Rak się cofa;-)

 

Czytam swój pierszy wpis na blogu. Minęło raptem parę tygodni, a wszystko tak nieprawdopodobnie

się zmieniło. Ciągle nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.

Tydzień temu, po wizycie w Centrum Onkologii okazało się, że wszystko jest w porządku

i na chwilę obecną nie ma powodów do niepokoju, a co za tym idzie, do następnych badań kontrolnych

mam spokój . Jest to mój pierwszy dzień bez zwolnienia lekarskiego od września ubiegłego roku.

Firma już nie istnieje, więc mogę skupić się na szukaniu pracy i treningach oczywiście.

Kilka godzin później dzwoni telefon, wiodąca Firma w mojej branży, zaprasza mnie na rozmowę.

Miłe, tym bardziej, że nawet nie wysłałem CV.

Waham się przez chwilę, bo przecież mam zaplanowane dwa treningi, Ola każe jednak jechać;-)

Rozmowa wypadła chyba nieźle, bo dzisiaj siedzę w hotelu 300 km od domu, do końca tygodnia

szkolę się z procedur, by od poniedziałku ruszyć do mającego się bardzo źle oddziału Firmy,

żeby w ciągu kilku miesięcy postawić go 'na nogi’.

Bardzo dużo pracy prawie 400 km od domu i żadnych innych obowiązków.

W takiej sytuacji zostaje tylko alkohol, kobiety lub … sport.

Alkohol jakoś nie bardzo, na kobiety nie chce zgodzić się żona;-) więc pozostaje tylko zweryfikować

plany triathlonowe, może dodać jakieś zawody, może zwiększyć dystans, zobaczymy.

Tydzień był totalnie zakręcony, mimo to udało mi się wykonać 9 jednostek treningowych:

 

Trenażer – 2 godz.

Basen – 6 km

Biegówki – 45 km

Ski – Toury – 2 godz.

 

W sumie nieco ponad 11,5 godz. w tygodniu.

 

Wszystko zbyt intensywnie, jak na tę porę roku, ale w moim wieku takie strzały endorfinowo – testosteronowe

należy bezwzględnie wykorzystywać, bo nie wiadomo czy i kiedy znowu się pojawią.

 

Tak czytam o ambasadorach Herbalive Triathlon Gdynia, przyglądam się jednemu z nich…

Jesteśmy w podobnym wieku, mamy takie same fryzury, może by tak wystartować i zmiarzyć się z Nim?

Podobno jest w najlepszej formie spośród nich i najwięcej trenuje.

Oficjalnego pojedynku pewnie nie będzie, bo to żadna chwała wygrać z człowiekiem – rakiem, jak nazywają mnie kumple, a przegrać z kimś takim, to już w ogóle lipa;-)

 

Ola na razie się nie poddaje, w tygodniu zrobiła:

Basen – 2 km

Biegówki – 25 km

Joga – 1,5 godz.

Zapiszę ją na 26 km klasykiem na Biegu Piastów, ale na razie Jej o tym nie powiem.

Pozdrawiam i życzę jak najwięcej treningów plenerowych!

 

 

grupowe

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

4 KOMENTARZE

  1. Żony triathlonistów powinny być szczęśliwe. Mają z głowy alkohol i konkurencję w postaci innych żon i nie-żon. Bo po co marnować czas na flirty, skoro można zrobić trening 🙂

  2. jeszcze nawet nie pachnie początkiem sezonu a Rybski już wygrał najważniejszy pojedynek 🙂

  3. Mam pytanko- może wyjde na głupka -ale co to są ski – toury ??? Przepiękne widoki na zdjęciu ,kocham zaśnieżony las. Gdzie biegacie ? Trzymam kciuki,żeby Ci się powodziło w sporcie i innych sprawach. Rozłożysz tego raka na łopatki !! PS. zajrzyj potem na moje bloga, w ostatnim wpisie miałem jeszcze kilka pytań. 😀

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,375ObserwującyObserwuj
435SubskrybującySubskrybuj

Najpopularniejsze