O tym przeczytacie w felietonie Jakuba Bieleckiego, który w pigułce przedstawia najważniejsze inicjatywy, w których brał udział Brett Sutton – trener prawdziwych gwiazd. Spod jego skrzydeł wyfrunęły takie mistrzynie jak: Chrissie Wellington, Nicola Spirig, Emma Snowsill, Caroline Steffen, a także Reinaldo Colluci, James Cunnama. 

 

Jakub Bielecki:

Brett Sutton, trener naj. Najbardziej skuteczny, najbardziej kontrowersyjny, najbardziej podziwiany. Były trener Chrissie Wellington, obecny trener mistrzyni Olimpijskiej z Londynu. Sam mówi o sobie: „Trenuję ludzi jak zwierzęta, bo jestem treserem zwierząt”, „Mam rację że aż strach”, „Nie jestem jak większość trenerów. Oni potrzebują 10 amatorów, żeby opłacali im kawę na wycieczkach zagranicznych”. Za „kontakty” z 15 letnią podopieczną w latach 80 jest prawomocnie skazany, ale z racji na jednorazowy incydent i skruchę, otrzymał karę w zawieszeniu.  „Szef” (jak sam podpisuje swoje maile) rzucił wyzwanie światowi triathlonu i chce zrewucjonizować świat i odbić markę Ironman od korporacji WTC. Nie zdradzę dużo, pisząc że pierwszy tekst o Brecie Suttonie „Ironman w ręce ludu” miał się ukazać z kontekstem, w którym autor miał podać powody, dla których inicjatywa Suttona nie miała prawa się udać. Były trener „Kryśki” Wellington chciał siłami ochotników, wykupić markę Ironman od korporacji WTC. 

My way or highway
W latach 90 Brett trenuje pływaków z Australii. Na torach obok pływają amatorzy bawiący się w triathlon, którzy proszą go o porady. Zbyt duże zaangażowanie w treningi triathlonistów powoduje zainteresowanie kierownictwa wyszkolenia kadry pływaków. „Oceniajcie mnie po wynikach moich podopiecznych, a nie po tym co robię” – mówi Sutton, trzaska drzwiami i na dobre zajmuje się triathlonem. Od 1996 do 2004 podopieczni Bretta zdobyli kilka tytułów na Mistrzostwach Świata ITU, brązowy i srebrny medal na Igrzyskach (dodatkowo w Pekinie i Londynie złoto). Po tych sukcesach „Szef” chce zająć się trenowaniem zawodników na długim dystansie. Nikt nie daje mu szans, ale on odpowiada niedowiarkom – „Trenowałem mistrzów w kilku różnych dyscyplinach (psy i konie wyścigowe i bokserzy – to dyscypliny najbardziej zaskakujące – przypis K.B.) i zawsze osiągałem sukces, bo podstawy mistrzostwa się nie zmieniają, zmieniają się tylko zasady sportu”.

Najlepsi jakimi mogą się stać

Sutton zakłada profesjonalny team składający się z amatorów, chcących przejść na zawodowstwo. Zawodowcy wykładają 20% z tego co zarobią na team, tak żeby utrzymać innych amatorów, chcących podążyć ich drogą. W 2007 i 2008 Wellington demoluje konkurencję na Hawajach, po czym za nieposłuszeństwo wylatuje z drużyny. Do 2013 jego zawodnicy wygrywają kilka prestiżowych Ironmanów (najlepiej w tej klasyfikacji wypada Caroline Steffen), choć nikt nie powtórzył wygranej na MŚ. W ostatnich zmaganiach na Dużej Wyspie nieźle wypada James Cunamma, ale wg Suttona był to słaby występ i jego zawodnik zmarnował szansę na tytuł. Czynny udział w tworzeniu drużyny ma Alex Bok, który prowadzi sieć sklepów z rowerami. Po dłuższym czasie Cervelo staje się strategicznym sponsorem Team TBB (The Best they can Be). W roku 2013 dużo znaków na niebie i ziemi wskazuje, że Cervelo ma być jednym z ważniejszych partnerów WTC (właściciela Ironman), z którym Szef walczy. Choć on sam uważa, że jego walka nie jest walką z korporacją, bo WTC robi to co do niej należy – zarabia pieniądze.

Triathlon jak tenis
Sutton próbuje namówić zawodników do buntu, tak żeby zawodowcy mogli godnie żyć, za udział w „szopce” zwanej Ironman. Ma żal do zawodników (nawet swoich), że w momencie zarobienia „jakiś” (niewielkich) pieniędzy, zaczyna się oportunizm z ich strony – uleganie obecnie panującym zasadom wynagrodzenia. Wg „trenera doskonałości” w triathlonie może być tak jak w tenisie, gdzie w latach 60 australijscy zawodnicy przestali grać wg zasad dyktowanych przez światową federację (w owym czasie zbuntowała się połowa zawodników pierwszej 30) i założyli swoją ligę – wszyscy zarabiali po równo z wyjątkiem dwóch, trzech najlepszych którzy zarabiali niewiele więcej. I to był krok, który dał tej dyscyplinie wielki rozmach, a o tym jak wygląda tenis w obecnym kształcie niech świadczą zarobki Angieszki Radwańskiej. Tego chce Sutton. Jego zawodnicy jeżdżą na imprezy w koszulkach z napisem “Are you ready for the change?” (Czy jesteś gotowy na zmianę). To powoduje zdenerwowanie sponsorów, dodatkowo napięta sytuacja z Cervelo powoduje, że Sutton porzuca projekt TeamTBB.

Co dalej?
Jeszcze w czasach kiedy Brett był głównym trenerem TeamTBB (zrezygnował około dwóch miesiący temu) coraz bardziej angażował się w projekty społeczne dla dzieci w Ameryce Łacińskiej i Azji. Stąd wziął się pomysł na projekt DOVE (say no to Drugs, Obesity, Violence thru Education – powiedz nie dla narkotyków, otyłości i przemocy, poprzez edukację). Z jednej strony Sutton nawołuje do powrotu do korzeni dla amatorów, gdzie tak jak w latach 90 triathlon służył do tego, żeby być „fit”. Drugim biegunem są zawodnicy, którzy powinni móc utrzymać się z triathlonu, co jest niemożliwe przy obecnym systemie wynagrodzeń.

Skąd wziąć na to pieniądze?
Szef prosi o dotacje. Za 100 dolarów stajemy się aktywnymi członkami projektu DOVE. Co na tym zyskujesz?
• Bycie elitą, która zmienia świat – brzmi trochę jak demagogia.
• Dostęp do forum DOVE z którego możesz dużo się dowiedzieć – forum …
• Dotacje dla losowych członków klubu – brzmi dziwne.
• Dostęp do zaplecza treningowego projektu DOVE – w tej chwili ciężko powiedzieć, co to jest.
• Każdy dotacja ma zostać podzielona w następujący sposób:
– 30 % jest przeznaczana na organizacje zawodów
– Kolejne 30 % przeznaczane jest dla profesjonalistów
– Ostatnie 30 % trafia dla amatorów
– 10% które zostaje ma trafiać na projekty społeczne

Te wszystkie rzeczy są słabo określone ze względu na świeżość projektu. ALE! Sutton daje ogromną i największą rzecz jaką może dać – dostęp do swojej wiedzy. I choć w tym momencie ciężko jeszcze powiedzieć co to będzie i w jakiej formie (mam nadzieję, że nie w formie jego wpisów na Twitterze, które bardzo ciężko się czyta), to 100 dolarów za wieloletnią wiedzę trenera mistrzów, to cena niezbyt wygórowana. Za książkę Joe Friela zapłacimy 60 zł, ale mnożąc liczbę mistrzów świata, która wyszła spod ręki Amerykanina, szala jest wciąż po stronie Suttona.

„Nigdy nie ruszaj na wojnę nieprzygotowany”
Naiwnością byłoby sądzić, że Brett wyszedł z TBB bez planu i założył, że „jakoś to będzie”, to nie jest w jego stylu. Zorganizował już zawody dla dzieci i amatorów, a na kanale youtube jego współpracownika Robbiego Haywooda widać, że na bieżni masa dzieci macha nogami na płotkach lekkoatletycznych. Wg jego słów już jest blisko organizacji zawodów na 5 kontynentach, które mają zatrząść światem triathlonu. Choć czasami na jego facebookowych wpisach przebija się frustracja i zniecierpliwienie: „Do tej pory wpłaciło mi 100 osób. Biorąc pod uwagę ilość śledzących mnie na Twitterze lub na Facebooku lub z maili, które dostaje powinno ich być 10 razy więcej”. „Nie robię tego tylko dla biednych dzieci, bo biedne dzieci nie biorą narkotyków, one walczą o przetrwanie, to bogate dzieci biorą narkotyki i to ich rodzice powinni wpłacać pieniądze”. Choć kilka dni później tłumaczy, że jest zdenerwowany, bo niewiele dotacji brakuje mu do dopięcia wszystkiego na ostatni guzik. Jak sprawy mają się w rzeczywistości? Za wcześnie by powiedzieć, bo historia jest bardzo świeża.

 

Trudno uwierzyć
To się nie może udać, to jest myśl która bije się w głowie przez cały czas pisania tego artykułu. Bo nie może. Logicznie nie ma szans. To jest awykonalne. Społeczny projekt mający zburzyć wszystko na czym opiera się triathlon. Bzdura. Zaufało mu tylko 100 osób. Sto osób dało sto dolarów otrzymując tylko zapewnienie, że król Midas po raz kolejny zamieni nic w złoto.

 

Jakub Bielecki 

Trener Trinergy

Powiązane Artykuły

5 KOMENTARZE

  1. Jak rozumiem, te 100 papierów to nie tyle dotacja, co roczna opłata za bycie członkiem „klubu DOVE”. Dla członków klubu – jak rozumiem – mają być także przeznaczone nagrody pieniężne, losowane na zawodach organizowanych w ramach „DOVE”. Dostęp do wiedzy Bretta Suttona, to – z tego co czytam – „dostęp do planów treningowych napisanych wg metody treningowej Brett’a”. Jeśli ktoś oferuje coś za 100$, to zazwyczaj nie jest to warte więcej niż te 100$.

    Ogólnie rzecz biorąc – no nie wiem… Wygląda to na pomysł długoterminowego źródła dochodów dla Brett’a i współpracowników (w czym nie ma nic złego), a przy okazji zrobienia „dymu” w świecie triathlonu oraz czegoś dobrego dla dzieciaków. Ale nie jest – moim zdaniem – zbyt dobrze przemyślane. Już poczynając od nazwy „DOVE” i logo, które nie są unikalne

    http://www.trisutto.com/#!club/c1nx2

    – DOVE to przecież marka kosmetyków należąca do Unilever:

    http://www.unilever.pl/nasze-produkty/kosmetyki/Dove.aspx

    No i hm… Gość, który molestował 14-latkę (bo tyle miała wtedy lat) jakoś nie wzbudza mojego zaufania… (jestem ojcem dwóch córek).

  2. Ja to kupuję,to co mówi ma sens,ale sam ma za małą siłę przebicia.Tacy ludzie zmieniają świat na lepszy,a to ,że nieraz popełnia błędy ,to, to jest tylko uwidocznienie problemu.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,299ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze