„Poganiali starego i wpadł na pudło” – felieton Arka Cicheckiego.

Mój trzeci TRI i pierwsze MP. To już albo dopiero drugi sezon w TRI. Ilość startów nie powala. Cóż…taki rodzaj pracy, większość weekendów w sezonie zajęta. Ma to też swoje zalety – każdy start można celebrować, upajać się, delektować. Tak, jak to było w Ełku. Miałem tam stoczyć przyjacielską potyczkę z Królem Arturem, dokonać próby zamachu na jego tron. Za kulisami AT wzajemnie nakręcaliśmy się na tę walkę, nie przebierając w słowach, dwa staruchy ( bez urazy Profesorre!). Może kiedyś…Ale do rzeczy, w skrócie, aby nie przynudzać.

 

Kwatera.

Za późno zabrałem się do szukania czegoś konkretnego – została agroturystyka. Bartosze. Inny świat: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”. Wtopienie się w przyrodę działa bardzo wytłumiająco. Jest jednak małe „ale”! Nie wiem dlaczego, nikt nie raczył poinformować całe to ptactwo, że z uwagi na rangę imprezy arie, klekotania tudzież inne strzępienie dzioba, powinno odbywać się conajmniej dwie godziny później!

 

Żona Mirosława.

Okrzyknięta ,,Prymuską Tri-Turystyczną.” (Piszę w liczbie mnogiej ponieważ był ze mną syn i jego dziewczyna.) Podejście żonki do tematu pełna profeska! Od żarełka, kopalni węgli i witamin (pasta party wysiada!)  do takich detali jak wydrukowanie programu zawodów, tras, nie wspominając o innych, jakże przydatnych detalach! To się nazywa wsparcie!

 

Sobotni rekonesans.

W sumie 17 km jazdy rowerem w celu ,,zbadania gruntu”. Przejeżdżamy z Emilem część trasy rowerowej i biegowej, przyglądamy się lokalizacji strefy, mety, spotykamy m.in. Piotrka Nettera i Jurka Górskiego. Piotruś znajduje czas, aby trochę pogaworzyć. Jurek zaprasza nas na organizowany przez siebie triathlon. W powietrzu czuć już atmosferę zawodów, na samą myśl serducho przyśpiesza.

 

Beko Elk_Triathlon_2014-06-08_Elk_sm_0023

 

Niedziela.

Namiot AT.  Gościłem pierwszy raz. Super sprawa.  Znajomości do tej pory tylko wirtualne przechodzą w real. Tu spotykam Naszych redaktorów: Łukasza i Maćka, zapoznaję się min. z blogerem Markiem Strześniewskim, bardzo sympatycznym gadułą. 🙂

 

Obraz 029

 

Pływanie.

Przed samym startem miły epizod, który połechtał moją próżność. Podchodzi do mnie zawodnik, przedstawia się i mówi, że mnie poznał i bardzo lubi czytać mojego bloga.  Kurde, miłe to!

Do połowy płynę jakoś chaotycznie, szarpię,  nie trzymam  rytmu, czuje, że to zupełnie inne pływanie niż to basenowe (kłania się brak treningu w wodach otwartych), próbuje znaleźć jakieś ,,dobre” nogi, pod które mógłbym się podczepić.  Nie bardzo mi to wychodzi. Nawigacja ujdzie, choć był jeden skok w bok (to nie to, o czym myślisz, żonko). Po minięciu bojki nawrotowej w końcu łapię przyzwoity rytm, pilnuje techniki, wydłużam krok, myślę o wysokim łokciu. Widać rezultaty, gość płynący ramię w ramię, powoli zostaje z tyłu. Wychodzę z wody, pierwsi nie wydają się zbyt daleko! Żonka krzyczy, że jestem 20 (W drugiej grupie 40+, która została wypuszczona po kategorii do 40 lat). Czuje się dobrze. Jak się potem dowiaduję czas 22.01! Wprawdzie poprawiłem trochę pływanie, ale moja wersja optymistyczna zakładała czas w granicach 25 min. Okazało się później, że wiatr, który ,,pomarszczył”  taflę jeziora (co z pewnością niektórym przysporzyło dodatkowego stresu) był sprzymierzeńcem, przesuwając bojkę i automatycznie skracając trasę.

 

Obraz 008

 

Rower.

Gdzieś wyczytałem, że to szybka trasa. Hmmm…  7 pętli, cztery zakręty 90 stopni, dwa nawroty 180 stopni plus 14 razy przejazd przez dość niebezpieczne rondo, na którym trzeba było uważać na betonowy próg oddzielający dwa pasy jezdni!  Obmyślając wcześniej taktykę, postanowiłem zadziałać psychologicznie na swój czerep, a mianowicie podczas roweru miałem  jak mantrę wrzucać w siebie hasło: „Trzymaj rytm, trzymaj rytm, myśl o biegu”. Miałem ochotę dodać: „Będzie pudło”, ale uznałem, że mogę zapeszyć i ostatecznie odpuściłem. Taktyka taktyką, ale jak tu można trzymać rytm skoro tyle zakrętów, pofałdowany teren, a przerzutki prawie non stop w pracy.   Cały misterny plan poszedł w  p#$@*!  Siedem pętli to tak jak siedem żyć kota! Siedem pętli, przez które przeżyłem straszną traumę! Liczyłem, liczyłem… do dwóch, później podekscytowany walką, którą nawiązałem bezpośrednio z zawodnikiem z mojej kategorii , przestałem liczyć, bo przecież mam licznik, zjadę kiedy będzie trzeba!  Tak… tylko w pewnym momencie licznik dostał świra, a ja razem z nim! Zresetował się sam i to w takim momencie! Tracę rachubę, nie wiem, które pieprzone kółko mam za sobą! Garmin oczywiście wyłączony, miałem zamiar uruchomić go tuż przed biegiem na sprawdzanie tempa. Jak na złość chodzi mi po głowie historyjka o oszuście, którą w namiocie AT tuż przed rozgrzewką opowiadał Maciek Dowbor.  O tym jak gdzieś na zawodach, może cwaniaczek, a może po prostu fajtłapa (taki jak ja) odpuścił jedną pętlę biegową i w ten sposób bezczelnie wdarł się na podium! Dopiero później wyszło szydło z worka!

 

Przeżywam rozterki! Zjadę rundę wcześniej, będę posądzony o oszustwo, zrobię jedno więcej będzie ,,pozamiatane”.  Aaaaa!!!  W nerwach mam ochotę pogryź licznik. Gdyby nie to, że byłem wpięty w pedały, skopałbym sobie tyłek! Myśleć, myśleć! Nerwowo szukałem rozwiązania! Wiem! Żona na trasie. Dojeżdżam, drę się, a ona bezradnie rozkłada ręce! Z tyłu jak echem odbija się hasło ,,Ile mam kółek?! ” Następny palant, myślę. Małe pocieszenie! Eureka! Rywal, z którym ,,ciąłem” się namiętnie na każdym kółku, odstając na podjazdach, wyprzedzając z górki i na prostych, jedzie za mną. Zagaduje ,,gościa”, udziela mi info, zostały dwie rundy! Chwalmy Pana! Uspakajam się i koncentruję na jeździe. Podoba mi się , pierwszy raz ekscytuje się taką niemalże, bezpośrednią walką. Nawet chwilami mój znienawidzony licznik pokazuje 44/h, uśmiecham się pod nosem.  Na ostatnim kółku chwila konwersacji z moim przeciwnikiem. Wiem, że między nami rozegra się walka o pudło. Pyta mnie, czy dobrze biegam? Odpowiadam, że raczej dobrze. A On: „To wygrasz”. Dodaje mi skrzydeł, urywam się…Kończę z czasem 1.13.38 . Trasa dłuższa o 1,2 km, biorąc pod uwagę jej złożoność chyba przyzwoicie, jak na niezbyt dużą objętość treningową na rowerze. Ale co najważniejsze nie czuję się ,,podjechany”.

 

Beko Elk_Triathlon_2014-06-08_Elk_sm_1158

 

Bieg.

Wcześniejsze założenie 43 min. Trzy pętle promenadą wzdłuż jeziora. Pierwsze trzy kilometry biegnę po 4.05 -4.15. Mam świadomość, że trochę za szybko. Wraz z narastającym upałem topnieje wola walki. Na każdym punkcie żywieniowym wkładam gąbkę z wodą pod czapkę, pomaga na chwilę. Wiem, że jestem pierwszy w swojej kategorii, nikt mi nie zagraża, siłą rzeczy zwalniam, rzucając czasem okiem na zegarek,  akceptując malejące tempo. Takie błogie status quo. Zaczyna wiać nudą. Nagle, jakieś 300m przed metą wyskakuje Mirosława, czujna jak ważka, mocno gestykulując i krzycząc: „30 m przed tobą, masz jednego ze swojej kategorii, słabnie, goń go!”. Zaczyna biec ze mną i mnie pogania, cholera jedna…Diabli nadali, klnę w duchu i podkręcam tempo, dopadam go i już kieruje się do pasa wiodącego do mety, a ten skręca w następną pętle. W międzyczasie wybiega do mnie Emil, który skończył wcześniej, z pierwszą grupą. Biegniemy razem – ten też pogania starego! Ładnie sobie dziecko wychowałem. Czas biegu 45.16, trochę rozczarowany, ale dowiaduję się później, że trasa dłuższa o 0,5 km. Zatem dobrze!

 

Meta.

2.24.25 VICTORIA!

 

Wniosek.

Zostawiam siebie na stanowisku trenera dopóki, dopóty będą postępy.

 

Beko Elk_Triathlon_2014-06-08_Elk_sm_1730

 

Podziękowania:

1. Piotrkowi Gumińskiemu za to, że zechciał ,,przeszlifować” moją ,,technikę” pływania ( jeszcze dużo roboty!) 2. Ludwikowi Sikorskiemu za całokształt i za to, że jest fajny Tri-koleś. 3. Michałowi Budzikowi i Arturowi Pupce za to, że stanowią wspaniałą grupę wsparcia! 4. Żonie, za zaangażowanie i tolerowanie takiego wariata!

To by było na tyle. I chyba do Poznania…a może też do poznania się.

Powiązane Artykuły

48 KOMENTARZE

  1. Marcinie K, słusznie prawisz, przeciągamy, czas pot przelewać( lepsze to niż krew)….
    Witek, spoko, wszystko ok… czasami mam przebłyski wrednego charakteru ale ogólnie jestem prawie normalny…
    Piotruś, już raz nazwałem Ciebie artystą, potwierdzam!
    Marek, teraz przegiąłeś w druga stronę… :-)))
    Czas zakopać toporek…. 😉

  2. @Piotrek, jestem od piątku w Luxemburgu. Może zrobimy jakieś prywatne Pasta Party? Dzwoń do mnie na komórkę +48 601 525 887.
    @ Arek, Ty nasz Mały Rycerzu, Ty Zagończyku przesławny, Napoleonie Ziemii Ódzkiej. Swoim wywalczonym w pięknym stylu tytułem Mistrza Polski podnosisz poziom sportowy tej naszej przypadkowej zbieraninki sportowej. Jeszcze raz brawo i gratulacje!!

  3. I znaleźliśmy się w wieku – trudna rada – że się człowiek przestał dobrze zapowiadać.
    Ale z drugiej strony również cieszy się – że się również przestał zapowiadać źle.
    Jeśli chodzi o karierę, to nie będzie – już nie będzie się Ojcem Dyrektorem
    Ale z drugiej strony weźmy – co tu kryć – po co tym ojcem Dyrektorem być.
    I ta trwoga, i ta trwoga – trudna rada – że się nie wie, czy się człek dla triathlonu nada.
    Ale z drugiej strony chwili takiej wdzięk – gdy kolejny start rozwieje taki lęk!

    Starsi Panowie, Starsi Panowie, Starsi Panowie dwaj! Już szron na głowie, już nie to zdrowie – a w sercu ciągle maj!
    W sobote bedzie Luxemburg, a potem znowu chata i szklo!!!!

