Barkley Marathons przez wielu uznawany jest za najtrudniejszy ultramaraton na świecie. Z pewnością jest on najbardziej tajemniczy. Za wpisowe płaci się flanelową koszulą, a zamiast chipów liczących okrążenia, wyrywa się kartki ze znalezionych książek.
ZOBACZ TEŻ: Kalendarz ultratriathlon 2024. Kto z Polaków na listach startowych?
Barkley Marathons jest prawdopodobnie jednym z najbardziej znanych biegów ultra na całym świecie. Zainteresowanie buduje przede wszystkim swoją tajemniczością i poziomem trudności. Od 1989 roku do 2023 ukończyło go jedynie 17 osób, a przez ostatnich kilka edycji (do 2023) nie udało się to żadnemu z zawodników podejmującyh wyzwanie.
Inspiracją dla powstania zawodów stał się natomiast morderca Martina Luthera Kinga Jr. – James Earl Ray. W 1977 zbiegł on z więzienia Brushy Mountain State Penitentiary i w lesie, w którym dziś odbywają się zawody, w ciągu 54.5 godzin pokonał jedynie 19 km.
Gary Cantrell, lokalny mieszkaniec, zakpił wówczas z uciekiniera i uznał, że w tym czasie on sam mógłby pokonać co najmniej 100 mil. W ten sposób wpadł na pomysł stworzenia nietypowych zawodów. Wyścig nazwał na cześć swojego wieloletniego sąsiada i towarzysza biegowego, Barry’ego Barkleya.
Tablica rejestracyjna za wpisowe
Tajemniczość wyścigu wynika głównie z faktu, że nikt tak naprawdę nie wie, jak i gdzie się zarejestrować oraz kiedy rozpocznie się wyścig. Pomimo ponad tysiąca rejestracji każdego roku, dopuszczanych jest tylko czterdziestu biegaczy.
Opłata startowa wynosi… 1.60$. Biegacze debiutujący w zawodach w ramach opłaty muszą przywieźć również tablice rejestracyjne ze swojego stanu/kraju. Ci, którzy brali już udział w zawodach, muszą „wpłacić” dodatkowo wyznaczone upominki. Na przestrzeni lat były to m.in. koszula flanelowa czy paczka papierosów Camel.
Przy zgłoszeniu trzeba również napisać list motywacyjny, w którym uzasadni się prawo do startu w Barkley Marathons. Gdy zostaniesz dopuszczony do wyścigu, otrzymasz wysłane na domowy adres zaproszenie wraz z listem… kondolencyjnym.
Pięć pętli śmierci
W Barkley Marathons uczestnicy biegną pięć okrążeń przez trudny teren i nawigują samodzielnie, bez GPS. Każdego roku trasa jest inna, więc przygotowanie się jest niemożliwe. W trakcie zawodów kilkukrotnie zmienia się też kierunek biegu na przeciwny.
Na każdym okrążeniu uczestnicy mijają punkty kontrolne: miejsce, w którym na łonie natury zawieszona jest… książka. Biegacze wyrywają z niej stronę odpowiadającą ich numerowi startowemu jako dowód ukończenia pełnego okrążenia. Brak strony oznacza konieczność dalszych poszukiwań. Bez odpowiedniej kartki nie można rozpocząć kolejnego okrążenia.
Łącznie uczestnicy „pięciu pętli śmierci” pokonują około dwustu kilometrów. Zajmuje im to 60 godzin. Sportowcy mogą wybrać również nieco mniej wymagającą wersję „Fun Run”, czyli trzy okrążenia. Jednak w rzeczywistości również ten dystans kończy niewielka liczba zawodników. Na trasie zawodnicy nie mogą liczyć na żadną pomoc z zewnątrz. Na punktach kontrolnych znajduje się jedynie woda.
ZOBACZ TEŻ: Wyścig ultra w wykonaniu księżniczek Disneya? „To wyzwanie porównywalne do Ironmana”
„Ludzka ofiara”
Na każde okrążenie przewidziano dwanaście godzin, ale w praktyce często okazuje się to zbyt wiele. Większość uczestników odpada po jednej lub najwyżej dwóch pętlach. Jak podkreślają dziennikarze TriathlonToday: „trudno o wyścig, w którym tak niewielu uczestników ostatecznie dociera do mety”.
Spośród wszystkich zawodników wybierana jest również „ludzka ofiara”. Tytuł ten otrzymuje biegacz z pierwszym numerem startowym, który według organizatorów ma najmniejsze szanse na ukończenie jednego okrążenia.
Zebrani na miejscu zawodnicy o starcie dowiadują się godzinę przed kiedy organizatorzy wydadzą sygnał poprzez dmuchanie w tzw. Kocha – wielką, grająca muszlę. Sam wyścig rozpoczyna się natomiast gdy Gary Cantrell zapali papierosa.
Jasmin Paris – pierwsza kobieta, która ukończyła najtrudniejszy ultarmaraton na świecie
W 2024 roku zawody rozpoczęły się 20 marca, a skończyły w nocy 22. Tegoroczna edycja okazała się rekordową. Aż dwunastu biegaczy ukończyło tzw. „Fun Run”, siedmiu wystartowało w piątym, ostatnim okrążeniu, a ostatecznie linię mety przekroczyło aż pięciu zawodników.
Najszybszy okazał się Ihor Verys. Kanadyjski biegacz pokonał pięć okrążeń w czasie 58:44:59, co dało mu 75 minut przewagi nad magiczną granicą sześćdziesięciu godzin. Na mecie skomentował uszczypliwie: „Nie mogliście dać szóstego okrążenia?”.
Na kartach historii Barkley Marathons zapisała się również Jasmin Paris, która jako pierwsza kobieta w historii ukończyła zawody, docierając na metę niecałe dwie minuty przed końcem limitu.
Film dokumentalny z edycji 2023 dostępny jest na YouTube.