„Mniejszy brzuch = sprawniejsza głowa” – Rafał Herman

Powoli, acz nieubłaganie, zbliża się Sylwester. Pomijając przekręcenie cyferki na liczniku lat, dzień ten tradycyjnie zmusza do przemyśleń i rachunków sumienia. A ponieważ kto żyw składa z tej okazji sobie i światu przeróżne obietnice, uznałem, że nie mogę być wyjątkiem. Nie będę specjalnie oryginalny – moje postanowienie noworoczne, podobnie jak masa innych postanowień, ma związek z odżywianiem i utrzymywaniem prawidłowej masy ciała. Chcę jednak pokusić się na oryginalność w innym zakresie: zamierzam swoje postanowienie ocalić od zapomnienia po tygodniu czy dwóch. Jak zaraz zobaczycie, jedno wiąże się z drugim. 

 

Dla sportowca temat dostarczania organizmowi właściwego paliwa jest szczególnie ważny, dlatego dużo czytam na ten temat. Wiele lasów zostało mocno przetrzebionych, żeby wydrukować wszystkie publikacje o zdrowym odżywianiu, szkoda by więc było, żeby się zmarnowały. Nie zmienia to faktu, że jeśli zacząć głębiej drążyć literaturę przedmiotu, okazuje się, że ilu autorów tyle teorii, tyleż badań teorie te uzasadniających, a ich zalecenia nierzadko są ze sobą sprzeczne. Innymi słowy – wygląda na to, że jednocześnie wiemy dużo i nie wiemy nic. Jeśli więc nie mamy czasu na spędzenie kilku lat w aulach uniwersyteckich, robiąc fakultety z biologii i dietetyki, pozostaje nam tylko metoda prób i błędów, w zależności od tego, który autor wyda nam się akurat bardziej przekonujący.

 

Osobiście w ramach takich eksperymentów mam zamiar zwiększyć ilość spożywanych tłuszczy. Nie przesłyszeliście się – zwiększyć. W czasach antytłuszczowej krucjaty, kiedy każdy powtarza jak mantrę, że chce się tłuszczu pozbyć, brzmi to jak herezja, ale do wysiłku długodystansowego, a taki właśnie jest triathlon na dystansie Ironman, tłuszcz jest po prostu potrzebny jako bardzo wydajne paliwo. Oczywiście, co za dużo, to niezdrowo i lepiej nie popadać w skrajności. A w te, jak przekonał się pewnie każdy, kto robi postanowienia noworoczne, popaść dość łatwo. Masa ludzi w styczniu przestaje jeść cokolwiek, co podejrzewa o zawieranie choćby ćwierć kalorii nadmiarowej energii i katuje się dzień w dzień na siłowniach, bieżniach i basenach… tylko po to, by w lutym wrócić do dawnego, leniwego trybu życia, tyle że z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku. I tu pojawia się kluczowe słowo: motywacja.

 

Każdy powie, że przecież jest zmotywowany. Chudniemy, żeby ładniej wyglądać. Chudniemy, żeby być zdrowymi. Sam chudnę, żeby być szybszym. Same doskonałe powody!  Gdyby jednak było tak łatwo, świat byłby pełen szczupłych ludzi. A kiedy ostatnio sprawdzałem – nie był. Jak więc wytrwać w postanowieniach i nie dać się zniechęcić? Ja właśnie znalazłem nowe źródło inspiracji, którym chciałbym się z Wami podzielić. Książka, którą ostatnio przeczytałem – „Grain Brain” Davida Perlmuttera i Kristin Loberg – dała mi do myślenia, że niezależnie od wszystkich wątpliwości, w pewnych okolicznościach rozmiar ma jednak znaczenie. Dokładniej rzecz biorąc, rozmiar hipokampu, który odpowiada w mózgu za zapamiętywanie informacji – im większy tym lepsza pamięć (i vice versa).  Pomyślisz: my tu o tłuszczu mieliśmy rozmawiać, a ten z hipokampem wyskakuje, co ma jedno z drugim wspólnego? Otóż okazuje się, że ma. Autorzy książki przeprowadzili badania, w których zestawili obwód w talii (czyli po ludzku: rozmiar brzucha), ilość insuliny i cukru w osoczu oraz osobnicze cechy mózgu. Okazało się, że istnieje niemożliwa do zignorowania zależność statystyczna pomiędzy sprawnością naszego mózgu a rozmiarem brzucha. Niestety, zależność ta nie napawa optymizmem – im większy mięsień piwny, tym mniejszy hipokamp i na odwrót (być może tłumaczy to, czemu z kolejnymi latami i kilogramami coraz łatwiej idzie nam zapominanie o postanowieniach noworocznych).

 

Jak zaznaczyłem na wstępie, ja o swoich postanowieniach nie mam jednak zamiaru zapomnieć, a teza postawiona w książce dała mi do myślenia. Jest to dla mnie naprawdę doskonały motywator, żeby zwracać uwagę na to, co jem. Zdecydowanie wolę mniej, bo wtedy moja głowa będzie działać sprawniej.Ponieważ jednak, jak wszyscy wiemy, łaska motywacji na pstrym koniu jeździ, jeśli macie swoje sposoby na jej podtrzymanie, podzielcie się nimi – wszak dużo łatwiej jest, gdy motywujemy się nawzajem! 

Powiązane Artykuły

8 KOMENTARZE

  1. Rafał polecam kilka przepisów na endutrition.pl !!! Ja również porzuciłem proste węgle na rzecz większej ilości dobrych podkreślam dobrych tłuszczów i przeleciałem parę extrem imprez w tym IM Zurichu, Triathlon Alpe d’Huez itp. a żyję 🙂
    3-mam kciuki ! Jak coś to chętnie podzielę się doświadczeniami.
    J.

  2. Ciekawy jestem jaki wpływ będzie miała dieta tłuszczowa na Twoje czasy i treningi. Wrzucaj postępy!

  3. He he, Jajeczko to najlepsza rzecz chyba we wszystkich rodzajach diety 😉 zawsze dobre, a kawa z masłem kokosowym to też moje ostatnie odkrycie. z cynamonem, kardamonem, daje ognia! 😉

  4. Oczywiście jak to ja nie potrafię nic napisać poprawię się że są to małe ilości tłuszczu niech od razu ktoś nie myśli że się nim faszeruję. Jak jem boczek z jajkiem na śniadanie + warzywa to 2 plasterki jak okej kokosowy do kawy to pół łyżeczki .

  5. Od 2 miesięcy jestem na diecie ze zwiększonym tłuszczem efekt jest niesamowity, w końcu ruszyła mi waga i chudnę i co najważniejsze zmieniła się całkowicie jakość mojego porannego treningu mam więcej mocy i jakość treningu jest inna tak samo. Śniadanie białkowo tłuszczowe typu boczek z jakiem + kawa kuloodporna z olejem kokosowym. węglowodany dopiero w dziurę węglowodanową po treningu.

  6. W takim razie nie dziwię się, dlaczego wrzucając artykuł na FB, zaproponował on (ten Facebook) zdjęcie Nadblogera jako ilustrację!

  7. Intuicyjnie to wyczuwałem!!! Dlatego wątróbki dorszowe to mój ulubiony snack…

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane