Czas pokonać Pana „Lenia” – nowy felieton Górskiego

Tak, to już czas zabrać się do roboty. Dwanaście lat przerwy to kawał czasu. Właściwie, kiedy w końcu trafiłem na normalnego doktora i opowiedziałem dokładnie, kim jestem i co chcę zrobić, piłka była krótka. Dwa dni i wszystkie badania były zrobione. Na trzeci dzień dostałem rozkaz, a właściwie zostałem wyrzucony na 30-minutowy marszobieg. Ciężko było jak cholera. 97 kg żywej wagi przy wzroście 170 cm, to właściwie  dobre podstawy do Sumo. Mijają tygodnie, czas leci, to już prawie rok jak się ruszam. Coraz lepsze samopoczucie, mniej w pasie i na wadze, a najlepsze, że więcej mogę. Czego? Wszystkiego. Więcej jest otwartości na ludzi, w pracy, rodzinie, a najmocniej uderzyła mnie tęsknota do triathlonu. Rok 2011 był w pracy bardzo udany. Mnóstwo imprez ( 95) na głowie , w tym Grand Prix Wheeler Triathlon Tour II edycja, która miała się nie odbyć. Udało się pokonać wiele problemów, co jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do pracy nad sobą. Głowę mam pełną pomysłów, a najważniejszy to ten, który urodził się nie tak dawno temu, w trakcje jednego z treningów – start na Mistrzostwach Świata w 2014 w kategorii „ Dziadek”.

{gallery}Jurek_Simon{/gallery}

Za chwilę mój osobisty kalendarz pokaże 58 lat, a więc dużo czasu nie zostało. Stanąłem przed lustrem, popatrzyłem sobie głęboko w oczy, zadając pytanie: „Co chcesz osiągnąć? Po co Ci to wszystko?” Jak to po co? Przecież to jest sens mojego życia. Wszystko, co najlepsze spotkało mnie właśnie za sprawą triathlonu. Najważniejsze to poukładać sobie plan treningowy na miarę obecnych możliwości. Jest to momentami bardzo trudne, bo podczas treningu przypominają się stare osiągi w bieganiu i pływaniu. Przeciętna podczas wybiegania to 6’/1 km, pływanie 2’10” na 100 m. Kiedyś to odpowiednio około 4’/km i 1’30”/100m, ale to już historia. Dziś treningi trzeba pogodzić z pracą, rodziną, mnóstwem innych rzeczy na głowie. Kiedy wraca się wieczorem do domu, włącza się Pan Leń. „Dobra jutro pójdę na trening, przecież jestem zmęczony, nie mam czasu itp.” – myślę po cichu. Wchodzę do domu, a w przedpokoju  wita mnie duże lustro. Patrzę na nie i widzę, a właściwie słyszę: „A nie mówiłem! Po co Ci to było?” Mam na to sposób. Uśmiecham się w duchu i biorę wcześniej przygotowane rzeczy do biegania i ruszam w teren. W samochodzie zawsze czeka torba z rzeczami na basen i siłownię.  Potrzebuję tylko jednej godziny, żeby coś z tym zrobić. Po wykonanym treningu jest podwójna satysfakcja, radość  i dowód na to, że tak naprawdę wszystko leży w naszej głowie. Zawsze tak jest, kiedy pokona się niechęć i wiele innych przeszkód. Życzę sobie i Wam wygrania z Panem Leniem. Do zobaczenia  w Spale, a wcześniej w kolejnym felietonie.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,773ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane