Filip Przymusiński, Tomasz Kowalski, Marcin Słoma i Adrian Szczepański rezygnują z zasiadania w Polskim Związku Triathlonu. Pismo informujące o tej decyzji zainteresowani złożyli w Polskim Związku Triathlonu. W treści pisma, które każdy z wyżej wymienionych wysłał do PZTri osobiście, czytamy:
„Szanowny Panie Prezesie,
Uprzejmie informuję Pana Prezesa, że z dniem 9 stycznia 2014 rezygnuję z członkostwa w Zarządzie Polskiego Związku Triathlonu. Decyzję swoją motywuję brakiem wpływu na działalność PZTri, jednocześnie głęboko nie zgadzając się z prowadzoną przez Związek działalnością, przede wszystkim w zakresie szeroko rozumianego szkolenia. W moim odczuciu, jako członek Zarządu, nie mam właściwego wpływu na pracę tego ciała. O wielu decyzjach leżących w gestii Zarządu dowiaduję się z mediów, a część decyzji wymagających akceptacji Zarządu jest podejmowana nie tylko bez wymaganych uchwał, ale nawet bez konsultacji z członkami Zarządu.
Z myślą o rozwoju triathlonu w Polsce, sprzeciwiając się dotychczasowym praktykom funkcjonowania Polskiego Związku Triathlonu, składam na Pana ręce swoją rezygnację.
Z poważaniem,
…………………………………..
Do wiadomości:
1. Depertament Sportu Wyczynowego Ministerstwa Sportu i Turystyki
2. Media branżowe”
Tak na marginesie… na stronie PZTri nie ma informacji na ten temat, ostatnie info z 19.12 dot. imprez w randze MP, czyżby to nie była informacja do aktualności wg zarządu PZTri? Gdyby pisma nie przekazano do wiadomości mediów nic byśmy nie wiedzieli.
Panowie wybory zostały ustawi(l)one , Pani Guzowska podczas WZD powiedziała ,ze pan SZŁa. zadzwonił do niej dzień przed i zaproponował pewne stanowisko wzamian za ustąpienie z wyborów. Jasnym jest to ,ze Prezes nie zarządza Związkiem a sekretarz wraz z panem SZŁ.Pozatym w tej nie równej kolalicji jest jeszcze członek zarządu z Gryfina, Leszna i Kalisza(chodź nie swiadomie). Nikt tego nie neguje ,ale nie liczenie się resztą to już wykracza poza prawa funkcjonowania zarządu.
Nie wiem kto wybierał nowego prezesa, ale połączenie obowiązków w Brukseli z PZTri to naprawdę trudne zadanie, raczej niewykonalne przy 100% zaangażowaniu. Pisałem kiedyś, że raczej powinnismy oddawać stery takich organizacji osobom spełnionym życiowo, finansowo a zarazem energicznym i mającym pojęcie o sporcie i zarządzaniu sportem.
Jak już pisałem kiedyś – nie można wziąc na prezesa czerwonego polityka bo skończy się jak zawsze. Oni juz swoje „5 minut” mieli i nie wyszło to na dobre.
Uczestnicy konferencji 3x tak byli świadkami dyskusji w temacie i naprawdę warto uczestniczyć w takich spotkaniach.
Dziś w spale odbywa się rada trenerów.
Rada jest ciałem doradzczym a wszystkie ustalenia musi klepnąc zarząd. Czy rada zmieni swój charakter na decyzyjny ?zobaczymy…
tak czy inaczej jak zwykle musi być coś nie tak i jakieś chore układy. Najlepiej być amatorem i tylko cieszyć się startami nie stresując się Zarządem itp.
@Marcin – dokonać kooptacji jest ładniejsze 🙂 i poprawne. To słowo, które napisałeś jakoś nie brzmi :)) chyba, ze miałeś na myśli „dokopywanie”, a nie kooptacje 🙂
Co do ewentualnych zmian w PZTri..myśle, ze wprawny obserwator już na konferencji 3 razy TAK mógł przewidzieć taki scenariusz, po dyskusji członków zarządu.
Przykro że w PZTri nadal wszystko jest” do góry nogami” Szkoda, że wartościowi ludzie odchodzą. Ktoś wreszcie powinien zrobić porządek z tym nepotyzmem i wsiowym cwaniactwem- czyt. działalność Pana Michała Sz.!- a co za tym idzie organizowanie wszystkiego pod Śląsk. Jaki Związek tacy zawodnicy i poziom tri.
Łukasz – dokooptować a nie dokonać kooptacji 😉
Sam jesteś hipokrytą w tym momęcie. Nie ośmieszaj się i nie oczerniaj innych bo nie wiesz widocznie jak kto głosował!
Bardzo dobrze że będą nowe wybory i odwołają Szłapkę, śmieszy mnie tylko hipokryzja Szczepańskiego i Kowalskiego którzy za obietnice złotych gruszek głosowali na Szłapkę. Nic nie dostali to teraz się buntują.
I bardzo dobrze, to po prostu musiało się tak skończyć 🙂
House of Cards normalnie :D:D
miało być fajnie, a jest jak zawsze, ile razy słyszę o funkcjonowaniu jakiegokolwiek Polskiego Związku…. to ciarki przechodzą po plecach i ciśnie się pytanie na usta – jak to się dzieje, że niektórzy sportowcy i tak mają sukces. Może jedynym rozwiązaniem jest mieć w d… ten cały syf i skoncentrować się na prywatnych teamach – oczywiście już widzę kłody pod nogi chociażby ze strony PKOL bo to koledzy jedni drugich, ale jak w emeryturach nie ma co liczyć na Państwo bo się przeliczymy. W obliczu tego „jak dobrze być amatorem bez ambicji” :)))