O motywacji po raz enty – Arkadiusz Cichecki

Z pewnością każdy z nas boryka się czasami z brakiem motywacji do treningów i gdzieś tam w podświadomości zadaje pytania o sens „zarzynania się na własne życzenie”, o nadmiar różnych przytłaczających obowiązków. Stopniowo odpuszczamy treningi i zaczynamy przegrywać sami ze sobą.

Ostatnio Ania, znana jako blogerka Matka Polka Triathlonistka, szczerym i odważnym wpisem poprosiła o wsparcie. Śledzący blog wiedzą, że zawsze to ona, mimo różnych przeciwności losu, była wzorem hartu ducha. A jednak ją też dopadło. Cała ta sytuacja skłoniła mnie do tego, aby „rozejrzeć się” trochę w temacie. Zagadnienie było już wielokrotnie przerabiane na AT. Wystarczy w wyszukiwarce na AT wklepać słowo „motywacja”, a znajdziemy tam dwadzieścia felietonów! Widać temat ważki, rozważany na wielu płaszczyznach, będzie absorbował zawsze, bo zawsze może nas dopaść chwila słabości. Zadałem sobie trochę trudu, aby lepiej zapoznać się z „wrogiem”. Czy są wyznaczone ścieżki, dzięki którym łatwiej stąpać w sytuacji wahania czy załamania motywacji? Pewnie nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich, chociaż teoretycznie większość trenujących jest narażona na podobny rodzaj trudności. Jak to widzą znawcy tematu?

Przede wszystkim należy wyznaczać zadania, które są dostosowane do umiejętności jednostki. Zadania łatwe nudzą i demobilizują, zadania zbyt trudne zniechęcają i prowadzą do obawy. W związku z tym treningi powinny być przygotowane stopniowo. Tutaj pojawia się kolejna kwestia związana z faktem, że sportowcy to w większości osoby lubiące zadania o średnim stopniu trudności – istotne jest przygotowanie takiego treningu, aby nie doszło do zjawisk niepożądanych, jak np. przetrenowanie. Należy zaznaczyć, że cele zbyt wygórowane rodzą frustrację, a ta z kolei blokuje potencjał zawodnika. Każdy sportowiec powinien przede wszystkim stawiać na rozwój, ponadto ważna jest radość z tego co się robi, a rywalizacja to tylko środek sprawdzenia umiejętności i motywacja do rozwoju w celu uzyskania lepszych wyników.

 

Motywacja2 cichecki_stycze2016

 

Aby motywacja razem z rywalizacją wpływała na efektywny trening, każdy sportowiec powinien wiedzieć i trzymać się kilku reguł.  Są tylko rywale, nie ma „Wrogów”. Każdy pojedynek, nawet ten, podczas którego poniesie się porażkę, jest źródłem naszego postępu, gdyż stawiliśmy czoła kolejnemu wyzwaniu i możemy wyciągnąć z niego wnioski na przyszłość. W trakcie pojedynku należy dołożyć wszelkich starań, aby go wygrać, nie możemy nastawiać się w kierunku „musze wygrać”, gdyż w momencie gdy przegramy, będziemy gorzej znosić porażkę. W momencie kiedy robimy wszystko na co nas stać, a przegrywamy, przy odpowiednim nastawieniu porażka ma mniejszy wpływ na dalsze losu i nadal mamy motywacje do treningu i polepszenia swoich umiejętności. Jeśli nasz lęk jest mniejszy, mniejsze jest też napięcie, a co za tym idzie rywalizacja staje się przyjemniejsza. Osiągamy wtedy łatwiej skupienie i szanse rosną.

 

Psychologowie sportu zalecają, by zastanowić się nad tym, co powoduje w nas utratę motywacji, a więc jakie czynniki powodują, że przestaje nam się „chcieć” podejmować daną aktywność. Jeśli uda nam się ustalić, co nas zniechęca, jakie warunki nie sprzyjają rozwijaniu się w dziedzinie sportu, mamy szansę na wyeliminowanie tych przeszkadzających nam bodźców i stworzenie sytuacji, w której na nowo poczujemy się wysoko zmotywowani do działania. W automotywacji najważniejszą rolę odgrywa samoobserwacja. To ona pozwala nam zidentyfikować czynniki wpływające na korzyść, a więc rozniecające naszą motywację i te, które powodują, że zostaje ona osłabiona. Ważne jest nie tylko monitorowanie własnych celów, ale także zwracanie uwagi na swoje postępy i docenianie siebie w ich kontekście.

 

motywacja 1_cichecki_stycze2016

 

Polepszanie swojej kondycji czy wyniku pozwala bowiem sądzić, że jako zawodnicy podlegamy nieustannemu rozwojowi, a w tym wypadku problemy z motywacją niemal nie istnieją. Należy również podkreślić, że motywy uprawiania sportu są różne i wraz z wiekiem się zmieniają. Najczęściej wymienianymi są: chęć przynależności do danej grupy, sprawność ruchowa oraz wyładowanie energii, uznanie i powodzenie. Kojenie wymienia się niezależność, agresję, wpływ innych osób.

 

A oto kilka motywujących cytatów:


„Ból jest przemijający, a skutki rezygnacji pozostają na zawsze”. – Lance Armstrong

 

„W rzeczy samej, my maratończycy, jesteśmy inni niż pozostali ludzie. Jeśli chcesz coś wygrać – biegnij na 100 metrów. Jeśli chcesz czegoś doświadczyć – przebiegnij maraton.” – Emil Zatopek

 

„Cena sukcesu to ciężka praca, poświęcenie i determinacja, by niezależnie od tego czy w danej chwili wygrywamy czy przegrywamy, dawać z siebie wszystko”. – Vince Lombardi

 

Motywacja do wygranej jest ważna, ale motywacja do przygotowania się jest niezbędna”. – Joe Paterno

 

Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo. Zwyciężyć i osiąść na laurach to klęska”. – Józef Piłsudski

 

„Sukcesu nie mierzy się ilością pucharów, ale tym jaki dystans musiałaś przebyć, aby dotrzeć w miejsce, w którym jesteś stamtąd gdzie byłaś.”

 

Mój ulubiony:
„Bieganie ( czytaj triathlon :-)) dało mi odwagę by zaczynać, determinację aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze. Biegaj często i biegaj daleko, ale nigdy nie „zabiegaj” swojej radości z uprawiania tego sportu”. – Julie Isphording

 

Osobiście gdy tracę motywację sięgam do moich wpisów na blogu, odtwarzam pozytywne emocje ze startów. Najbardziej „ładują” mnie niektóre komentarze…

A czy Wy macie jakieś swoje sposoby na pozytywnego kopa?

 

Korzystałem:
porady.bikeboard.pl/artykuly,pokaz,motywacja-w-sporcie
http://portalaktywni.com/media/img/logo-aktywnipl.png

Powiązane Artykuły

40 KOMENTARZE

  1. Arku ja, w przeciwieństwie do Ciebie, nie mam szans na walkę o pudło więc nie zamierzam „wykończyć się ” w pierwszym swoim starcie, mając w planach kolejne. A z Tomkiem nie zgodzę się tylko w jednym, co tam prosi, dowal wszystkim, przynajmniej będzie można się chwalić, że znam Mistrza Europy 🙂

  2. Tomuś, nie wiem o co ci chodzi! Tak na wszelki wypadek, kasy nie pożyczam…. :-))

  3. Arek ja nie jestem sobie w stanie Ciebie wyobrazić lecągo na maksa. Wydaje mi się że film o strusiu pędziwiatrze był robiony w ten sposób że użyto maksymalnego przyśpieszenia obrazu. A jak można przyspieszyć jeszcze coś co już jest maksymalnie przyspieszone? Daj chłopie pożyć trochę tym prosom co będą w Poznaniu i nie rób im wstydu.

  4. Kuba, nie asekuruj się! W Poznaniu jedziemy na maksa! W końcu to pierwsze ME w Polsce. Taka okazja może się nie zdarzyć :-))) Poza tym, widzisz, dziadzia Tomuś ostrzy sobie na ciebie ząbki….

  5. Arku tych rekordów akurat nie zamierzam pobić.
    Plati póki co przygotowuję się do półmaratonu
    Tomasz dzięki za zrozumienie, zdrowia staram się pilnować, a co do Poznania to akurat będzie pierwszy start, co nie zmienia faktu, że nie zamierzam jechać na 100%,

  6. A poza tym może już chłopina będzie trochę podmęczony w Poznaniu i da się mu skopać tyłek 😉

  7. A ja tam Kubę popieram. Nie dlatego że mu nie życzę zdrowia. Wręcz przeciwnie. Jeśli ma taką potrzebę wiedząc że i tak nie „przebije” 33 czy 50 to znaczy ze ma i nie o rekordy tu chodzi. A cały Iron ( jeden) z perspektywy człowieka ktory po prostu chce być zdrowy i się ruszać to przegięcie. To samo maraton nie wspominając już o ultra. A robi to many. Kuba – trzymam kciuki. Ale tez mam nadzieje ze pilnujesz zdrowia na tyle na ile oczywiscie się da.

  8. Kuba, a co Ty chcesz rekord Guinesse atakować? Z calym szacunkiem …. ale Woloszyn to praktycznie całe życie coś trenował. Poza tym ciekawe jaki wpływ te 33 IM zrobione dzień po dniu miały na jego zdrowie. Kto wie czy facet dzisiaj nie chodzi o lasce. Zrobisz jak uważasz ale pamiętaj, koledzy (w tym jeden z tytulem prof) apelowali o rozsądek. :-)))

  9. Artur spoko właśnie o taką rozmową mi chodzi, na argumenty, kwestia tego po co mi ta informacja? Może zbyt ogólnikowo powiedziałem, ale jest mi to potrzebne by dowiedzieć się czy jestem wstanie zrobić coś więcej… A co powiesz na temat tych gości: Didier Woloszyn lub James Lawrence

  10. Ze czlowiek byl zdrowy to dowiaduje sie jak to zdrowie traci… Ze byl w formie tez dopiero wtedy jak ja traci… To ad vocem. I tak samo jak Arek nie popieram pomyslu Kuby. O stratach mozna sie dowiedziec znacznie pozniej niz w czasie zawodow. Co da taka informacja, ze trzydziestoparoletni organizm wytrzyma powtarzalny, dlugi wysilek?! Nic. Bo wytrenowany wytrzyma. Reakcje organizmu moga przyjsc zdecydowanie pozniej i byc rozlozone w czasie. Start na dystansie dlugim (Iron) nie jest niczym dobrze wplywajacym na zdrowie (pisalem o tym w Bieganie). Zrobienie tego 3x… To 27x gorzej… Kuba to wytrzyma. Jestem pewien. Jest zdrowy, silny, uparty. Argumentacja: zobacze jak zareaguje organizm, raczej mnie nie przekonuje ani nie uspokaja. Przepraszam Kuba ale musialem. Lubie Cie:) Dlatego…

  11. Arek nie wiem jak zareaguje i to w tym wszystkim jest ekscytujące. Ale zdrowie i rozsądek przede wszystkim, więc jak poczuje, że coś jest nie tak to po prostu, zejdę z trasy lub w ogóle nie wystartuję. Nie mniej jednak chcę spróbować. W zeszłym roku miałem podobne nastawienie i jakoś poszło, zobaczymy teraz

  12. Tomuś, czy na pewno odnosi się to do wędkarzy czy morze wędkarek? :-))) Kuba, według mnie są inne sposoby, bardziej bezpieczne na takie próby ale skoro wybrałeś sobie wersję hardcorową to twoja wola Twardzielu :-))) Tylko co na to Twój organizm?

  13. Arku serio, choć sam nie wiem jak to wyjdzie, ale chcę spróbować. Dlatego mówiłem, że nie ścigam się już o czas, swoje minimum zrobiłem w zeszłym roku. Przy takim natężeniu chcę zobaczyć jak sensownie rozkładać siły oraz sprawdzić czy nadal moje ciało potrafi się szybko regenerować

  14. Z wędkarzami to proste. Potrzeba trzymania w dłoni czegoś twardego od czasu do czasu;-)

  15. Fajny tytuł :-). Jestem ciekaw jak motywują się inni hobbiści, np. wędkarze albo modelarze 😉

  16. Kuba, serio?! Zwolnij mnie od komentarza…:-))) Piotruś, trenujesz bo musisz?! A co, niedobrzy Niemcy Cię zmusili? Okrutne! Artur, rozumie, że nie trenujesz jak jesteś w pracy? A i tego nie jestem pewien…. hehe.

  17. ja sie zgadzam z Marcinem w 100%. Po za tym Marcin, nic mi nie musi dawac, sam se wezme -:))

  18. A mnie nic nie motywuje, trenuje, bo musze, mam plan i musze go zrealizować, realizuje go, bo mam zamiar wystartować w kilku zawodach w sezonie, startuje, bo wiadomo jak jest lato to sie startuje, nie szukam wymówek ale nie szukam tez jakiejś specjalnej motywacji, myśle nawet, ze szukanie motywacji jest szukaniem wymówki, zeby pójść na trening, na który wiadomo, ze i tak byśmy poszli ale tak przynajmniej można powiedzieć rodzinie, ze sorry chciałem zostać w domu ale wiecie rozumiecie motywacja. Tak jak chodzę do pracy czasem z większa a czasem z mniejsza przyjemnością tak tez trenuje obecnie nie robiąc specjalnych ceregieli i bez przekonania. A jak nie mam ochoty to nie robię nic. Dzisiaj na przykład mi sie nie chce to nie idę. Efekt czyli wynik tez juz dla mnie nie ma znaczenia, nawet dam wygrać Arturowi a co mi tam. Myśle, ze stać mnie nawet na to, zeby dać wygrać Markowi i Piotrkowi choc tego juz taki pewny bym nie był. Mówiąc krótko nie musicie sie mnie w ogóle obawiać w nowym sezonie pokój miłość i tylko trochę rock&rolla…

  19. Nie wazna jest ani motywacja, ani cele. Nie wazne czy sie trenuje 20 godzin w tygodniu, czy dwie albo w ogole. Nie wazne czy z trenerem czy bez. Nie wazne czy zawodnik sie nameczyl czy nie, albo czy sie zalozyl lub czy byl trzezwy.Wazny jest tylko efekt

  20. Tomku, takich ,,cichociemnych” jest mnóstwo. Co rusz z mojego małego podwórka, dowiaduje się o jakimś mistrzu w danej dyscyplinie, często bardzo egzotycznej. Andrzeju, blisko… ja trenuje min. żeby móc bez konsekwencji po łasuchować. 🙂
    Kuba, ciekawe jaki jest Twój cel ten najbardziej długoterminowy… ? 🙂

  21. Temat rzeka. Dla mnie najlepsza motywacją jest jasno postawiony cel , najlepiej długoterminowy + cele pośrednie np. zakład z kimś, wtedy nie ma opcji, zawsze mi się chce iść na trening 🙂 druga sprawa to trzeba lubić co się robi wtedy nie ma problemów 😉

  22. Arku ! Jak nie trenuje to tyje a tego bardzo, bardzo nie lubie.
    Tomasz ! Wiele lat temu , mysle ,ze ponad dziesiec spotkalem na maratonie w Toronto trzech biegaczy z Polski .
    Byl wsrod nich niepozorny , drobnej budowy Franek z ktorego pozostali troche sobie „zartowali” . Jak sie pozniej okazlo , Franek mial na koncie ponad 125 maratonow, ktore biega je do dzisiaj. Jak mowil po 125 przestal je liczyc . Zycowka 2:24 ! Najbardziej jednak zaszokowal mnie jego wynik na 100km, ktorych to biegow tez ma kilka na koncie . 6:42 !!!!! Franek Stronski .

  23. Arku. Odpowiadając na Twoje wezwanie, mnie ostatnio najbardziej motywują historie „bezimiennych” używając terminologi z komentarzy do ostatniego wpisu Marka Strzesniewskiego. To niesamowite ilu jest takich ludzi- amatorów którzy mają niezwykłe osiągnięcia w naszym lub około naszego sporcie .

  24. Andrzeju, Mistrzuniu Ty mój ,fajne to z niedźwiadkami ale nie napisałeś co takiego motywuje Cię bodajże do 18 sezonu treningowego?! To trzeba mięć zaparcie…. :-)))

  25. Nawiazujac do zdjecia z niedzwiedziem !
    W czasie rozgrywanego w ubieglym roku w lipcu IM Canada w Wistler , Kolumbia Brytyjska , niedzwiedzia mama zostala w pewnym momencie rozdzielona od trojki mlodych przez biegnacych trasa biegowa zawodnikow.
    Mlode przeszly na druga strone drogi a spanikowana niedzwiedzica zaczela …..gonic zawodnikow .
    Odpowiednie sluzby szybko zareagowaly i na szczescie nikt nie zostal poszkodowany .
    Mysle jednak, ze padlo wiele zyciowek .:-)

    http://www.huffingtonpost.ca/2015/07/28/ironman-whistler-bears_n_7890682.html

  26. Arek, spoko, mój cel na 1/2 jest 15′ powyżej Twojej zyciowki 😉
    Artur, chociaż Ty masz trzeźwe spojrzenie 🙂 bo Arek taki miły, że że podchodzi z szacunkiem do dewiacji 😉

  27. Paweł! Obraza sie?!? W zyciu!!! W Suszu sie zobaczymy:)) Z Cichym to my sie tak wymieniamy, ze chyba warto by bylo kiedys to spisac:)) No moze nie wszystko…hahaha! Susz jest wart mszy! Tam zawsze jest sciganie, nie tylko wsrod dziadkow:) Jarku, to nalog, potwierdzam:) Arek napisal swietny artykul!

  28. Paweł, spoko, wprawdzie moje dorosle dzieci nie uczyniły mnie jeszcze dziadkiem ale już się przyzwyczaiłem do tej ksywki. Za Artura nie mogę się wypowiadać, młodszy i czasami nerwowy… 🙂 W Suszu może być fajnie!
    Jarek, chlopie ale Ty masz staż! Szacun! I widzę po treningach, że będzie walka!

  29. Arek, Twój tekst chyba skłoni mnie do rachunku sumienia. Niedługo minie 20 lat, gdy w wieku 38 lat rozpocząłem rekreację poprzez sport i 18 lat od debiutu w maratonie. I pytanie czy szukanie motywacji sportowej po tylu latach ma aspekt pozytywny, czy może to już nałóg/choroba/głupota. Jakby co to w tym tygodniu 2biegi 12-14km, 2 razy trenażer 60-70′, wczoraj 100’MTB i dzisiaj basen 🙂

  30. Ja też bardzo lubię teksty „dziadka”, a jeszcze bardziej wymianę zdań „dziadków”. P.s. Mam nadzieję, że „dziadkowie” się nie obrażą za słowo „dziadek” 🙂 I mam nadzieję, że do zobaczenia w Suszu

  31. hehe – i już mam powera na trening 🙂 rozmawiajcie dalej, rozmawiajcie…A dziś biegówki cz.II. Najpierw wystawa kotów w Piasecznie, a później dwie godziny w Kabackim 🙂 „Cichy” – dobry tekst 🙂

  32. Artur, cale szczęście, że ujawniles tylko ten kulturalny. Nie rozkrecaj się, jest coś takiego jak tajemnica korespondencji :-). Z drugiej strony przyznaj, że czasami przekazuję Ci również bardzo pozytywne treści….

  33. Cichy, mnie najbardziej „ładują”, mobilizuja a czasmi leja kubeł zimnej wody Twoje komentarze w mailach…:))) Ujawnie pierwszy z brzegu: „Nie podniecaj się…! W twoim wieku to niebezpieczne!”

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,300SubskrybującySubskrybuj

Polecane