Kilka dni temu Lionel Sanders zadebiutował w zawodach Super League Triathlon w Montrealu. Teraz podsumował swój występ. Mówi, że wyścig był dla niego dużą lekcją.
Lionel Sanders był zdecydowanie największą gwiazdą Super League Triathlon w Montrealu. Kanadyjczyk znany między innymi z doskonałych występów na długich dystansach awansował do finału, gdzie zajął 6. miejsce.
Przed imprezą można było zastanawiać się, jak Sanders poradzi sobie w tym formacie łączącym e-sport i triathlon. Pierwszy wyścig rozpoczynał się od 200 metrów pływania. Następnie zawodnicy jechali 4 km na trenażerze i biegli kilometr na bieżni. Sanders sporo stracił na pływaniu, ale nadrobił w dwóch pozostałych dyscyplinach. Po pierwszym wyścigu zajmował 5. miejsce, ale jeszcze lepsza jazda i bieg sprawiły, że przeskoczył o jedną pozycję po drugim wyścigu i awansował do finału.
W finale startowało 10 z 20 zawodników, którzy rywalizowali w Montrealu. Pierwszy etap finału Sanders zakończył na 9. miejscu. W dwóch kolejnych etapach kolejność dyscyplin była zamieniona, a „No Limit” zdołał przeskoczyć o kilka pozycji i uplasował się na 6. miejscu. Całość wygrał Amerykanin Chase Mcqueen.
– Mój występ był nawet lepszy niż to, czego spodziewałem się po treningu. Zawsze chciałbym przenosić trening na wyścig. Pojawiać się wypoczęty, świeży i silny podczas rywalizacji. Myślę, że to zrobiłem. Niestety takie dystanse to nie jest moja silna strona. Wystarczyło na 6. miejsce, ale to zdecydowanie najwięcej, ile mogłem zrobić. W finale miałem najlepszy czas, pobiłem życiówkę na pływaniu – powiedział.
Cenna lekcja na przyszłość
Sanders w vlogu, który opublikował po zawodach, podkreślił, że chcąc osiągnąć lepszy czas, musiałby poświęcić znacznie więcej energii. Jak przekłada się to na potencjalne występy na średnim lub długim dystansie?
– Jeżeli chcesz być dobry na średnim lub długim dystansie, to nie możesz koncentrować się całkowicie na takim typie anaerobowego treningu progowego, ale to pewien najwyższy punkt, na którym na pewno musisz zwracać uwagę – powiedział.
Zawodnik dodał, że występ podczas SLT zainspirował go do pewnych zmian treningowych, które będą przydatne dla kogoś, kto tak jak on zawsze miał duży problem ze słabym pływaniem. Podkreślił też, że cała impreza wraz z kibicami, przypominała trochę galę MMA, podczas której zawodnicy wychodzą przy ogromnym hałasie i dopingu. Od strony mentalnej było to też fantastyczne przeżycie, które może być krokiem milowym w powrocie do doskonałych występów.
– To wszystko było inspirujące. Jestem podekscytowany przyszłym treningiem i poprawą. Ciągle mogę jeszcze pokazać się z najlepszej strony. Myślę, że mogę być znów być dobry na średnim dystansie, a za rok może na długim dystansie. Muszę jednak ciągle celować, jak najwyższe się da i sprawić, abym był efektywniejszy przy szybszym tempie. Oto w tym wszystkim chodzi. To wielki, pierwszy krok w tej podróży – powiedział.
Następnym wyścigiem Sandersa będzie prawdopodobnie Ironman 70.3 Oceanside, gdzie zmierzy się z „najlepszym z najlepszych” – Janem Frodeno!