Kacper Kurzydło: „Na początku triathlon był dla mnie przygodą, dzisiaj jest stylem życia”

Kiedy zaczynał trenować triathlon, nie potrafił jeszcze nawet dobrze pływać. Zainspirowany występami Roberta Wilkowieckiego i Roberta Karasia, zapisał się na połówkę IRONMAN-a. Dzisiaj Kacper Kurzydło mocno pracuje nad poprawieniem umiejętności i marzy o występie w Konie. – Jeżeli MŚ IRONMAN wrócą na Hawaje, to będę chciał ten cel zrealizować – mówi.

ZOBACZ TEŻ: Martyna Lewandowska o Wings for Life: „Nie spodziewałam się, że taki wyniki będzie w moim zasięgu”

Akademia Triathlonu: Jak w ogóle doszło to tego, że zacząłeś trenować triathlon?

Kacper Kurzydło: Z tym wiąże się pewna zabawna historia. Zainspirowali mnie Robert Karaś i Robert Wilkowiecki, bo śledziłem ich poczynania. Stwierdziłem, że rzucę się na głęboką wodę i zapiszę na zawody IRONMAN Gdynia. Tylko że wtedy jeszcze nie umiałem pływać (śmiech).

Zapisałem się na połówkę. Bardzo inteligentnie (śmiech). Ja do tego stopnia nie umiałem pływać, że moja pierwsza wizyta na basenie to tak naprawdę było pływanie kraulem ratowniczym z głową nad wodą i to tak 1 lub 2 długości basenu. Do zawodów były wtedy 3, może 4 miesiące. Byłem więc pod sporą presją. Wszystko się powiodło. Zmieściłem się w limicie podczas pływania w Gdyni i świetnie bawiłem. Na tej trasie i tych zawodach złapałem bakcyla do tego sportu. Spodobało mi się, jak dużo się tam dzieje, jak wielka jest różnorodność i jak wymagający jest to sport pod względem treningowym. Zawsze lubiłem takie wyzwania i taką ciężką pracę w dążeniu do celu.

Akademia Triathlonu: Jesteś triathlonistą amatorem. Wspominasz na Patronite, że jest to dla Ciebie przygoda. Gdybym jednak zapytał Cię, jak definiujesz triathlon po kilku latach startów, to jaka będzie Twoja odpowiedź?

Kacper Kurzydło: To prawda, to jest przygoda, zgodnie z opisem na Patronite. Na przestrzeni dwóch sezonów delikatnie się to jednak zmieniło. Moje poświęcenie temu sportowi, jak i objętość treningowa i całe życie, które się wokół tego toczy, zmieniło moje podejście. W obecnej chwili to już nawet rodzina i najbliżsi widzą, że ten sport mnie pochłonął i poświęcam mu bardzo dużo czasu, uwagi, pieniędzy emocji oraz nerwów.

Tak naprawdę triathlon stał się bardziej stylem życia i nie tylko przygodą. Jednak poświęcenie, którego ten sport wymaga, aby odpowiednio przygotować się do zawodów, aby wytrzymywać ciężkie zimy, jest na pewno wymagające.

fot. Kacper Kurzydło Instagram – tri_kacper

AT: W opisie na Patronite piszesz także, że Twoim marzeniem jest Kona. Co sądzisz o zmianie miejsca rozgrywania wyścigu na Hawajach i czy Kona dalej pozostaje jednym z Twoich celów i marzeń?

KK: Kona dalej pozostaje jednym z moich celów. Kojarzy mi się z taką zupełnie inną atmosferą rozgrywania startu. Z całą piękną otoczką, którą widziałem i podziwiałem, jak wchodziłem w ten sport. Pamiętajmy jednak, że Kona nie była tylko wyzwaniem sportowym, ale również i może przede wszystkim, wyzwaniem finansowym.

Zmiana miejsce na Niceę sprawia, że wyścig na pewno mniej obciąża portfel. Takie mistrzostwa świata na dystansie długim mają taki sam prestiż, ale odbywają się w miejscu, które jest korzystniejsze finansowo. Jeżeli MŚ IRONMAN wrócą na Konę, to będę chciał ten cel zrealizować.

AT: Bycie ambitnym amatorem nie jest łatwe. Jak radzisz sobie z łączeniem pracy, studiów i treningu?

KK: To prawda – faktycznie nie jest to proste. Myślę, że w tym wszystkim najważniejsze jest zarządzanie czasem i dniem. Czasami cierpią na tym relacje z dziewczyną lub przyjaciółmi, bo nie da się wszystkiego dograć. Staram się czasami łączyć te rzeczy. Przykładowo wychodzimy z dziewczyną na wspólne treningi. Rodzinę zabieram na zawody, jeżeli się da. Mogą mi wtedy kibicować. Pracę mam na tyle elastyczną, że mogę ją sobie dopasować. Wybieram, czy pracuję rano, po południu, czy wieczorem. Mam z tym trochę prościej.

Co do studiów, to pamiętam, że kiedy wykłady były jeszcze zdalnie, to było przyjemnie. Odpalałem sobie wykład na laptopie i w tym czasie kręciłem na trenażerze. Robiłem dwie rzeczy naraz. To była spora oszczędność czasu.

