Początek

Witam wszystkich! To (ma być) mój pierwszy sezon z triathlonem. Ponieważ czasem, w przerwach pomiędzy treningami, miewam napady literackiej weny, postanowiłem dołączyć do grona blogerów Akademii Triathlonu. Niestety (na szczęście?) nie mam za dużo czasu na realizację tej weny, do rozpoczęcia tego bloga zabierałem się od prawie dwóch tygodni. W końcu się udało!

Regularne treningi sportowe zacząłem pod koniec 2010 r., od biegania. W zasadzie wcześniej też trochę biegałem, trochę ćwiczyłem na siłowni, ale była to sinusoida wzlotów i upadków. W końcu doszedłem do wniosku, że motywacja typu „schuść’, zadbać o formę itp. to dla mnie za mało, żeby utrzymać się w górnej części tej sinusoidy. Zapisałem się na Półmaraton Warszawski w 2011 r. Żona początkowo nie bardzo wierzyła, że dam radę, ważyłem wtedy jakieś 110 kg (teraz 86 kg przy 186 cm wzrostu). Było ciężko, ale jakoś tam radę dałem i nawet spodobało mi się. Dalej biegałem, trochę startów na dychę, kolejne 2 półmaratony i w ubiegłym roku maraton. W międzyczasie zaraziłem bieganiem żonę, która teraz przygotowuje się do startu w półmaratonie. O triathlonie myślałem od jakiegoś roku, kupiłem „Biblię’ Friela, zastanawiałem się, kombinowałem, oceniałem siły i szanse, i coraz częściej zaglądałem na Akademię Triathlonu. Kiedy na 43 urodziny żona obdarowała mnie książką Dariusza Sidora „Ironman dla każdego’, stwierdziłem, że „nie ma to tamto’, tylko trzeba się brać do roboty! Mina jej trochę zrzedła, jak zacząłem opowiadać, jaki to sprzęt jest potrzebny do triathlonu i ile czasu trzeba przeznaczyć na treningi. Rzeczywiście, szybko rozpocząłem etap „zbrojeń’, kupując rower szosowy, no i konsekwentnie znoszę do domu coraz to nowe akcesoria, które są „absolutnie niezbędne’ na zawody i do treningu. Zapisałem się na ¼ IM w Sierakowie i ½ IM w Poznaniu (a potem jeszcze dodałem do tego ¼ IM w Radkowie) i od połowy listopada 2012 zacząłem etap treningowy „przedwstępny’ – treningi biegowe uzupełniłem o trochę rowerowania i trochę pływania (czegoś trochę podobnego do pływania). W grudniu dokonałem krytycznej analizy swoich kompetencji sportowych i doszedłem do wniosku, że mam zaledwie trzy słabe strony! Tylko trzy! Pływanie… rowerowanie… i bieganie… Bieganie jest i tak najmocniejszą z moich słabych stron, ale szału raczej nie ma (10 km 51:53, półmaraton 1:59 i maraton 4:30). Niemniej, o treningu biegowym już co nieco wiem, dam radę ułożyć sobie plan. Na rowerze umiem jeździć, tj. przemieszczam się i rzadko się przewracam. Pływanie? Żabką daję radę, grzbietem tak sobie średnio, ale kraulem (tzn. czymś luźno opartym na motywach kraula) z trudem pokonuję 25 m. Co ciekawe pływanie nawet kiedyś trenowałem, w podstawówce, ale przez niecały rok, potem notoryczne zapalenia ucha przekreśliły moją przyszłą karierę sportową, zanim się rozpoczęła. No niedobrze… Na treningu pływackim i kolarskim kompletnie się nie znam, a już połączenie treningu wszystkich trzech moich słabych stron zupełnie mnie przerasta. Mam trochę literatury, coś pewnie wykombinuję… mam naturę samouka. W końcu doszedłem do wniosku, że jednak nie mam czasu na „rzeźbienie siekierą we mgle’, eksperymenty, metodę prób i błędów i chyba potrzebuję trenera. Poszukałem, poczytałem i od stycznia rozpocząłem współpracę z Filipem Szołowskim z LABOSPORT Polska. Krótko po starcie poukładanego treningu triathlonowego spotkała mnie niemiła, zupełnie z triathlonem niezwiązana, przygoda – doznałem wstrząśnienia mózgu i urazu twarzoczaszki, w tym złamania (jak się później okazało – na szczęście –  tylko nadłamania) żuchwy. Ból głowy i karku, jedzenie przez słomkę i oczywiście załamanie się (i tak niezbyt dobrej) formy. Jeden tydzień całkowicie wycięty, potem stopniowy powrót do aktywności. Teraz jest już o.k. – pływam (jeszcze 20.000 basenów i będzie dobrze!), jeżdżę na rowerze (na razie stacjonarnie, obejrzałem już chyba całego YouTube’a), no i biegam – pracuję nad zwiększeniem ilości żelaza w strukturze organizmu! To tyle – chyba trochę przydługiego – wstępu. c.d.n.

Powiązane Artykuły

14 KOMENTARZE

  1. Współpracę z Filipem oceniam bardzo dobrze, jakżeby inaczej – w końcu może przeczytać i tak dorzucić do pieca, że mi w pięty pójdzie 😉 A poważnie – naprawdę bardzo dobrze, ale uczciwie muszę powiedzieć, że nie mam porównania.

  2. Ja zaczynałem podobnie. Ważyłem ok. 17kg więcej niż teraz. Na początku bieganie, potem fascynacja Triathlonem. Plywanie niestety jest cięzkie bez 'plywackiej przeszlosci’. Trzymam kciuki i powodzenia! PS. jak oceniasz wspolpracę z LABOsport?

  3. No pięknie! Nowa misja przede mną! Toś Pan ze mnie potwora zrobił :-))) Jakiś gabinet terapeutyczny otworzę, a doradzać będzie wprawiona w bojach…moja żona :-))) Trzymam kciuki Krzysztof. Pozdrawiam.

  4. Mnie póki co wystarcza, kiedy pokonuję sam siebie 🙂 Zaciskam zatem kciuki, aby ci wszystko wyszło.

  5. Życzę wytrwałości i radości z nowo obranej drogi! Motywacji w tym miejscu nie powinno Ci zabraknie;)

  6. Dzięki za miłe przywitanie:) Co do badań to trener sprawdzał czy urządzenia dobrze działają… Laboratorium nie miało jeszcze takiego przypadku. Czekam na oficjalne wyniki, które postaram się opublikować na facebooku. Wstępnie mogę powiedzieć, że moja pojemność płuc przekroczyła nieco 8L przy 360W na rowerze stacjonarnym. Max HR 192, spoczynkowe 47. Pierwszy raz wykonywałem tego typu badanie, a więc muszę nauczyć się jeszcze czytać te wszystkie wykresy. Słyszałem, że miał Pan problem z bidonem aero, który montowałem w Suszu:/ Ostatnio dopiero znalazłem sposób jak go utwierdzić aby sztywno się trzymał na lemondce… Na naszej stronie, przy bidonie załączyłem real foto jak ja to zrobiłem na swoim sprzęcie. Zapewne zobaczymy się w sobotę na wykładach J.Friela, a wiec do miłego:) Pozdrawiam

  7. Witaj Kacper! Bardzo się cieszę, że dołączyłeś do AT. Powodzenia. Jak badania wydolnościowe? Pozdrawiam.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,375ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze