W klasyfikacji PTO Michał Grabowski jest trzecim (pod względem punktów) zawodnikiem z Polski. Porozmawialiśmy z profesjonalistą, który w zeszłym sezonie notował świetne wyniki w zawodach IRONMAN 70.3 i Challenge, gdzie był blisko podium. Jak wyglądają treningi w Szwajcarii i czego brakuje mu, aby osiągać najwyższe pozycje?
Michał Grabowski od kilku lat startuje jako PRO. W zeszłym sezonie zanotował kilka bardzo dobrych wyników, zajmując miejsca TOP10 w wyścigach IRONMAN 70.3. Akademia Triathlonu porozmawiała z zawodnikiem, który na co dzień studiuje i trenuje w Szwajcarii.
Grzegorz Banaś: Jesteś 3. Polakiem w rankingu PTO, a szersza społeczność raczej niewiele o Tobie wie. Powiesz pokrótce, jak wyglądała Twoja droga do triathlonu?
Michał Grabowski: Witam, dziękuje bardzo za zainteresowanie. Ogólnie rzecz biorąc, to dorastałem w Hiszpanii, więc oczywiście musiałem grać w piłkę nożną. Triathlon zacząłem trenować może i nawet trochę przypadkowo w wieku 18 lat na studiach. Szczerze, chyba mi się strasznie nie podobało to, co studiowałem wtedy, a więc wkręciłem się w triathlon. A ponieważ uwielbiam rywalizację, to kiedy coś zaczynam, mam tendencje do pełnego zaangażowania się.
GB: Do pewnego momentu startowałeś w Polsce. Od kilku lat mieszkasz w Szwajcarii, prawda?
MG: Tak, dokładnie, teraz mieszkam w Szwajcarii. Jestem studentem na ETH (Politechnika Federalna) w Zurychu. Starałem się przyjeżdżać do Polski na zawody, właśnie z tego powodu, żeby się „pokazać”. Trochę odpuściłem z dwóch powodów: po pierwsze, płaskie trasy kompletnie nie wykorzystują moich mocnych stron, a po drugie, bonusem mieszkania w centrum Europy jest szybki dojazd na wiele zawodów i duża oferta wyścigów z rangi Ironman/Challenge. W tym roku mistrzostwa Polski na połówce są w Sierakowie, trasa wydaje się dość „górska”, jeśli chodzi o polskie standardy, więc mocno myślę o tym starcie…
GB: Jak wygląda specyfika treningu w Szwajcarii? Z tego, co wiem, to w niektórych miastach dostępne są świetne baseny, ale kraj kojarzy nam się z mocno górskim krajobrazem.
MG: Mieszkałem w wielu krajach w Europie – żaden nie dorównuje Szwajcarii, jeśli chodzi o „podwórko” dla triathlonistów. Świetne górskie tereny na rower, wysokie przełęcze powyżej 1.500 metrów, urozmaicone trasy biegowe. Basenów sporo, dużo olimpijek. Nie zapomnijmy o jeziorach. A w zimie, moim zdaniem najlepszy (i najtrudniejszy) sport na świecie na trenowanie wytrzymałości; narty biegowe. Idealny „cross training” dla triathlonisty.
GB: Co stało za decyzją, aby w 2021 roku rozpocząć występy w kategorii profesjonalistów?
MG: Pod koniec 2020, chyba na mojej drugiej połówce, zdobyłem dość dobry wynik i wystąpiłem o licencję PRO. Można powiedzieć, że za szybko i że powinienem się jeszcze parę lat pościgać w amatorach, szczególnie w tak młodym wieku. Chciałem jednak jak najszybciej zbierać doświadczenie, ścigając się z lepszymi. Wolę dostać „lekcje” od PRO-sów, niż udawać, że jestem mistrzem świata stojąc na podium w AG.
GB: Startujesz głównie na dystansie 70.3. Co zdecydowało o tym, że postawiłeś właśnie na taką triathlonową „specjalizację”?
MG: 70.3 to najkrótszy dystans w profesjonalnym triathlonie bez draftingu, wiec trzeba było od czegoś zacząć. Faktem jest, że połówka się robi coraz bardziej konkurencyjna i ~2 minuty straty w wodzie do lidera to już dużo. Myślę o tym, żeby zadebiutować na pełnym dystansie. Prawdopodobnie moje zdolności są lepiej dostosowane do tej odległości (słabsze pływanie/mocny rower). Co prawda pewnie jeszcze jestem za młody na ten dystans, ale trudno jest awansować w rankingu PTO, występując tylko na polówkach.
GB: W zeszłym sezonie zajmowałeś 4. miejsce na połówce IM w Staffordshire, a także podczas Challenge Davos. Czego brakuje, aby te coraz lepsze występy przekuć na miejsca na podium?
MG: Dobre pytanie. Wydaje mi się, że brakuje dobrej realizacji planu wyścigowego i może jakiegoś bardziej bystrego, taktycznego myślenia, jeśli chodzi o rozłożenie sił na wyścigach. Na poziomie PRO różnice czasowe są niezwykle małe. Trzeba startować, wzbogacać doświadczenie i w końcu te sekundy się same znajda.
GB: Ten 2023 rok był chyba najlepszym pod względem Twoich występów? Challenge Davos był najlepszym dotychczasowym wyścigiem w Twojej karierze (3:43 na mecie). Jak wygląda to z Twojej perspektywy?
MG: Dwa razy 4. miejsce to wynik, z którego jestem zasadniczo dość zadowolony. Nadal jestem trochę zirytowany tym wynikiem w Challenge Davos. Miałem świetne przygotowanie na wysokości, super rower na idealnej dla mnie trasie, ale złapały mnie skurcze w brzuchu na biegu i podium straciłem na niecały kilometr przed metą… Niemniej jednak daje mi to pewność siebie, że mogę walczyć o podium na połówce. Trzeba poprawić małe detale (może w żywieniu) i w końcu dyspozycja dnia będzie po mojej stronie.
GB: Jest jakiś konkretny element triathlonowego rzemiosła, nad którym chcesz pracować i który chcesz poprawić?
MG: Szczerze, znalazłbym problemy i obszary do poprawy w każdej dyscyplinie. Oczywiście najłatwiej jest się przyczepić do pływania, ale wszyscy wiemy, że postępy przychodzą tutaj strasznie ciężko i wolno. Ogólnie, chciałbym jednak być bardziej konsekwentny w swoich startach na zawodach. Ostatnio to u mnie wygląda jak rzut monetą: albo walka o podium lub kończenie w drugiej połowie stawki, albo i nawet DNF. Wydaje mi się, że dość duży wpływ mają tutaj zmienne psychologicznie. W tym sezonie chyba tylko w Staffordshire (Michał zajął tam 4. miejsce – przyp. red.) udało mi się pokazać mój prawdziwy poziom i umiejętności w każdej dyscyplinie.
GB: Możesz powiedzieć, jak wyglądają Twoje plany na ten sezon? Zamierzasz walczyć o kwalifikację na MŚ w Taupo lub na przyszłoroczne w Marbelli?
MG: Ten sezon będzie bardzo ciekawy. Jestem bardzo zaintrygowany jak nowość Ironman Pro Series wpłynie na poziom list startowych, na takich wyścigach jak Challenge czy 70.3 „z drugiej półki”. Konkretne starty mam jeszcze niesprecyzowane, ale tak, główny cel to kwalifikacja na mistrzostwa świata i wskoczenie na komfortowe miejsce w pierwszej setce rankingu PTO.
GB: Dziękujemy za rozmowę.
Trzymam Kciuki za wspaniały sezon!!!
Well done Michal! Powodzenia w 2024 roku.
Oo, nie znalem. Dziękuję za przybliżenie Kolegi 🙂 Będę obserwował poczynania.