Pytanie stare jak dyscyplina. Co prawda pisaliśmy już na naszej stronie, jak dobrze gospodarować czasem, oraz jak radzą sobie triathlonowi tatusiowie, ale w magazynie Triathlete ukazał się ostatnio ciekawy i krótki tekst, na temat „Tri-Mamy”. Zwłaszcza, że ten rok ma być rokiem kobiet (naszych ukochanych) w naszej (także ukochanej) dyscyplinie. Co więcej, cieszy nas fakt, że liczba kobiet na naszych blogach ciągle rośnie! Viva „femitrizm”! Autorka artykułu, Meredith Atwood (znana również jako blogerka „Swim Bike Mom”) daje 5 rad, jak najlepiej poradzić sobie z pogodzeniem obowiązków dnia codziennego z uprawianiem sportu.
Kilka słów wstępu od Meredith:
Jako mężatka i matka dwojga dzieci, niemal do perfekcji opanowałam zasady ekonomicznego gospodarowania czasem, gdy podjęłam się treningów do zawodów IM…
…no może nie zupełnie opanowałam wszystko…
Ledwo co udaje mi się pokazać w pracy bez śladów pod oczami, które zostawiają gogle pływackie. Sporadycznie daję radę chodzić w ciągu dnia bez utykania po bieganiu o 4 nad ranem, no i z ogromnym wysiłkiem przychodzi mi czasami nie zaśnięcie, zanim położę dzieci do spania. Ale mimo to, udało mi się zebrać kilka wskazówek, które być może okażą się dla Was pomocne w codziennym szaleństwie:
ZOSTAŃ TRIATHLONOWYM NINJA
Wstań wcześnie rano, ubierz się w ciuchy sportowe i wyjdź z domu na tyle szybko, aby nikt nie zdążył cię zatrzymać. Wczesny trening, zanim ktokolwiek inny z domowników wstanie, pozwoli uniknąć niepotrzebnych dylematów. W końcu nawet nikt nie musi wiedzieć, że jedząc śniadanie z najbliższymi już jesteś po treningu…
TRImaj SIĘ ROZPISKI TRENINGOWEJ
Nie jest to łatwe, ale tak samo ważnym elementem jak elastyczność w planie treningowym jest bycie konsekwentnym. Jeśli rano miałaś zaplanowany trening, a w nocy czuwałaś nad chorym dzieckiem, to poranny rozruch raczej nie wchodzi już w grę. Zamiast tego, spróbuj w ten sam dzień poćwiczyć nieco później w ciągu dnia. Taka konsekwencja z pewnością nie wybije cie z rytmu, zarówno w aspekcie fizycznym jak i mentalnym. Jeśli ktoś, w jakikolwiek sposób spróbuje odwieźć cię od drugiego treningu, udawaj, że nie żyjesz…
PO PROSTU BRNIJ NAPRZÓD
Mantra jest dobrą rzeczą dla wszystkich spraw w życiu, ale dotyczy to zwłaszcza 30 kilometra w maratonie podczas zawodów Ironman. Tak długo, jak Twój cel będzie trzymany przed Tobą niczym przysłowiowa marchewka na kiju, a ty będziesz brnąć naprzód (nieważne jak wolno) to i tak jest to progres. Skup się na tym, ile już osiągnęłaś i ile owych marchewek (lub ciasteczek) udało już ci się zjeść, bo takie myślenie uczyni przyszłość bardziej realną…
DAJ SOBIE TROCHĘ LUZU
Jesteś u kresu wytrzymałości jeśli chodzi o treningi, życie rodzinne lub pracę? To zrozumiałe. Ale jeśli zaczynasz nadawać swojemu rowerowi obelżywe przezwiska, oznacza to, że zasługujesz na tzw. „time out”. Usiądź, znajdź swój ulubiony koc i oddaj się spokojnej refleksji. Jak chcesz to pomarudź lub popłacz. Weź kartkę i długopis i wypisz swoje plany oraz propozycje i strategie, które pomogą ci je osiągnąć. Potem wprowadź to w życie, niczym najlepsza triathlonista z elity.
PRZESTAŃ PORÓWNYWAĆ SIĘ Z INNYMI
„Ale to jest ściganie!” krzyczysz. W rzeczy samej. Ale ktoś kto pracuje, wychowuje dzieci, gotuje i prasuje, szuka w triathlonie raczej rzeczy, która da siłę i sprawi mnóstwo radości. Triathlon to coś, co jest ucieczką od codziennego życia. Rób co w twojej mocy, ale pamiętaj, że nie musisz być jak twoja szczuplejsza i bardziej wytrenowana koleżanka z którą wyjeżdżasz na zawody…
A Wy, drogie Panie! Jakie macie patenty na pogodzenie domowych obowiązków z zawodowymi i jeszcze wciskanie w to wszystko treningów? Czekamy na przykłady. Może z nich również powstanie ciekawy zbiór porad dla aktywnych mam, babć…kobiet w ogóle. Na teksty czekamy pod adresem [email protected]
Najciekszawszą pracę nagrodzimy, a wszystkie dobre rady zbierzemy i zaprezentujemy na Akademii Triathlonu.
Mamom nie jestem, ale młodym tatą więc podpisuję się pod tymi radami objema rękami. Mam dokładnie tak samo, też czasami mam problem żeby nie usnąć zanim córki nie położę spać. Trenuję w 95% rano, zanim pójdę do pracy, tak żeby nie zawalać obowiązków ojcowskich i nie tylko… Po za tym sprawia mi ogromną radość przebywanie z moją małą córeczką. Podstawowa rzecz to trzymać się jakiegoś planu i nie pozwalać się rozpraszać. Zrezygnować z nie potrzebnych rzeczy (TV, komputer, jakieś długie (czyt. do późnej nocy) spotkania z przyjaciółmi itp.)
No i faktycznie od czasu do czasu trzeba zrobić dzień wolnego tak aby nadrobić rodzinne zaległości i po prostu chwilkę odpocząć, choć nie jest to łatwe. Mam nadzieję, że pomimo wszystko uda się osiągnąć wyznaczony cel – ZAMEK!