Swim the Island – sól i kawa

Prezentujemy Wam relację Piotra Nowickiego z ciekawych zawodów rozgrywanych we Włoszech. Swim the Island to zawody w pływaniu długodystansowym rozgrywane na czterech dystansach – 1,8 km; 3,5 km; 6,0 km oraz ProSwim Challenge 1,8 km + 6,0 km. Może ktoś z Was w przyszłym roku wpisze tę imprezę do planów startowych.

 

Początek października, przybasenowa kawiarnia, codzienne, rytualne śniadanie po pływaniu: bułka z serem, ciastko orzechowe, herbata (dwie filiżanki). Za oknem deszcz…

Noc, niemiecki autobahn, WV Sirocco, 180km/h kierunek – południe, currywurst, kawa. Sobota, słońce, morze, plaża, włoska knajpka, poranne dopio, mhmm. – Stop!

 

Zaczęło się miesiąc wcześniej od niewinnego maila z linkiem: Swim The Island – dystanse 1.8km 3.5km 6.0km i łączony 1.8+6.0km. Wyspa robiła ciekawe wrażenie, formuła zawodów również, pływanie w morzu Śródziemnym dookoła wyspy. Szybka narada i szybka decyzja – jedziemy. Skoro już mamy jechać 1400km w jedną stronę, to wypadałoby trochę popływać, dlatego wybieramy wariant 1.8+6.0km. Gosia, Konrad i Ja. Tylko jedno z nas potrafi dobrze pływać, podpowiem, że płeć odmienna od większości naszej grupy. Gosia – nasz trener i instruktor – jedzie walczyć o miejsca, my będziemy walczyć z czasem i sobą samym. Droga dała nam się we znaki, 14h jazdy i monotonia autostrad. Tylko jedno z nas potrafi dobrze prowadzić, podpowiem że ta sama osoba, co pływać. Gosia, 7-krotna mistrzyni Polski w wyścigach samochodowych prowadziła większość trasy. Miejsce docelowe zrekompensowało trudy. Piękny nadmorski kurort, opustoszały o tej porze roku, stare włoskie uliczki, pizzerie i kawiarnie, a kawę w północnych Włoszech parzą najlepszą na świecie. Słońce i piękna pogoda. Mieliśmy tylko dzień by się tym wszystkim nacieszyć. Wyssaliśmy z tego dnia, ile się dało. Nie zabrakło oczywiście zapoznania się z morzem, prób startu,  wybadania fal i symulacji finiszu. I bardzo dobrze, bo wejście do wody było trudne, masa drobnych kamyczków, i duży skos dna. Myląca okazała się też przejrzystość wody, wydawało się, że jest płytko i że już można dotknąć dna ręką – nic z tego, próba stanięcia na nogach kończyła się zupełnym zanurzeniem. Nauka na niedzielę – dopóki nie dotkniesz ręką dna, nie staraj się wstawać. Fala nie była duża, ale odczuwalna, zastanawialiśmy się, czy przez noc się nie zmieni. Resztę dnia ładowaliśmy glikogen: pizza, makaron, potem  makaron, pizza, i nawadnialiśmy się: wino, kawa, wino, kawa. Zmęczeni dniem po wieczornej kawie ( a kawę w północnych Włoszech parzą najlepszą na świecie), postanawiamy iść wcześniej spać, w końcu jutro zawody.

 {gallery}swimtheisland1{/gallery}

Kawa, śniadanie i w drogę na miejsce startu, który organizator zaplanował na 10.00. Na miejscu masa pływaków z rodzinami, trochę opalających się turystów. Znaleźliśmy resztę Polaków, okazało się, że jest nas więcej. Założyłem na siebie ponton (bez niego nie wchodzę do wody) – Orca 3.8 sprawdzona na Norsemanie, pianka, dzięki której wydaje mi się, że umiem pływać. Dystans pierwszy 1,8km. Na starcie staję w drugim rzędzie 5,4,3,2,1, start! Pędzę co sił w nogach, skaczę, chwila ciszy, wynurzam się i walę rękoma ile sił, pierwsze 200m to szalony sprint żeby oderwać się od masy i spokojniej minąć pierwszą bojkę. Nauka na kolejny dystans – spokojniej, jak na starcie opiję się tyle słonej wody, to nigdzie nie dopłynę, tfuj, anchois. Wyrównałem tempo, staram się płynąć w czyichś nogach, niestety ten przede mną kluczy, wyprzedzam go, następny też myszkuje, podczepiam się pod tego z lewej, nic z tego, postanawiam płynącć swoim tempem. Lekko przyśpieszam, kolejna bojka, tłok – kolejny łyk anchois, tfuj. Płynę szybciej, prawie prosto, nie nadrabiam dystansu. Ostatnia bojka przyśpieszam jeszcze. Widzę już dno na wyciągnięcie ręki, jeszcze kilka ruchów, jeszcze kilka, no gdzie to dno?! Jest, zrywam się, podbiegam do mety, dotykam maty, koniec. 31:08 – nieźle jak na mnie, dodatkowo wygrałem obiad. Zakład był, że nie dam rady w 32 minuty.

 

Do drugiego startu mam 1:30h, postanawiam nakręcić start Konrada na 3,5 km. Zdejmuję piankę, zakładam ciuchy i idę za nim na start, kręcę start, poszli. Przypomniałem sobie o przesmyku, fajnie byłoby go też nakręcić, czy odpocząć przed kolejnym startem? E tam, dam radę, biegnę najpierw pod górę 5km, potem po skałach w dół do wody, kręcę fajne ujęcia i biegiem z powrotem, dobiegam akurat, żeby nakręcić metę Konrada, pot spływa po mnie ciurkiem, chyba jednak przesadziłem. Zakładam piankę do pasa biegnę na start, podczas dopinania pianki słyszę 5,4 zakładam czepek, 3,2, wkładam okularki, start! Tym razem z tyłu, spokojnie, jeszcze czuję smak soli z poprzedniego startu. Trochę przepychanki i po chwili płynę swoim tempem w nogach jakiegoś gościa. Podpływamy niedaleko brzegu, pod wodą widać skały i ryby, oddycham równo, niebo-skałki, niebo-rybki, niebo-skałki i rybki. Dopływamy do przesmyku, płynę środkiem widziałem z brzegu, że po bokach jest płytko, wyprzedzam kilku gości mających kłopoty na skałach, płynę w stronę wyspy. Zostałem sam, nikogo przede mną, nikogo za mną, co jest?  Nie widzę bojki, ale widzę wyspę, na szczęście trudno ją przegapić. Podpływam bliżej wyspy, znajduję pływaka, potem kolejnego, zbijamy się w ławicę 4 osób i płyniemy razem. Okrążamy wyspę, rozłączamy się przy kolejnej bojce.

 {gallery}swimtheisland2{/gallery}

Czuję sól w ustach, nie do wytrzymania, zaraz zwymiotuję, mam skurcze żołądka, ale nie zwalniam. Podłączam się pod inną parę, znowu nie widzę bojki, mimo, że się prawie zatrzymuję, wynurzam wysoko z wody, płynę na oślep. W pewnym momencie drogę zagradza nam łódź z obsługi, krzyczą i pokazują w bok, cholera zboczyliśmy o dobre 300m. Przyśpieszam, muszę nadrobić, zostawiam tamtą parę i pruję do przodu, przy zaginionej bojce dogania mnie pływak bez pianki, tak wściekle kopie wodę, że mogę płynąć za nim bez obawy, że go zgubię. Parę razy sprawdzam, czy nie gubi trasy i postanawiam mu zaufać, podążam ślepo za spienioną wodą, komfortowo bez podnoszenia głowy, swoim tempem. Idealny zając. (W pływaniu też są zające?)  Dopływamy do miejsca pomiaru czasu, po kolana w wodzie stoją dziewczynki z tacami i wodą. Marzę o tym, żeby wypłukać sól z ust, ale nie zwalniam, już niewiele zostało. Oglądam się za moim zającem, chyba skorzystał z bufetu, cóż płynę sam. Po paru minutach mnie dogania, wyprzedza, super- podłączam się pod niego i znowu komfort. Płynę i myślę – jestem na zawodach, więc co ja robię w strefie komfortu? Przyśpieszam, wyprzedzam zająca, wyprzedam kolejne 2 osoby, ostatnia bojka, widzę jeszcze dwa czepki, postanawiam ich dogonić, wyprzedzam, potem jeszcze jedną ,skąd wziąłem siły na sprint na koniec? Chyba się obijałem – myślę. Wybiegam z wody pobudzony finiszem. Tak! – To koniec. Jestem zadowolony, nie mam pojęcia jaki czas, nie wiem, który jestem, nikt tego nie wie. System padł – organizatorów, nie mój. Teraz szybko wypłukać sól, ale to nie takie proste, pozostanie mi w ustach jeszcze długo.

 

 http://youtu.be/zaVCMY9pvLA

 

Idziemy odebrać koszulki finiszera, są tylko S, trudno. Idziemy zobaczyć wyniki, nie ma. Ale jest za to ceremonia wręczania nagród, podchodzimy, organizator wyczytuje dystans i kategorie, a potem pyta kibiców kto był 3, 2 i 1. Osoby same się zgłaszają, zaprasza ich na podium, wręcza nagrody, kolejny dystans to samo, bez żadnej listy, na słowo, dziwne, dla nas wręcz niepojęte. Co do wyników naszego dystansu: „Nagrody i medale przyślemy wam pocztą” ech ci Włosi.

 

Wyjazd by się nie odbył, gdyby nie wsparcie finansowe sklepu Tricarbon.pl, za co sponsorowi dziękujemy.

 

swimtheisland006

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Fajna relacja ale zawody raczej malo ciekawe. Dlugodystansowe plywanie to brak pianek i cos powyzej 10km przy czyms takim nawet IM to pikuś 😉 Znajomy bawi sie w takie rzeczy w tym roku zrobil połówke IM. Z wody wyszedł jako 2 wszyscy PRO szczeki do ziemi i pytanie kim jest ten facet? 😀

  2. Jak to zwykle u Włochów luz i swoboda, ale impreza wydaj się ciekawa. Czyli pro to 1,8km + 1,5h przerwy + 6km tak?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,318ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze