W niedawnych zawodach IRONMAN Texas Tomasz Szala zajął świetne, piąte miejsce. Zawody Garmin Iron Triathlon w Żyrardowie też były dla niego udane — uplasował się na 3. pozycji w wyścigu 1/4 Ironman. Zawodowiec rozmawiał z Aleksandrą Bodnar między innymi o szykowaniu się do zawodów i o tym, jak różniły się przygotowania do tych dwóch występów.
Aleksandra Bodnar: Co wpływa na dyspozycję zawodnika danego dnia i jak można ocenić, czy ten wyścig będzie udany, czy nie?
Tomasz Szala: Na dyspozycję danego dnia ma wpływ szereg czynników, takich jak to, jak trenowaliśmy przed zawodami, czy odpowiednio spaliśmy w tygodniu przed zawodami, czy jesteśmy zregenerowani, czy nie zrobiliśmy zbyt mocnych jednostek w tygodniu startowym, czy nie były one zbyt luźne w tygodniu startowym. Każdy musi znaleźć swój złoty środek na odpowiednie przygotowanie do zawodów.
AB: Jak wyglądał Twój tydzień przed startem w Garmin Iron Triathlon w Żyrardowie?
TSZ: Musiałbym spojrzeć w zapisy treningów (śmiech). Generalnie myślę, że zrobiłem zbyt mały taper. Wybrałem się nadprogramowy rower w piątek. Pływaliśmy też open water, a następnie pojeździłem na rowerze 2,5 godziny i pobiegałem 12 kilometrów. W sobotę zrobiłem basen, taki około 2,5 kilometra pływania (35 minut), dwadzieścia minut na rowerze z dwoma przyspieszeniami i tylko cztery kilometry biegu. Czułem się lekko zmęczony i musiałem zredukować. W tym tygodniu po pływaniu open water dosięgła mnie też alergia. Nie wiem, czy to jakieś glony, czy coś. Walczyłem z tą alergią i miałem mocno zatkane zatoki, a więc wczoraj zrobiłem sobie delikatne inhalacje z Amolem i dzisiaj rano jeszcze wpuściłem krople do nosa — czułem, że oddycham znacznie lepiej. Myślę jednak, że na następny open water będę zakładał nosek.
Wyświetl ten post na Instagramie
AB: Jak porównałbyś swoją dyspozycję do tej w Teksasie? Jakie wtedy było twoje nastawienie? Tutaj mamy otwarcie sezonu triathlonowego w Polsce i spotkało się wielu dobrych zawodników. Jak to wyglądało?
TSz: W Teksasie zrobiłem na pewno bardzo duży taper. Dzień przed startem pojechałem na rowerze do strefy zmian i przepłynąłem się na basenie. Dwa dni wcześniej praktycznie nic nie robiłem, ale tam też miałem w tygodniu startowym miałem transfer – musiałem się przenieść z Kalifornii do Teksasu. Tutaj tego nie było, a więc na spokojnie trenowałem. Dystans był znacznie krótszy, dlatego ten odpoczynek powinien być jeszcze większy, żeby być świeżym do ścigania. Pojawili się najlepsi zawodnicy z Polski, było z kim się ścigać. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale w głowie układałem sobie, że fajnie byłoby to wygrać. Zostaliśmy jednak delikatnie na pływaniu. Później na rowerze staraliśmy się odrobić tę stratę, ale gdy zobaczyłem, że w ogóle się nie zbliżamy do prowadzącego Tomka [Brembora – przyp.red.], to już myślałem o biegu. Tam oddałem pałeczkę innym zawodnikom, a więc trochę zamienialiśmy się, aby też każdy popracował na rowerze.
AB: Jesteś zadowolony z 3.miejsca?
Tomasz Szala: Tak, jestem zadowolony. Dałem z siebie dzisiaj praktycznie 100%. Więcej nie byłem dzisiaj w stanie wykrzesać, ani na rowerze, ani na biegu. Trochę muszę jeszcze popracować nad pływaniem. Miałem dzisiaj problem z obolałymi barkami podczas ich przekładania. Płynąłem w stroju. Na ogół zdejmuję go ostatnio na te dłuższe dystanse, bo czuję wtedy po prostu większą swobodę w barkach. Dzisiaj z racji tego, że dystans był krótki, nie mogłem sobie pozwalać na straty w strefie zmian i płynąłem w założonym stroju.
ZOBACZ TEŻ: IRONMAN Texas: Tomasz Szala podbija „Dziki Zachód”