„Tri-Babcia” pokazuje, że aktywność nie ma wieku – Agnieszka Przech-Fus o wsparciu rodziny, starcie w mistrzostwach Europy i sile pasji

Zanim Agnieszka Przech-Fus zaczęła trenować triathlon, startowała w Runmageddonach. Zmotywował ją najstarszy syn, dzięki któremu zrozumiała, że dorośli ludzie potrafią bawić się sportem. Dzisiaj sama stara się inspirować innych. – Posiadanie pasji, którą można realizować na każdym etapie życia, sprawia, że codzienność staje się pełniejsza i piękniejsza – mówi.

ZOBACZ TEŻ: Od 1/8 do Ironmana – jakie dystanse znajdziesz w GREATMAN Triathlon?

Przed swoimi pierwszymi zawodami Agnieszka Przech-Fus nie wiedziała zbyt wiele o triathlonie. Wystartowała w spodenkach biegowych i bokserce, nie mając pojęcia, co ją czeka. Dziś ten sport całkowicie ją pochłonął – ma na koncie start w mistrzostwach Europy, a w realizacji swojego hobby może liczyć na wsparcie rodziny i znajomych. Rozmawiamy o inspirowaniu innych, zarażaniu miłością do sportu i o tym, dlaczego nie planuje zbyt odległych celów.

Grzegorz Banaś: Przed rozpoczęciem startów w triathlonie biegała Pani i startowała w runmageddonach. Czyli triathlon był taką naturalną kontynuacją aktywności – nowym wyzwaniem?

Agnieszka Przech-Fus: W pewnym sensie tak. Biegi przeszkodowe to była super zabawa, cofnięcie się do okresu dzieciństwa, beztroskiej zabawy w błocie, łażenia po krzakach. Pamiętam jak pierwszy raz pojechałam na Hunt Run do Bałtowa, kibicować najstarszemu synowi. Tam po raz pierwszy zobaczyłam, jak dorośli ludzie potrafią się bawić i cieszyć. I tam zapragnęłam spróbować. Pozazdrościłam im tej frajdy. Za rok już sama wystartowałam, nie umiałam wtedy jeszcze biegać, ale i tak było to fantastyczne przeżycie.

GB: Jak wspomina Pani moment, w którym pierwszy raz stanęła na starcie zawodów triathlonowych? Jakie emocje Pani towarzyszyły – ekscytacja, stres, a może obawa przed wodą? Czy było coś, co szczególnie Panią zaskoczyło lub zapadło w pamięć?

APF: Mój pierwszy start w Tri był w Kraśniku na dystansie sprintu w 2017 roku w wieku 50 lat. Nie wiedziałam wówczas o triathlonie prawie nic, poza tym, że trzeba najpierw płynąć, potem jechać i jeszcze pobiec. Nie wiedziałam, że są jakieś treningi zakładkowe. Nie umiałam pływać kraulem. Nie miałam podstawowych rzeczy. Im było bliżej do terminu startu, tym bardziej się bałam, że nie dam rady. Moją motywacją w tym pierwszym starcie był niestety nieżyjący już Jurek Hiller, trener i sędzia lekkiej atletyki. To właśnie z nim pierwszy raz startowałam w Kraśniku. Dla niego to był też debiut w triathlonie, do tego w kategorii powyżej 70 lat. Uwierzyłam, że każde z nas da radę.

Nie miałam stroju ani pianki, wystartowałam w spodenkach do biegania i bokserce, w tym płynęłam, jechałam i biegłam. Rower kupiłam tydzień przed startem w decathlonie.

Wtedy, w Kraśniku odkryłam, jak niesamowitą frajdę daje triathlon, że można się bardziej zmęczyć niż samym bieganiem, że jest po prostu o wiele ciekawszy.

fot. Tomasz Szwajkowski

GB: W mediach społecznościowych ma Pani bardzo optymistyczne zdjęcie, kiedy z flagą wbiega Pani na metę mistrzostw Europy. To jeden z lepszych momentów i wspomnień ze startów?

APF: Tak, to było fantastyczne przeżycie, móc wystartować w stroju biało-czerwonym i poczuć dumę z reprezentowania Polski. Znaleźć się wśród najlepszych zawodników Europy to spełnienie marzeń i ogromne wyróżnienie. Moment, w którym wbiegam na metę z flagą, jest jednym z tych, które na zawsze zostaną w mojej pamięci. To efekt nie tylko mojej pracy, ale także wsparcia wielu osób. Chciałabym szczególnie podziękować trenerowi Robertowi Mrozkowi za przygotowanie mnie do mistrzostw Europy.

GB: Czego młodsza zawodniczka mogłaby się nauczyć od Pani, a czego Pani nauczyła się od młodszych triathlonistów?

APF: Myślę, że z biegiem lat doświadczenie pozwala mi na lepsze zarządzanie energią podczas wyścigu, chociaż na pewno jestem wolniejsza niż kiedyś. Z wiekiem muszę bardziej dbać o zdrowie i regenerację, ponieważ czas odpoczynku jest dłuższy, a szybkość już nie ta sama. Młodsze zawodniczki mogą nauczyć się ode mnie lepszego zarządzania strategią wyścigu i radzenia sobie z presją. Natomiast ja od młodszych triathlonistów uczę się nowoczesnych metod treningowych, jak pływanie czy trening siłowy, które wcześniej były mi obce, ale teraz stają się coraz bardziej istotne.

fot. Agnieszka Przech-Fus/World Triathlon

GB: W mediach społecznościowych funkcjonuje Pani jako znana „tri_babcia”. Czy najmłodsi członkowie rodziny kibicują już Pani podczas wyścigów? Może próbują aktywności sportowych?

APF: Niestety, najmłodsi członkowie rodziny są jeszcze zbyt mali lub mieszkają zbyt daleko. Wierzę, że w przyszłości będziemy mieli okazję razem spędzać czas aktywnie.

GB: Jak rodzina reaguje na super aktywną „tri_babcię” Agnieszkę Przech-Fus? Wszak niewiele osób mogłoby chyba powiedzieć – „moja babcia robi triathlony i była na mistrzostwach Europy”

    APF: Myślę, że moja rodzina jest ze mnie bardzo dumna, chociaż często na co dzień złoszczą się, że jestem monotematyczna i ciężko ze mną porozmawiać o czymś innym niż triathlon. Czasem im to przeszkadza, ale wiem, że nie jest łatwo żyć z triathlonistką. Jestem im ogromnie wdzięczna za to, że przejmują obowiązki domowe, kiedy wyjeżdżam na zawody. Dzięki ich wsparciu mogę realizować swoje pasje i spełniać marzenia, a to naprawdę dla mnie bardzo cenne. Ich pomoc pozwala mi skupić się na treningach i rywalizacji.

    GB: Nie mamy zbyt wielu zawodników i zawodniczek, którzy startują w wyższych kategoriach wiekowych. Jak możemy to nieco starsze pokolenie zachęcić do aktywności?

      APF: Uważam, że kluczem jest dawanie przykładu, że można, że się da i że warto. Pokazanie, iż aktywność fizyczna w starszym wieku jest możliwa i przynosi ogromne korzyści, zarówno dla zdrowia, jak i samopoczucia. Ruch to zdrowie, a dbanie o siebie poprzez regularną aktywność poprawia jakość życia. Warto także podkreślić znaczenie zdrowego odżywiania, które idzie w parze z aktywnością fizyczną. Posiadanie pasji, którą można realizować na każdym etapie życia, sprawia, że codzienność staje się pełniejsza i piękniejsza.

      GB: Zdobywała już Pani medale mistrzostw Polski, startowała na mistrzostwach Europy, wygrywał kategorie na zawodach. Jakie cele ma Pani jako zawodniczka?

        APF: Dla mnie najważniejsze jest zdrowie. Zawsze stawiam je na pierwszym miejscu, bo wiem, że bez niego nie mogłabym realizować swoich pasji i startować w zawodach. W przeszłości wiele razy snułam różne plany startowe i byłam zapisana na zawody, ale życie potrafiło je zweryfikować – kontuzje, choroby, różne nieprzewidziane sytuacje. Dlatego teraz staram się nie planować zbyt odległych celów. Chciałabym po prostu cieszyć się każdym dniem treningu i być w stanie rywalizować w zdrowiu, czerpiąc radość z tego, co robię.

        GB: Dziękujemy za poświęcony czas.

        Grzegorz Banaś
        Grzegorz Banaś
        Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

        Powiązane Artykuły

        ZOSTAW ODPOWIEDŹ

        Proszę wpisać swój komentarz!
        Proszę podać swoje imię tutaj

        Śledź nas

        18,455FaniLubię
        2,909ObserwującyObserwuj
        28,900SubskrybującySubskrybuj

        Polecane