Ostatnia edycja zawodów IRONMAN 70.3 Warsaw przyniosła wiele wspaniałych emocji i podniosłych chwil. Byliśmy świadkami historycznej wygranej Polaków w obu kategoriach PRO, co jest kolejnym dowodem na to, że poziom triathlonu w Polsce ciągle rośnie. Jednak pod płaszczem całej fety związanej z tą imprezą kryje się smutny obraz ogromnej skali draftingu na etapie kolarskim, który zabił prawdziwego ducha sportu, wypaczył rywalizację fair play i spowodował, że wyniki wielu zawodników z tego startu nie powinny zostać uznane.
Co to jest drafting?
Kiedy patrzę na skalę problemu, to nie pozostaje mi nic innego jak zacząć ten wpis od zdefiniowania pojęcia draftingu. Drafting w kolarstwie to jazda w bliskiej odległości od innego zawodnika, która daje korzyści aerodynamiczne spowodowane zmniejszonym oporem powietrza. Im bliższa odległość od zawodnika przed tobą, tym większa korzyść. Są też inne czynniki wpływające na zysk aerodynamiczny takie jak prędkość przejazdu, ale to odległość do zawodnika przed tobą jest wyznacznikiem zasad i regulaminów. Jak zapewne wiesz, zawody triathlonowe mogą dopuszczać lub zakazywać draftingu. W Polsce zdecydowana większość imprez triathlonowych dla amatorów wybiera tę drugą opcję. Czas na konkrety.
Zasady
Jaka jest dozwolona odległość i w jaki sposób się ją mierzy między kolejnymi zawodnikami na trasie kolarskiej? Niestety nie znajdziesz jednego obowiązującego standardu, bo określenie strefy draftingu leży w gestii organizatora. Często stosowane są zasady IRONMANA, więc będę na nich bazował. Według regulaminu strefa draftingu to długość 12 m między przednim kołem osoby jadącej przed tobą a twoim przednim kołem. Jak to sobie zwizualizować? Pomiędzy tobą a osobą przed powinno się zmieścić dodatkowo 6 rowerów.
Szybko nasuwa się pytanie czy strefę draftingu możesz w jakimś przypadku naruszyć i nie dostać kary? Tak. Jeśli wyprzedzasz. Wtedy na wykonanie tego manewru masz 25 sekund. W momencie, kiedy twoje przednie koło znajdzie się przed przednim kołem zawodnika, którego wyprzedzasz, to wyprzedzony zawodnik ma obowiązek dostosować odległość do ciebie i również ma na to 25 sekund. Kolejne wyjątki, kiedy możesz bezkarnie naruszyć strefę draftingu, to wjazd i wyjazd do strefy zmian, ostre zakręty czy zwężenia na drodze oznaczone przez organizatora. No dobrze, ale zaraz się ktoś znajdzie, co powie, że można naruszać strefę draftingu na 20 sekund, wycofać się z niej na 5 sekund i potem znowu naruszyć strefę. Spokojnie, nie ma takiej możliwości, bo jak już podejmiesz manewr wyprzedzania, to nie możesz się z niego wycofać. Wycofanie jest jednoznaczne z otrzymaniem kary.
Kolejna kwestia. Czy możesz w takim razie jechać z boku zawodnika? Przecież wtedy nie jedziesz z nim w jednej linii… Tutaj odpowiedź również brzmi nie. Jeśli nie wyprzedzasz, masz obowiązek trzymać się strony drogi wyznaczonej przez organizatora. Jazda z boku, która utrudnia wyprzedzanie, podlega karze takiej jak drafitng, czyli 5 minut kary czasowej lub łagodniejszej 30/60 sekund, w zależności od interpretacji sędziego. To zasady, które pojawiają się niemalże w każdym racebooku, są jasno określone w każdym regulaminie, są przytaczane na odprawach czy jak tutaj w triathlonowych artykułach. Zatem co poszło nie tak w Warszawie?
Ile osób powinno brać udział w zawodach?
Aby obiektywnie spojrzeć na problem, należy ocenić nie tylko zawodników, lecz także działania organizatora i sędziów. Czy zapewniono odpowiednie warunki do przestrzegania zasad? Ciężko mi to pisać, ale przy dużych imprezach zdarza się, że duch sportu jest zabijany przez chciwość organizatora. Zysk z imprez przedkładany jest nad bezpieczeństwo i komfort zawodników. Jednym ze skutków takiego działania jest wpuszczenie zbyt dużej liczby zawodników na trasę w krótkim czasie. Jest to problem, z którym mierzą się uczestnicy wielu popularnych startów na całym świecie.
Wróćmy jednak do Warszawy. Statystycznie na zawodach Ironman 70.3 najwięcej zawodników kończy etap pływacki między 30. a 45. minutą czasu trwania wyścigu. Patrząc na wyniki, szybko można policzyć, że w Warszawie było to 609 osób. Do tego czasu dodam rolling start (8 osób co 10 sekund) z założeniem, że zawodnicy ustawili się zgodnie ze swoim poziomem, czyli kolejni startujący byli nieco wolniejsi od poprzedników. W ten sposób mamy ponad 600 osób na trasie kolarskiej w ciągu 27 minut. Matematycznie daje nam to jedną nową osobę na trasie kolarskiej średnio co 2,7 sekundy. Liczę dalej. Przy średniej prędkości 35 km/h przejechanie 12 m zajmuje nieco ponad sekundę, a w czasie 2,7 sekundy z tą prędkością zawodnik pokona dystans 26 m.
Dla porównania te same obliczenia wykonałem dla innych startów. Tak na przykład w Garmin Iron Triathlon w Ślesinie w tym roku na dystansie 1/4 IM na początku etapu rowerowego na zawodnika przypadało 25 m, w IRONMAN Barcelona 2019 tylko 14 m, a w Polskaman Triathlon Wolsztyn na dystansie Ironmana w 2021 roku aż 244 m! Osobiście uważam, ze absolutnym minimum powinno być zapewnienie zawodnikom przynajmniej dwukrotności dystansu draftingu, czyli 24 m, a jeśli mówimy o komforcie ścigania, to w grę powinna wchodzić czterokrotność, czyli 48 m. W przypadku Warszawy nie możemy mówić o komfortowych warunkach, ale organizator zapewnił absolutne minimum niezbędne do przestrzegania zasad.
Trasa nie sprzyjała regulaminowej jeździe…
Kolejnym elementem, który należy wziąć pod uwagę jest trasa, a właściwie jej profil. W Warszawie etap kolarski jest płaski jak stół. Niestety takie warunki sprzyjają draftingowi, a same korzyści z niego płynące są dużo większe niż na trasach z urozmaiconym profilem. Na startach z selektywnymi podjazdami i zjazdami problem draftingu często sam znika przede wszystkim ze względu na słabe umiejętności techniczne triathlonistów, a także ze względu na uwypuklenie na takich zawodach poziomu sportowego zawodników. Drafting w tym przypadku nie zaciera tak łatwo różnic między triathlonistami jak na płaskich trasach.
Na problem draftingu składa się wiele rzeczy, ale zdecydowanie najbardziej wpływowym ogniwem tej układanki są sami zawodnicy. W dalszym ciągu zachodzę w głowę, ile osób oszukuje na zawodach, w sporcie, który jest dla nich hobby, na którym nie zarabiają, a który w teorii powinien im dawać radość. To tylko pokazuje, że jeśli dalej będziemy liczyli na uczciwość zawodników, a organizatorzy z sędziami będą podchodzili do tego problemu jak do śmierdzącego jaja, to nie możemy oczekiwać zmian.
