Zwycięzca Challenge Roth 2022 Magnus Ditlev był gościem kanału MX Endurance. W rozmowie Duńczyk opowiedział o samym wyścigu, o przygotowaniach do startu, a także o rywalizacji z Janem Frodeno. Zachęcamy do przeczytania najciekawszych fragmentów wywiadu.
3 lipca Magnus Ditlev 24-latek pochodzący z Kopenhagi osiągnął swój największy sukces w karierze. Wygrał wyścig Challenge Roth, w którym startowała światowa czołówka, wliczając w to samego Jana Frodeno. Co ciekawe Duńczyk osiągnął sukces, mimo iż wcześniej tylko raz startował w zawodach na dystansie pełnego Ironmana.
ZOBACZ TEŻ: Challenge Roth – Frodeno zszedł z trasy, Magnus Ditlev najlepszy!
Zmiany planów startowych i niepewność przed Challenge Roth
Przed obecnym sezonem Ditlev w ogóle nie brał udziału w wyścigach na pełnym dystansie. Jego plany przewidywały starty w eventach 70.3. W trakcie sezonu doszło jednak do zmiany planów startowych, gdyż okazało się, ze Duńczyk świetnie sobie poradził w debiucie na IRONMAN w Teksasie.
– Na początku sezonu stwierdziliśmy, że byłoby fajnie wystartować na dystansie pełnego Ironmana, żeby zobaczyć, czy to jest coś dla mnie. Jestem jeszcze młody, ale uznaliśmy, że pewnie będę w stanie dobrze sobie poradzić. Ciągle jednak nie byliśmy tego do końca pewni. Teraz już coś wiemy. Wygląda na to, że długi dystans jest czymś co najbardziej mi pasuje. Przed tym sezonem nawet o czymś takim bym nie pomyślał…
Wyświetl ten post na Instagramie
ZOBACZ TEŻ: IRONMAN Teksas: Tomasz Szala podbija „Dziki Zachód”
Zapytany o to, który dystans sprawia mu większą przyjemność, Ditlev odpowiedział.
– Ciężko wybrać. Jeśli chodzi o trening, nie różnił się on tak bardzo od siebie. Trenowałem bloki wytrzymałościowe, bo na przykład w trakcie 20 minutowej jazdy na rowerze byłem w stanie osiągać ekstremalnie dobre wyniki, jednak brakowało mi siły, żebym mógł ze zbliżoną mocą robić to dłużej. Do obu dystansów przygotowywałem się podobnie. Jeśli mówimy o samym wyścigu, to są całkowicie odmienne rzeczy. To, co w szczególności lubię w ściganiu na długim dystansie, to, że trzeba dbać o każdy detal, a ja jestem w tym temacie trochę maniakiem. Na przykład kwestia odżywiania na pełnym Ironmanie jest bardzo skomplikowana.
Po starcie w Teksasie Ditlev zajmował się wieloma rzeczami, które odciągały go od treningów. Wraz z trenerem zadecydowali, że lepiej będzie jeśli teraz zakończy różne inne aktywności, żeby mógł w pełni skoncentrować się na głównych przygotowaniach do MŚ na Konie.
– Mówiąc szczerze, okres po starcie w Teksasie był dla mnie mocno stresujący. Byłem niepewny swojej formy.
– Przez tydzień przed wyjazdem do Roth spałem w namiocie wysokościowym. W trakcie ostatnich pięciu dni przed startem temperatury wzrosły do 30 stopni. Okazało się, że prosty godzinny bieg mnie tak wyczerpywał, że niemal musiałem iść. Gdy pojawiłem się w Roth, zatrzymałem się u ludzi, którzy mnie bardzo ciepło przyjęli. Zrelaksowałem się. Treningi były coraz lepsze. To dało mi nadzieję, że będę w stanie dobrze wystartować.
Gdy forma i morale się ustabilizowały, Duńczyk wiedział, że w rywalizacji z najlepszymi nie będzie na straconej pozycji, o ile wszystko ułoży się dobrze dla niego w trakcie wyścigu.
– Wiedziałem, że mogę walczyć o zwycięstwo. Nawet wcześniej już pokazałem, że stać mnie na to. Czułem, że jeśli wszystko dobrze się ułoży, dobrze popłynę itd. będę w gronie kandydatów do wygranej. Na to wskazywały dane z treningów. Jednak wiedziałem też, że będzie to niezwykle trudne, żeby zrealizować plan w każdej dyscyplinie.
Wrażenia z wyścigu
Ditlev opowiadał o tym, że pływanie poszło mu całkiem dobrze. Udało mu się załapać do dużej grupy, dzięki czemu płynął szybko, a jednocześnie zachowywał sporo sił.
– Gdy dowiedziałem się, że po pływaniu mam nieco ponad minutę straty do Frodeno, dla mnie to był sygnał do ataku.
Jak pomyślał, tak zrobił. Zaczął gonić Niemca. W efekcie pierwsze 30-40 minut jechał z większą mocą, niż gdyby to robił w trakcie wyścigu na dystansie 70.3. Potem przestraszył się tego, bo wiedział, że to mogło się dla niego zakończyć fatalnie na biegu.
– Cały czas czułem, że miałem nad tym kontrolę, mimo tych liczb, które widziałem na wyświetlaczu.
Wyświetl ten post na Instagramie
Z podjazdu na Solar Hill Ditlev zapamięta dwie rzeczy – po pierwszym okrążeniu, gdy zjeżdżał w dół po minięciu wierzchołka, stracił słuch na jakieś 2 minuty. Dudniło mu w głowie i w uszach. Za drugim razem, gdy na drodze pojawili się zawodnicy AG, zrobiło się trochę niebezpiecznie.
– Przy drugim podjeździe Jan prowadził, a za nim znajdował się jeden z zawodników AG. Było za mało miejsca, żebym mógł go wyprzedzić, bo ludzie stali tak blisko. Niemal musiałem przepychać się, żeby przejechać. W końcu mi się to udało, ale ludzie dotykali moich rąk i ramion i byłem bardzo bliski upadku.
Ditlev opowiedział również o sytuacji w namiocie na T2, gdy Frodeno nie mógł znaleźć swojej torby. Mimo tego zdarzenia Niemiec wybiegł ze strefy zmian szybciej niż Duńczyk.
– Frodeno miał taką przewagę w T1, że już wtedy założył skarpetki. W T2 tylko nałożył buty i już go nie było – powiedział późniejszy zwycięzca Challenge Roth.
Gdy Frodeno zszedł z trasy, Ditlev musiał znaleźć inne źródło motywacji. Jak sam mówi, pomagało mu myślenie o tym, jak dużo ma szczęścia, że może robić to, co robi, mimo wypadku, któremu uległ kilka lat wcześniej. Ciągle myślał też o tym, ile osób go wspiera i jak bardzo nie chce ich zawieść.
ZOBACZ TEŻ: Wpadki prosów na Challenge Roth
Zachęcamy Was do przesłuchania całości wywiadu z Magnusem Ditlevem. Znajdziecie go na kanale MX ENDURANCE.