  4. Arku nikt Cie o samochwalstwo nieposadza 🙂 mam nadzieje ze odbierasz nasze a przynajmniej moje komentarze jako drobne żarty bo naprawde jestem pod wrażeneim formy którą udało ci sie osiągnac konsekwentnymi treningami 🙂 takiej konsekwencji życzyłbym sobie, bo naprawde jest co naśladowac 🙂
    Marcinie K. ja własnie wróciłem z treningu na basenie teraz do pracy a wieczorkiem skromne 10km biegiem, Radków sam sie nie zrobi 🙂

  5. Panowie, Papierzowie, Ojcowie, Dziadkowie, Samorządowcy, Profesorowie. Czy to ze mną coś nie tak czy nagle zrobił się okres roztrenowania i zamiast zakładek macie czas na pisanie. Do roboty bo w końcu was dogonię!

  6. Karolina, wielkie dzięki! Pewnie sam sobie jestem winień opóźnionych gratek, tak to jest jak zdradza się koleżanki i kolegów z blogu, pcha się na pierwszą stronę! Przepraszam. A inna refleksja to taka czy nie za dużo w tym wszystkim samochwalstwa… Czasami jakiś zimny kubeł na łeb wskazany… 🙂

  7. Arek , strasznie przepraszam, że dopiero teraz zauważyłam Twój felieton. ale w sumie opóźnienie w gratulacjach będę miała proporcjonalne do tego z jakim opóźnieniem wpadam po Tobie na metę 🙂 WIELKIE gratulacje. Jestem w szoku. Niech Paniewie sobie sarkazmem ociekają, a ja powiem, że szacun szacun szacun! I pisz częściej byśmy mogli się poduczyć jak się robi takie postępy!!!

  8. Piotrek ( tak, od dziś jesteś Piotrkiem nie Pietrkiem:) czuje w Tobie bratnią duszę, ba lubię Cię coraz bardziej. Gdyby nie fakt, że dobrze układa mi się w związku, kto wie może coś między nami by zaiskrzyło…. 🙂 Trafiłeś z tym sławnym detektywem, mieszka pod Aleksandrowem…. 🙂 Łukasz, Ty już wiesz co…. 😛

  9. Idzie pięknie Panowie :-)) ale Sebastian Witek i Piotr Papierz mają dwa poważne błędy, który dyskwalifikują ich na starcie. Po pierwsze, Sebastian – ja nie mam zwierzchników, więc siłą rzeczy nie mogę ich słuchać bądź nie słuchać. Po drugie Papierz nie jest tym, za kogo się podaje. Papież jest tylko jeden, a w zasadzie dwóch, z czego jeden na emeryturze. Ten „nasz” Papierz to podróbka i próbuje namieszać. Chce żeby nazywano go Ojcem, a ten też jest jeden: Dyrektor….OK. jest nas dwóch – ten mniej znany z Torunia. Zastanawiałem się nad przyjęciem wyzwania, ale…to chyba nie moja kategoria wiekowa, prawda? I widać, że powszechna krytyka powołania Komisji to znak, że ktoś się stacha najadł :-))

  10. Drogi Sebastianie Witku! Pewnie chciałeś dobrze, tak jak kolega Strześniewski, a popełniłeś Waćpan 2 karygodne blędy. Pierwszy uchodzi ci na sucho i zwalam go na kark młodości, wszakże sam siebie zwiesz (prawie) młokosem, i naiwności. Otoż mój drogi, w żadnych komisjach i innych zmaganiach ludzkich nie ma słowa „nigdy”. Już starożytni Rzymianie powiadali bowiem, ze nie ma takiej bramy której nie przejdzie osioł obładowany złotem, a jak wiesz w Watykanie go nie brakuje:)))
    Drugi błąd jest już dużo cieższego kalibru. Mianowicie nazwałeś Arkadiusza C. starszym Panem. Na Twoim miejscu, zmienił bym dyscyplinę i adres domowy. Wlasnie mi doniesiono, ze w Aleksandrowie widziano detektywa K.R. Zycze powodzenia, trzymam TRicuki i jestem z Toba :)))

  11. Drogi Papiezu, nie wiem czy wiesz ale Ojciec Dyrektor nigdy nie slucha zwierzchnikow 😉 wiec niestety mamy problem… a co do komisji to hmmm przeciez to nasza narodowa przypadlosc nim komisja sie wypowie, wszyscy juz wiedza kto i dlaczego jest winny, a jesli komisja ustali inaczej to jest w spisku 🙂
    Odnosnie Ełku, widzialem Arkadiusza C. na trasie biegowej dwa razy i musze powiedziec ze z nieukrywana zazdroscia patrzylem jak ten starszy Pan 😉 połyka kolejne kilometry bez widocznego zmeczenia… a ja młody (no prawie młody) umieralem na trasie w meczarniach 🙂

  12. ŁG …składa wniosek o powołanie Komisji Śledczej;
    AP…ja jako Krol mam w tej Komisji glos wazki.
    Zaraz zaraz Panowie, czy wam tez juz woda sodowa uderzyla…Jeszcze komisja nie powołana, a jeden już wie, że w niej zasiada..)) gdzie my żyjemy?!!!
    Chciałem nadmienić, że jako Papierz, sprawuje władze nad wszystkimi Krolami, nie wspominajac o Ojcach Dyrektorach!!!! Prosze choc o troche posluszenstwa!!! Jako najwyzsza glowa czyli TRIA, proponuje spotkanie wszystkich zainteresowanych na neutralnym terenie, gdzie kazdy bedzie mogl pokaze na co go stac. Nie wazne czy bedzie walczyl piorem, reka, noga lub licznikiem rowerowym. Miejsce spotkania do ustalenia…Oczekuje propozycji, jak nie to sam zadecyduje…

  13. Z komisjami w naszym kraju jest tak, że nie rozwiązują niczego, a ich członkowie bawią się w najlepsze;))) Ale wszystko wkrótce wyjdzie na jaw Panowie… zostaliście nagrani w „Kukułka and friends;))

  14. Królu Arturze złociutki! Właśnie miałem wzywać Cię na odsiecz ale Ty w swojej mądrości salomonowej wiesz sam kiedy należy wkroczyć! To się nazywa WIELKOŚĆ! A Ty Łukaszu a w zasadzie Brutusie, podkręcasz aby mieć ,,plewkę” z dziadków! Nic z tego! Odpuszczam! Mam, inne fajniejsze rzeczy na głowie! Dziś w mojej małej mieścinie goszczę zespół Prefect a wczoraj przygrywał nam Dżem… ale nie dopuszczę do tego, żeby być ,,czerwony jak cegła”. Wstydź się Ojcze Dyrektorze! Fuj… 😛

  15. No to teraz ja! Wlacze sie w dzialania szanownej Komisji. I bede bezstronny (jak kazdy czlonek kazdej komisji:)))….
    Ad rem. Arkadiusz C mie jest debiutantem, bo debiutant to ten, ktory startuje po raz pierwszy! Zarzut, ze jest gadula i rozpraszal innych zawodnikow jest bezzasadny. Arkadiusz C jako czynny bloger ale przede wszystkim felietonista AT jest znany w srodowisku i jego kontakt z innymi triathlonistami jest naturalny, i raczej pomagal rzeczonym a nie przeszkadzal! Awaria sprzetu elektronicznego, w tym garmina, jest sprawa zupelnie naturalna w zawodach. O ile te sprzety dzialaja zawsze na treningach to w zawodach zawsze sie psuja, wyladowuja, zawieszaja (garmin robi to szczegolnie ochoczo!). Arkadiusz C tylko dzieki swojej wybitnej spostrzegawczosci nie zrobil ani mniej, ani wiecej (jak ojciec Radaktor rok wczesniej…) kolek rowerowych! Jesli zas chodzi o miejsce zamieszkania Arkadiusza C to moze dziura (tzn. mala miescina:))) ale zacna. A Arkadiusz C zostal tam odznaczony jako wybitny samorzadowiec! No i jeszcze jeden zarzut czy tez wytyk w strone obwinianego, ktory podwaze. Wzrost. Moze Arkadiusz C to konus ale wielki duchem i jak historia pokazuje nie wzrost a charakter…:)))
    Tym samym wnosze o zdjecie wszelakich oskarzen z osoby Arkadiusza C. A ja jako Krol mam w tej Komisji glos wazki…
    I w akcie laski nie bede wszczynal dochodzenia w sprawie Marka S i przyczyn rzucanych przez niego oskarzen bo to tez czlowiek zacny i w humor wyposazony!

  16. :-)))) Panowie Marek S. i Arek C. Nic z tego! Ojciec dyrektor tak dobrze bawi się, czytając Waszą słowną potyczkę, że przychyla się do wniosku Marka S. i składa wniosek o powołanie Komisji Śledczej! (tu głosowanie) Wniosek przyjęty przez aklamację. Zaczynamy.

  17. Marku, chyba różnimy się trochę poczuciem humoru ale rozumie, że chciałeś być śmieszny… Dzięki, że Ty jedyny potrafiłeś sprowadzić mnie na ziemię. Przepraszam, że ja debiutant ośmieliłem się nazwać tak doświadczonego triathlonistę ,, sympatycznym gadułą” a Ty jak przystało na mistrza wymierzyłeś mi parę klapsów. Obiecuję, że zadam sobie pokutę i zrobię ze dwie zakładki na raz! Muszę Ci tylko wyjaśnić, że nigdy nie miałem kompleksów odnośnie mojej mieściny a wręcz odwrotnie. Z tond wywodzi się kilku olimpijczyków, mistrzów świata i reprezentantów kraju… miasto sportem stoi…
    No, dobra chyba teraz mnie poniosło i zaczynam się nakręcać… Do zobaczenia i mam nadzieję, że możemy odciąć te nasze słowne utarczki grubą krechą! Bez urazy… :-))

  18. Drogi Arku, przeczytałem swój komentarz i aż się za głowę złapałem! Jak tak mogłem!?! Co ja tam nawypisywałem?? To chyba brak cukru po długim treningu biegowym…. Oczywiście, przeczytałem Twój felieton raz jeszcze i oczywiście masz rację: Ty miałeś DWA urządzenia, czym zupełnie mnie zaskoczyłeś – licznik rowerowy nieznanej marki i Garmina! No a teraz kupiłeś trzecie urządzenie! Poziom usprzętowienia zaczyna dorównywać poziomowi Twojego wytrenowania. A teraz poważnie – Twardziel jesteś i gratuluję Ci tytuły Mistrza Polski z całego serca.
    @Piotr, nawigacja w samochodzie nastawiona już na Luxemburg! Here I come!

  19. Arku. Po pierwsze: nie ma za co ;-). Po drugie: GRATULACJE! Mega pracę wykonałeś! Po trzecie: najważniejsze, że stosujesz zasadę „Pass it forward” i już prawie cała familiada się „sportuje” (Ewelina! Yes You can!). Pozdrawiam i TRImam kciuki za dalsze sukcesy!

  20. Podoba mi sie, ze rywalizacja sie zaostrza, nie tylko na zawodach. Koledze Strzesniewskiemu po ostatnich sukcesach blogowo-startowych chyba troche woda sodowa do mozgu uderzyla. Ze swojej strony dodam, ze jego rada dla triatlonczyka, zeby nie zaciskal zebow na trasie, omal nie zakonczyla sie tragedia!!! Na 37 km nastapilo czolowe zderzenie z mucha wielkosci chyba malego szpaka, a moze to byl szpak lub jakis inny kanarek!. Na szczescie triatlonczyk byl w tym momencie na wydechu i mucha wylecila szybciej niz wyleciala, a trzeba dodac ze znajdowala sie juz w okolicy slinianek triatlonczyka. Epizod ten oczywiscie w znaczacym stopniu odbil sie na koncowym wyniku mojego przyjaciela w Brodnicy. Juz za tydzien w Luxemburgu triatlonczyk bedzie mial okazje, stanac oko w oko z kolega Strzesniewskim, oczywiscie jezeli ten nie wycofa sie ze strachu! Zobaczymy wtedy czy dobrze jest zaciskac zeby w Triatlonie czy tez nie!

