Organizator Greatman Triathlon: „Nie organizujemy tych zawodów dla siebie, tylko dla naszych zawodników”

Kilka dni przed ósmą edycją Greatman Triathlon w Kórniku rozmawiamy z Pawłem Kotasem – organizatorem zawodów.

M.in. o tym, z czym wiązała się pierwsza edycja triathlonu, jak na frekwencję wpływają prowadzone social media oraz skąd wziął się pomysł na dodanie czwartych zawodów do cyklu, przeczytacie tuż poniżej.

Kamila Stępniak: Dosłownie już za chwilę rozpocznie się druga impreza z tegorocznego cyklu Greatman Triathlon, która odbędzie się w Kórniku. Jak wyglądają przygotowania na tym etapie przed zawodami?

Paweł Kotas: Przygotowania idą pełną parą! Wszystkie formalności mamy już załatwione, a tych z roku na rok przybywa. Folder na komputerze o nazwie „Formalności – Kórnik 20xx” ma coraz więcej MB. Jednym ze „sprawców” jest policja, która dokłada co roku kolejne dokumenty. Ogólnie jednak wszystko idzie zgodnie z planem. Pogoda zapowiada się idealnie, a więc szykują się warunki na naprawdę dobre ściganie.

Nastąpiły drobne zmiany, jeśli chodzi o plan sytuowania zawodów w Kórniku. Miejsce, w którym realizowaliśmy dotychczas imprezę, czyli Błonia Kórnickie, prężnie się rozwijają. Powstają nowe obiekty, stąd też musimy dostosować do sytuacji nasze zawody – metę, strefę zmian, żeby wszystko odbyło się w jednym miejscu. Pilnujemy jednak, żeby wszystkie trasy były domierzone co do metra, a całość zorganizowana była tak, by zapewnić jak najlepsze warunki naszym uczestnikom.

KS: To już ósma edycja zawodów w Kórniku. Analizując wszystkie dotychczasowe edycje, którą z nich wspominacie najlepiej?

PK: Najlepiej wspominamy pierwszą edycję zawodów w Kórniku. Szczerze mówiąc, do tej pory nie wiem, jak udało nam się to zorganizować – to było dla nas ogromne wyzwanie i trudne przeżycie. Okazało się, chociażby, że istnieją formalności, o których nie mamy żadnego pojęcia.

Udało nam się jednak przejść na drugą stronę zamarzniętego jeziora, pomimo tego, że lód, po którym stąpaliśmy, był naprawdę cienki. Po kilku latach ten lód jest już coraz grubszy i coraz lepiej sobie radzimy. Planujemy organizować nasz cykl przynajmniej kolejne 8 lat. Na razie w ogóle nam się to nie nudzi.

KS: Zawody organizuje Pan razem ze swoją żoną. Pierwsze z nich odbyły się w Kórniku. Dwa lata później doszedł Śrem i Kościan. Kto wyszedł z pomysłem organizacji triathlonu? Dlaczego akurat Kórnik?

PK: Ja wyszedłem z taką propozycją. Wcześniej startowałem już w kilku imprezach triathlonowych. Moja żona pochodzi z Kórnika, więc często tam jeździliśmy. Zastanawiałem się, dlaczego by w takim miejscu nie zorganizować zawodów. Półtora roku zabrało mi przekonanie urzędu miasta i burmistrza do tego, by otrzymać wsparcie podczas organizacji.

Po pierwszej edycji pojawiło się wiele problemów formalnych, ale udało nam się to obronić. Zdobyłem kredyt zaufania na kolejną edycję. W następnym roku prawie wszystko było już dopięte na ostatni guzik, jeśli chodzi o formalności. Kiedy doszedł Śrem i Kościan była to już pełna profesjonalizacja. Wtedy już od strony technicznej nie było się do czego przyczepić. Nie zdarzyły nam się nigdy żadne większe wpadki, które odbiłyby się „hejtem” w internecie.

Niezależnie, co będziemy robić, internet nie wybacza. My robimy swoje. Coraz mniej się tym wszystkim przejmujemy, bo wiemy, że nasze eventy są organizowane na takim poziomie, na jakim byśmy chcieli, by były.

KS: Jak dużą rolę według Pana odgrywają social media w rozwoju imprez triathlonowych?

PK: W tym roku poszliśmy krok dalej, jeśli chodzi o media społecznościowe. Mamy świetną ekipę zajmującą się prowadzeniem naszego Instagrama. Choć ja sam nie posiadam konta na tym portalu, więc tak naprawdę nie za bardzo wiem, co tam się dzieje. Ale wiem, że nasza ekipa działa, bo na bieżąco zdaje nam ona raporty.

Nie ukrywam, że dzięki tym działaniom frekwencja w Kórniku całkiem ładnie wzrosła. Z jednej strony to naprawdę fajne, ale z drugiej trochę mi smutno, że nieważne jest to, jak zawody są zorganizowane, ale to, jak pokazane są one w internecie. Dlatego wiem, że nad tym też trzeba popracować. W dzisiejszych czasach najbardziej istotne jest właśnie to, jak eventy się reklamują, bo właśnie to przyciąga uczestników.

KS: Do swojej „trylogii” dodajecie w tym sezonie czwartą imprezę w Kłodawie. Co zainspirowało Was do dodania kolejnego punktu na Waszej triathlonowej mapie?

PK: Tak jest, dodajemy czwartą imprezę do naszego cyklu, która odbędzie dokładnie w Kłodawie Gorzowskiej – miejscowości na północ od Gorzowa. Pomógł nam w tym jeden z uczestników naszych zawodów, działacz sportowy – jeśli się nie mylę, prezes klubu młodzieżowego właśnie z tej miejscowości. To on przyszedł do nas z inicjatywą i powiedział, że zna fantastyczne miejsce i prężnie działającą gminę, które idealnie nadają się na lokalizację zawodów triathlonowych.

Powiedział, że zaaranżuje spotkanie z panią wójt, podczas którego ustalilibyśmy, czy jest szansa na organizację imprezy. To spotkanie odbyło się w marcu. Kolejnym krokiem było szukanie wsparcia finansowego – to udało nam się pod koniec maja. W połowie lipca poczyniliśmy kolejne kroki i lada moment otworzymy zapisy na imprezę.

KS: Na stronie nie można jeszcze zapoznać się z informacjami dotyczącymi czwartej imprezy z cyklu. Czego więc mogą spodziewać się zawodnicy, którzy zapiszą się na zawody w Kłodawie Gorzowskiej?

PK: Zawodnicy mogą spodziewać się tego samego, co podczas pozostałych imprez z naszego cyklu. Będzie poranny start  na dystansie 1/8 IM, południowe starty dla dzieci i młodzieży oraz popołudniowa „ćwiartka”.

Bardzo nam się ta konwencja podoba. Zarówno ja, jak i osoby, które współtworzą ze mną eventy, startujemy w różnych zawodach. Uważamy, że dwa osobne stary lepiej się sprawdzają. Dzięki temu, że mamy oddzielne straty, mogą startować całe rodziny. Żona może wystartować rano, a mąż jej kibicować. Po południu rolę mogą się odwrócić, a w przerwie do rywalizacji przystąpić mogą także dzieci. Dzięki temu każdy ma zapewnioną atrakcję dla siebie.

Zresztą widać, że to się sprawdza. Zawodnicy wracają, a nas to bardzo cieszy. Dzięki temu udaje nam się stworzyć triathlonową społeczność w Wielkopolsce – a teraz już nawet trochę szerzej. Do tego chcielibyśmy także zorganizować coś na Dolnym Śląsku, bo sami mieszkamy we Wrocławiu. Przez to organizując nasz cykl poza miejscem zamieszkania, śmiejemy się, że robimy to zza granicy. Ale na szczęście jest to dosyć blisko, więc jakoś sobie z tym radzimy.

Greatman Triathlon - cykl 2022
źródło: Greatman Triathlon

KS: Na wszystkich dystansach obowiązuje aktualnie formuła bez draftingu. Zawsze tak było?

PK: Nie zawsze. Nie ukrywam, że to właśnie rynek w naszym przypadku zweryfikował drafting. Bodajże dwa lata temu odbyły się ostatnie zawody z draftingiem. Osobiście robiłem ankietę wśród zawodników z dystansu 1/8 IM na plaży przed wejściem do wody. Było głosowanie przez podniesienie ręki. Okazało się, że 80-90% zapisanych zawodników na 1/8 IM z draftingiem chciało, żeby od przyszłego roku odbywały się one bez draftingu.

Sam jestem ogromnym zwolennikiem draftingu, bo wiąże się to chociażby z większymi emocjami podczas wyścigu, dlatego trochę nad tym ubolewam. Ale nie organizujemy tych zawodów dla siebie, tylko dla naszych zawodników. Dlatego, jeśli preferują oni ściganie bez draftingu, to my chcemy im to umożliwić.

KS: Stałym punktem Waszych imprez jest „ćwiartka”. Na początku dodatkowo była 1/10, później zamieniliście ją na dystans superkrótki, od dwóch lat zaś jest 1/8. Przez chwilę była również 1/2 IM. Szukaliście najlepszego połączenia dwóch dystansów? Udało Wam się znaleźć duet idealny?

PK: Początkowo dystans 1/10 IM powstał ze względu na to, że myślałem wtedy, iż nie da się inaczej poprowadzić trasy kolarskiej. Po 2-3 latach zrozumiałem, że mogę tę trasę zaplanować tak, jak ja tego chcę i w sposób, który będzie najlepszy dla uczestników.

Taka unifikacja dystansów zapewniła, że nasi zawodnicy mogą się ścigać na bardzo podobnej trasie w każdym z miast. To pozwoli zaś na porównywanie wyników. Mogę powiedzieć, że w każdym z miast mamy taką samą sytuację, jeśli chodzi o trasy: na 1/8 IM jest 1 pętla pływacka, 2 pętle rowerowe i 2 pętle biegowe. Praktycznie zawsze trasy są płaskie i szybkie. Na 1/4 IM mamy 1 pętlę pływacką, 3 pętle rowerowe i 3 pętle biegowe. Naszą ambicją jest dodatkowo to, by wszystkie trasy były dobrze domierzone.

KS: Jeśli mielibyście wskazać jedną rzecz, która według Was wyróżnia Waszą imprezę spośród innych, co to by było?

PK: Od strony organizacyjnej wyróżnia nas na pewno to, że mamy bardzo krótką drogę decyzyjności. Jesteśmy bardzo małą firmą – zawody organizuję z żoną, kilka dni przed eventami pomagają nam w tym m.in. moi dwaj bracia. Podejmujemy wszystkie decyzje sprawnie i szybko.

Wyróżnia nas także bardzo dobra komunikacja z zawodnikami, która jest błyskawiczna. Rzadko kiedy trzeba czekać na odpowiedź dłużej, niż 2-3 dni – niezależnie od tego, czy była ona wysłana poprzez media społecznościowe, czy mailem. Zazwyczaj jest to kilka godzin.

Od strony sportowej na pewno wymierzone trasy, unifikacja dystansów i powtarzalność – u nas zawodnik zawsze wie, czego może się spodziewać.

KS: Dziękuję Panu bardzo za rozmowę – życzę, by tych formalności, które wiążą się z organizacją, przybywało już coraz mniej oraz powodzenia zarówno Państwu, jak i zawodnikom startującym nie tylko w Kórniku, ale i w kolejnych imprezach.

ZOBACZ TEŻ: Kacper Stępniak: „To, co najbardziej mi się podoba w triathlonie to fakt, że ścigamy się o miejsca”

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,509ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane