– Nie odczuwam z tego powodu żadnej dodatkowej presji – mówi Aleksandra Jędrzejewska, jedyna Polka, która w mistrzostwach świata IRONMAN 70.3 w St. George wystartuje w kategorii PRO. – Chcę cieszyć się każdym momentem wyścigu.
ZOBACZ TEŻ: Ola Jędrzejewska o planach startowych: „Covid przyzwyczaił nas do zmian”
Akademia Triathlonu: Slota zdobyłaś już rok wcześniej. Wtedy nie mogłaś go przyjąć, ale obiecałaś sobie, że jeszcze wystartujesz w mistrzostwach świata. To się właśnie dzieje… Zawodnicy AG często już sam wyjazd na takie zawody określają mianem spełnienia marzeń. Czy Ty jako PRO podchodzisz do tego również emocjonalnie czy bardziej na chłodno?
Aleksandra Jędrzejewska: Mimo że w planach na ten sezon wygranie slota nie było głównym celem, w pewnym momencie okazało się, że jestem w takiej dyspozycji, która pozwala mi na jego zdobycie. Na pewno odmawianie slota nie jest łatwą sprawą. Miałam wówczas świadomość, że taka sytuacja może się więcej nie powtórzyć. Jednak cieszę się z drogi, jaką przebyłam przez ostatnie miesiące. Stałam się lepszą zawodniczką, nabrałam doświadczenia i mogę z pełną satysfakcją stanąć na starcie imprezy tej rangi. Dla mnie to na pewno duże wyróżnienie i motywacja do dalszej pracy.
AT: Na MŚ w St. George miała wystartować jeszcze Paulina Kotfica, ale w międzyczasie zakończyła karierę. Po wycofaniu się Roberta Wilkowieckiego z powodu kontuzji zostałaś jedyną reprezentantką Polski w kategorii PRO. Czy odczuwasz z tego powodu jakąś dodatkową presję?
AJ: Szkoda, ze Paulina i Robert nie mogli tu dotrzeć, bylibyśmy chyba najliczniejszą polską obsadą PRO w historii MŚ IRONMAN 70.3. Poza tym dobrze się znamy, wiec fajnie by było się tu spotkać i wspierać na trasie.
Nie odczuwam jednak z tego powodu żadnej dodatkowej presji i nikt wokół mnie takiej presji na mnie nie wywiera. Stanę w piątek na starcie i oprócz tego, ze zamierzam dać z siebie wszystko, chcę również cieszyć się każdym momentem wyścigu.
Wyświetl ten post na Instagramie
AT: Opowiedz proszę, jak wyglądały ostatnie przygotowania w Hiszpanii i w Słowenii. Czy jakoś specjalnie szykowaliście się z trenerem na górzystą i pofałdowaną trasę w St. George?
AJ: Zarówno Słowenia jak i hiszpańska Katalonia nie należą do płaskich terenów, więc zrobiłam dobre przygotowania pod starty o większych przewyższeniach. Trenowanie w górach należy do moich ulubionych, wiec miałam z tego naprawdę dużo frajdy.
AT: Po zdobyciu 3. miejsca w Gdyni dziękowałaś trenerowi m.in. za to, że jest cierpliwy i wyrozumiały na Twoje inne pasje. Możesz zdradzić, jakie aktywności odwracają nieco Twoją uwagę od triathlonu? Coś nam się wydaje, że równie mocno co z samej rywalizacji cieszysz się z możliwości podziwiania pięknego krajobrazu stanu Utah…
AJ: Na co dzień balansuję między dwoma światami: sportem i projektowaniem. Obie rzeczy świetnie się uzupełniają, a wyjazdy w różne ciekawe miejsca na zawody czy zgrupowania są dla mnie wielkim źródłem inspiracji. Trener o tym wie, dlatego za każdym razem, jak gdzieś wyjeżdżamy, poza triathlonem mamy też czas na zwiedzenie nowych miejsc. Nie ukrywam, że podróżowanie jest czymś, co mnie napędza. Nieraz zdarzy mi się zaplanować jakiś spontaniczny wyjazd, jeśli mi praca na to pozwala, co przy dobrej logistyce treningowo też jest do ogarnięcia.
ZOBACZ TEŻ: Ilu Polaków wystartuje w MŚ IRONMAN 70.3 w St. George? [Lista AG + PRO]
AT: W tym sezonie miałaś jeden DNF. Było to na zawodach Challenge Salou. Musiałaś zejść z trasy z powodu wychłodzenia. W St. George rok temu warunki były tragiczne, teraz też Polacy meldują o skaczącej temperaturze, która w trakcie startu może spaść nawet do 0 stopni. Da się na to przygotować, żeby nie powtórzyła się sytuacja z Salou?
AJ: Staram się nie koncentrować za bardzo na warunkach pogodowych. Po dzisiejszej odprawie wiemy, że pływanie odbędzie się raczej bez żadnych przeszkód. Po moich przygodach w Salou wiem, jak się przygotować, by uniknąć problemów z niską temperaturą.
AT: Rok temu w czerwcu określiłaś swoją relację z rowerem TT mianem „love & hate relationship”. Jaki jest status tego „związku” po kilkunastu miesiącach: pełna „lovka”, „małżeństwo z rozsądku” czy „to skomplikowane”?
AJ: Po paru latach jazdy na różnych rowerach TT i wielu fittingach mogę powiedzieć, że nareszcie znalazłam komfortową dla siebie pozycję. Tu muszę podziękować za wszelką pomoc Kacprowi Adamowi oraz mojemu narzeczonemu Tomkowi Mickiewiczowi, którzy mi w tym pomogli. Jazda na „kozie” jest super, jak są do tego dobre warunki i w miarę bezpieczne drogi.
Wyświetl ten post na Instagramie
AT: Za chwilę miną dwa lata od momentu, w którym rozpoczęłaś treningi z Jakubem Czają. Jak podsumujesz te 20 miesięcy?
AJ: Jak dla mnie, to była najlepsza decyzja, jaką podjęłam w triathlonie i jestem bardzo zadowolona z efektów, jakie przyniosła. Mamy z trenerem super kontakt. Mogę śmiało powiedzieć, że ufam w 100% temu, co dla mnie zaplanuje. Trenujemy bez żadnej presji. Najważniejsze by czerpać z tego radość i spełniać się w tym, co się robi. Oczywiście stoi za tym ogrom ciężkiej pracy, ale kiedy widzę rezultaty, myślę, że to wszystko jest tego warte.
AT: Czy do końca kariery zostaniesz już przy dystansie 70.3, czy może się okazać, że za rok lub dwa będziemy rozmawiać nie o starcie w St. George czy innym miejscu [MŚ IRONMAN 70.3 są ruchome – przyp. red.], ale o Konie?
AJ: Nie planuję iść w stronę długiego dystansu. Zwyczajnie nie mam tyle czasu na tak długie treningi. Jak dla mnie wyścigi na „połówce” są idealne. Prędzej wystartuję w jakimś bardziej ekstremalnym górskim triathlonie niż na pełnym Ironmanie.
Dziękujemy za rozmowę i trzymamy kciuki za jutrzejszy start.
ZOBACZ TEŻ: Gdzie obejrzysz Mistrzostwa Świata IRONMAN 70.3 w Utah?