A jednak! Wellington kończy karierę.

Zawody triathlonowe należą do tych nielicznych, w których amatorzy mogą się ścigać ramię w ramię z zawodowcami. Może poprawniej byłoby napisać – mogą uczestniczyć w tym samym wyścigu co profesjonaliści. Przed imprezą i chwilę po niej możemy się spotykać z mistrzami, rozmawiać, robić zdjęcia i pytać o wszystko, co przyjdzie nam do głowy. Kiedy w 2011 roku pokonywałem swojego pierwszego Ironmana miałem szczęście startować w tych samych zawodach, w których rekord świata biła Chrissie Wellington. Na szybkiej i atrakcyjnej trasie w Roth, w zawodach z cyklu Challenge, uzyskała czas 8 godzin 18 minut 13 sekund. Po zawodach miałem możliwość porozmawiania z Wellington, kiedy podpisywała plakaty z zawodów i rozdawała autografy. Podpisała się również na plecaku, który później przekazaliśmy na licytację WOŚP. W 2011 roku Wellington zdobyła swój czwarty tytuł Mistrzyni Świata na Hawajach. Był to niezwykły wyczyn, zważywszy na stan zdrowia, w jakim wtedy była – po wypadku na rowerze, poraniona i daleko w tyle za swoimi rywalkami. Po pływaniu i rowerze chyba nikt nie dawał jej szans na zwycięstwo. Ale wygrała, a bieg maratoński w jej wykonaniu był niezwykle emocjonujący. Tak wbiegała na metę.

 

 

Po tych zawodach zrobiła sobie roczną przerwę od ścigania, a dziś ogłosiła na swojej stronie koniec kariery zawodniczej. Oto jej oświadczenie zamieszczone na stronie internetowej pod wiele mówiącym tytułem: „Nowe otwarcie”:

 

„Przez ostatnie 12 miesięcy miałam czas na refleksje i rozmyślanie o mojej przeszłości i oczywiście o tym, co przede mną. Kariera profesjonalnej triathlonistki była jednym z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Osiągnęłam więcej niż mogłabym sobie wymarzyć. Miałam szczęście podróżować do wielu wspaniałych miejsc, walczyć z najlepszymi na świecie, poznawać przyjaciół. Owe doświadczenia zmieniające życie oraz wspomnienia zostaną ze mną na zawsze. Jako zawodniczka szukałam swojego najlepszego wyścigu. Wyścigu, który byłby walką ze samą sobą, z ograniczeniami fizycznymi i psychicznymi, oraz ciężką  walką z  rywalami. Mistrzostwa Świata na Hawajach w 2011 roku były wisienką na torcie w mojej zawodniczej karierze. To był ten doskonały wyścig, dzięki któremu poczułam się spełniona jako zawodniczka. Moja miłość do sportu nie zniknęła, ale chęć zdobywania nowych doświadczeń i podejmowania wyzwań jest tym, co na ten moment pociąga mnie najbardziej. Dotarłam do punktu, w którym wiem, że rezygnacja z kariery profesjonalnej zawodniczki jest dla mnie najwłaściwszą decyzją. Nie muszę chyba mówić, że nie była to decyzja łatwa, ale w głębi serca wiem, że jest właściwa. Moja przyszłość będzie oczywiście związana ze sportem i triathlonem, ale nie będzie już dłużej osią, wokół której obracało się całe moje życie.

W ostatnim roku, od kiedy wygrałam Mistrzostwa Świata na Hawajach, byłam ogromnie zadowolona mogąc udzielać się w innych obszarach życia jak: działalność charytatywna, publiczne wystąpienia, i oczywiście wydanie oraz promocja mojej autobiografii „Życie bez ograniczeń”. O moich planach będę informować na stronie internetowej i za pośrednictwem twittera. Oczywiście nie osiągnęłabym tego wszystkiego, gdyby nie wsparcie wielu ludzi – rodziny, przyjaciół, mojego menadżera Bensa i zespołu Wasserman, moich wspaniałych sponsorów, którzy dali mi możliwość realizacji pasji i sportowej kariery, moich trenerów, którzy odkryli we mnie to co najlepsze, organizatorów zawodów, moich współzawodników, mediów, które dały mi wspaniałą platformę kontaktu, wolontariuszy i tysięcy zawodników na całym świecie. Jako ambasador będę nadal działać na rzecz moich licznych sponsorów. Ich wsparcie dla mnie było nieprawdopodobne. Na zakończenie chciałabym podziękować każdemu z osobna, wszystkim tym, którzy byli częścią mojej „ironmanowskiej” podróży. Wszystkiego najlepszego na nadchodzący sezon 2013.”

 

Przypominamy ostatnie zawody Chrissie Wellington, w których zdobywa czwarty tytuł Mistrzyni Świata.

 

http://youtu.be/re9RBoiGSos

 

Powiązane Artykuły

2 KOMENTARZE

  1. Szkoda, ale każdego sportowca czeka taki sam los.
    Gwoli ścisłości zawody w Roth o których Pan pisze były w 2011 a nie w 2010 roku.
    Pozdrawiam

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,811ObserwującyObserwuj
21,500SubskrybującySubskrybuj

Polecane