  21. Drogi Marku, będę szczery do bólu…. trochę ten Twój ton niby żartobliwy mnie poruszył. Nie odrobiłeś lekcji! Nie wysiadł mi Garmin tylko licznik rowerowy, nawiasem zainwestowałem już w nowy!! Nie węszyłem wśród konkurencji tylko rozmawiałem ze znajomymi, których mam naprawdę dużo biorąc pod uwagę,że jestem debiutantem! Przegrać z Lewandowskim, super zawodnikiem (starszym ode mnie tylko o rok) chyba o 20 sek to dla mnie duży sukces! Mam nadzieję, że w przyszłym roku w waszej grupie będę mógł z nim nawiązać równorzędną walkę, czego Tobie oczywiście też życzę… 🙂

  22. Po zawodach w Ełku na tydzień zaszyłem się na suwalszczyźnie, gdzie internet dociera tylko w dni targowe. Po powrocie odpalam maszynę, a tu mi na biurko cieknie wazelina z cukrem. Co się dzieje? Wszyscy gratulują i celebrują Arkadiusza C. Czas na moment otrzeźwienia. Owszem, spotkaliśmy się w namiocie AT, nieduży facet, mocno wyżyłowany, sympatyczna znajomość, ale żeby od razu nazywać mnie „gadułą”. Przecież ten facet nie dopuszczał mnie do głosu!! Wcześniej redaktor Grass publicznie dopuścił się przypuszczenia, że mogę być jego ojcem – co z braku energicznego sprostowania ze strony jego Mamy stawia mnie w dwuznacznym świetle, a teraz ten debiutant (ledwo po dwóch triathlonach) nazywa mnie gadułą. Ale przejdźmy do konkretów. W cały felietonie nie ma nawet słowa o tym, jak pan Arkadiusz C. przygotowywał się bezpośrednio przed startem. Ponieważ start naszej grupy był opóźniony o 30 min, myszkował między innymi zawodnikami swojej kategorii i: a) dopytywał o ich czasy, plany, strategię; b) opowiadał jaki to on nieśmiały, niedoświadczony oraz podawał miejsce zamieszkania jako okoliczność łagodzącą. Ta mieszanka okazała się silnie demotywująca dla konkurentów. Druga sprawa to odcinek rowerowy. Arkadiusz C. w sposób mocno zagmatwany wyjaśnia przebieg rywalizacji, a błyskawiczny czas w jakim pokonał ten odcinek, niejasności, które sam wymienia co liczby pokonanych okrążeń. Dziwna jest też domniemana awarii Garmina, co uniemożliwia jednoznaczne potwierdzenie przejechanego dystansu. A przecież wszyscy wiemy, że jest to sprzęt niezawodny. W oparciu o te fakty postuluję powołanie Komisji, która zbada okoliczności startu Arkadiusza C. w Ełku, ponieważ Polacy mają prawo wiedzieć. I na koniec: pomijając wszystkie niejasności przytoczone powyżej, chciałbym zauważyć, że czas dający pierwsze miejsce w kategorii M50, pozwoliłby na zajęcie jedynie drugiego miejsca z kategorii M55, a więc na miejscu Arkadiusza C, nie śpieszyłbym się tak bardzo z przechodzeniem do następnej kategorii.

  23. MKon – Maciek pisał „Tego dnia wiał bardzo mocny wiatr i organizatorzy mieli sporo problemów z poskromieniem uciekających bojek.” ale z tego jeszcze nie wynika, że trasa była krótsza i o ile;)

  24. Arek, jak wybierzesz zawody z cyklu VTS, to kategorię wiekową zachowasz jeszcze przez kolejne 4 lata. Taki sposób na odmłodzenie się 🙂

  25. Gratuluję świetnego wyniku, no i pierwszego miejsca! Jak zawsze super się czyta. Mam nadzieję do zobaczenia w Poznaniu.

  26. Grzesiu, tak jestem w kategorii 50+ ale ostatni sezon… :-): Marcin.K, widziałem jaki wynik zrobiłeś w Brodnicy, w naszym wieku w olimpijce będziesz pewnie w granicach 2.05!; Andrzeju, ja Tobie to mogę najwyżej rower prowadzać… 🙂

  27. dzięki Panie Łukaszu – no ale to chyba trochę nie fair – jak ktoś biegnie „pod korek” i zacznie się zakwaszać na 8-9 km to może nie dobiec do mety 500 m to kawał drogi 🙁

  28. Trasy w Ełku: pływacka była krótsza o około 200 metrów – wiatr przesunął boje. Trasa rowerowa miała 40km i około 500 metrów, trasa biegowa 10km 500m.

  29. Arek, Artur. jakże ja wam zazdroszczę tych wyników w tym wieku. Pozdrawiam – młody!
    Marcinie – o krótszej trasie pisał Maciek w swoim felietonie

  30. no dobra, czy ktoś wyjaśni co z tymi trasami bo już sam nie wiem co ja pobiegłem i popłynąłem??? garmin mi pokazał że biegowa miała ok 10300 m a pływacka 1380 m (do punktu zmiany)

  31. Hej….Arek jak rozumiem jestes 50+:). Ja jestem tej samej ” wagi” co ty ale czasy i wyniki nie do podrobienia. Inna liga jestes…..GRATULUJE!!!!!!!!!

  32. Lidia, słyszałem, nawet chciałem wspomnieć o tym w relacji ale nie chciałem już przeciągać ją bez końca… Wielkie dzięki!
    Boguś, Ty mi konusiego wzrostu nie wytykaj! :-);
    Trombalski, pewnie trzyma Cie jeszcze to zatrucie po fajach, jak już całkowicie puści to będzie moc; Marcinie, organizatorzy barowali się z bojkami ale był spory wiatr, jezioro głębokie, problemy z porządnym zakotwiczeniem…. Dzięki wszystkim za gratki :-))))

  33. Jeszcze raz gratuluje Arku! Doskonały start:) Wynik rewelacja! A przyjacielską potyczkę stoczyłem ja choć jak wiemy wiele czynników miało wpływ na jej wynik… ale jednak;))) Tak czułem patrząc na czasy z pływania, że trasa musiała być krótsza ale wcześniej nikt się nawet nie zająknął na ten temat, dzięki za informację;) Pozdrawiam!

  34. Arek, teraz to już przegiąłeś. Bo miało być tak: najpierw łykam Ciebie, potem odjeżdżam Grassowi, a na deser zostawiam sobie Konę. A Ty, jak nie połówka w 1:30, to dycha w 40, a teraz jeszcze ta olimpijka. O Łukaszu nie wspomnę. Toż ja już Waszych pleców nawet nie widzę. I po to rzucałem fajki? Ganiam i ganiam i nic. A kiedy się za pływanie mam zabrać? Nawet gadać mi się nie chce, bo jak już, to tylko podziwiać i gratulować zostaje…

  35. Arek, ja też bardzo lubię czytać Twojego bloga, ale to nie byłem ja ;-). Świetny wynik! Jesteś Wielki (duchem walki) niczym Mały Rycerz. No i super, nomen omen TRI rodzina.

  36. Ten głos co wrzeszczał na trasie biegowej:” Arku dajesz rozpoznałam Cię” . Myslałam ,że jeszcze Ci pokibicuję ale niestety już na metę mi uciekłeś…:). Gratuluję i tak trzymać

  37. Dzięki Pany, cieszą takie opinie…! 🙂
    MKB, nie przesadzaj, mam świadomość, że jest jeszcze paru mocniejszych gości, zwłaszcza jeden ikona naszej grupy Jacek Gardener.
    Sebastian, miło było poznać sąsiada za między.

  38. Gratulacje także dla pana udzielającego info o ilości okrążeń podczas jazdy na rowerze 🙂

  39. Gratulowałem na żywo, to i wirtualnie gratuluje 🙂 kapitalnie rozegrałeś te zawody 🙂 no i na biegu świeżo wygladałes nie to co ja 🙂

  40. Pięknie Arku! Raz jeszcze gratulacje Numerze 1;)
    Poza wielką radością uczciwie współczuję rywalom z grupy wiekowej…

  41. Świetny wynik i fantastyczny tekst! Gratuluję i trzymam kciuki za kolejne sukcesy 🙂

  42. Gratulacje, nr. 1 w kategorii plus bardzo dobry czas, ogień!!! Bardzo miło czyta się relacje:) Powodzenia w treningach i do zobaczenia w Poznaniu:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,375ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze