Debiut w 1/4 IM w Poznaniu

 

4.08.2013 oglądając zawody triathlonowe na poznańskiej Malcie pomyślałem jak wspaniale byłoby móc w czymś takim uczestniczyć. Na szczęście mój zapał nie wygasł tego samego dnia wieczorem, gdy poszedłem pobiegać wokół jeziora i od listopada zacząłem coraz częstsze wizyty na jednym z poznańskich basenów. Początkowo 'treningi’ triathlonowe łączyłem z rekreacyjną grą w siatkówkę, żeby pod koniec przygotowań trenować 8 razy w tygodniu tylko pod kątem docelowych zawodów triathlonowych.

Jako pierwsze i jedyne przetarcie prze ćwiartką w Poznaniu wybrałem super sprint w Lusowie na 6 tygodni przed startem w głównej imprezie. Całe szczęście, że zdecydowałem się na taki krok, ponieważ szybko okazało się, że pływanie w basenie i otwartym akwenie to dwie całkowicie odmienne konkurencje. Nauczony doświadczeniem w Poznaniu moim celem na pływacką część dystansu było, aby zaoszczędzić jak najwięcej sił na rower i bieg. Można powiedzieć, że dla mnie zawody zaczynały się od pływania, ale wyścig od etapu kolarskiego. Na całe szczęście pływanie poszło zgodnie z planem. Cały dystans myślałem o tym, żeby zachować spokój i nie zwracając uwagi na innych zawodników płynąć 'swoje’. Wychodząc z wody z czasem 20:17 wiedziałem, że popłynąłem jeszcze wolniej niż planowałem, ale najważniejsze, że miałem mnóstwo sił do ataku.

10500483 816518008369544_792299142063444617_n

Jak planowałem tak też uczyniłem. Od początku ruszyłem mocno na rowerze, ale lekkie wzniesienie (może go nawet nie było tylko mi się wydawało?) i przedni wiaterek powodowały, że tempo było rwane i nie mogłem utrzymać zakładanych 34km/h. Na szczęście po nawrocie wszystko się odmieniło i zacząłem niemal płynąć (o ironio!) do mety. Patrząc jak na liczniku często przekraczam 40km/h nie mogłem uwierzyć w to, że działa prawidłowo. Zbliżając się do końca odcinka kolarskiego już wiedziałem, że wynik będzie zdecydowanie lepszy niż 1:19h, które optymistycznie zakładałem. W strefie zmian niestety nie obyło się bez małej dezorientacji i kilka cennych sekund uciekło. Mimo to ruszając na bieg wiedziałem, że jest szansa ukończyć w okolicach 2:25 co jeszcze bardziej mnie motywowało, bo przed zawodami brałbym taki czas w ciemno! Trasa biegu to już jednak ciężkie doświadczenie. Tempo 4:10min/km, które na treningach wydawało się znośne podczas zawodów było niemal niemożliwe do utrzymania. Skupiłem się, aby biec słuchając organizmu, a nie zegarka. Piłem ile mogłem, aby się nie odwodnić, ponieważ na rowerze wypiłem tylko 0,7l wody, zamiast planowanych 1,5l. Przebiegając przez kurtyny wodne nie mogłem nabrać tchu, co było nieprzyjemnym uczuciem, ale po chwili rześkość przez następne kilkaset metrów była bardzo przyjemna.

1623629 816518075036204_4557185986557203079_n

Pod koniec pierwszej pętli biegowej czułem, że słabnę i muszę znaleźć jakiś punkt odniesienie, bo inaczej nie dam rady dotrzeć z satysfakcjonującym wynikiem do mety. Na szczęście około 5 km wyprzedził mnie zawodnik, którego postanowiłem się „trzymać’ jak długo mi się uda. Po krótkim czasie nawet nawiązaliśmy krótką konwersację '2:30?’, 'nie no, chyba szybciej’- odparłem z nadzieją. I tak trzymając się tuż koło niego dotarliśmy do 7 km, gdzie to ja zacząłem dyktować tempo. Nogi i płuca niby chciały jeszcze przyspieszyć, ale w tamtym momencie miałem wrażenie, że na szybkość biegu wpływają tylko mięśnie zlokalizowane w okolicach bioder/pośladków, które wyraźnie krzyczały 'nie damy rady ani sekundy szybciej!!!’. 500 metrów przed metą mój towarzysz wyszedł na kilkumetrowe prowadzenie, ale siłą woli zdołałem na ostatnich 200 metrach jeszcze przyspieszyć i go wyprzedzić tuż przed metą. To, że udało mi się zmobilizować w tamtej chwili cieszyło mnie chyba najbardziej. Nawet nie miałem siły zatrzymać zegarka i przez następne kilkanaście minut nie wiedziałem nawet z jakim czasem zakończyłem zawody. Oficjalny wynik 2:27:18, 127 miejsce w kategorii OPEN i 25 w swojej kategorii wiekowej. Jak na debiut i moje oczekiwania wynik rewelacyjny. Najważniejsze, że dałem z siebie wszystko!

Podczas przygotowań przepłynąłem 82,5 km, przejechałem rowerem 1223 km, oraz przebiegłem 336 km. Było warto!

Teraz pora na snucie planów na przyszły rok… 🙂

10557188 816518291702849_4486132860992978322_n

    

Akademia Triathlonu
Akademia Triathlonuhttps://akademiatriathlonu.pl
Największy portal o triathlonie w Polsce. Jesteśmy na bieżąco z triathlonowymi wydarzeniami w kraju i na świecie, znajdziesz również u nas porady treningowe, recenzje sprzętu czy inspirujące rozmowy.

Powiązane Artykuły

12 KOMENTARZE

  1. Dziękuję wszystkim za gratulacje! Niestety na ten sezon już chyba zakończyłem starty. Być może jeszcze wystartuję w jakiejś sztafecie, ale to nic pewnego. W tej chwili myślę, żeby w przyszłym sezonie plan przygotowań oddać w ręce kogoś kto się na tym zna i być może wykupić indywidualny plan treningowy. Macie jakieś doświadczenia w tego typu planach treningowych? Dają one szanse poprawy wyników? W tym sezonie sam byłem sobie trenerem i na 100% popełniłem masę błędów w przygotowaniach.

  2. Gratulację:) sezon w tym roku jeszcze się nie skończył, więc może jakąś ćwiartkę wciśniesz. Na zawodach dużo można się nauczyć a w przyszłym roku tak jak Michał napisał czas na połówkę;-)

  3. Łukasz, fakt! Nie wiem gdzie się zakamuflowałeś!? Pewnie uciekałeś przed gronem wielbicielek…. 🙂

  4. Arek…nie wiem jakim cudem nie spotkaliśmy się na zawodach! Skandal! :-)))

  5. Super debiut i super czas! Gratulację! Dzień później też przeżywałem poznański tropik…. 🙂

  6. Gratulacje! cenne doświadczenie w tak trudnych warunkach atmosferycznych. Powodzenia!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,371ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze