Mikołaj Luft. Mistrz Polski w triathlonie na dystansie średnim z 2016 roku. Obecnie trener i zawodnik, który przez depresję musiał przeorganizować swoje życie. W życiu rodzinnym wygrał wszystko, choć nie było łatwo. Doświadczenia zmieniły go na tyle, że trenuje teraz triathlon na własnych warunkach.
O swoich zmaganiach z chorobą Mikołaj Luft opowiedział Kamilowi „TriGapie” Gapińskiemu w jego podcaście. Doświadczenia, które opisuje w tej rozmowie, mogą być inspiracją dla osób, które również zmagają się z podobnymi problemami.
Depresja pojawia się i znika
Pierwszy raz choroba dała o sobie znać jeszcze w liceum. Jej podłożem był miłosny zawód, ale również niemożność zaaklimatyzowania się w kadrze Polski triathlonistów oraz inne pomniejsze sprawy, które się skumulowały i stały się dla młodego człowieka przytłaczające.
– Siadałem do stołu i nie byłem w stanie się podnieść. Czasami zastygałem.
– Potrafiłem pójść do pielęgniarki w szkole, bo źle się czułem na lekcjach. Zmierzyła mi ciśnienie i miałem 90/50. (…) Moim zdaniem było to na podłożu psychicznym.
Jak sam mówi, w tym trudnym okresie pomocna okazała się zmiana otoczenia związana z pójściem na studia, a także kontynuowanie kariery sportowej. Zawodnik znalazł swoją niszę na długich dystansach. Sportowo wiodło mu się bardzo dobrze, ale „wakacje od choroby” w końcu też dobiegły końca.
Wyświetl ten post na Instagramie
W 2017 roku depresja ponownie dała o sobie znać. Tym razem choroba zaatakowała już dorosłego mężczyznę, który był na zupełnie innym etapie życia i który zmagał się z całkowicie innymi problemami. Luft już miał żonę i dwójkę dzieci. Nawrót depresji spowodowany był wieloma czynnikami. Jednym z głównych był kryzys w związku.
– Miewałem takie momenty, że najchętniej bym się położył do łóżka na cały dzień. Jak miałem szansę, to często spędzałem ileś godzin w łóżku czy przed telewizorem w sposób dosyć otępiający. Nawaliłem w paru tematach w tym okresie. No cóż… Jakbym wcześniej sięgnął po pomoc, może udałoby się uniknąć pewnych rzeczy, które się wydarzyły.
Wyjście z choroby wymagało od niego pracy nad sobą oraz leczenia specjalistycznego z terapeutą. Dopiero po tym, jak uporządkował swoje życie jako jednostki, przyszedł czas na terapię małżeńską. Obecność dzieci w związku była kluczowa dla powodzenia wspólnej terapii. Jak sam mówi, gdy są dzieci, zawsze jest o co walczyć.
– Nie uważam, że wygrałem na 100% i że nigdy więcej nie będę smutny. Trzeba zapamiętać ten dobry czas i to, że człowiek jest w stanie się z tym uporać. Jeżeli nawet coś takiego się znów pojawi, to trzeba zareagować odpowiednio wcześnie. Trzeba mieć z tyłu głowy, że to mija.
Rodzina na pierwszym miejscu
W pogoni za życiówkami triathloniści mają skłonność do zaniedbywania życia rodzinnego. Poświęcanie zbyt wielu godzin na trening i wyjazdy może być przyczynkiem do poważnego kryzysu rodzinnego.
– Lepiej potrenować czasem za mało niż za dużo – mówi Luft.
Wyświetl ten post na Instagramie
Doświadczenia sprawiły, że zmieniły się jego priorytety. Treningi i zawody mają mu dawać radość – nie mogą dominować całego życia. Nadal chce się ścigać z polską czołówką, ale przy możliwie najmniejszym zaangażowaniu czasowym, jaki trzeba poświęcić na treningi. Nie chce narzucać na siebie żadnej presji. Nie chce zaniedbywać rodziny.
– Piotr Sauerland, z którym współpracowałem przez dwa lata, zawsze w tygodniu treningowym wrzucał dzień dla rodziny. Sześć dni trenowaliśmy, a jeden dzień był taki luźniejszy (…). Tak musi być, bo inaczej rodzina tego nie wytrzyma, żona się zbuntuje, że jest ciągle na drugim miejscu, no i organizm też nie wyrobi, jeśli nie będzie miał wystarczająco dużo luzu co jakiś czas.
Depresja u triathlonistów
W trakcie ponad godzinnej rozmowy poruszony został jeszcze przejmujący wątek depresji wśród triathlonistów. Zdaniem Lufta triathlon potrafi uzależniać, a wyczynowi triathloniści, którzy kończą karierę, często zaczynają zmagać się z „syndromem odstawienia”. Dopada ich depresja i/lub popadają w używki.
– Triathloniści to są bardzo szczególni ludzie, którzy często ekstremalnie podchodzą do różnych rzeczy, do wrażeń i do tego, za co się biorą. Jeśli na poważnie zajmujemy się sportem i tego sportu w pewnym momencie zabraknie, to też mamy skłonność do wpadnięcia w inne złe nawyki. Niektórych sport wyciąga z nałogu, a innych być może wpędza w nałóg. Jeżeli nagle zabraknie endorfin ze sportu, to co dalej?
Odcinek podcastu TriGapy, w którym wystąpił Mikołaj Luft, znajdziecie na Spotify. Zachęcamy do przesłuchania całości tej rozmowy.