Pierwszy wpis – debiut w Sierakowie.

 Jestem zwykłą dziewczyną, która zaczęła w Sierakowie swoją przygodę z triathlonem na dystansie 1/4. 

Decyzję o tym,że będę uprawiać triathlon podjęłam rok temu w Radkowie ,kiedy to miałam okazję wraz z mężem kibicować naszym znajmym. Wówczas to widziałm zawodniczki,ktore zmagały się z innymi uczestnikami i jakświetnie sobie radzily i zadałam sobie pytanie :’czemu nie ? ja też mogę spróbować!’. W miedzyczasie okazalo się,że mój mąż myślał o tym samym i w ten to sposób oboje postanowiliśmy,że bedziemy przygotowywać się do triathlonu.

Zapisałm się do klubu pływackiego i zaczęlam ciężką pracę dzien w dzień o 6 rano..Zakupilam szosówkę i wraz z mężem śmigalismy po naszych terenach ,a mamy piękne tereny , bo w okolicach Jeleniej Góry ,Szklarskiej Poręby jest gdzie pojeżdzić(p.Lukasz Grass miał okazje sę o tym sam przekonać ). No i bieganie, ale biegam już jakieś 10 lat, więc nie byo to dla mnie czymś nowym i wyczerpującym. I tak mijały dni , miesiace, aż przyszedł czas startu w Sierakowie….

 

Uczucie strachu, niepewność,które towarzyszyły mi przed zawodami mogę porównać do tego co przeżywałam przed maturą (a to było paręlat temu) majac uczucie,że może nie wszystko umiem , wiem i jak to bedzie.

W przypadku triathlonu moje obawy dotyczyly pływania – 'czy sobie poradzę , czy przepłynę?’, bo przecież jeszcze rok temu nie potrafilam pływać, a tu proszę w mojej ocenie pływanie poszło mi najlepiej ! Potem rower ..i myśli : 'czy nie złapię gumy? czy się nie wywrócę?, a na dodatek cały czas byłam przejęta zakazem jazdy na kole, bo skąd będę wiedziała czy odległość jaką trzymam jest ok?’ Okazało się ,że nie  taki diabeł straszny jak go malują i przejechałam całą trasę bez klopotów. Na koniec bieg, którego chyba najmniej sie obawiałam, ale tu okazało sie, że po zejściu z roweru nóżki nie odpychały ziemi tak jak sobie zalożyłam. Znalazlam na to sposób i biegłam spokojnym tempem tak poprostu przed siebie, nie zatrzymujac się, nie idąc i powtarzając sobie,że do godziny 14 zdążę (bo o tej godzinie zamykano trasę biegową).

Ukończyłam swój pierwszy triathlon z czasem 3:44.Szczęście, zadowolenie z samej siebie , szalejace endorfiny,ktore trzymaly mnie jeszcze do końca dnia to uczucia, które cięzko opisć ale każdy kto ukończył triathlon je zna. Bardzo mi się  podoba stwierdzenie, które usłyszałm kiedyś,że pierwszy start jest zawsze najlepszy bo zawsze kończy się go życiowką. Bardzo się cieszę z mojej życiówki 3:44.

 

Ps. już mam zaplanowane następne starty : Frydman oraz Mietków 🙂

Powiązane Artykuły

7 KOMENTARZE

  1. Okazało się , że wcałe nie jesteś ,,zwykłą dziewczyną ’ ! Gratulacje 🙂

  2. Pięknie! Gratulacje!… i ta pozytywna energia płynąca z wpisu otwiera mój dzisiejszy dzień (w weekend byłem 'nieobecny’ 'debiut’ w tri i HIM).

  3. Magda, gratulacje. Świetny debiut, ale z komentarza Marcina rozumiem, że tez fantastyczne maratońskie 'zaplecze’. Trzymam kciuki za kolejne starty!

  4. Dzięki za dobre słowa 🙂 Debiutowliśmy wspólnie w Sierakowie. Super było!

  5. To prawda, okolice Szklarskiej, Karpacza i tereny po drugiej stronie granicy, to niesamowity raj dla triathlonistów! Polecam. Trzymam kciuki Magda za kolejne starty! Pozdrawiam.

  6. Gratulacje Magda! Postanowienie z ub roku zakończone sukcesem! Ale mozna sie było tego spodziewać po organizatorze Maratonu Karkonoskiego:) Plany na najbliższe starty mam takie same:) a przy okazji czy mąż takze juz debiutował? Pozdrawiam!

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,299ObserwującyObserwuj
434SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze