Grupa polskich triathlonistów w hiszpańskim Calpe. #koronawirus

„Kiedy w niedzielę wyszliśmy na długi trening rowerowy, wiedzieliśmy, że to ostatni na tym zgrupowaniu. Wszyscy czekali na dekret władz, mówiący o zakazie opuszczania domów bez wyraźnej konieczności. Wracając do hotelu mijało nas tylko kilka samochodów, wszyscy już na nas trąbili. Zatrzymała nas policja i pouczyła, że natychmiast mamy wracać do pokojów” – tak sytuację w hiszpańskim Calpe komentują uczestnicy obozu triathlonowego, zorganizowanego przez Marcina Fabiszewskiego.

Do niedzieli trenowaliśmy normalnie. Wyjeżdżaliśmy w góry, tam gdzie nie było ludzi. Kiedy tylko wróciliśmy z ostatniego treningu, zobaczyliśmy na drzwiach hotelu informację o zakazach i obostrzeniach. Dostaliśmy nakaz opuszczenia hotelu w ciągu 72 godzin. Zameldowanie mieliśmy do 22 marca – mówi Ewelina Wołos, uczestniczka obozu.

Ewelina: „Kolejne osoby z Polski odwoływały sukcesywnie swój przyjazd – zaplanowaliśmy tutaj dwa turnusy sportowe. Dzisiaj nie możemy wyjść na zewnątrz. Jeżeli policja złapie kogokolwiek na ulicy, kto nie idzie do pracy lub z pilną sprawą do apteki, sklepu, od razu wlepia mandaty. Kary są od 100 Euro do więzienia włącznie. Miasto jest wymarłe. Czasem przejedzie jakiś samochód.

fot. Marcin Fabiszewski

Przyjechaliśmy tutaj busem z rowerami, więc mamy utrudniony powrót, bo część granic jest zamknięta, wprowadzono kontrole. Triathlonista Marcin Ławicki z grupy CCC też utknął tutaj z rodziną. Zostawił nam swój rower i jeżeli pojawi się jakiś lot do kraju, dostępny z pomocy #LotDoDomu, od razu skorzystają ci, którzy mogą”.

(red. Około godziny 12:30 rozmawiałem z Marcinem, który był już na pokładzie samolotu LOT-u podstawionego w ramach akcji #LotDoDomu. Rejs z Malagi do Warszawy)

Nie wszystkim rekomendujemy takie rozwiązanie – dodaje Marcin Fabiszewski – Poleciłem swoim zawodnikom zminimalizować obciążenie, żeby podtrzymać system immunologiczny na dobrym poziomie, co przy obciążeniu, jakie do tej pory stosowaliśmy, nie jest łatwe. Ostatni tydzień trenowaliśmy nawet 30 godzin tygodniowo. Trzeba naprawdę z głową zejść z tak dużego obciążenia. Stąd też decyzja, żeby osoby powyżej 50 roku życia nie wracały samolotem, bo teraz ich organizm jest podatny na załapanie infekcji.

W chwili pisania tego artykułu w Calpe nie ma zarażonych. Informacje o COVID-19 pochodzą z Walencji i Alicante, jednak z hotelu w Calpe, który ma 1500 miejsc, wyjechali już niemal wszyscy. Zostało jeszcze około 15 osób.

Ewelina: „My wynajęliśmy apartament w górach, daleko od dużego miasta i tam zamierzamy przeczekać epidemię koronawirusa. Za chwilę się przenosimy. Probowaliśmy jeszcze delikatnie trenować w hotelu, w dużym garażu, ale tu również pojawił się zakaz, więc zostaje nam trenażer w pokoju”.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,812ObserwującyObserwuj
21,700SubskrybującySubskrybuj

Polecane