„Wyścig, który doprowadza do płaczu”. Sebastian Kienle drugi w legendarnym Norsemanie!

Przeczytaj w 3 minut

7 sierpnia 2023

Sebastian Kienle Norseman — fot. Alexander Koerner - NXTRI

W miniony weekend w Norwegii odbywał się jeden z najtrudniejszych triathlonów na świecie – legendarny Norseman. W wyścigu świetnie poradził sobie Sebastian Kienle. Na starcie pojawiła się grupa zawodników z Polski.

ZOBACZ TEŻ: Tomasz Domżalski: „Warto spuścić trochę powietrza z balonika z napisem jestem triathlonistą, człowiekiem z żelaza”

„Ten wyścig nie jest dla ciebie. Nic osobistego, ale po prostu nie jest. Jest dla osób, które mają w sobie walkę. Odporność. I umysły silniejsze niż ciała„. Takimi słowami organizatorzy Norsemana zapowiadają wyścig, który wzbudza niesamowite zainteresowanie zawodników, bo chętnych są tysiące, a miejsc znacznie mniej.

Podczas tegorocznej rywalizacji przyglądaliśmy się między innymi Sebastianowi Kienle, który w tym roku kończy karierę. Doskonały triathlonista pokazał, że również w trudnych warunkach radzi sobie znakomicie.

Ostatni taki wyścig

Ostatnie miesiące w karierze Sebastiana Kienle były dość trudne. Zawodnik nie ukończył wyścigu Challenge St. Polten, kilka razy był blisko podium i zajął dopiero 14. miejsce w Challenge Roth. Po weekendzie może być jednak bardzo zadowolony. Niemiec zajął 2. miejsce z czasem 9:34:16.

Kienle świetnie rozpoczął Norsemana, bo z wody wyszedł na 1. miejscu. Bardzo mocno jechał później na rowerze, ale ostatecznie dał się wyprzedzić przyszłemu zwycięzcy Jonowi Breivoldowi z Norwegii.

– Miałem dzisiaj bardzo mocny rower. Jestem zadowolony z występu oraz doświadczenia. To był mój ostatni wyścig w karierze PRO na długim dystansie w Europie i jestem szczęśliwy, że wybrałem Norsemana. Oglądałem filmy z tego wyścigu i zrozumiałem, czemu tak wielu zawodników ma go na liście rzeczy, o których marzą – powiedział Kienle.

Jon Breivold wygrał Norsemana z czasem 9:09:57. Co ważniejsze, zawodnik przeszedł do historii zawodów, bo wygrał rywalizację 3 raz z rzędu.

„Zawody inne niż reszta”

Najlepiej z Polaków poradził sobie Bartłomiej Danek, który ukończył trasę w czasie 12:27:56.

Zawodnik podsumował wczoraj zawody i określił je mianem „innych niż reszta”. Jak można było się spodziewać, zawodników czekała niska temperatura, deszcz i wiatr.

– Rower (180km): ponad 3,3 km przewyższeń i całkiem szybkie zjazdy … ale stara droga wśród skał, nad wodospadami, przejazd starymi tunelami i otaczająca norweska przyroda – to trzeba poczuć! Absolutna gwarancja, że będzie deszcz, wiatr i będzie zimno – pytanie tylko gdzie i jak długo – wspomina Danek.

Dodajmy, że tym razem pogoda mocno skomplikowała życie organizatorom. Zawodnicy nie wbiegali na górę Gaustatoppen. Część od 37,5 km nie wbiegała już wyżej, ale zbiegała, pokonując pełen dystans. Później organizatorzy musieli zacząć skracać trasę, bo warunki były coraz gorsze.

– Cześć zawodników ukończyła pełne zawody – pełne 42 km tylko od 37,5 km nie biegli do góry, tylko wracali na 32 km. Dopiero później zaczęto skracać trasę i zbierać zawodników. Niektórych już zatrzymali na dole Zombi Hill czyli ok. 25 km – wyjaśnił nam Danek.

Nieoficjalne wyniki zawodów znajdziesz w tym miejscu. fot. poniżej – Aleksander Sadowski.