Podobną analogię widzę w kulturze jazdy samochodem. Jeszcze kilka lat temu notorycznie widziałem kierowców łamiących przepisy, zwłaszcza ograniczenie prędkości. Po zmianie taryfikatora, kultura jazdy i przestrzeganie przepisów wzrosło, a w miejscach, gdzie wprowadzono odcinkowy pomiar prędkości, nagle w magiczny sposób każde ograniczenie prędkości staje się dla kierowców sensowne i jest przestrzegane. Na zawodach startują ci sami ludzie i jestem przekonany, że dotkliwsze i skuteczniejsze kary szybko przyniosłyby oczekiwany rezultat. Oczywiście to nie wszystko. Budowanie świadomości, edukacja i potępianie w społeczności są również bardzo ważnym elementem. Nie może być sytuacji, kiedy trener daje ciche przyzwolenie zawodnikowi na drafting z zastrzeżeniem: „żeby tylko cię nie złapali”. Takie zachowanie jest niedopuszczalne.
ZOBACZ TEŻ: Rozwój siły w triathlonie – jak ułożyć rozsądny plan?
Czy uczciwość jest w cenie?
Jak w takiej sytuacji mieli odnaleźć się uczciwie jadący zawodnicy podczas IRONMAN 70.3 Warszawa? Przeanalizowałem wiele dostępnych informacji z tego wyścigu. Niestety Age Grouperzy, którzy chcieli naprawdę uczciwie jechać, mieli bardzo pod górkę. W momencie, kiedy wyprzedzał ich „pociąg” złożony z kilkunastu-kilkudziesięciu osób, musieli przez dłuższy czas puszczać korby, żeby utrzymać odpowiednią odległość. Z kolei po wyprzedzaniu musieli naginać założoną moc, bo drafterzy traktowali takie osoby jako okazję do nieuczciwej jazdy.
W skrócie – u mocnych osób, dobrze wytrenowanych, którzy w 100% jechali uczciwie wskaźnik zmienności (VI) był często na poziomie 1,03-05, a na tej trasie niczym nadzwyczajnym nie powinno być uzyskanie wyniku 1,01 przy trzymaniu założonych watów. Są też osoby, które przypadkowo znalazły się w drafcie w danym odcinku. Bo było zwężenie. Bo były tą osobą, do której podłączyło się kilka osób i nie mogły się wyrwać z sytuacji. Bo „pociąg” mocno przyśpieszał i zwalniał. Jestem w stanie w to uwierzyć, bo triathloniści trenują rower zazwyczaj indywidualnie i gdy pojawia się sytuacja zbliżona do peletonów kolarskich, brak doświadczenia musiał spowodować, że musiało to wyglądać jak istny dziki zachód.
Są też osoby, które przez większą część trasy jechały naprawdę uczciwie, ale zdemotywowane tym, co zobaczyły, nie chciały być gorsze, więc się podłączyły. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie brałem wcześniej pod uwagę. Problem draftingu w Warszawie nie jest nowy i już w tamtym roku był poważny. Wtedy część osób uczciwie jadących miała negatywne odczucia z imprezy i w tym roku nie wystartowała. Z kolei szybkie czasy i bierność sędziów przyciągnęły zawodników, którzy chcieli wykorzystać ten fakt i za wszelką cenę zrobić pięknie wyglądający wynik. Ta częściowa rotacja zawodników z pewnością przyczyniła się do spotęgowania skali problemu.
PRO i drafting
Pisząc o draftingu, nie sposób przejść obojętnie wokół stawki PRO. Z jednej strony zawodnicy tej kategorii powinni być sportowym wzorem dla amatorów, ale z drugiej finanse i dalsza kariera mocno zależy od osiąganych wyników, więc pokusa działania na granicy legalności jest znacznie większa. Po zawodach w Warszawie w sieci szybko pojawiły się nagrania drugiej grupy zawodników PRO, którzy nie przestrzegali regulaminu.
Ktoś może powiedzieć, że to tylko chwilowa sytuacja, ale od samych uczestników wiem, że na większej części trasy zasady były mocno naginane. Tu dziwi mnie brak sędziego, który jechałby przy tej grupie przez cały wyścig. Przy tak małej liczbie zawodników PRO, którzy szybko się pogrupowali wystarczyłoby trzech aktywnie działających sędziów, aby mieć sytuację pod kontrolą.
Co z pozostałymi zawodnikami? Niestety na Stravie nie ma dostępnych zbyt wielu danych, ale co nieco udało się wyciągnąć. Znalazłem dane Harrego Palmera zawodnika jadącego w pierwszej grupie z czasem 2:02:09 i średnią mocą 258W. Harry startował również na połówce miesiąc wcześniej na Majorce, uzyskał wtedy średnią moc 286W, a sam wynik był wtedy dość przeciętny, bo Harry tracił do najlepszych kolarzy ponad 6 minut i po etapie rowerowym zajmował 22. miejsce. W Warszawie tętno Palmera z maksymalnych 179 uderzeń serca z początku etapu kolarskiego spadło do nieco ponad 140 uderzeń serca, dając średnio 146 uderzeń w drugiej części wyścigu. Wskazuje to na bardzo lekki i jednocześnie szybki rower 🙂 A jako ciekawostkę dodam, że poziom rowerowy Palmera według rankingu PTO wynosi 72%, a na przykład Tomasz Szala ma już wynik 83%.
Rozwiązanie problemu
To, co mnie dziwi przy walce z draftingiem, to zacofanie i brak wykorzystania technologii. Nie mówię tutaj o wdrażaniu od razu całych skomplikowanych systemów zapobiegających draftingowi, choć i już takie koncepcje się pojawiają. Bardziej mam na myśli wykorzystanie kamerek sportowych czy dronów. Przecież nagranie w wysokiej rozdzielczości z odpowiednim klatkażem nie dość, że pozwoli dokładnie wyłapać wszystkie osoby z draftującej grupy, to dodatkowo stanowi świetny materiał dowodowy w postaci nagrania. Do tego drony nie są tak charakterystyczne jak motocykle i świadomość potencjalnego obserwowania na pewno przyniosłaby lepszy efekt. Poza tym kara 5 minut jest śmiesznie mała w porównaniu do zysków, jakie jest w stanie przynieść drafitng.
ZOBACZ TEŻ: Race Ranger – przełom w walce z draftingiem?
Niektórzy zawodnicy przyznają wprost, że dużo bardziej opłaca im się czasowo naginać przepisy i dostać 5 minut kary niż jechać przepisowo… Przy karze 15-20 minut nie byłoby to takie oczywiste. Zdaję sobie sprawę, że wprowadzanie niektórych zmian wymaga ingerencji w ogólne zasady czy regulaminy, ale jeśli coś nie działa, to czemu się z tym nic nie robi, tylko rozkłada ręce? Obecnie sędzia ocenia przestrzeganie odległości na oko, co już jest nieco kontrowersyjne, bo przy wydawaniu kary nie ma żadnych dowodów. Moim zdaniem jest to jeden z powodów, dlaczego sędziowie po prostu boją się dawać kary. Już niejednokrotnie widziałem sytuacje, kiedy przy ewidentnym draftingu osoby dostawały tylko ostrzeżenie, a to tylko potęguje problem, bo drafterzy nawet złapani za rękę nie ponoszą żadnych konsekwencji.
Drugi problem to liczba sędziów. Z reguły jeden sędzia przypada na grupę 150-200 osób i oczywiście procedury uniemożliwiają mu sprawne działanie. Tu pojawiają się namioty kar, które moim zdaniem mają wyłącznie sens wśród zawodników PRO, kiedy start jest wspólny. Przy rolling starcie nie ma bezpośredniej rywalizacji, więc kara równie dobrze mogłaby zostać doliczona do wyniku końcowego. Są starty, na których namiot kar również dotyczy amatorów, a to w praktyce oznacza, że sędzia po przyznaniu kary musi zjechać do namiotu kar, wypełnić formularz, podpisać się i dopiero może ruszyć znowu na trasę. Zajmuje to sporo czasu, w którym sędzia nie pilnuje przestrzegania zasad. Dodatkowo sam namiot kar wymaga pracy dodatkowej osoby, która musi egzekwować kary. W tym samym czasie taka osoba mogłaby z powodzeniem przeglądać nagrania i doliczać kary do wyników końcowych. Skuteczność takiego rozwiązania byłaby nieporównywalnie większa.