AT: Poprzedni sezon częściowo skomplikowała Ci kontuzja. Czy w tym na razie wszystko idzie zgodnie z planem? Masz jakieś konkretne cele, które chciałbyś zrealizować?

W poprzednim sezonie nabawiłem się „kolana skoczka”, które wyłączyło mnie z trenowania na około 4 tygodnie. Uraz wyeliminował mnie z walki o dobry wynik na MP w Rumi. Stanąłem na starcie, jednakże po tygodniowej absencji treningowej, bezpośrednio po wizycie u fizjo, był to start stricte „na zaliczenie”.

W październiku wróciłem do konkretnego trenowania i to były przygotowania pod ten sezon. Obecny sezon mogę na razie zaliczyć do udanych. Unikam kontuzji i realizuję plan treningowy – może nawet w 101 procentach. Każdy trening się odbywa i daje z siebie wszystko. Wszystko idzie zgodnie z planem. Mam cele. Najbliższym dużym celem są mistrzostwa Polski w crosstriathlonie. Mam nadzieję, że uda się tam powalczyć o medal.

fot. Kacper Kurzydło Instagram – tri_kacper

AT: Startowałeś w mistrzostwach Polski w duathlonie na dystansie sprint. Nie byłeś do końca zadowolony. Testowy start w Radwanicach był już chyba jednak znacznie lepszy. Zająłeś 3. miejsce OPEN w sprincie. Powiesz coś o tym starcie?

KK: Start w Rumi był dobry, mimo że na rowerze trochę odstawałem i to wykluczyło mnie z walki o medale. Nie byłem do końca zadowolony, bo jednak cel w postaci medalu nie został osiągnięty.

Jeśli chodzi o Radwanice, to faktycznie jestem zadowolony z tego startu. Naprawdę czułem, że noga bardzo fajnie podaje. Szczególnie na tym drugim biegu. Wciąż ten rower trochę odstaje od stawki. Jest to poniekąd moja pięta achillesowa. Muszę nad tym popracować, jeżeli chce się liczyć.

Sam start przebiegł bardzo dobrze. Na pierwszym biegu byłem trzeci. Nie miałem podjazdu do pierwszej dwójki, która biegła znacznie szybszym tempem ode mnie. Skupiłem się więc na obronie pozycji. Na rowerze straciłem to miejsce. Wyprzedził mnie chyba Karol Kozak. Tam tak naprawdę zaczęła się walka o 3. miejsce. Po strefie zmian traciłem do niego bodajże 10-12 sekund. Pierwszy kilometr drugiego biegu mnie zaskoczył, bo trzymałem bardzo dobre tempo i czułem świeżość w nogach. Byłem z tego oczywiście bardzo zadowolony, bo ten drugi bieg jest zwykle ciężki. Karola udało mi się wyprzedzić i zająć 3. miejsce. Na mecie byłem bardzo szczęśliwy, że to 3. miejsce udało się wyjąć na tych ostatnich 2,5 km biegu.

AT: Przed nami mistrzostwa Polski w duathlonie w Czempiniu. Jak zapatrujesz się na ten start, tym razem właśnie na mistrzowskim, średnim dystansie? Jest to sposób na sprawdzenie formy i przygotowań przed sezonem? Chcesz powalczyć o czołowe pozycje?

KK: Przyznam szczerze, że jest to moja pierwsza styczność z takim długim dystansem (10 km – 60 km – 10 km). W związku z tym nie mam jakichś oczekiwań, jeżeli chodzi o miejsca. Chcę dać z siebie wszystko. Chcę pokazać, na co mnie stać i skorzystać z mojej mocnej strony, jaką jest bieganie. Zamierzam dać z siebie wszystko na rowerze, aby jak najmniej na nim stracić i mieć szansę na powalczenie o czołowe pozycje. To nie będzie proste, bo zdaje sobie sprawę z tego, że konkurencja jest bardzo silna. Walka z nimi to czysta przyjemność, która dodatkowo motywuje mnie przy treningach.

AT: Możesz powiedzieć coś o planach triathlonowych na ten sezon? W jakich wyścigach zamierzasz startować?

Na razie ustaliłem z trenerem, że skupiamy się na duathlonach. To jest ta pierwsza część sezonu. Jeśli chodzi o triathlony, to moim głównym celem będą w tym sezonie mistrzostwa Polski w crosstriathlonie w Bielawie. Właśnie z nimi wiążę największe oczekiwania. Do tego startu przygotowuję się najbardziej, a pomaga mi w tym z całą pewnością dołączenie do drużyny Yolobike MARBA TEAM, dla której ścigam się w ramach Kaczmarek Electric MTB, walcząc o czołową lokatę w klasyfikacji drużynowej.

Myślę, że kolarstwo górskie w ramach tego cyklu, pomoże mi w przygotowaniach do crosstriathlonu, w którym duża część wyniku zależała będzie od etapu kolarskiego w Bielawie. Nie należy on do najprostszych. Muszę też na pewno poprawić pływanie, a o bieganie jestem spokojny.

AT: Czego życzyć Ci przed nowym sezonem?

KK: Możecie mi życzyć zdrowia, unikania kontuzji i tego, żebym nie utonął w Bielawie, bo z moim pływaniem jest ciężko (śmiech).

AT: Dziękujemy za rozmowę.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
22,100SubskrybującySubskrybuj

Polecane