Projekt 365 Triathlon. Spalił 2 miliony kalorii. Przebiegł ponad 4000 km. Kostera coraz bliżej rekordu! [Aktualizacja, 28 marca, 18:00]

1 czerwca Adrian Kostera rozpoczął wyzwanie 365 Triathlon. Ultratriathlonista chce przez rok pokonać łącznie ponad 40.000 kilometrów i tym samym ustanowić rekord świata w najdłuższym triathlonie. Czy można do niego dołączyć? Jakie są zasady?

Aktualizacja, 28 marca  2024, 18:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): ok. 4311 km/ 7.833 (trwa 301 dzień).

drian Kostera zbliża się wielkimi krokami ostatniej części swojego wyzwania. Przebiegł już ponad 4.000 kilometrów. Oznacza to, że przekroczył połowę biegu. Niedawno Kostera napisał kilka statystycznych informacji o wyzwaniu. Spalił już łącznie ponad 2.000.000 kalorii, pokonał 340 maratonów. Musiał też zmienić buty biegowe.

Każdego dnia dołączacie i to jest super motywujące. Najbardziej cieczy każdy, kto przebiegnie ze mną swój pierwszy maraton. Każdego dnia w weekendy teraz około 10 osób zdobywa swoje za maraton. Mnie biega się naprawdę bardzo fajnie teraz.
Na liczniku 340 maratonów.

Zawodnik został niedawno zaproszony na półmaraton w Sobótce. Była to jedna z wielu imprez, w których uczestniczył. Kostera napisał później, że takie zaproszenia traktuje jako formę służby wobec osób, które go śledzą i wspierają.

Mój warunek, będę mógł wręczać medale na mecie. Nie ma piękniejszego momentu jak możliwość pogratulowania każdemu osobiście w tym pięknym komencie na linii mety. Obserwować to, że nie zależnie czy ktoś wbiega na metę po godzinie, czy dwóch i pół to na jego twarzy maluje się to samo zmęczenie wymieszane z radością – napisał.

Kostera przyznał też w jednym ze wpisów, że bieganie stało się rutynowe i jego dni wyglądają czasem podobnie: śpi, biegnie, pracuje ze swoimi zawodnikami i znów śpi. Problemy pojawiają się, kiedyś śpi za mało czasu.

Czasami nie śpię wystarczająco i wtedy jest trudniej. Czasami nie chce mi się jeść i też jest trudniej. Super jest to, że w parku dołącza masa ludzi każdego dnia i szczególnie w weekendy biegniecie za mną jak za prawdziwym Forestem. Do tego rozdaje po 10 medali za przebiegnięcie maratonu i dla większości z Was jest to pierwszy maraton.

Przypomnijmy, że Kostera biegnie codziennie 55 kilometrów. Można dołączyć do niego w każdej chwili w tygodniu, ale biega o nieregularnych godzinach, a więc warto się najpierw zapytać. Na weekendowe bieganie zapiszesz się natomiast w tym miejscu.

Aktualizacja, 14 marca  2024, 12:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): ok. 3572 km/ 7.833 (trwa 288 dzień).

Adrian Kostera pokonuje kolejne kilometry. W bardzo szybkim tempie zbliża się do połowy części biegowej, a coraz bliżej jest również zakończenie całego wyzwania. Przypomnijmy, że zawodnik rozpoczął całość 1 czerwca zeszłego roku. Zostały więc nieco ponad 2 miesiące!

Kostera inspiruje sporo osób do tego, biegały wspólnie z nim. Parę dni temu pisał, że w ostatnim czasie czuje się bardzo dobrze i praktycznie nie czuje bólu.

Zdarzały się też dni, gdzie biegłem relatywnie szybko i na przykład dzisiaj biegliśmy maraton w pięć godzin, wliczając w to już wszystkie możliwe przerwy na jedzenie, toalety, i marsze – napisał.

fot. Adrian Kostera – Instagram.

Zawodnik dodał, że często bardzo pomocne jest towarzystwo innych biegaczy. Wyjaśnił też, że można do niego dołączyć właściwie w dowolnym momencie. Zdecydowanie prościej jest w weekend (można zapisać się tutaj lub na miejscu), ale można też w tygodniu, z tym że podczas tego biegania zwykle godziny są nieregularne między innymi ze względu na różne zobowiązania zawodnika lub np. odpoczynek.

Zacznijmy od tego, że w opisach moich profilów w social mediach znajdziecie linki do zapisów. Najczęściej biegam w weekendy od 9 do około 15. Większość kilometrów na raz. W weekendy można się właśnie zapisać. Jeśli się nie zapiszecie przez tę stronę, możecie też wpaść. Biuro zawodów jest w Parku Grabiszyńskim przy schodach. W tygodniu biegam w różnych porach. Czasem prędzej, czasem później. Dobrze jest napisać dzień wcześniej, w jakich godzinach będę biegał. W tygodniu nie trzeba się nigdzie zapisywać. Po prostu można dowiedzieć się, gdzie i o której będę, a potem podbić.

Zawodnik dodał, że nie ma nawet obowiązku wpłaty za bieg, ale opłaty idą na cele fundacji Potrafię Pomóc i wsparcie świetlicy Tacy Sami. Dodatkowo każda osoba, która przebiegnie z Kosterą maraton, otrzyma medal pamiątkowy.

Aktualizacja, 4 marca  2024, 10:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): ok. 2800 km/ 7.833 (trwa 278 dzień).

Wraz z początkiem marca zmieniła się lokalizacja biegowego etapu Projektu 365 Triathlon. Adrian Kostera przeniósł się ze Świdnicy, w której biegał dotychczas do stolicy Dolnego Śląska – Wrocławia. W każdą środę, sobotę i niedzielę triathlonista będzie biegał w Parku Grabiszyńskim, a w pozostałe dni „obok domu, na trasie rowerowej w Ksiegienicach”. 

Niezmienne pozostaje natomiast zapotrzebowanie kaloryczne triathlonisty. Jak wygląda dieta zawodnika, który codziennie pokonuje 55 km biegu? Adrian Kostera podzielił się swoim dziennym menu.

Jak sam przyznał, dni w wyzwaniu 365 Triathlon mijają mu coraz przyjemniej, ale żeby tak było, kluczowe jest zapewnienie odpowiedniej diety. Podczas wyzwania Kostera pierwszy raz w życiu wdrożył również suplementację. 

Na śniadanie jem zwykle jajecznicę (8 jaj), dwa jogurty, sałatkę pomidory i mozarella, oraz płatki owsiane z orzechami i nasionami.  Podczas biegu jem osiem czekolad i 10 żeli. Niezbędne są także elektrolity w tabletkach. Piję zwykle 4-5 litrów wody. Do tego zupka i luchbox.  Po skończonym dniu idę na obiad. Jest zawsze zupa. Tłusty rosół z kaczki lub żurek. I do tego dnia główne najczęściej pomijam część węglowodanów jak makaron, ryż i ziemniaki. Tego się najadłem w ciągu dnia. Obiad to ryba lub mięso, około 800 gram, i cały talerz warzyw.  Później przed spaniem jak zdarzę to idę jeszcze na naleśniki. A w nocy jak śpię to podjadam galaretki, lub zapycham się mieszanką studencką. Piję około pięć kaw dziennie i niektóre tak jak lubię nieco wzbogacone, jednak najlepsze kawy to irlandzkie kawy […] W ciągu dnia witaminy D3, K2, oraz minerały żelazo, potas, magnez. Do tego kompleks witamin i minerałów taki ogólny – napisał w poście. 

Aktualizacja, 20 lutego 2024, 10:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️):  2140 km/ 7.833 (trwa 265 dzień).

Początek lutego nie był prosty dla Adriana Kostery. Zawodnik przyznał, że mierzy się z kilkoma problemami fizycznymi. Oprócz tego nieumyślne przyjęcie ketonalu postawiło jego wyzwanie pod znakiem zapytania. 

Kilka dni temu triathlonista podzielił się jednak dobrymi informacjami. Jak sam napisał: „biega się ponownie miło i przyjemnie”, a etap biegowy wyzwania zlatuje mu: „równo, stabilnie i całkiem szybko”.

W dobrej atmosferze triathlonista przekroczył kolejną granicę. W niedzielę, w trakcie 263. dnia Projektu 365 Triathlon pokonał 2000 km. 

Jest już dobrze. Pokonuje najczęściej nieco ponad 60 km. Gdyby nie ból w pośladku, który utrzymuje się od kilkunastu dni to najczęściej nic nie dolega. Dni mijają raczej szybko. Największe zmartwienie teraz to ciągły brak czasu. Jeszcze trzy i pół miesiąca. Brzmi lepiej jak … jeszcze 5800 kilometrów – napisał w poście. 

Kostera przyznał również, że jego organizm przyzwyczaił się do pokonywanych dystansów. Początkowo było to dla niego trudne. Z każdym kolejnym kilometrem poczucie zmęczenia i ciężkości nóg narastało. Po pokonaniu maratonu tempo biegu spadało, a triathlonista musiał łączyć bieg z marszami. Po kilku tygodniach nie ma już różnicy między pierwszym a ostatnim kilometrem. 

Nie narasta ani zmęczenie, ani odczucie ciężkości nóg. Do tego tempo przez cały bieg jest pomiędzy 6:10-6:40/km – wyjaśnia Adrian Kostera. 

Zgodnie z założeniem Kostera od 10 stycznia do 31 maja Kostera ma zamiar biegać 55 km dziennie. Do zawodnika można dołączyć każdego dnia, ponieważ jak sam podkreśla, jego wyzwanie ma na celu aktywizowanie innych. Ostatnio triathlonista zaprezentował medal, który otrzyma każdy, kto wspólnie z nim przebiegnie maraton. 

Aktualizacja, 6 lutego 2024, 10:30 

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): 1382 km/ 7.833 (trwa 252 dzień).

Kilka dni temu Adrian Kostera wrócił do wyzwania po ogłoszonej przerwie. Jak się okazało, triathlonista mierzył się ze sporymi problemami fizycznymi. Doszło też do sytuacji, która mogła przekreślić cały Projekt 356 Triathlon. 

Po powrocie do swojego wyzwania Kostera przyznał, że wolny czas był mu potrzebny i wykorzystał go bardzo dobrze, poukładał sobie w głowie i przypomniał powód, dla którego podjął się projektu. Dzień później triathlonista zamieścił w mediach społecznościowych 30-minutowy filmik będący podsumowaniem pierwszego miesiąca biegowego. 

Podzielił się również historią, która mogła przekreślić jego całe wyzwanie. Sportowiec, który jak twierdzi, na co dzień unika środków przeciwbólowych, podczas biegu poprosił swojego kolegę o dostarczenie mu paracetamolu, który leżał we wcześniej przygotowanych rzeczach triathlonisty. Na jednym z okrążeń otrzymał dwie tabletki. Wyglądem nie pasowały jednak do tych, które znał. Pomyślał, że kolega podał mu inny paracetamol, ponieważ nie mógł znaleźć wcześniej przygotowanego. Przyjął więc tabletki, które bardzo szybko przyniosły ulgę. Po zakończonym bieganiu kolega podał mu opakowanie. Okazało się, że zamiast paracetamolu Kostera przyjął ketonal. 

Sportowiec przeraził się, ponieważ był pewny, że jest on środkiem zakazanym. Przyznał, że się załamał. 

Mogłem to ukryć, mogłem nikomu nie powiedzieć, ale nie potrafiłbym tak. Wiedziałem, że będę musiał stanąć przed  Wami i powiedzieć, że w sposób nieświadomy, ale jednak z konsekwencjami, przyjąłem środek zakazany i sam rezygnuję z rekordu […] Ale nie przerwałbym wyzwania. Robię je też dla ludzi, którzy dołączają do mnie każdego dnia – tłumaczy. 

Po sprawdzaniu okazało się jednak, że ketonal nie znajduje się na liście substancji zakazanych, więc nie było problemu z kontynuowaniem wyzwania. 

Pokazało mi to, jak łatwo można popełnić naocznie. Dla mnie to też był fajny test mnie samego – skomentował.

Dzień 249. był dla Adriana Kostery sporym wyzwaniem. Podczas biegu odczuwał ból w pośladku, który przypominał „sztylet wbijany przy każdym kroku”. Kolejnego dnia triathlonista pokonał najdłuższy dystans w ciągu doby – 63.6 km. Przyznał jednak, że mierzy się ze sporymi problemami fizycznymi. 

Problemy podczas biegu – wszystko z prawej strony: najpierw czuję zmiażdżenie stóp, zapalenie mięśnia od palca dużego. Gdy mija, pojawia się skrzypienie Achillesa. Trwa tylko dwa dni i mija, zaczyna się ból kolana, z boku jak itbs. Trwa około tygodnia i mija, zaczyna się ból biodra (druga strona itbs). Mija po przerwie i zaczyna się ból w głębi pośladka. Trwa dwa dni i mija zupełnie. Teraz mocno zbita łydka i mocno tkliwe miejsce na plecach . Tak sobie zmieniam technikę przepychając problem gdzie indziej. Nie chciałbym, abyście wysnuli wniosek, że kontuzję można wybiegać. Nie można. Jedyne co można to zacisnąć zęby i dokończyć jakieś ważne dla nas zawodu jeżeli są naprawdę mega hiper ultra ważne. Ale na treningach nie warto – napisał w mediach społecznościowych. 

Po kilku dniach problemów zdrowotnych Kostera poinformował, że „zażegnał kryzysy”. Przyznał również, że jest zmęczony, ale nie jest to zmęczenie, które odczuwał, pracując fizycznie. 

Czy jestem zmęczony? Skłamał bym mówiąc, że nie. Ale z drugiej strony czy nie mniej byłem zmęczony kiedy wracałem po pracy do domu? Na pewno nie czuję się bardzo zmęczony.  Czasami coś boli. Ale podczas całego wyzwania jeszcze nie miałem takiego bólu jak ból pleców po ośmiu godzinach robienia chwastów w polu z krzyża. Nie miałem takiej niemocy jak niemożliwość zaciśnięcia dłoni po kilku dniach cięcia sekatorem twardych patyków. Nie było mi tak trudno jak w upał na szklarni. Nie było mi tak ciężko jak po szarpaniu się cały dzień z wózkami pełnymi mokrych doniczek i to z wózkami, które miały zwichrowane kółka. Nie było mi tak zimno w stopy i dłonie jak wtedy kiedy zimą trzeba było dokopać się do pękniętej rury w ziemi. Kiedy wstaję, moje stawy wydają się zesztywniałe. Ale nie tak jak po całym dniu siedzenia przy biurku – napisał w poście. 

Aktualizacja, 1 lutego 2024, 11:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): 1.156 km/ 7.833 (trwa 242 dzień).

Jeszcze kilka dni temu pisaliśmy, że Adrian Kostera przekroczył granicę 1.000 kilometrów. Teraz zawodnik ogłosił, że będzie musiał na kilka dni wstrzymać swoje wyzwanie. Kolejna część rozpocznie się już w innym miejscu – Świdnicy.

Zabawne jak piszecie: dołączę w maju, kwietniu… Fajnie, że macie tyle wiary we mnie. Ja sam nie wiem, czy dotrwam tak daleko. I nie z powodów fizycznego bólu czy zmęczenia.
Te zwykle bywają błahe w porównaniu do tego, jak mogą boleć myśli. A z takimi myślami biegnie się trudniej niż z kontuzją
– napisał.

Nieco później Kostera dodał, że oznacza to krótką, 3-dniową przerwę od wyzwania. Momentalnie jednak pojawiły się pytania o to, czy jest to zgodne z regulaminem wyzwania.

Zawodnik zacytował jednak fragment regulaminu całego wyzwania najdłuższego triathlonu, który brzmi: „Uczestnik nie może odpoczywać dłużej niż 5 dni z rzędu podczas wyzwania„.

Niestety, tak nagle, w przymusowy sposób, kończę bieganie na bieżni w Polkowicach. Te ostatnie 3 dni zrobię sobie małą przerwę. Z doktorami, fizjoterapeutami, nie można się kłócić. Potrzebuję krótkiej przerwy i wracamy w sobotę w Świdnicy. Dziękuję Polkowicom za ten piękny czas i 1.150 km na bieżni. Byliście wspaniali – powiedział Kostera.

W sobotę Kostera pojawi się w Świdnicy. Część biegowa przenosi się do Parku Centralnego, a długość pętli wynosiła będzie około 1 kilometra. W Świdnicy zawodnik będzie biegał do 3 marca. Zapisy w tym miejscu.

Aktualizacja, 30 stycznia 2024, 12:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): 1.100 km/ 7.833 (trwa 242 dzień).

Adrian Kostera jest coraz bliżej ukończenia swojego wyzwania. Pokonał właśnie pierwszą dużą barierę – przebiegł pierwsze 1.000 kilometrów.

Kilka dni temu zawodnik podjął temat mentalnej części swojego wyzwania. Wiele osób pyta się go bowiem, jak radzi sobie z takim dość monotonnym biegiem na kolejnych 400 metrowych pętlach.

Uwierzcie, że wcale nie. Ja biegnę po prostu prosto. A tak naprawdę to rzadko jestem na bieżni. Znacznie częściej myślami w opowieści towarzyszy biegu, w opowieści audiobooka (audioteka ) lub w marzeniach, lub wspomnieniach. A do kibelka zawsze blisko – napisał. Dodał również, że pierwszy bieg, który wygrał w swojej karierze ultra, odbywał się właśnie na podobnej bieżni, gdzie musiał zrobić 250 okrążeń.

Parę dni temu Kostera spotkał się z mieszkańcami Polkowic. We wpisie o wydarzeniu podkreślał, że najbardziej cieszą go momenty, w których motywuje innych do przekroczenia personalnych granic: przebiegnięcia maratonu, dłuższego biegu i podobnych.

I w życiu nie uznam ich trudu w pokonywaniu ich everestów za większy niż mój. Może nawet ich jest większy. Każdy, kto wstaje z kanapy i zaczyna, jest nie mniej dzielny ode mnie. Każdy, kto przebiegnie swoją pierwszą dyszkę, powinien być z siebie nie mniej dumny jak ja. Każdy, kto pokona maraton choćby raz, jest w moich oczach niezwykłym herosem.

Zawodnik napisał, że na razie biegnie mu się dość dobrze, chociaż styczniowa pogoda go nie rozpieszcza. Radzi sobie dość szybko z kontuzjami i wiedział, że takowe będą się pojawiały. Pomaga też towarzystwo podczas biegu.

Ludzie umilają dzień. Jedzonko wchodzi. Książki, muzyka. Do około 45 km nawet nie czuję żadnego zmęczenia. Ostatnia dyszka jest już raczej wymuszona, ale nie mogę powiedzieć że bardzo cierpię. Raczej – niecierpliwie się.

Zapisy na wspólne, weekendowe bieganie z Adrianem Kosterą dostępne są w tym miejscu. Cena to 20 złotych, a całość kwoty przeznaczona jest na cele charytatywne.

Aktualizacja, 18 stycznia 2024, 11:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (bieg: 🏃‍♂️): 450,8 km/ 7.833 (trwa 231 dzień).

Kilka dni temu Adrian Kostera rozpoczął część biegową wyzwania. Codziennie czeka go ponad 55 kilometrów biegu po stadionie w Polkowicach.

Kilka dni temu zawodnik pisał, że bieganie po kilku miesiącach może być problematyczne, ale po pierwszym dniu kolejnej dyscypliny, był raczej w dość dobrym humorze. Pisał jedynie, że ma bardzo zbite uda.

Kostera podzielił się też kilkoma logistycznymi informacjami związanymi z wyzwaniem. Na stadionie w Polkowicach umieszczone jest stanowisko Data Sport i urządzenie, które zlicza okrążenie oraz kilometry. Zawodnik codziennie zmienia kierunek biegu.

Czuję się w miarę dobrze. Wczoraj wieczorem, jak wróciłem po tym biegu, to mogłem chodzić, byłem w sklepie itd. Jednocześnie miałem zbita uda, a więc zrobiłem sobie masaż limfatyczny. Spałem 10 godzin. Po tych 10 godzinach byłem wyspany. Nie jestem zmęczony. Czuję trochę nogi, szczególnie duży palec. Poza tym jest całkowicie ok – powiedział.

Trochę statystyk:

Po 3 dniach biegania Kostera mówił, że podczas samego biegu czuje się dobrze, ale nieco gorzej już po samym biegu, bo ma gorączkę i stany zapalne. Wszystko powinno się jednak za jakiś czas unormować.

W weekend Kosterze towarzyszyła grupa biegaczy. Po weekendzie też ma jednak towarzystwo, które podczas wyzwania podnosi go na duchu. Udało się też rozwiązać problem bolącego palca i obolałych „czwórek”.

Bolące miejsce znacznie mniej dokucza. Namierzyliśmy, że jest to prostownik palca dużego. Zmiana techniki plus częstsze wymienianie butów w trakcie biegu pomogło. Czwórki, które na początku nie pozwalały mi swobodnie chodzić wieczorami, całkowicie odpuściły. Idę na tańce – napisał.

Jak wygląda dzień Adriana Kostery? Zawodnik wstaje o godzinie 7:00, a następnie po śniadaniu i pracy, biega od 9 do 18. Śpi również wspomniane 10 godzin, chociaż zaznaczył, że nie zawsze będzie to pewnie możliwe.

Aktualizacja, 9 stycznia 2024, 19:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 31.132 km/ 31.132 (trwa 223 dzień).

Adrian Kostera kończy część rowerową wyzwania! Dzisiaj pokonał ostatnie 200 kilometrów, dzięki czemu na liczniku miał ponad 31 tysięcy. Po 223 dniach wyzwania zawodnik zakończył część rowerową zgodnie z planem, chociaż wielokrotnie musiał wcześniej nadrabiać kilometry. Od 10 stycznia Adrian będzie biegał. Ta ostatnia część jego wyzwania rozpocznie się na stadionie w Polkowicach. Zawodnik będzie miał codziennie do przebiegnięcia 55 kilometrów, a całość zakończy się w maju.

Kilka statystyk od Adriana:

Spaliłem już 1.561.000 kcal. Wykonałem 1.200.000 machnięć rąk, aby pokonać pływanie. I zakręciłem 5.880.600 razy korbą roweru, aby pokonać dystans roweru. Jeszcze tylko 4.300.000 kroków i będę u celu – napisał.

Kostera powiedział, że nie wie dokładnie, w jakim tempie będzie codziennie biegał. Wynika to z tego, że nikt wcześniej nie biegał tak ogromnej liczby kilometrów, dodatkowo jeszcze po 7 miesiącach pływania i jazdy na rowerze. Może to być przykładowo w tempie pomiędzy około 5:40 do 6:40 na kilometr lub szybki marsz (np. 7:30 na kilometr).

Ostatnie dni były dla Kostery mocno stresujące. Jeszcze wczoraj informował, że w ostatnich dniach niska temperatura i wiatr dają o sobie mocno znać. Dodatkowo na trasie pojawiły się problemy logistyczne.

To był bardzo mroźny dzień i bardzo trudny. Temperatura może nie była bardzo niska, bo -10 stopni Celsjusza, ale jakaś taka wilgotność i wiatr, które wychładzają. Chciałem przejechać jeszcze 120 kilometrów, żeby na ostatni dzień mieć 100, ale na drodze stanęło mi płonące auto – wyjaśniał wczoraj Kostera. Okazało się, że na jego trasie stanęło właśnie płonące auto.

Z kolei kilka dni wcześniej zawodnik musiał ze względów bezpieczeństwa zmienić trasę, po której codziennie jechał 200 kilometrów. Zobaczył, że za jego furgonetką podąża podejrzany samochód.

Okazało się, że nie było tak źle, jak się wydawało. Może zaszła pomyłka. To byli myśliwi. To były dwie grupki ludzie. Początkowo młodzież, która stała w miejscu, gdzie wyciągałem rower wieczorem. Panowie myśliwi uznali, że to podejrzane, że wóz na holenderskiej rejestracji ich mija. Ja przyspieszałem, oni przyspieszali, ja zwalniałem, oni zwalniali. Jeździli tak 1,5 godziny. Ostatecznie ja zadzwoniłem na policję, bo ktoś mnie śledził, a oni zadzwonili, bo myśleli, że byłem pijany. Ja byłem trzeźwy, panowie mieli pozwolenie na broń. Pojechaliśmy do domów – podsumował.

Aktualizacja, 29 grudnia, 18:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 28.250 km/ 31.132 (trwa 212 dzień)

Adrian Kostera jest coraz bliżej zakończenia części rowerowej swojego wyzwania. Ostatni raz na rower wsiądzie 9 stycznia. Pozostają więc jeszcze dwa ostatnie weekendy, w które będzie można z nim pojeździć: 30 i 31 grudnia oraz 7 i 8 stycznia.

– Zatarł się dzień z nocą, trudno określić, gdzie jeden się zaczyna, a poprzedni kończy. Dni tygodnia pozostają całkowicie nieuchwytne. Jeszcze 13 dni. 9 stycznia wsiadam na rower ostatni raz i kolejnego dnia idę coś pobiegać – napisał zawodnik.

W niedawnym filmie nagranym na kanał YouTube zawodnik dość dokładnie opisał i pokazał, jak dotychczas wyglądało jego wyzwanie.

Czuję się fajnie. Jest już odliczanie do 360 dni. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Nie spodziewałem się, że będę to tak fajnie znosił – powiedział.

Kostera wyjaśnił, że wiele osób pytało go o stan roweru. Dwa razy zmieniał dętkę. Kasety i łańcuchy zmieniał dość często. Klocki hamulcowe zmienił po około 22 tysiącach kilometrów. Eksploatował jedne opony, a nowe (szersze) założył zimą. Raz przeciął przewód hydrauliczny i miał też niewielkie problemy z kokpitem. Rowery Orbea Ordu i gravel spisują się więc bardzo dobrze.

Zawodnik powiedział, że latem jeździło mu się zdecydowanie trudniej ze względu na wysoką temperaturę. Musiał przerywać jazdę, a później nadrabiał kilometry. Jesienią Kostera musiał zaopatrzyć się w kurtkę i buty. Porzucił aero kosztem ochrony przed deszczem. Zimą radził sobie całkiem dobrze. Kiedy spadł większy śnieg, przesiadł się na gravel. Nie miał jednak praktycznie żadnych problemów z mrozem.

Zazwyczaj biorę 3-4 koszulki na siebie. 1-2 to są koszulki termiczne. Na to dwie na długi rękaw, bluza, kurtka przeciwdeszczowa. Spodnie snowboardowe, rękawice. Mam też kask i komin na twarzy – mówi zawodnik.

Kostera powiedział, że jedzenie dzieli na „brudne” i „czyste”. Pierwsza grupa to rzeczy, którymi nie chce się chwalić – np. ogromne ilości czekolad, których potrafi zjeść 10 dziennie. Druga grupa to żele lub całkowicie zdrowe jedzenie.

Największym wyzwaniem jest cała logistyka, czyli wszystko wokół wyzwania. Zawodnikowi trudno połączyć codzienne obowiązki i jazdę na rowerze.

To właśnie najtrudniejsze w tym wyzwaniu. To, że to jest 365 dni z życia, dzień po dniu, 8 godzin dziennie. Wiecie, ile razy dziennie budzę się rano, patrzę na zegarek i mi się nie chce. „Pospałbym jeszcze 3 godzinki” – mówi.

Zawodnik napisał, że druga część wyzwania będzie trudniejsza. Jego żona wraz z synem wyjechali do Holandii i będą go odwiedzali znacznie rzadziej, a stanowili ogromne wsparcie mentalne.

Kostera zdradził też pewną tajemnicę. Od stycznia wróci nie tylko do biegania, ale też pływania. We wrześniu zamierza bowiem we Włoszech powalczyć o rekord świata na dystansie 10x IRONMAN!

Aktualizacja, 6 grudnia, 14:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 22.850 km/ 31.132 (trwa 189 dzień)*

Warunki pogodowe z pewnością nie rozpieszczają Adriana Kostery. Zimowa aura nie jest jednak straszna ultratriathloniście, chociaż w jednym z ostatnich z zamieszczonych filmików postanowił zażartować ze swoich kibiców. 

Dotarliśmy do takiego etapu wyzwania, gdzie zaczęła się zima. Powiem wam, że jest przerażająco trudno. Naprawdę każdy dzień jest potwornym wyzwaniem mentalnym. Nie wiem, jak ja dam radę… Nie no, żartuje – mówi z uśmiechem na twarzy Adrian Kostera. 

Chociaż triathlonista od kilku dni zmuszony jest jeździć w śniegu i na mrozie, to przyznaje, że „jara się” piękną zimą, ponieważ po kilku latach mieszkania w Holandii gdzie śnieg jest rzadkością, odzwyczaił się od tego widoku, a możliwość pokonywania kolejnych kilometrów w takim otoczeniu sprawia mu dodatkową radość. 

Pamiętam, jak zaczynałem swoje wyzwanie w czerwcu i ludzie mówili mi: „Panie, u nas nie ma zim”. A mamy piękną zimę […] Mentalnie jest bardzo fajnie. Szczególnie jak świeci słońce i wszystko jest takie białe – mówi.

Kostera przyznał również, że jazda w takich warunkach jest trudna technicznie, przez co musi jeździć wolniej i bardziej uważać, zwłaszcza na zakrętach. Żeby zjeść lub napić się, musi się natomiast zatrzymywać, ponieważ nie jest w stanie puścić kierownicy. Kostera pokazał również jak wygląda jego rower po „zimowej przejażdżce”.

O ile latem, jeżdżąc na rowerze triathlonowym moja sylwetka jest ustabilizowana i tak naprawdę tylko nogi pracują, o tyle zimą pracuje całe ciało. Czuję napięcie w barkach, klatce piersiowej, rękach dłoniach. Cały czas sztywno muszę trzymać kierownicę i pracować. Rower cały czas chodzi i trzeba go pilnować, żeby się nie przewrócił. 

Kostera zwrócił też uwagę, że zagrożeniem mogą być dla niego inni uczestnicy ruchu, w tym przede wszystkim auta. Jak mówi w filmiku zamieszczonym w mediach społecznościowych, widział już ślady opon samochodów wpadających w poślizg, a dla niego szczególnie niebezpieczne byłoby znalezienie się na drodze takiego pojazdu. 

Wielu obserwatorów wyzwania Kostery zastanawia się czy triathlonista nie marznie przy minusowych temperaturach. Ten odpowiada: „jest mi ciepło!”. Pomocne okazują się ciuchy narciarskie. 

Jeżeli chodzi o ciepło to nie marznę w ogóle. Mam wiele warstw ubrań. Rzeczy kolarskie poszły już dawno w odstawkę. Teraz mam na sobie najczęściej ciuchy narciarskie. Buty mam do chodzenia po górach […] Jest naprawdę bardzo fajnie. Sama jazda jest dla mnie bardzo komfortowa. Został około miesiąc. Widzimy się już niedługo na trasach biegowych – podsumowuje. 

*Oficjalnie dane zostaną podane po aktualizacji przez Adriana Kosterę. 

Aktualizacja, 17 listopada, 13:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 19.824 km/ 31.132 (trwa 170 dzień)

Adrian Kostera jedzie na rowerze od 100 dni! Przejechał już też prawie 20.000 km. Jak niedawno wspominał, właśnie tyle powinna wynosić całkowita pokonana odległość, ale jest trochę kilometrów do tyłu.

Co Kosterze dało jego wyzwanie? Pokochał siebie i zrozumiał w pełni, czego chce dalej od życia.

To jest w ogóle niesamowite. Wczoraj na przykład kupiłem sobie prezent. Błyskotkę. Pierwszy przedmiot, który nie jest funkcjonalny, tylko po prostu jest. Kupiłem go, bo pomyślałem, że na niego zasługuje. Robię kawał dobrej roboty, wiec czemu nie – skomentował.

Kostera powiedział, że w najgorszym momencie „brakowało” mu około 1.700 kilometrów do zaplanowanego dystansu. Nadrobił jednak stracone kilometry, ale przyznał też, że w jazdę wkrada się pewna rutyna i czasem nie jest tak aktywny w mediach społecznościowych.

Czasem to jest jak praca. Jest w tym mniej przyjemności. Ogólnie jednak cała przyjemność jest z tego wyzwania. Przed nami jeszcze 13.000 kilometrów na rowerze, a później zaczniemy biegać.

Dzisiaj Kostera wyjaśnił, jak aktualnie wygląda jego plan dnia. Zdecydował się, że będzie jeździł kilka razy dziennie, a pomiędzy pokonywaniem kolejnych kilometrów ucina sobie dłuższe drzemki. Jeździ więc w ciągu dnia i nocą, dzięki czemu może więcej czasu spędzać ze swoją rodziną. Skomentował też nazywanie go ambasadorem sportu.

Bardziej uważam się za ambasadora działania, zdobywania, pokonywania własnych słabości. Do znajdowania metod i własne drogi, do tego, żeby powtarzać sobie, że ograniczenia człowiek sam konstruuje. Nie chciałbym ograniczać tego do sportu, ale odnosić to do życia. Książka, którą piszę, jest o przebijaniu murów, które nas ograniczają.

Aktualizacja, 5 listopada, 13:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 16.033 km/ 31.132 (trwa 157 dzień)

Część rowerowa wyzwania zawodnika przeniesiona została do Rękowa, gdzie od teraz jeździł będzie na nowej trasie. Można do niego dołączyć, zapisując się w tym miejscu.

Adrian Kostera przekroczył w ostatnich dniach 16.000 kilometrów przejechane na rowerze. Nie był to dla zawodnika łatwy okres. Sporo się działo, a on przeziębił się, przez co robił mniej kilometrów. Teraz czuje się już dobrze i w następnych dniach będzie musiał nadrobić „straty”.

Chyba zaczynam się czuć lepiej, bo zaczynam jeść. Ostatnio bardzo ciężko robiło mi się ten challenge. W sobotę byłem chory i przejechałem 50 kilometrów. W poniedziałek tylko 20, a we wtorek tylko 100. Wczoraj zrobiłem 150 km. Przez te wszystkie dni nic nie mogłem przełknąć. Wczoraj przejechałem 150 km, poszedłem spać i przespałem 11 godzin. Wstałem rano i poczułem się pełen powera. Poczułem, że chcę jeść i jeździć. Czas na nadrobienie kilometrów.

W jednym z filmów Kostera powrócił do początków swojej obecności w sporcie. Mówił o motywacji, poświęceniu i hejcie. Kiedy zaczął interesować się sportem, łączył to z pracą. Później postawił wszystko na jedną kartę i zainwestował wszystko, co miał w ultratriathlon. Sportowiec powiedział, że motywację do działania każdy musi znaleźć w sobie.

Wszyscy mówili mi wtedy, że to się na mnie odbije zdrowotnie. Te kilometry zniszczą mi stawy i zostanę wrakiem człowieka. Ci ludzie, którzy wtedy na mnie narzekali, zostali i pracują, tam gdzie byli. Nie chcę jednak, aby to zabrzmiało pysznie i arogancko. Jeśli ktoś pracuje, później wraca i ogląda Netflixa i tak mijają mu dni, miesiące i lata to nic mi do tego. Problem pojawia się wtedy, kiedy budzisz się i nie jesteś szczęśliwy. Masz świadomość, że nie jesteś w miejscu, w którym chcesz być. Jesteś sfrustrowany i chcesz coś zmienić. Zaczynasz kreślić plany. To nie jest tak, że pstrykniesz palcem i znajdziesz tam, gdzie chcesz być. To lata ciężkiej pracy – powiedział.

W ostatnich dniach pojawił się także wpis o wsparciu zawodnika, czyli supporcie.

Każde z wyzwań, które robię, jest możliwe do przeprowadzenia tylko i wyłącznie dzięki ludziom, którzy w swoim wolnym czasie, nie oczekując nic więcej, jak tylko współtworzyć wspierają mnie.

Źródło: Adrian Kostera

Aktualizacja, 24 października, 14:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 14.817 km/ 31.132 (trwa 146 dzień)

Adrian Kostera jest coraz bliżej połowy dystansu rowerowego wyzwania Projekt 365 Triathlon. W mediach społecznościowych triathlonista pochwalił się jednak inną pobitą granicą.

Kostera niejednokrotnie wspominał o tym, że podczas wyzwania spala sporo kalorii. Wczoraj postanowił podsumować, ile kalorii łącznie spalił od początku challengu. Okazało się, że w niecałe pięć miesięcy spalił ich…. 1 000 000. Dla lepszego zobrazowania oznacza to 143 kg spalonego tłuszczu. Żeby uzupełnić braki kalorii, zawodnik musiałby zjeść ok. 11 000 opakować żeli energetycznych lub w nieco mniej zdrowej wersji – ok. 3900 burgerów ze znanej restauracji pod złotymi łukami.

To jest niesamowite, jakie ilości jedzenia pochłaniam. Ci, którzy widzą mnie z bliska na bieżąco jakie ilości różnych rzeczy zjadam – opowiada Kostera.

Kostera kilka dni temu zażartował nawet, że wpadł na pomysł na nowy biznes, odkrywając innowacyjną metodę, aby schudnąć bez wyrzeczeń. Wystarczy, że każdy zainteresowany przyniesie triathloniście swój zegarek, wróci do domu lub pójdzie do pracy, a triathlonista w ciągu dnia spali na nim wskazaną liczbę kalorii.

Aktualizacja, 19 października, 16:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 14.000 km/ 31.132 (141 dzień)

Adrian Kostera pokonał już 14.000 kilometrów roweru! Zawodnik jest coraz bliżej połowy dystansu rowerowego, a także całości wyzwania. Przypomnijmy, że planowana data zakończenia jazdy na rowerze to 7 stycznia.

Kostera zdaje sobie sprawę z tego, że w najbliższym czasie pogoda może się znacznie pogorszyć. Jak sam wczoraj napisał, zdaje sobie sprawę z tego, że coraz częściej pogoda nie będzie sprzyjała jego wyzwaniu. Musi po prostu wstać i zrobić swoje.

Zaczyna się coraz ciekawiej. Obudził mnie mróz. To jest ten moment, kiedy przestajesz myśleć i analizować. Po prostu wstajesz, ubierasz się i wsiadasz na rower. Zaczynasz kręcić i nie przestaniesz, dopóki licznik nie wskaże 200 km.

Kostera ma nadzieję, że w okresie do 7 stycznia nie spadnie zbyt dużo śniegu. Bardziej martwi go niska temperatura, która sprawi, że będzie musiał się dogrzewać.

Fizycznie nie mam żadnych dolegliwości. Jeździ mi się z dużą przyjemnością i lekkością. Jakoś tak do pierwszych 100 kilometrów jazda mi się dłuży. Później już widzisz, że zostało 80, 60, 40. Od razu całe nastawienie się zmienia. Wszystko idzie po dobrej myśli. Już niedługo poznam nową trasę, na której jeszcze nie jeździłem – zapowiedział.

Jeden z komentujących zapytał Kosterę, co zrobi w przypadku np. przeziębienia. Zawodnik odparł, że „nie planuje przeziębienia” i nie wierzy, że zachoruje.

Pamiętaj, że w każdy weekend możesz dołączyć do Adriana Kostery. Koszt to 20 złotych, a środki z zapisów przeznaczone zostaną na cele charytatywne – świetlicę Tacy Sami.

Aktualizacja, 6 października, 12:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 11.455 km/ 31.132 (128 dzień)

Kilka dni temu Adrian Kostera poinformował, że po wyzwaniu 1000 km w 48 godzin poczuł się zdecydowanie lepiej i „rozpiera go jakaś mega energia”. Triathlonista nie zwalnia więc tempa i organizuje kolejną akcję. 

Kostera ponownie zachęca do wspólnego trenowania. Tym razem zaproszenie kieruje do Pań. 14 października odbędzie się akcja Babskie Kręcenie. Docelowym dystansem wspólnego przejazdu kolarskiego jest 50 km, jednak jak podają organizatorzy można przyjechać więcej lub mniej. 

Szczegóły akcji znajdują się na oficjalnej stronie wydarzenia na Facebooku. 

Aktualizacja, 29 września, 11:30

Dzisiaj jest 121 dzień wyzwania Adriana Kostery.

Postępy w wyzwaniu (rower: 🚴): 10.000 km/ 31.132

Wczoraj Adrian Kostera przekroczył pierwszy wielki kamień milowy rowerowej części swojego wyzwania 365 Triathlon. Przejechał na rowerze już 10.000 kilometrów.

Wbiłem to sobie na Google Maps i wyszło mi, że to jest tyle, co z Polski do Bangkoku. Kawał świata za mną. Dość niesamowite, że jeżdżąc po takich małych kółkach. Naprawdę robimy tak wielkie dystanse. Cieszę się, że jest to tak piękny dystans, a przede mną jeszcze ponad 20.000 km. W ogóle to całe wyzwanie jest dla mnie piękne. Niesamowite jest to, że pokonam obwód Ziemi – powiedział zawodnik.

Kilka dni temu Kostera gościł w Zakopanem na Europejskim Kongresie Sportu i Turystyki. Opowiadał tam między innymi o celu swojego wyzwania, jakim jest promowanie sportu.

Chcę pokazać, że nie musimy być wybitnie uzdolnieni sportowo, nie musimy mieć super sylwetki. Znam ludzi, którzy biegają w wieku 60-70 lat, a zaczynały będąc po 50-tce. Moje wyzwanie jest otwarte społecznie. Z racji liczby kilometrów ja nie mogę szarżować. To takie tempa, że każdy może dołączyć – mówił w wywiadzie z Danielem Bednarkiem dla Interia Sport.

W najbliższą sobotę Adrian Kostera pojedzie do Wrocławia, gdzie będzie się odbywał Bieg Uniwersytetu Medycznego. Zawodnik na Stawy Milickie wróci w niedzielę i będzie można do niego ponownie dołączyć podczas jazdy na rowerze. Zapisy dostępne są w tym miejscu.

Aktualizacja, 25 września, 11:45

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 9.600 km/ 31.132 (117 dzień)

Adrian Kostera ukończył swoje wyzwanie w wyzwaniu! Triathlonista przejechał 1000 km w 48 godzin. 

Kilka dni temu Adrian Kostera zapowiedział wyzwanie w wyzwaniu. Triathlonista zamiast 200 kilometrów, które pokonuje codziennie, miał zamiar przejechać 1000 km w 48 godzin. 

Wyzwanie rozpoczął 23 września, mając na liczniku 8600 km przejechanej trasy rowerowej. Podczas zdecydowanej większości próby triathloniście towarzyszyli inni rowerzyści, którzy pokonywali trasę wspólnie z Kosterą. 

W drugiej dobie wyzwania Kostera przyznał, że: „jednak się starzeje”, a noc nie była łatwa. Triathlonista mierzył się ze sporym zmęczeniem oraz problemami z żołądkiem. Mimo tego nowi, dołączający uczestnicy dodawali mu motywacji. 

Ostatecznie ok. 2:00 w nocy z niedzieli na poniedziałek Kostera przejechał założony dystans. Tym samym na konto świetlicy terapeutycznej Tacy Sami wpłynęło 1000 zł, ponieważ cała akcja miała wymiar charytatywny. Za każdy przejechany przez Adriana Kosterę kilometr sponsorzy płacili złotówkę. Dodatkowy tysiąc zasilił konto fundacji dzięki uczestnikom jadącym wspólnie z Kosterą. Oni również przekroczyli barierę 1000 km.

Źródło: Instagram Adrian Kostera

Kilka godzin po ukończonym wyzwaniu Adrian Kostera pochwalił się na Instagramie ciekawymi faktami związanymi z jego wyczynem. Podczas wyzwania triathlonista spalił aż 23 000 kalorii, a licznik obrotów korby wskazał na 151 000 ruchów. 

Źródło: Instagram Adrian Kostera

Aktualizacja, 21 września, 14:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 8.200 km/ 31.132 (113 dzień)

Kilka dni temu Adrian Kostera zapowiedział wyzwanie w wyzwaniu! Triathlonista zamiast 200 kilometrów, które pokonuje codziennie, ma zamiar przejechać 1000 km w 48 godzin. 

Genezą nowego wyzwania była monotonia, którą zaczął odczuwać, przejeżdżając „standardowy” dystans. Jakiś czas temu Kostera poinformował również, że wyzwaniu będzie towarzyszyć akcja charytatywna, a zebrana kwota zależy nie tylko od niego samego, lecz także od innych uczestników.  

Za każdy przejechany przez Adriana Kosterę kilometr na konto świetlicy terapeutycznej Tacy Sami wpłynie symboliczna złotówka. Dodatkową kwotą będzie kwota zebrana przez uczestników, którzy podejmą wyzwanie wspólnie z Kosterą. 1000 zł zasili fundację, jeśli w najbliższy weekend uczestnicy akcji przejadą łącznie 1000 km. Jak podkreśla Kostera: „kwota wsparcia jest w moich i waszych nogach”. 

W akcji udział może wziąć każdy. Udowodnił to jeden z podopiecznych świetlicy Tacy Sami, który w 112 dniu wyzwania Kostery dołączył do triathlonisty na… składaku. Na jazdę z Adrianem można zapisać się w tym miejscu. Wyzwanie odbędzie się: „w malowniczym krajobrazie Stawów Milickich”. Uczestnicy będą poruszać się po pętlach o długości 29.5 km. 

To nie będzie łatwe. To będzie piekielnie trudne. I nie uda mi się bez WAS. Wiem, że jeżeli pomożecie mi, i w każdej porze dnia i nocy będzie ktoś obok, to dam radę – mówi triathlonista. 

Źródło: Instagram Adrian Kostera

Aktualizacja, 16 września, 11:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 7.200 km/ 31.132 (108 dzień)

Adrian Kostera zapowiedział wyzwanie w wyzwaniu! Chce nadrobić stracone kilometry. Początkowo zawodnik zasygnalizował tylko, że celem będzie przejechanie większej liczby kilometrów niż zwykle. Codziennie przejeżdża ponad 200 kilometrów i chciałby mieć jakąś dodatkową motywację.

Chodzi mi po głowie jakieś wyzwanie w wyzwaniu. Brakuje mi czegoś takiego. Jazda stała się monotonna. Zawsze tak miałem, że jak robiłem jakieś treningi, to brakowało mi czegoś ekstra, czegoś, co podniesie mi adrenalinę i sprawi, że będę szczęśliwy. Może to będzie jakaś jazda, może bez przerwy – informował kilka dni temu.

Wczoraj Kostera poinformował, jak będzie wyglądało to dodatkowe wyzwanie i kiedy się odbędzie. W kolejny weekend (23-24 września) chce przejechać 1000 kilometrów w ciągu 48 godzin (zamiast „standardowych” 400). Na jazdę z Adrianem można zapisać się w tym miejscu.

W kolejny weekend przejadę 1000 km ciągiem. Wszystko odbędzie się w malowniczym krajobrazie Stawów Milickich. Mamy do pokonania nieco pętli o długości 29,5 km.
To nie będzie łatwe. To będzie piekielnie trudne. I nie uda mi się bez WAS. Wiem, że jeżeli pomożecie mi, i w każdej porze dnia i nocy będzie ktoś obok, to dam radę.

Wiele osób pytało zawodnika, czemu jeździ w zwykłych, a nie wpinanych butach SPD. Parę dni temu Kostera wyjaśnił powód takie decyzji. Okazją stał się… mały wypadek, który przydarzył mu się na trasie.

Jechałem w sobotę po grobli. Tam jest dosyć wąsko. Wyprzedzałem dwóch dziadków, jeden z nich, nie patrząc w ogóle do tyłu, zjechał na lewą stronę. Prawie w niego uderzyłem. Szybko nacisnąłem obydwa hamulce. Rower praktycznie stanął w miejscu. Wyrzut pędu wystrzelił mnie nad kierownicą. W pięknym stylu wylądowałem. Niczym tygrys. Wylądowałem po drugiej stronie, ale nic mi się nie stało. Nadjechała grupa kolarzy i popatrzyli na mnie i powiedzieli: „dobrze, że nie miałeś butów wpiętych, byłoby znacznie gorzej” – powiedział.

Aktualizacja, 7 września, 12:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 5.507 km/ 31.132 (98 dzień)

Adrian Kostera zbliża się do setnego dnia wyzwania 365 Triathlon. Zawodnik jak obiecał, tak robi – codziennie pokonuje ponad 200 kilometrów na rowerze.

Kostera napisał niedawno, że doszedł do stanu, w którym 200 kilometrów na rowerze jest dla niego normalne. Doskonale się czuje. Ile musi codziennie zjeść? Około 7.000 kalorii. Do tego wypija około 4-5 litrów wody.

Powiem Wam szczerze, że chociaż to ciężko wyobrażalne doszedłem do stanu gdzie 18 km pływania, a teraz 200 km jazdy na rowerze jest dla mnie normalne. Nie czuje się zmęczony, nic mnie nie boli. Bardzo ważne jest jedzenie. Muszę zjeść każdego dnia 7000 kcal. I to dobrych kalorii. Ponadto muszę wypić 4-5 litrów wody. I wtedy czuje się bardzo dobrze. Czasami zastanawiam się, czy właśnie nie to, co teraz robię, jest bliższe naszej naturze. Mówię o czasach, gdzie człowiek cały dzień szedł, polował, zbierał, pracował – pisał.

Adrian udostępnił również trochę danych z codziennej jazdy. Jego prędkość wynosi niecałe 30 kilometrów na godzinę. Średnio tętno to około 112 uderzeń na minutę. Średnia moc to 150 watów – stara się nie przekraczać 210 watów.

Codzienne aktualizacje z wyzwania Adriana Kostery możesz śledzić na jego koncie Instagram.

Screenshot_520

Screenshot_520

Aktualizacja, 22 sierpnia, 14:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (rower: 🚴): 2.632 km/ 31.132 (83 dzień)

Na początku sierpnia Adrian Kostera rozpoczął część rowerową swojego wyzwania. Początkowo w planie było 200 kilometrów jazdy codziennie. Zawodnik wspominał, że nie jeździło mu się idealnie, bo czuł ból kolan i barków, ale sytuację poprawiał fakt, że co jakiś czas towarzyszyli mu inni kolarze.

Po drodze ponad 200 zawodników dołączyło do Kostery podczas Dolnośląskiego Crossu Rowerowo – Pieszego. W zeszłym tygodniu zawodnik miał też zdecydowanie cięższe warunki, bo temperatura wzrosła do ponad 30 stopni Celsjusza. Kostera zdecydował więc, że część trasy pokonywał będzie wieczorem, kiedy słońce nie świeci już tak mocno. Kilka dni temu zawodnik mówił, że czuje się bardzo dobrze, a największym problemem jest… poranne wstawanie!

Jedyne co mi z trudem przychodzi, to obudzić się o poranku. Dzisiaj miałem wstać o 6, a wstałem o 8. Najfajniejsze jest to, że budzę się wypoczęty i gotowy do jazdy. Nogi specjalnie mnie nie bolą. Czuję tylko trochę mięsień czworogłowy, ale delikatnie. Nastrój dobry. Zrobiło się fajnie, pochmurnie, ale słońce nie będzie palące. U mnie wszystko w porządku, jazda sprawia mi dużo przyjemności. Słucham audiobooków – mówił kilka dni temu Kostera.

Parę dni temu Kostera zrobił też rekordowy czas jazdy – jechał przez 7 godzin i skomentował to słowami, że fani mogą „oczekiwać go jako lidera Tour de France”. Zawodnik podkreślał, że nie zawsze ma wielką motywację do codziennego roweru, ale zdecydowanie pomaga mu to, że często ktoś mu towarzyszy.

Czasami jesteśmy po prostu zmęczeni. Gdy jesteśmy zmęczeni najlepiej sobie po prostu odpocząć. Ale są takie sprawy, gdzie mamy obowiązek kontynuować, nawet jak jesteśmy bardzo zmęczeni. Dzisiaj mi się nie chce. Jestem zmęczony. Głowa mnie boli. Ale jak pomyśle o wszystkich matkach, które nie przestają być matkami, przewijać, górować, sprzątać, pilnować… niezależnie czy są zmęczone, czy im się nie chce, czy boli je głowa – komentował.

Kilka godzin temu Adrian Kostera przeszedł ostatnie badania kontrolne. Czuje się bardzo dobrze i nie jest zmęczony – trochę bolą go ramiona. Podkreślił, że ostatnie upały sprawiały, że czasem rozdzielał jazdę na dwie części, ale też nie przejeżdżał zaplanowanej liczby kilometrów.

Planem na najbliższe dni, kiedy miną upały jest około 240-300 kilometrów. Kostera chce odrobić „stracone” kilometry, ale też planem jest zbudowanie zapasu na zimowe dni, kiedy pogoda nie będzie sprzyjająca.

Aktualizacja, 7 sierpnia, 16:30

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 1.205/ 1.205 km (68. dzień)

Adrian Kostera zakończył pływanie! Triathlonista pokonał 1205.1 km i tym samym zakończył pierwszy z trzech etapów swojego wyzwania Projekt 365 Triathlon.

Dziękuję wszystkim za olbrzymie wsparcie. Gratuluję każdej waszej życiówki. 
Wierzę, że znaleźliście w tym wszystkim impuls do pokonywania codziennych zmagań
– napisał na swoim Instagramie Adrian Kostera.

Na filmiku zamieszczonym w mediach społecznościowych Kostera symbolicznie zmienił czepek na kask, bo już od jutra rozpoczyna etap rowerowy swojego wyzwania. Triathlonista ma do pokonania 31.332 kilometrów. Zgodnie z początkowymi założeniami sportowiec miał pokonywać codziennie 200 km, kończąc etap w 155 dni, jednak ze względu na wydłużony o jeden dzień etap pływacki, prawdopodobnie będzie chciał skrócić etap rowerowy o jeden dzień, nadrabiając kilometry.

Adrian Kostera zaprosił swoich kibiców do kontynuowania współuczestnictwa w wyzwaniu, apelując o wspólną jazdę organizowaną 12 sierpnia na Stawach Milickich.

Aktualizacja, 4 sierpnia, 14:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 1.136 / 1.205 km (trwa 65. dzień)

65. dzień wyzwania Projekt 365 Triathlon Adrian Kostera rozpoczął od specjalnego apelu. Jak sam przyznaje, ostatnie dni były dla niego wyjątkowo trudne mentalnie i na obecnym etapie wyzwania potrzebuje wsparcia najbliższych i kibiców. 

Celem akcji Kostery jest dotarcie do jak największej liczby osób i zachęcenie jej do aktywnego trybu życia, dlatego każdy może dołączyć do zawodnika w jego wyzwaniu. Opłata startowa to 20 złotych. Kwota wpisowego zasili konto świetlicy Tacy Sami. Działa ona w ramach wrocławskiej fundacji Potrafię Pomóc, która zajmuje się wspieranej dzieci, młodzieży i dorosłych zmagających się z różnego rodzaju niepełnosprawnościami i rzadkimi chorobami. 

I to właśnie słowo „pomoc” jest kluczowym słowem łączącym wyzwanie Kostery i wystosowany dziś przez niego apel. Jak mówi triathlonista: „nie bójcie się prosić o pomoc”. 

Przez ostatnie trzy dni nie byłem w stanie przepłynąć 18 km i raczej nie dlatego, że było mi ciężko fizycznie, ale jakoś psychicznie nie byłem w stanie udźwignąć tej myśli, że to jest 18 km, że to jest tyle godzin. Nie umiałem znaleźć w sobie siły, żeby kontynuować. Mój mózg rozpaczliwie szukał ucieczki […] Taki morał dla was z tego wszystkiego: nie bójcie się przyznać przed sobą własnych słabości. Nie zawsze musimy zgrywać twardziela przed światem. Nie bójmy się też prosić o pomoc. Ja teraz mam ciężko. Poprosiłem wszystkich moich przyjaciół tutaj na miejscu, wszystkich, którzy pomagają przy organizacji, żeby byli przy mnie. Szczególnie Ela z bobasem. Ale też proszę was, żebyście dali mi jakieś ekstra wsparcie i każde wsparcie będzie dla mnie ważne. 

Jak poinformował Kostera, ze względu na napotkane problemy musi nadrobić 15 km pływania, dlatego prawdopodobnie o jeden dzień wydłuży etap pływacki, kosztem skróconego o jeden dzień etapu rowerowego.

Oprócz tego dziś o godzinie 19:00 zostanie zorganizowana impreza zamknięcia, a Kostera zachęca wszystkich do wspólnego wieczornego pływania.

Rozpalamy ogniska, będą tańce, hulance, swawole. Wpadajcie do nas. Pobawimy się razem i naładujemy Kosterę energią na te pozostałe kilometry – zachęca zawodnik. 

Aktualizacja, 26 lipca, 16:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 1.000 / 1.205 km (trwa 56. dzień)

Dzisiaj Adrian Kostera przekroczył magiczną barierę 1.000 kilometrów! Pewnie zapytacie, czy ciężko jest przepłynąć 1.000 kilometrów. Powiem wam, że wcale nie jest ciężko. To tylko rączka, rączka, oddech, rączka, rączka, oddech. Powtarzane pół miliona razy. Co jest ciężkie? Ciężkie jest wstać z kanapy. Ciężki jest dzień, w którym postanawiasz zmienić coś w twoim życiu. Ciężki jest, w którym idziesz na basen, nieważne jaka jest pogoda, idziesz na trening. W końcu jesteś w takim miejscu! Właśnie dlatego to robię. Chce pokazać wam, że jeżeli macie pasje, marzenia, ale obawialiście się, czy to nie jest za dużo, jak wstaniecie z kanapy, to jesteście zwycięzcami. Mam nadzieję, że inspiruję was to, co robię – powiedział Kostera.

Wczoraj pojawiły się też ciekawe informacje o części rowerowej. Kostera rozpocznie ją już za kilkanaście dni. Pierwszą okazją na wspólną jazdą na rowerze będzie jednocześnie impreza Dolnośląski Cross Rowerowo-Pierwszy z Adrianem Kosterą. Odbędzie się 12 sierpnia. Kostera jeździł będzie w okolicy Stawów Milickich.

Każdy chętny może zapisać się w tym miejscu. Podczas wydarzenia uczestnicy będą jeździli na czerwonej (30 kilometrów) i niebieskiej (12 kilometrów) pętli. Dłuższa będzie idealna pod rowery szosowe i gravele, a krótsza pod rowery górskie, trekkingowe, gravele i miejskie. Kostera zaprosił wszystkich na wspólną jazdę i podkreślił, że poszczególne okrążenia będą pokonywanie bardzo spokojnie (np. 20 km/h, później 25 km/h itd.).

Mapa trasy rowerowej:

Aktualizacja, 15 lipca, 14:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 792 km / 1.205 km (trwa 45. dzień)

Adrian Kostera jest coraz bliżej zakończenia części pływackiej swojego wyzwania 365 Triathlon. Zawodnik ma już pokonane prawie 800 kilometrów, czyli 2/3 planowego dystansu. Rower coraz bliżej. Kostera powinien zakończyć pływanie za około 20 dni.

Jak wygląda teraz „zwykły” dzień Adriana? Zwykle zaczyna pływanie o 9:00 i kończy o godzinie 17:00. W takie dni ma mało czasu na kontakt z rodziną. We wtorki i piątki wstaje nawet o 4:00 i po 2 godzinach pracy wyrusza nad Zalew Stradomia. Stara się zacząć pływanie szybciej, aby też szybciej skończyć i spędzić więcej czasu z rodziną. To dlatego zawodnik niekiedy pływa też nieco więcej niż 18 kilometrów dziennie – kolejego dnia ma więcej czasu dla rodziny.

Niesamowite jest to, co zrobiłem ze swoją głową i swoim ciałem przez ostatnie 7 lat. Płyniemy dalej. Przed nami 24 dni pływania. Powiem wam, że jak przed wyzwaniem marzyłem, aby to pływanie się skończyło i teraz też trochę tak myślę, ale chyba… polubiłem pływanie – przyznał zawodnik.

Kilka dni temu Adrian Kostera wziął udział w sztafecie w ramach Garmin Iron Triathlon. Stało się tak dzięki uprzejmości fundacji Follow Your Dreams. Adrian towarzyszył Kubie z Jurczaki Team.

Kuba urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym i z tego powodu porusza się na wózku. Ma dwadzieścia lat i jest chłopakiem, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Kilka lat temu, zainspirowany historią z filmu „Ze wszystkich sił” zapragnął wystartować w triathlonie. Usłyszeli to jego rodzice i od tej pory decyzja mogła już być tylko jedna: robimy! Przemek, czyli tata nauczył się pływać, jeździć, biegać. Został triathlonistą i od kilku lat wspólnie spełniają marzenia – czytamy.

Parę dni temu Kosterze towarzyszył triathlonista Stefan Wojtas. Jest to amatorski zawodnik, który ukończył dystans potrójnego Ironmana, chcąc nagłośnić zbiórkę charytatywną dla chorego chłopa. Supportowała go Karolina Markowska, ultra biegaczka. Kostera zdradził, że dwójka zawodników za jakiś czas wystartuje w zawodach 10x Ironman!

ZOBACZ TEŻ: Tripaka pomaga! Uczestnik Triathlon Przechlewo pokonał dystans 3x IM w szczytnym celu 

Aktualizacja, 28 czerwca, 17:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 500 km / 1.205 km (trwa 28. dzień)

Trwa wyzwanie 365 Triathlon. Adrian Kostera mógł dzisiaj ogłosić, że przepłynął już 500 kilometrów. W ustalonym tempie zbliża się do połowy dystansu pływackiego, który osiągnie za kilka dni. W ostatnim czasie zawodnika odwiedza sporo gości, którzy pływają wraz z nim. Na wspólne pływanie można się zapisać w tym miejscu.

Kostera od czasu do czasu zmienia nieco liczbę kilometrów, które przepływa. Robi tak, aby kolejnego dnia skończyć wcześniej i spędzić czas z rodziną.

Kilka dni temu wraz z zawodnikiem pływał Bartosz Matusiewicz z Fundacji Zostanę Ironmanem. Adrian i Bartosz przepłynęli wspólnie 2 kilometry, dopingowani przez uczestników Warsztatu Terapii Zajęciowej w Sycowie i Dobroszycach.

ZOBACZ TEŻ: Bartosz Matusiewicz: „Zostać IRONMANEM albo chociaż pół”

Czym jednak są punkty WTZ? Zajęcia te mają za zadanie aktywizować społecznie (i zawodowo) wszystkich zainteresowanych. Są formą rehabilitacji i terapii mającej na celu ogólny rozwój i poprawę sprawności uczestników. Na świecie wciąż wiele osób jest wykluczonych, a przez projekty takie jak WTZ mogą zacząć normalnie funkcjonować.

Dzisiaj Adrian nagrał krótką wypowiedź o kwestiach mentalnych związanych z wyzwaniem. Wyjaśnił, że w ostatnim czasie zaczął za bardzo przejmować się tym, że codzienny czas pływania się wydłuża.

W ostatnim tygodniu płynęło mi się gorzej. Czuję, że płynę tak samo, ale było jednak wolniej. Czułem, że płynę mocno, ale czas wychodził słaby. Zacząłem śledzić czas każdej pętli. Było tam 6,7 minut na pętli i nie kończyłem w 8 godzin. Zaczęła się pojawiać presja – powiedział.

Kostera zastanowił się jednak nad całą sytuacją i uznał, że właściwie żadnego problemu nie ma i być może niepotrzebnie wymagał od siebie za dużo. Nie to jest najważniejsze.

Minęło 28 dni. Przez 27 dni, nie licząc pierwszego dnia, nie miałem żadnych dolegliwości. Nic mi nie jest, nic nie ogranicza mnie w ruchach. Trzymam się na wodzie i nie mam żadnych problemów. Nie kaszlę i nie mam kataru. Wszystko jest w porządku z brzuchem i jelitami. W sumie powinienem być wdzięczny, prawda? Co to za różnica, ile tego czasu wychodzi. Najważniejsze, że w komforcie potrafię przepłynąć te 18 km dziennie. Gorszy czas trzeba zaakceptować i być wdzięcznym, że idzie tak gładko.

Aktualizacja, 6 czerwca, 16:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 109 km / 1.205 km (trwa 6. dzień)

Zamiast 18 kilometrów dziennie, będą 22 – taką decyzję podjął Adrian Kostera. Zawodnik postanowił, że 5 i 6 czerwca przepłynie o 4 km więcej, niż początkowo zakładał, a to wszystko po to, żeby być obecnym na pierwszym przedstawieniu swojego syna w przedszkolu.

Jak przyznał Kostera, mentalnie trudne było wytłumaczenie sobie, że musi pływać przez 11 godzin, jednak myśl o obecności na przedstawieniu syna motywowała go w trudnych momentach.

Dowiedzieliśmy się, że mój synek będzie miał pierwsze w życiu przedstawienie w środę na 14:30. Szybka kalkulacja i myślę sobie: „Nie, nie może mnie na tym zabraknąć”, więc stwierdziliśmy, że dzisiaj [5 czerwca] dodamy 4 km, jutro dodamy 4 km i w środę zaczniemy szybciej 10 km i w ten sposób nie ominie mnie taka fajna rzecz – tłumaczy Kostera.

Aktualizacja, 3 czerwca, 11:00

Postępy w wyzwaniu Adriana Kostery (pływanie 🏊): 36 km / 1.205 km (trwa 3. dzień)

Dzisiaj pierwsza weekendowa okazja, aby popływać z Adrianem Kosterą. Zapisywać można się w tym miejscu. „Wpisowe” wynosi 20 złotych, a całość z zebranych pieniędzy będzie przeznaczona na cel charytatywny – świetlicę Tacy Sami.

Zaczynamy trzeci dzień zmagań i mamy przyjemność powitać pierwszego zapisanego zawodnika, czyli Andrzej Desselberger. Andrzej to triathlonista, który ma za sobą już kilka startów na pełnym dystansie. Chłopaki wskoczyli dziś do wody o 9:10 i nie mamy wątpliwości, że będą się razem dobrze bawić – czytamy w mediach społecznościowych Adriana.

Aktualizacja, 1 czerwca, 14:00

Adrian Kostera ruszył na trasę wyzwania 365 Triathlon!

Zawodnik rozpoczął dzisiaj próbę ustanowienia rekordu najdłuższego triathlonu. Na początek czeka go 55 dni pływania po 18 kilometrów dziennie. Dzisiaj rozpoczął pływaniem w Oławie, ale od jutra pływał będzie codziennie w Zalewie Stradomia w Sycowie.

START! I ruszył! Przed nami pierwszy z 67 dni spędzonych w wodzie. Pogoda dopisuje, dmuchańce rozstawione i jedzenie też przyjechało, więc chyba lepiej być nie mogło. Bardzo dziękujemy tym z Was, którzy zdecydowali pojawić się nieco wcześniej i zamienić parę słów z Adrianem. Uwielbiamy takie spotkania i zawsze nas cieszy, gdy możemy osobiście poznać Was wszystkich, bo dla nas to Wy jesteście niesamowici! – czytamy na jego profilu.

Przed Kosterą łącznie 1.205 kilometrów pływania. Potrwa do połowy sierpnia. Poniżej galeria z rozpoczęcia przedsięwzięcia we Wrocławiu.

fot. Nikodem Klata

Najważniejsze informacje o 365 Triathlon

Adrian Kostera rozpocznie wyzwanie 365 Triathlon już 1 czerwca. Potrwa ono dokładnie rok. Jego założeniem jest ustanowienie rekordu najdłuższego triathlonu w historii. Chce pokonać dystans dłuższy niż obwód kuli ziemskiej, który wynosi 40.170 kilometrów. Znamy już praktycznie wszystkie najważniejsze szczegóły projektu.

Relacja z wyzwania 365 Triathlon

Relację z najważniejszych wydarzeń podczas tego wyzwania będziesz mógł śledzić na Akademii Triathlonu. Będziemy na bieżąco informować o tym, co istotnego się wydarzyło.

Na czym polega wyzwanie Adriana Kostery?

Projekt 365 Triathlon nie będzie realizowany jako klasyczny triathlon w kolejności pływania, jazda na rowerze i bieganie. Dystans każdej dyscypliny musi być pokonany oddzielnie. Wymaga tego Księga Rekordów Guinnessa, gdzie znajdzie się rekord Adriana Kostery.

Zawodnik chce pokonać około 780 dystansów olimpijskich w triathlonie. Każdy ma 51,5 kilometra. Daje to łącznie 40.170 kilometrów w 365 dni.

  • Pływanie to 1.205 kilometrów – zawodnik będzie płynął 18 km dziennie. Zajmie mu to 67 dni.
  • Rower to 31.332 kilometrów – ultratriathlonista musi codziennie pokonać 200 km. Zajmie mu to 155 dni.
  • Bieg to 7.833 kilometrów – Kostera będzie miał do przebiegnięcia 55 km dziennie przez 143 dni.

W jakich miejscach będzie się odbywało wyzwanie 365 Triathlon?

Część pływacka rozpocznie się 1 czerwca we Wrocławiu. Następnie zawodnik przeniesie się do miejscowości Syców. Kostera będzie codziennie pływał w Zalewie Stradomia. To miejsce znane triathlonistom, bo co roku w tym miejscu rozpoczynają rywalizację w zawodach Garmin Iron Triathlon.

Część rowerowa rozpocznie się 8 sierpnia. Kostera pokona pierwszą część dystansu na trasie w Gminie Milicz. Pętla rowerowa przebiega między innymi przez okolice Stawów Milickich oraz Dolnośląskiej Krainy Rowerowej. Druga część etapu rowerowego będzie się odbywała w okolicach Ślęży.

Bieganie zaplanowane jest na czas od 10 stycznia do końca maja. Nie znamy jeszcze dokładnych lokalizacji.

fot. Adrian Kostera – Instagram

Czy do Adriana Kostery będzie można dołączyć?

Jeżeli chciałbyś wziąć udział w wyzwaniu, możesz to zrobić! Do Kostery będzie można dołączyć w każdy weekend. Zawodnik chce dotrzeć ze swoim wyzwaniem do jak największej liczby osób. Dlatego pętle pływackie, rowerowe i biegowe będą krótkie, aby każdy, bez znaczenia na poziom wytrenowania, mógł wziąć udział w próbie ustanowienia rekordu.

Będzie można zapisać się i przebiec jedną pętlę, bo ktoś nie biega w ogóle, ale będzie można też przebiec 5 km, półmaraton, maraton lub całość. Tempo będzie spokojne. Każdy, bez względu na stan wytrenowania, będzie mógł za nami nadążyć.

Jeśli jesteś zainteresowany, możesz zapisać się w tym miejscu. „Opłata startowa” to 20 złotych. Kwota wpisowego zasili konto świetlicy Tacy Sami. Działa ona w ramach wrocławskiej fundacji Potrafię Pomóc, która zajmuje się wspieranej dzieci, młodzieży i dorosłych zmagających się z różnego rodzaju niepełnosprawnościami i rzadkimi chorobami. Co więcej, każdy z uczestników otrzyma startowy numer, jako pamiątkę udziału w wyzwaniu.

IRONMAN pod ostrzałem. Wszechobecne progi zwalniające, chaos i źle oznaczona trasa

0

Nie milkną echa wyścigu IRONMAN w meksykańskim mieście Campeche. Jedna z profesjonalistek zwróciła uwagę na bardzo niebezpieczną i słabo przygotowaną trasę rowerową, która „zagrażała życiu”.

Po kilku latach przerwy do harmonogramu IRONMAN powrócił wyścig w meksykańskim mieście Campeche. Zdaniem uczestników wyścigu, powrót ten nie był jednak szczególnie udany. Fiona Moriarty skrytykowała organizatora za „niebezpieczną i nieprzygotowaną trasę”.

„To było po prostu groźne dla życia”

Zawodnicy IRONMAN Campeche 70.3 musieli na trasie zmagać się z szeregiem utrudnień. Jednym z nich były częste progi zwalniające. Na jednym z nich Moriarty straciła swój komputer rowerowy, którego musiała szukać w pobliskich krzakach. Brak danych dotyczących trasy i jazdy był tylko jednym z pierwszych problemów.

Reszta trasy? To nie była tylko trudna jazda. Trasa była całkowicie niebezpieczna. Cait Alexander i Kayla Bowker jechały w regulaminowej odległości, a tu nagle za nimi pojawił się age grouper, który siedział im na kołach, a później zaczął wjeżdżać i wyjeżdżać między nas. Sędzia był obok i w ogóle nie zwracał na to uwagi.

Zawodniczka napisał też, że momentami zawodnicy i zawodniczki wjeżdżali na siebie, a motocykle sędziowskie powodowały kompletny chaos. Trasa była też źle oznaczona. Część zawodników pojechała w złym kierunku.

Zobaczyłam Dede Griesbauer na ziemi i zaczęłam się zastanawiać, co mnie tam czeka. Wtedy obok nas przejechały motocykle, sędziowie krzyczeli i nagle zniknęli. Więcej niż raz wjechaliśmy zresztą na całą kawalkadę motocykli. Stacje odświeżania były czasem po drugiej stronie drogi. Zakręty nie były dobrze oznaczone. Niektórzy pojechali wjazdem na autostradę (po której jechaliśmy) zamiast wrócić do miasta – wtedy magicznie na 2 okrążeniu pojawiły się słupki – napisała zawodniczka.

Zobaczcie relację zawodniczki z tego wyścigu. Część rowerowa zaczyna się około 7 minuty.

„To jest niedopuszczalne”

Moriarty napisała, że organizatorzy wyścigu powinni byli zadbać o bezpieczeństwo profesjonalistów i age grouperów. Skoro pobierane są opłaty za wpisowe, to zawodnicy muszą wymagać pewnych standardów.

W ten weekend było zagrożone życie ludzi. Niektórzy ulegli wypadkom. Stawka jest zbyt wysoka, aby lekceważyć tę kwestę i powiedzieć, że w następny wyścigu będzie lepiej. Tego przecież nie wiesz – zakończyła.

Przedstawiciele IRONMAN odpowiedzieli Moriarty. Poprosili o kontakt z zawodniczką, aby „wyciągnąć wnioski na przyszłość”. Zwrócili się też do Griesbauer (której po wypadku ukradziono z roweru komputer rowerowy) obiecując zawodniczce dalsze wsparcie. Dla Moriarty pewnym pocieszeniem był fakt, że awansowała na mistrzostwa świata w Taupo.

Prezerwatywy dla sportowców na igrzyskach olimpijskich. Ta praktyka sięga XX wieku

0

300 000 prezerwatyw dla sportowców w wiosce olimpijskiej podczas igrzysk w Paryżu. Taką informacją kilka dni temu podzielili się organizatorzy wydarzenia. Dla niektórych może być to zaskoczeniem, jednak rozdawanie środków antykoncepcyjnych sportowcom jest tradycją sięgającą lat 80. XX wieku. 

ZOBACZ TEŻ: Pierwsze sztafety zakwalifikowane do Paryża

Dyrektor wioski olimpijskiej Laurent Michaud w rozmowie ze Sky News poinformował, że dla sportowców mieszkających we Francji czekać będzie 300 000 prezerwatyw. Jak podaje TVN24, szacunkowo w Paryżu: „w dniach 26 lipca-11 sierpnia i 28 sierpnia-8 września  pojawi się około 14 tysięcy sportowców i członków sztabów trenerskich”. 

Szerzenie świadomości

Prezerwatywy nie powinny jednak zaskakiwać. Tradycja ta sięga jeszcze lat 80. Po raz pierwszy sportowcom wręczono je na igrzyskach w Seulu. Wszystko po to, aby rozszerzać wiedzę na temat niebezpieczeństw związanych z AIDS i HIV. Organizatorzy za cel postawili sobie promowanie wiedzy na temat bezpiecznego seksu. Według archiwalnych informacji rozdano wówczas 8500 środków antykoncepcji. 

Od igrzysk w Seulu kolejni organizatorzy decydowali się na przekazywanie sportowcom prezerwatyw, a ich liczba wraz z każdą imprezą systematycznie wzrastała. W 2000 roku w Sydney przygotowano ich już 70 000. W trakcie wydarzenia okazało się jednak, że trzeba uzupełnić zapasy o kolejne 20 000. 

12 lat później Durex, jedna z najbardziej znanych firm produkujący prezerwatywy, została sponsorem igrzysk olimpijskich w Londynie. Oprócz tego jak podaje TVN24: „wówczas po raz pierwszy w historii igrzysk pojawiły się także specjalne zabezpieczenia przed zakażeniem HIV i innymi chorobami przenoszonym drogą płciową dla kobiet w liczbie 100 tysięcy”. 

Źródło: Yahoo Sports

Rekordową imprezą były igrzyska olimpijskie w Rio w 2016. Dostarczono wtedy 450 000 prezerwatyw. Tradycja ta upadła jednak w czasie igrzysk w Tokio w 2021 roku ze względu na trwającą pandemię COVID-19. Organizator zalecił „unikanie niepotrzebnych form kontaktu fizycznego”. Prezerwatywy nie ominęły jednak igrzysk. Rozdano je sportowcom, kiedy ci wracali do swoich krajów. 

Czym jest terapia kontrastowa i jakie przynosi korzyści?

0

Terapia kontrastowa to praktyka polecana przez fizjoterapeutów i stosowana przez sportowców. Polega na naprzemiennym stosowaniu ciepła i zimna, co pomaga między innymi w regeneracji. Jak działa i czemu jest korzystna?

ZOBACZ TEŻ: Jak wyznaczać cele? Wypracuj pozytywne nawyki!

Układ krążenia pracuje przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W ten sposób zapewnia prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Regularne ćwiczenia i trening mogą przyspieszać jego działanie. Układ krążenia funkcjonuje wtedy lepiej, co może też po prostu wydłużyć życie. Wydajny przepływ krwi to zmniejsza też ryzyko kontuzji, poprawia funkcjonowanie układu odpornościowego i wspiera zdrowe tkanki.

Poprawę krążenia i przepływu krwi uzyskać można jednak nie tylko dzięki ćwiczeniom. Odpowiednie nawodnienie organizmu, zbilansowana dieta i ograniczenie stresu też działają korzystnie na układ krwionośny i pobudzenie organizmu. Popularność zyskuje również terapia kontrastowa, która służy jako strategia regeneracji po treningu i działa stymulująco na układ krążenia. Na czym polega i jakie są jej zalety?

Opaska WHOOP śledzi twój sen i pomaga w poprawie jego jakości. Dołącz poprzez Akademię Triathlonu, aby otrzymać opaskę WHOOP 4.0 i jeden miesiąc użytkowania ZA DARMO!

Czym w ogóle jest terapia kontrastowa?

Terapia kontrastowa (zwana czasem np. terapią zanurzeniową lub naprzemienną) to praktyka stosowana między innymi przez fizjoterapeutów i sportowców (również wiele aktywnych osób) popularna w niektórych kulturach i oferowana przez SPA na całym świecie. W dużym uproszczeniu polega na naprzemiennym wchodzeniu do zimnej i ciepłej wody. „Kontrast” odnosi się do różnych temperatur wody.

Terapia kontrastowa stymuluje rozszerzenie i zwężanie naczyń krwionośnych. Kiedy naczynia się rozszerzają, rozszerzają się ich ściany, co zwiększa przepływ krwi. Zwężenie działa odwrotnie i jest odpowiedzią organizmu na stosowanie niskiej temperatury.

Podczas stosowania terapii kontrastowej ciało eksponowane jest na zimno i ciepło. Naczynia rozszerzają się i zwężają w krótkich odstępach czasu, co prowadzi do ich pulsowania. To zjawisko jest określane mianem „pompowania naczyń”. Efektem jest zwiększenie szybkości przepływu krwi i tlenu do tkanek, które eksponowane są na ciepło i zimno. To z kolei poprawia działanie organizmu, skuteczniej usuwa z niego toksyny. Terapia naprzemienna sprawia również, że ciało szybciej się goi i szybciej wraca do zdrowia.

Przykładem korzystnego działania terapii kontrastowej jest jedno z badań. U 10 osób analizowano zmiany natlenienia mięśni nóg. Po zastosowaniu terapii zauważono efekt „pompowania naczyń”, które zwiększyło dotlenienie mięśni w badanym obszarze.

Źródło: Freepik.com (zbiory freepik)

Przyspiesza regenerację i zmniejsza ból

Terapia kontrastowa staje się popularną częścią rutyny po treningu. Stosowana jest przez osoby, które chcą przyspieszyć regenerację i zwiększyć wydajność organizmu.

Jednym z powodów, dla których stosuje się tę terapię, jest możliwość łagodzenia bolesności mięśni. Badania wykazały, że terapia kontrastowa zmniejszyła odczuwanie bólu po treningach i była skuteczniejsza niż bierna regeneracja.

Podczas badań stwierdzono również, że kąpiele kontrastowe zmniejszają ból i obrzęk w wybranych obszarach. Gdy dochodzi do uszkodzenia mięśni, aktywowana jest reakcja zapalna organizmu. Jest to więc cenne narzędzie rekonwalescencji. Jak dokładnie to działa? Przez układ krążenia danego obszaru przepływa więcej krwi, przenosząc więcej białych krwinek i dodatkowego płynu, aby zapobiegać infekcji i przyspieszać gojenie. Zwiększenie przepływu krwi i płynów powoduje zaczerwienienie i obrzęk, a często również ból. Naprzemienne zwężanie i rozszerzanie naczyń dzięki terapii, może dać efekt w postaci lepszego krążenia krwi w miejscu urazu. Ból i obrzęk są wtedy mniejsze.

Stosowanie terapii naprzemiennej ma też inne pozytywne efekty. Może przykładowo ograniczyć zmęczenie po treningu. Badania wykazały, że terapia pomaga zregenerować się w okresie 48 godzin po intensywnym treningu. Zmniejsza też zmęczenie.

Kolejnym efektem jest aktywowanie i przyspieszenie naturalnego procesu gojenia organizmu. Do prawidłowego zdrowia tkanek niezbędny jest wydajny przepływ krwi, który zapewnia dostarczanie tlenu i składników odżywczych. Terapia kontrastowa poprawia krążenie oraz przepływ krwi do tkanek. Przy urazie zdrowie tkanki goją się szybciej.

Terapia kontrastowa może też mieć korzyści dla umysłu. Ekspozycja na ciepło uwalnia prolaktynę, beta-endorfiny oraz noradrenalinę. Z kolei ekspozycja na zimno daje dopływ dopaminy, adrenaliny oraz serotoniny. Połączenie tych dwóch efektów zwiększa skupienie, uwagę, daje większą motywację, poprawia nastrój i pamięć. Umysł staje się jaśniejszy, a terapia wspomaga też koncentrację i funkcje poznawcze.

fot. freepik.com (zbiory freepik)

Jak stosować terapię kontrastową?

Terapię naprzemienną przeprowadzić można na kilka sposobów. Możliwa jest w postaci gorących/zimnych kąpieli lub pryszniców albo sauny na podczerwień/łaźni parowej i przejścia do łaźni lodowej.

Stosunek czasu zanurzenia w gorącej i zimnej wodzie jest jednak zwykle taki sam. Na każde 3 do 4 minut w gorącej wodzie, przypada 1 minuta spędzona w zimnej wodzie. Większość osób zanurza się w ciepłej wodzie, a później w zimnej. Cała sesja takiej terapii trwa od około 20 do 30 minut, a więc czynności powtarzane są kilka razy.

Uwaga! Wszystkim, którzy chcą zastosować taką terapię, zaleca się najpierw konsultacje z lekarzem lub odpowiednim specjalistą. Decydować się na nią powinny osoby zdrowie, które nie mają problemów z krążeniem, cukrzycy, wysokiego ciśnienia krwi lub neuropatii. Nie poleca się również terapii naprzemiennej przy aktywnych infekcjach, gorączce oraz ranach otwartych.

Jak zmierzyć efekty terapii?

Śledzenie regeneracji możliwe jest między innymi dzięki bransoletce WHOOP. Aplikacja pozwala użytkownikom na analizowanie konkretnych czynności, czyli np. wpływu sauny i terapii zimnem. Efektem jest spersonalizowany wgląd w to, jak terapia kontrastowa wpływa na regenerację organizmu.

Użytkownik WHOOP wprowadza odpowiednie informacje lub śledzi je za pomocą WHOOP Journal (dziennika). Dzięki temu może sprawdzić i ocenić, jak terapia wpływa na organizm. Badania WHOOP przeprowadzone pośród użytkowników urządzenia pokazały, że członkowie społeczności często łączą techniki terapii zimnem i ciepłem – częściej robią to jednak zwolennicy lodowatej wody.

WHOOP działa w modelu subskrypcyjnym, a więc nie kupujesz urządzenia. Opłacasz comiesięczny abonament i otrzymujesz opaskę (za darmo) oraz dostęp do wszystkich danych. Dołączając do WHOOP przez Akademię Triathlonu uzyskasz jeden darmowy miesiąc użytkowania WHOOP 4.0 (wraz z opaską).

Pierwsze sztafety zakwalifikowane do Paryża

0

Pierwsze drużyny narodowe zdobyły kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Do grona trzech automatycznie zakwalifikowanych zespołów dołączyło kolejne sześć.

ZOBACZ TEŻ: Klimas i Słupek z problemami po starcie w Hongkongu. Woda była złej jakości

Kto wystartuje we Francji?

Zgodnie z kryteriami kwalifikacji olimpijskich automatyczne miejsce na igrzyska w Paryżu otrzymują trzy drużyny: Francja jako gospodarz, Wielka Brytania (druga za Francją na mistrzostwach świata sztafet mieszanych 2022) i Niemcy (mistrzowie świata 2023). Pozostałe kadry muszą rywalizować w wyścigach dającym im punkty rankingowe. 

Ostatnim ważnym wydarzeniem były zawody pucharu świata w Hongkongu rozegrane 25 marca. Po starcie sześć drużyn wskoczyło na pozycję dającą im kwalifikację na igrzyska. Miejsce w Paryżu wywalczyły: Nowa Zelandia, Australia, Szwajcaria, Ameryka, Włochy i Portugalia. 

Ostatnim etapem kwalifikacji będzie wyścig w Huatulco w Meksyku 17 maja, gdzie dwie najlepsze drużyny zakwalifikują się na igrzyska. Co ważne, wszystkie zespoły, które już zapewniły sobie miejsce w Paryżu, nie wezmą w nim udziału. 

Jedną ze straconych dla zawodników szans na punkty w kwalifikacji był odwołany wyścig WTCS Abu Dhabi. World Triathlon ogłosiło, że aby zrekompensować straty listy wyścigów indywidualnych zostaną rozszerzone o dodatkowe miejsca. W przypadku rywalizacji sztafet listy nie uległy jednak zmianom.

Źródło: Word Triathlon

Mistrzyni świata na połówce o zmianie mentalu. „W Paryżu będę najbardziej podekscytowaną zawodniczką”

0

W zeszłym roku Taylor Knibb zdobyła drugie mistrzostwo świata. W tym chce skoncentrować się igrzyskach olimpijskich. – Wrócę do IRONMANA, ale nie w tym roku. Przyznaję, że nie byłam całkowicie przygotowana do Kony – wyjaśnia.

ZOBACZ TEŻ: Mocna lista startowa pierwszego wyścigu IRONMAN Pro Series. Long, Lange, Sanders i Skipper w walce o punkty

W poprzednim sezonie Taylor Knibb drugi raz z rzędu zwyciężyła w mistrzostwach świata IRONMAN na połówce. Wygrała też PTO US Open. Ten sezon będzie jednak inny. Mistrzyni rozpocznie od połówki, ale później chce skoncentrować się na igrzyskach olimpijskich. Ma też nowego trenera.

Lista priorytetów to pomysł trenera

Tayor Knibb w nowy rok weszła z nowym trenerem. Zmieniła mental, bo nie zamierza już startować bez odpowiedniego przygotowania, jak miało to miejsce w Konie. Trener od razu zasugerował, że powinna zrobić listę priorytetów na sezon. Głównym celem jest olimpijskie ściganie w Paryżu i wokół tego buduje resztę planów.

Dlatego też zawodniczka początkowo planowała start w Abu Dhabi zamiast w T100 Miami. Trener zasugerował, że powinna więcej odpoczywać w przypadku dłuższych podróży. Ściganie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zostało odwołane, ale plan pozostaje niezmienny.

Gdzieś pośrodku tego zamieszania zamierzam w kwietniu wystartować na połówce IRONMAN w Oceanside. Chcę zweryfikować tym samym kwalifikację na MŚ w Taupo w Nowej Zelandii. Mam na to czas to 30 czerwca, a więc kwiecień wydawał się najmniej problematyczny. Mój trening jest jednak całkowicie inny od tego, który robiłam w przyszłości. Znów koncentruję się na krótszych dystansach. Powracam do korzeni – mówi dla Treka.

Oznacza to też, że Knibb nie wystartuje w Nicei. Trener uznał, że start na pełnym dystansie niecałe 2 miesiące po igrzyskach nie jest dobrym pomysłem.

Taka szczerość i współpraca z kimś, kto rozumie, co chcesz zrobić i może powiedzieć „Wiesz co, taki start jednak nie pasuje”, działa bardzo odprężająco. Nie muszę już myśleć, czy powinnam to robić, czy nie powinnam – wyjaśnia.

Źródło: Taylor Knibb – Instagram.

Zrobiła krok w tył

Srebrna medalistka igrzysk w Tokio mówi, że nie ma konkretnie ulubionego dystansu. Dzisiaj ceni 100 kilometrów, na których ścigają się zawodnicy T100, ale za kilka lat może to być IRONMAN. Podobnie jest z przygotowaniami do Paryża. Zdecydowanie preferuje dystans olimpijski, ale właśnie sprint może uwidocznić jej słabości. Z tymi trzeba sobie poradzić przed najważniejszym wyścigiem.

Tutaj również widoczna jest zmiana mentalu. Knibb przyznaje, że jeszcze w zeszłym roku myślała „dwa wyścigi na sprincie i koniec”. Teraz zrobiła krok w tył, aby ponownie znaleźć motywację i ekscytację. Nie myśli o startach, jak o czymś, co „niestety musi zrobić”, ale chce zrobić.

Właśnie ta ekscytacja mi pomaga. Również ściganie na różnych dystansach. Po prostu nie jest to nudne. Zdaję sobie sprawę, że zrobię to jeszcze tylko kilka razy. Nie muszę, jeśli nie chcę. Stąd wdzięczność, jeśli masz okazję na wykazanie się.

Być może właśnie ta ekscytacja będzie kluczem do dobrego występu w Paryżu. Podczas poprzednich igrzysk nie mogła nawet chłonąć całej atmosfery, bo w głowie miała głównie egzaminy na uczelni. Teraz nie czuje się znudzona całym cyklem olimpijskim. Nie zawsze mogła startować. Miała sporo przerw. Nie może się doczekać Paryża. Najważniejsze, aby tę ekscytację przekuć na dobry występ podczas wyścigu 31 lipca.

Klimas i Słupek z problemami po starcie w Hongkongu. Woda była złej jakości

0

Organizatorzy zawodów kolejny raz nie dopilnowali jakości wody? Po pucharze świata w Hongkongu część zawodniczek mierzy się z problemami zdrowotnymi. Skutki zanieczyszczenia odczuły również reprezentantki Polski. 

ZOBACZ TEŻ: „Prawdopodobnie najmocniejszy puchar świata”. Klimas i Słupek na World Triathlon Cup Hong Kong

W niedzielę 24 marca w Hongkongu rozegrane zostały zawody pucharu świata. Na starcie zameldowały się Paulina Klimas i Roksana Słupek. Po wyścigu u zawodniczek pojawiły się problemy zdrowotne. 

„Po raz kolejny wątpię w dobre pomiary”

Kilkanaście godzin po starcie Roksana Słupek zamieściła w mediach społecznościowych wpis ze swoim zdjęciem, w którym napisała ironicznie: „dobra jakość wody mówili…”. Dodała, że „ostatniej nocy myślała, że umiera i nie pamięta, kiedy ostatnio tak źle się czuła”. 

Podobny post opublikowała Paulina Klimas, która stwierdziła, że: „po raz kolejny wątpi w dobre pomiary zanieczyszczenia wody przez organizatorów”. 

Problemy zdrowotne dotyczyły znacznej część triathlonistek startujących w Hongkongu. O chorobie poinformowały również m.in. Vicky Holland czy Olivia Mathias. 

NIe pierwszy i nie ostatni raz?

Incydent z jakością wody budzi szereg wątpliwości. Według regulaminu World Triathlon testy jakości wody muszą być przeprowadzone dwa miesiące przed zawodami, siedem dni przed zawodami oraz w dniu wyścigu „wyłączenie do celów statycznych”. Oznacza to, że w każdym z trzech testów woda musiała mieć odpowiednią jakość, co może wydać się wątpliwe, biorąc pod uwagę, że pływanie w niej wpłynęło negatywnie na tak wiele zawodniczek. Warto dodać, że odwołany wyścig pucharu świata w Hongkongu byłby drugim z rzędu odwołanym wyścigiem po WTCS Abu Dhabi…

Takie zdarzenie na początku najważniejszego roku w kontekście igrzysk olimpijskich z pewnością budzi niepokój zawodników. Woda w Sekwanie, w której mają popłynąć, od 100 lat nie nadaje się do użytku ze względu na znaczne zanieczyszczenie oraz obecność bakterii E.coli. Władze Francji zapewniają, że do lipca rzeka zostanie oczyszczona, jednak w Hongkongu triathloniści również mieli płynąć w wodzie o odpowiedniej jakości. 

Kolejnym problemem pozostaje to, jak szybko zawodnicy wrócą do zdrowia po starcie. Okres kwalifikacyjny na igrzyska olimpijskie trwa tylko do końca maja 2024, co dla wielu z nich oznacza intensywny czas w walce o miejsce w Paryżu. Choroba na początku najważniejszego sezonu jest sporym utrudnieniem. 

Organizatorzy pucharu świata nie skomentowali sytuacji. World Triathlon również nie wydało oświadczenia w tej sprawie. 

Polar ma zegarek premium. Cena szokuje

0

Polar Grit X2 Pro to nowy zegarek od popularnego producenta z Finlandii. W porównaniu z poprzednim modelem wprowadzono wiele zmian. Jest też aktualizacja oprogramowania. Niestety cena odstraszy wiele osób.

ZOBACZ TEŻ: Zepp AI. Smartwatch ze sztuczną inteligencją przemówi do zawodnika

Na pierwszy rzut oka Polar Grit X2 Pro to zegarek premium. Wykonany został zgodnie z normami militarnymi 810H, ma obudowę ze stali nierdzewnej i może pracować w bardzo trudnych warunkach (np. niska lub bardzo wysoka temperatura). Polar oferuje też wersję Titan, która wykonana jest z tytanu lotniczego, materiału wysokiej jakości stosowanego między innymi w komponentach samolotów. Co jednak oferuje sportowcom?

Lepsze oprogramowanie i nowoczesne sensory

W porównaniu z poprzednim modelem zegarka producent wprowadził sporo zmian. Wyświetlacz to teraz AMOLED 1.39″. Większy wyświetlacz to więcej miejsca na dane treningowe i wszelkie widżety. Zegarek ma dwuzakresowy GPS, ponad 100% szybszy procesor i znacznie więcej pamięci od Grit X Pro. Wewnętrzna pamięć to 32 GB.

W zegarku zastosowano baterię, która działa do 43 godzin w trybie treningowych i do 10 dni w trybie smartwatcha. W środku zegarka znajdziesz sensor 4 generacji, który pozwala mierzyć tętno, zbiera dane EKG (zwykła ciekawostka – nie ma zastosowań medycznych), sprawdza poziom natlenienia krwi i monitoruje temperaturę skóry. Ma 150 profili sportowych – również triathlon.

We wstępnej recenzji DCRainmaker zauważa, że Polar poprawił oprogramowanie zegarka. Twórcy chwalą się napisaniem dodatkowego kodu, który usprawnia algorytmy względem modelu Vantage V3. W przypadku błędnych pomiarów tętna, zegarek wykryje to i samemu skoryguje te dane.

Mapy offline i ta wysoka cena

Również i w tym modelu Polar dodał mapy offline. W zegarku automatycznie wgrane są mapy z Ameryki Północnej i Europy (uwzględniające takie szczegóły jak budynki, drogi, szlaki wodne i inne elementy), a kolejne można pobrać na stronie producenta. Sprzęt ma funkcję rysowania przebytej trasy, nawigację przez Komoot, a teraz dostępna będzie również synchronizacja ze Stravą.

Trzeba tutaj dodać, że model Vantage 3 oraz Grit X2 są bardzo podobne względem siebie. Drugi jest po prostu lepiej wykonany i nada się zdecydowanie do ekstremalnych sportów. Oprogramowanie i zastosowane wewnątrz komponenty niczym się jednak nie różnią. Ogromnym problemem jest cena. Starsza wersja, czyli Grit X Pro kosztuje około 1.700 złotych. Nowy model to wydatek rzędu 3.200 złotych. Wersja tytanowa to z kolei cena wynosząca ponad 3.700 złotych. Można więc się zastanawiać, do kogo tak naprawdę producent kieruje tę nową wersję zegarka.

Żarłoczny rekin poluje na triathlonistów? To scenariusz nowego filmu na Netfliksie

0

Nie chodzi jednak o scenariusz, który może się wydarzyć, ale koncepcję filmu „Rekiny w Sekwanie”. Akcja będzie rozgrywała się podczas wyścigu w ramach igrzysk olimpijskich. Zawodnikom będzie zagrażał… żarłoczny rekin.

ZOBACZ TEŻ: Polscy triathloniści w filmie dokumentalnym. „Win Everything” wkrótce w kinach

World Triathlon zmaga się ostatnio z szeregiem wyzwań związanych z organizacją triathlonu podczas igrzysk olimpijskich. Chodzi nie tylko zły stan wody w Sekwanie, ale między innymi plagę pluskiew w Paryżu. Niedawno okazało się, że kolejnym zagrożeniem są balkony wzdłuż Sekwany, a nawet stragany sprzedawców książek rozstawiane wzdłuż rzeki. Całkiem inną wizję niebezpieczeństwa roztaczają przed widzami twórcy filmu „Rekiny w Sekwanie”.

Horror z triathlonem w tle

Film ma mieć premierę tego lata, właśnie w okresie paryskich igrzysk olimpijskich. Reżyserem jest Xavier Gens, który odpowiada między innymi za filmy „Frontier(s)”, „Hitman” oraz „Cold Skin”. Akcja rozgrywa się podczas zawodów olimpijskich w triathlonie. Zawodnikom i zawodniczkom zagrażał będzie wielki rekin. Film jest hołdem złożonym klasyce gatunku horroru, filmowi „Szczęki” z 1975 roku.

Lato 2024 roku. Paryż jest gospodarzem rywalizacji olimpijskiej w triathlonie. Sofia, błyskotliwa naukowiec, dowiaduje się od Miki, młodej działaczki na rzecz środowiska, że w głębi Sekwany pływa rekin – czytamy w opisie na IMDB.

W obsadzie filmu są Bérénice Béjo, Nassim Lyes oraz Léa Léviant. Bohaterowie będą próbowali ujarzmić rekina zagrażającego triathlonistom. Poniżej zobaczysz krótki teaser.

Refleksja nad stanem środowiska?

Chociaż film określany jest mianem thrillera lub horroru, to ma również nieść za sobą pewne przesłanie i być krytyką działalności mer Paryża Anne Hidalgo. Rekin pojawi się w Sekwanie, uciekając przed zanieczyszczeniami.

ZOBACZ TEŻ: Woda w Sekwanie poniżej standardów UE. Triathlon może zostać odwołany

Rekin jest bardziej ofiarą niż złoczyńcą. Coś w rodzaju King Konga – powiedział dla „The Times” Gens.

O filmie wspominał niedawno Kris Gemmel z World Triathlon. W „Pro Tri News Podcast” wyjaśnił, że organizacja zamiast pytań o stan wody w Sekwanie, otrzymuje zapytania związane z filmem Netfliksa. World Triathlon nie ma jednak z produkcją nic wspólnego.

Wiecie, że jest film Netfliksa o rekinie, który zagraża triathlonistom startującym podczas triathlonu na igrzyskach w Paryżu? Zdjęcie będą kręcili w najbliższych miesiącach. Dostajemy masę pytań właśnie o to. „Czy wy naprawdę to robicie?” Odpowiadam, że nie. Nie mamy z tym nic wspólnego – mówi Gemmel.

PZTri – podsumowanie roku 2023. Filip Szołowski: „Do potęg triathlonowych jeszcze dużo nam brakuje, ale jesteśmy na dobrej drodze, żeby to zmienić” 

1

Jakie były największe osiągnięcia polskich triathlonistów w roku 2023? Kto z reprezentantów kardy ma największe szanse na igrzyska olimpijskie w Paryżu? Filip Szołowski, dyrektor sportowy PZTri, w podsumowaniu roku, o poziomie polskiego triathlonu, rozwoju age-grouperów i organizacji międzynarodowych zawodów. 

ZOBACZ TEŻ: Jaskiniowy klimat i intensywne wyścigi. Piotr Stanik o mistrzostwach Polski w indoor triathlonie

Nikodem Klata: Kiedy w roku 2022 rozmawialiśmy o podsumowaniu roku zaczęliśmy od prostego pytania – jaki był dla Polskiego Związku Triathlonu? A rok 2023? Jaki był dla Polskiego Związku Triathlonu?

Filip Szołowski: To wszystko zależy w jakim aspekcie mówimy o PZTri. W zakresie popularyzacji wśród dzieci i młodzieży, to śmiało mogę powiedzieć, że był to rok, w którym zrobiliśmy spory krok na przód, rozszerzając programy i dodając nowe elementy takie jak „Tri-Pop – mój pierwszy triathlon” realizowany w szkołach podstawowych. 

Jeśli mówimy o sporcie wyczynowym, to rok 2023 był dla PZTri bardzo wyboisty pod kątem zdrowotnym, w szczególności u kobiet była duża huśtawka dyspozycji sportowej spowodowana chorobami, kontuzjami i wypadkami. To niestety spowodowało, że dziewczyny nie wystartowały na kilku kluczowych imprezach lub były na nich w słabszej dyspozycji. Na szczęście to już za nami i możemy śledzić występy dziewczyn na różnych imprezach międzynarodowych. Z kolei w sporcie młodzieżowym najwyżej sklasyfikowana juniorka na mistrzostwach Europy była 10., a sztafeta na 7. pozycji, zaś w juniorach młodszych mieliśmy aż trzech reprezentantów w finale A na mistrzostwach Europy Youth, a sztafeta wywalczyła 8. pozycję na 25 sztafet. Jeśli mowa o paratriathlonie, to szykuje nam się historyczny awans na igrzyska paralimpijskie. 

Co do konkurencji nieolimpijskich zawodnicy PZTri zdobyli w ubiegłym sezonie 3 medale mistrzostw Europy i świata. W sporcie amatorskim nasza reprezentacja na imprezach zagranicznych jest coraz większa i coraz bardziej medalodajna. Także jak widać tych płaszczyzn, którymi zajmuje się PZTri jest naprawdę wiele i nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, czy był to dobry, czy też zły rok dla naszej federacji.

NK: A jak wyglądał rok 2023 pod względem edukacyjnym i organizacyjnym? 

FS: W obszarze edukacji zrealizowaliśmy program z kursami online dla zawodników Kadry Narodowej pod nazwą „Kariera Dwutorowa”, a dla trenerów i sędziów zostały przeprowadzone szkolenia stacjonarne, które w mojej ocenie były bardzo przydatne i na wysokim poziomie merytorycznym. Dodatkowo pozyskaliśmy dofinansowanie w ramach programu “Super Trener”, którego celem jest wsparcie rozwoju zawodowego byłych olimpijczyków. Dzięki programowi do pracowników PZTri dołączyła Maria Cześnik, która ze swoim doświadczeniem stanowi szczególnie istotne wsparcie dla zawodników podczas akcji szkoleniowych. 

Ponadto przeprowadziliśmy szkolenie dla sędziów podwyższające ich umiejętności, dzięki czemu mamy większą liczbę sędziów międzynarodowych, jak również będziemy mieć jedną przedstawicielkę sędziów na igrzyskach paralimpijskich. 

Od strony organizacyjnej, imprezy rangi pucharu Polski, mistrzostw Polski, czy innych imprez międzynarodowych przebiegały bez zakłóceń. Ponadto Polska była organizatorem Igrzysk Europejskich w Krakowie, które spotkały się z bardzo dobrym przyjęciem zarówno zawodników, jak i organizacji międzynarodowych. 

ZOBACZ TEŻ: POLADA: “Liczba kontroli w triathlonie wynika ze specyfiki dyscypliny”

NK: Rok 2023 był rokiem poprzedzającym najważniejszą imprezę sportową ostatnich lat – igrzysk olimpijskich w Paryżu. Celem jest niezmienne kwalifikacja Polaków na imprezę. Jak oceniasz 2023 w tym kontekście? Zostały spełnione założenia na sezon 2023? Jak obecnie wygląda sytuacja Polaków?

FS: Przede wszystkim kwalifikacja olimpijska trwa do 27 maja 2024 roku, czyli mamy jeszcze 2 miesiące do jej zakończenia i dopiero wtedy będziemy mieli pewność, czy ktoś się zakwalifikuje, czy też nie. Największe szanse na kwalifikacje mają Paulina Klimas i Roksana Słupek, jednak te kwalifikacje się wykluczają ze sobą, co oznacza, że tylko jedna z nich, w przypadku uzyskania kwalifikacji, pojedzie do Paryża. 

U mężczyzn po pierwszych startach w tym sezonie sytuacja wydaje się już dosyć jasna i z wielką dozą prawdopodobieństwa nie zobaczymy żadnego mężczyzny w Paryżu. Michał Oliwa po drugim starcie w Ameryce, na którym zaprezentował się z bardzo dobrej strony i stanął na podium, podczas treningu wywrócił się i złamał rękę. Najbliższy start Michała prawdopodobnie będzie dopiero pod koniec kwietnia lub w połowie maja, a to oznacza, że nie zdąży już zebrać odpowiedniej liczby punktów do kwalifikacji przez tzw. Nową Flagę. W przypadku Marcina Stanglewicza, punkty z ostatnich trzech startów w porównaniu do bezpośrednich rywali były niewystarczające i te szanse są już bardzo znikome.

Kwalifikacja do igrzysk paralimpijskich kończy się natomiast 1 lipca i na ten moment mamy niemal pewną jedną kwalifikację, którą wywalczyła Marta Dzieciątkowska. Tu na pewno należy przypilnować jeszcze tych najwyżej punktowanych imprez, ale po ubiegłotygodniowym 2. miejscu PWTS w Australii myślę, że kwalifikacja to już tylko formalność. O awans do Paryża walczy cały czas Monika Belczewska, która jest na pograniczu, bo aktualnie znajduje się na 9. miejscu w rankingu olimpijskim, a kwalifikuje się 9 osób, ale też tandem Łukasz Wietecki i Jacek Krawczyk, których szanse na kwalifikacje będzie można ocenić po najbliższych startach międzynarodowych.

NK: Polscy triathloniści sportu kwalifikowanego brali udział w wielu międzynarodowych imprezach. Jaki jest poziom polskiego triathlonu w porównaniu do zagranicznych zawodników? Jakie są największe osiągnięcia Polaków? 

FS: Poziom sportowy zawodników w konkurencji olimpijskiej określają, co cztery lata wyniki, na igrzyskach olimpijskich lub co roku na mistrzostwach świata. Na kontynentalnym poziomie są to mistrzostwa Europy i igrzyska europejskie. Do tej pory najwyższym miejscem jest 4. pozycja na mistrzostwach Europy w triathlonie Pauliny Klimas, natomiast na igrzyskach olimpijskich najwyżej uplasowała się Agnieszka Jerzyk, która zajęła 22. miejsce. Do takich potęg triathlonowych jak Francja, Niemcy, czy w męskim wydaniu Norwegia, jeszcze dużo nam brakuje, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby za kilka lat to zmienić. 

Proces wdrażania zmian systemowych w sporcie wyczynowym, a tym bardziej jego efekty są czasochłonne i o ile z pojedynczym zawodnikiem można zdecydowanie łatwiej osiągnąć sukces, to do zmian systemowych i nieładnie mówiąc „produkowania” zawodników na bazie świadomych kroków potrzeba dużo więcej czasu. 

Tu dochodzimy do przekonania środowiska do zmian, które się proponuje, pójście za pomysłem, który się wdraża i wiele innych. Trzeba pamiętać, że każdy trener ma swoje spojrzenie na świat sportu i często jest przekonany o jego słuszności, co z jednej strony oczywiście jest dobre, ale z drugiej nie do końca. Niestety problemem u nas jest to, że ani mi, ani również innym trenerom nie udało się jak do tej pory przełożyć tego na wynik sportowy przez duże „S”, a już tym bardziej na powtarzalny wynik sportowy.

Dlatego w mojej ocenie będziemy musieli wdrożyć mniej standardowe rozwiązania niż dotychczas, żeby tę tendencję zmienić. Tak jak mówiłem od początku od kiedy zacząłem pracę dla Związku w mojej ocenie perspektywa 2032 roku pokaże, czy działania poczynione w ostatnich i najbliższych latach przyniosą odpowiednie efekty.

NK: Działania Polskiego Związku Triathlonu to jednak nie tylko zawodnicy profesjonalni, lecz także AG. Czy 2023 przyniósł jakieś nieoczekiwane zmiany dotyczące amatorów? Czy zainteresowanie triathlonem się zwiększyło, a może zmniejszyło? 

FS: Liczba startujących zawodników Age Group w 2023 roku, jest bardzo zbliżona do poprzedniego sezonu. Można z pewnością zauważyć tendencję, że amatorzy skracają dystans i coraz częściej wybierają sprinty, czy dystanse takie jak 1/8IM. 

Jeśli natomiast chodzi o poziom sportowy amatorów, to tutaj jest zdecydowana poprawa, co zresztą widać na wielu imprezach międzynarodowych. Nie mówię tu tylko o imprezach rangi mistrzostw Europy i mistrzostw świata w federacji Europe Triathlon i World Triathlon, na których to Polska zdobyła 26 medali w 2023 roku, ale też o imprezach IRONMAN, gdzie również mogliśmy obserwować polskich triathlonistów na medalowych pozycjach. Widać też wyraźny postęp w czasach, jakie osiągają polscy amatorzy.