Jest jeszcze poczucie niesprawiedliwości wśród zawodników, gdyż przy obecnych procedurach sędziowie są w stanie wyłapać bardzo mały procent draftujących. Ukarani czują się źle z tym, że tylko oni są pociągnięci do odpowiedzialności, a kilkadziesiąt innych osób nie dostaje nawet ostrzeżenia.
Kolejna kwestia to motocykle, na których poruszają się sędziowie. Zawodnicy słyszą je z dużej odległości i często kiedy sędzia podjeżdża wszystko gra, a kiedy odjeżdża, to wraca nieprzestrzeganie przepisów. Duży ukłon tutaj w stronę Greatmana, który wprowadził sędziów na rowerach. Wielu draftujących zawodników było zdziwionych. Nie wprowadza to też takiego niebezpieczeństwa jak kolejny motocykl na trasie. Osoby kontrolujące nie muszą być nawet sędziami, wystarczy, że będą zbierały materiały dowodowe w postaci nagrań, a potem przekazywali je sędziom.
Kilka razy spotkałem się też z tym, że przychodząc do sędziego jako kibic kiedy miałem ewidentny dowód perfidnego draftingu w postaci kilkunastosekundowego nagrania i nawet nie zostałem wysłuchany. Tak jakby temat kary za drafting był tematem tabu.
Czy istnieje legalny drafting?
Myślę, że większość startujących nie zdaje sobie do końca sprawy, jak duży zysk mogą uzyskać, trzymając nawet przepisowe odległości. Panuje przekonanie, że najlepiej trzymać czyjeś koło. Ale jest różnica między odległością 8 czy 12 m i te przepisy nie wzięły się znikąd. Poniżej widzisz grafikę pokazującą korzyść z draftingu przy 45 km/h.
Przepisowa jazda przy tej prędkości daje zysk na poziomie 12%. Z tego też powodu na Mistrzostwach Challenge obowiązuje strefa bez draftingu, która ma 20 m, a i tak nie jest ona pozbawiona zysku aerodynamicznego. Co ciekawe osoba, która nie draftuje według przepisów, ale ktoś jedzie bezpośrednio za nią, również korzysta z zysku aerodynamicznego na poziomie kilku procent.
Zwróć uwagę na to, że wykres dotyczy kolarzy, a na trasie zdarzają się motocykle prowadzące, samochody i w takim przypadku można czerpać korzyści, będąc nawet kilkadziesiąt metrów za takimi pojazdami. Jak widzisz, nawet jeśli jedziesz zgodnie z przepisami, możesz czerpać korzyści podobne do tych, jakie możesz uzyskać poprzez płynięcie komuś w nogach czy biegnięcie bezpośrednio za plecami. Tym bardziej dziwi naginanie i tak łagodnych wytycznych. Oczywiście nie traktuj tego wykresu jako twardej wytycznej, badania te zostały przeprowadzone w tunelu ze stałym wiatrem. Na trasie nigdy nie będzie takich warunków i prawdopodobnie zazwyczaj zysk będzie nieco mniejszy.
W sporcie jesteśmy równi
Problem draftingu jest bardzo rozległy, nie jest tak oczywisty, jakby się to wydawało na pierwszy rzut oka, a sam ten wpis zahacza tylko o wybrane kwestie. Jedno jest pewne. Bez jednoczesnego działania ze strony organizatorów, sędziów, trenerów i zawodników niewiele da się zrobić. Te elementy są ze sobą połączone i dopiero zaangażowanie nas wszystkich da wymierny efekt. Na koniec jeszcze jedna rzecz. Często spotykam się ze stwierdzeniem, że w kategoriach amatorskich nie powinniśmy już być tacy dokładni, sędziowie powinni dawać więcej luzu, przymykać oko. Nie. Sport to jedna z niewielu dziedzin, kiedy na starcie wszyscy jesteśmy równi, wszyscy mamy równe szanse i przestrzegamy tych samych zasad. Szanujmy to i nie zmieniajmy tego.
Z czystym sumieniem leciałem w Warszawie z czystym sumieniem piszę:
Jak dla mnie jedna z fajniejszych imprez na jakich byłem pod względem organizacji, atmosfery, trasy itp.
Co do pociągów które widziałem? dziwiło mnie, że tworzyły się wśród zawodników reprezentujących raczej wyższy poziom sportowy niż niższy.
Co do draftingu, wśród lepszych zawodników, to powód jest prosty. Większa prędkość = większy zysk z draftingu, a potencjalna kara jest taka sama.
Chcesz zobaczyc zdjęcia na których Twoi zawodnicy draftują i to nie tylko na tych zawodach??? To też przez sedziow?
Przeczytaj najpierw pozostałe komentarze 😉 Przecież piszę, że znalazłem dwie takie osoby u siebie, co widać po pliku mocy. U pozostałych jest czysto. W zeszłym sezonie znalazłem po jednej osobie w Malborku, Suszu i Kurzętniku. Jestem na to wyczulony i skrupulatnie to sprawdzam. Mam naprawdę czyste sumienie co do podejścia i edukacji w tym zakresie. Pamiętaj też, że samo zdjęcie nie musi przedstawiać pełnego obrazu. Każdemu można zrobić jak wyprzedza czy dubluje, więc nie jest to jeszcze wystarczający dowód, żeby przypiąć łatkę draftera. Nagrania video już potrafią dać dużo więcej. Poza tym panie Oxox przy takich zarzutach przydałoby się mieć choć troszkę odwagi podpisać się z imienia i nazwiska, a nie być jedynie odważnym trollem zza monitora 😉
Nie zarzucam Ci, że kogokolwiek do tego namawiasz czy, że to tolerujesz. Nie fair jest, że atakujesz i robisz czarny PR konkretnej imprezie, a doskonale wiesz jaki wpływ na to czy ktoś draftuje czy nie, ma organizator. Jeżeli sędziowie kiepsko sędziowali to do nich miej pretensje, bo otganizator ma na nich taki sam wpływ jak Ty na swoich zawodników
Oczywiście, że zarzucasz i zmieniasz mocno stanowisko -najpierw bronisz sędziów, a potem piszesz, żeby do nich mieć pretensje. Odnośnie do Warszawy przedstawiłem wyłącznie same fakty, które miały miejsce. Problem draftingu został zbagatelizowany po wrześniowej edycji i co? Skala w tym roku była znacznie większa. Jeśli będziemy udawali, że nic się nie dzieje i chowali głowę w piasek, to wątpię, żeby cokolwiek się zmieniło. Tak jak wynika z artykułu winę za drafting w największym stopniu ponoszą zawodnicy, potem sędziowie, a na końcu organizator, który zapewnił jedynie absolutne minimum, nie wyciągnął wniosków po wrześniowej edycji i wprowadził na tak płaską, sprzyjającą draftingu trasę zbyt wielu zawodników w krótkim czasie.
Pokaż w którym miejscu zarzucam ci że kogokolwiek do tego namawiasz czy, że to tolerujesz, pokaż mi w którym miejscu bronię sędziów? Czym innym jest to, że sędziowie popełniali błędy, a czym innym, że Twoi zawodnicy draftowali. Jesteś wkurzony bo jako pierwszy wychyliłeś się z krytykowaniem i obwinianiem organizatora, a jak się okazało że Twoi zawodnicy draftowali jak reszta tej hołoty to się gotujesz…zresztą nie dziwię się bo kiepsko to wygląda.
OXOX weź się chłopie przestać pogrążać, bo żal czytać to co piszesz… Bronisz organizatora, który nie wyciagnal żadnych wniosków po wrześniowej edycji i udaje ze problemu nie ma. Taki wpis był bardzo potrzebny, bo sprowokował dyskusje i działanie i na efekty nie trzeba było dlugo czekać. Na challenge Gdańsk w zeszły weekend przepisy były przestrzegane i kary się sypały. Brawo Maciek! Świetny artykuł, bardzo szanuję Twoje podejście, oby bylo więcej takich osób w naszym środowisku!
Zakaz to zakaz i nie będę z tym polemizować. Chciałbym tylko wrzucić kamyczek pod tytułem – jaki wkład w sportową rywalizację wnosi projekt Sub7. Tak, pobito rekordy. Ale w sposób, który w regulaminowej rywalizacji całkowicie uniemożliwia osiągniecie zbliżonego rezultatu. Tak – najbardziej widoczny zysk na rowerze – 1h w porównaniu z poprzednim rekordem Frodeno.
Egzekwowanie draftingu i należyte dopuszczanie pianek (temperatura wody) mocno zredukuje w niepodległej populację triathlonistów . A przecież organizatorom zależy aby za rok znów przyjechali i zapłacili startowe. Tzw. sędziwie są instruowani przez organizatorów (biznesmenów) aby słabo widzieć wszak to ich chlebodawcy są . Bo to jest triathlon po polsku. Choć za granicą również są patologie w tym zakresie to my tutaj jesteśmy liderami.
Czwaj !
I tu sporo zależy od nas. Jeśli takie starty zanotują widoczny odpływ zawodników, to organizatorzy zostaną zmuszeni, aby pilnować przestrzegania zasad 😉
Zgadzam się w 100%. To moj ostatni start w Warszawie. Oby kolejne pod szyldem irona w Poznaniu i Gdyni tez nie były ostatnie ….
A co do trenerów i prowadzących zawodników wystarczy przejrzeć galerie z zawodów widać doskonale jak parówki się wiozą
Tego się obawiam, że uczciwie jadący triathloniści już nigdy nie wystartują w Warszawie i problem tutaj się tylko pogłębi.
Co do trenerów, to i moich dwóch zawodników draftowało. Już z nimi rozmawiałem i mam nadzieję, że to ostatnie takie słabe zachowanie z ich strony. Bardziej miałem na myśli samo podejście, bo jeśli trener toleruje drafting, to czemu zawodnik ma tego nie robić. A jeśli trener będzie wyciągał konsekwencje, to jest to dodatkowa motywacja to prawidłowej jazdy. Dla mnie cenniejsza niż wyniki, klasyfikacje klubowe czy zgarnięte sloty jest uczciwa rywalizacja i bardziej szanuję słabszy, ale uczciwy wynik niż osiągnięty kosmiczny poprzez oszustwo.
Zdradzisz jakie poza rozmową konsekwencje wyciągnąłeś?
Oczywiście, system ostrzeżeń połączony z edukacją, a jeśli nie pomoże, to zakończenie współpracy.
Ze wszystkim się zgadzam ale brakuje mi tu jednej rzeczy – tematu samego bezpieczeństwa. Zakaz draftingu idzie w parze z dopuszczeniem rowerów z lemondkami. Ja osobiście nie chce aby ktoś na lemondce siedział mi na kole ponieważ jest to po prostu niebezpieczne. Biorę udział w zawodach dla zabawy, a ryzyko utraty zdrowia chce minimalizować.
Zdecydowanie się zgadzam. Poza samym oszukiwaniem drafting na rowerach czasowych prowokuje wiele niebezpiecznych sytuacji, zwłaszcza u początkujących triathlonistów, którzy mają bardzo słabe umiejętności techniczne w jeździe na rowerze.
Niestety ten tekst i tak już skracałem, bo na obecne standardy był za długi. Musiałem przez to zrezygnować z kilku punktów, ale możliwe że rozwinę je w osobnych wpisach 🙂
To Maciek czekamy na kolejny artykuł drafting cz2. Jaki sos do parówek
😎