HTG i co dalej?

Gdynia zdobyta. To był świetny weekend. Dla mnie istne triathlonowe święto i znaczący kamień milowy w przygotowaniach do pełnego Ironman’a.

 

Od początku sierpnia pełna koncentracja na zadaniu do wykonania – na dobiegnięciu do mety z uśmiechem na twarzy. Sam start i oprawa – dla mnie rewelacja.  Masa pozytywnie zakręconych ludzi, kibice na Świętojańskiej / nawrocie rowerowym i wzdłuż Bulwaru – klasa.


Pływanie – spokojnie bez spinania się, luźno – tak aby zostało jak najwięcej sił na rower. Wyszło 42:22


Rower – tutaj skupienie na kadencji 90+ na przełożeniu 52-19 / przy tętnie max 150-155 BPM. Zero patrzenia na prędkość, zero zabawy w drafting – czy interwały w stylu „jak ciebie ty mnie’. Cały czas myślałem o czekającym mnie biegu.  Wyszło 2:52:23 – zapracowane samodzielnie, z głowa i bez szarpania ( z wyjątkiem kilku niepotrzebnych zrywów na nielicznych podjazdach)


Bieg – trzeba było robić na samopoczucie bo zegarek został na rowerze. Początek super. Musiałem się cały czas stopować bo serce chciało szybciej – ale głowa spokojnie mówiła przyśpieszysz na drugim – no może na trzecim – no może na ostatnim kółku. Pod koniec to była walka o utrzymanie stałego tempa do samego końca – czas: 1:55:38 – a całość 5:38:49.


Co dalej? – Nie ma odwrotu… Czuję, że stać mnie na więcej i spróbuję jeszcze w tym roku sięgnąć po 5:29 – No i ostatnia szansa na ustanowienie żywcówki w kat. 70.3. IM M-30 – Szukam sponsora i jadę do Rugii.


Powiązane Artykuły

8 KOMENTARZE

  1. Witaj Dziuku ! Każdą metę traktuj jak początek nowej, jeszcze większej przygody … Powodzenia !

  2. Gratulację:) Tak należy podchodzić do zawodów na długich dystansach, trzeba wiedzieć na ile pozwoli organizm i rozegrać wszystko z głową:)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,298ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze