Przerwa między sezonami startowymi, czyli tzw. roztrenowanie, to najlepszy moment, by zatroszczyć się o swoje zdrowie kompleksowo, aby w czasie tej około miesięcznej przerwy od ciężkich treningów, móc w pełni zregenerować organizm. O pełnej regeneracji porozmawiamy z osteopatą Piotrem Płazą – przedstawicielem dziedziny medycyny manualnej, która na świecie od lat święci sukcesy, u nas jednak dopiero od niedawna zostaje doceniana.
Piotr Płaza: Tak rzeczywiście, w Polsce wiedza o osteopatii jest bardzo znikoma. Przez niektórych lekarzy i fizjoterapeutów niestety nawet bagatelizowana. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii osteopata ma równorzędne prawa z lekarzem pierwszego kontaktu, a w znamienitej większości zachodnich klubów sportowych, obowiązkowo wchodzi w skład zespołu szkoleniowego.
Filip Szołowski: W Polsce jednak już też zaczynacie działać ze sportowcami…
Oczywiście. Z pomocy osteopatów korzystają już od jakiegoś czasu znani sportowcy tacy jak np. Krzysztof Hołowczyc, Robert Kubica, Kuba Przygoński, Łukasz Kubot. Jednak o tej dziedzinie medycyny w Polsce głośno zrobiło się dopiero za sprawą trenera złotych medalistów Mistrzostw Świata w siatkówce Stephana Antigi, którego jednym z pierwszych posunięć było dołączenie do ekipy czuwającej nad zawodnikami właśnie osteopaty. On, były zawodnik, na własnej skórze przekonał się, że to co niektórzy przez lata uważali za szarlataństwo sprawdza się i pomaga.
Czym zatem jest ta tajemnicza osteopatia?
Wielu osobom, coś co jest nieznane i trudne do wyobrażenia, a taka nie ma co ukrywać jest ludzka anatomia, ciężko pojęć, że organizm ludzki posiada zdolność do autoregeneracji. Tylko trzeba temu pomóc stwarzając odpowiednie warunki. I to właśnie robimy my, czyli bardzo precyzyjnie wyszkoleni terapeuci manualni. Działamy w oparciu o wiedzę z zakresu precyzyjnej anatomii palpacyjnej, fizjologii, semiologii (nauki o chorobach). Jesteśmy w stanie pracować na wszystkich „poziomach” ludzkiego ciała. Nie jesteśmy wrogami lekarzy, czy fizjoterapeutów, bo każda z tych grup specjalizuje się w czymś innym. My tę wiedzę syntezujemy i w oparciu o kilka żelaznych zasad osteopatii pracujemy nad pacjentem. Mówiąc o „poziomach” mam na myśli to, że profesjonalnie wykształcony osteopata zdiagnozuje i naprawi zaburzenie mechaniki stawowej, wzmożone napięcie mięśni szkieletowych, powięzi, ale i narządów wewnętrznych, naczyń krążeniowych, czy układu limfatycznego, czyli tak de facto na całym organizmie. A wszystko to diagnozujemy i później „naprawiamy” manualnie, poprzez masaż, ucisk oraz stymulację ręczną żył i nerwów. Nie jest to jednak masaż, znany nam z gabinetów fizjoterapeuty.
Jak wygląda zatem taka praca z pacjentem?
Przede wszystkim stawiamy na określenie problemu: jego początku, poznaniu pełnej historii chorobowej pacjenta, przebytych urazów, wypadków, traum, operacji chirurgicznych, infekcji itp., bo każda z tych składowych daje obraz zdrowia pacjenta, odciska na nim swoje piętno. Bywają to czasem bardzo oczywiste i widocznie niemal gołym okiem zmiany jak np. przesunięcia i deformacje kręgów lub rzeczy znacznie bardziej skryte, manifestujące się w postaci blizn, przykurczach stawów, zaburzonej motoryki, która może być wynikiem obawy o odnowienie starej kontuzji. Np. bojąc się o swój staw skokowy w prawej nodze, mimo jego poprawnej rehabilitacji i odzyskaniu w nim pełnej sprawności, podświadomie wciąż lądujemy z większym naciskiem na nogę lewą, co niechybnie w niedalekiej przyszłości odpowie w postaci kontuzji związanej właśnie z tą bardziej obciążaną nogą. Dlatego podczas badania manualnego szukamy tzw. dysfunkcji osteopatycznej, która najprawdopodobniej stoi za problemem zdrowotnym pacjenta na wszystkich wspomnianych wyżej „poziomach” ciała człowieka. By lepiej to sobie wyobrazić posłużmy się przykładem lasagni, która składa się z kilku warstw makaronu, farszu i sosu, gdzie każda warstwa rusza się względem sąsiedniej, a mimo wszystko tworzy spójną całość. I do takiej lasagni można kolokwialnie porównać ciało człowieka: skóra, tkanka podskórna, powięź, mięśnie, otrzewna i trzewia. Każde z powyższych musi być ruchome względem innego, jednakże służy pracy całości organizmu. A co się stanie, gdy w lasagnie wbijemy nóż aż po samo dno talerza? Te warstwy nie będą już tak ruchome i elastyczne względem siebie. To bardzo dobitnie obrazuje działanie zrostu, zablokowania, czy blizny pooperacyjnej nawet po „głupim” wyrostku sprzed 20 lat, czy laparoskopowym usunięciu pęcherzyka żółciowego. Krótko mówiąc, będąc zblokowanym na którejkolwiek z warstw, fizjologia człowieka jest zaburzona, a to w szczególności podczas uprawiania sportu może zacząć być odczuwalne w postaci niejasno określonych bólów w różnych, czasem odległych od zrostu, blizny czy przykurczu, części ciała.
Co do terapii, dysponujemy dużym i zróżnicowanym wachlarzem technik manualnych od bardziej strukturalnych, jak mięśniowo-stawowe, mobilizacje i manipulacje (uruchamianie zablokowanych stawów), po bardziej funkcjonalne: powięziowe, trzewne, limfatyczne i czaszkowo- krzyżowe, czyli te, które oddziałują na nasz układ nerwowy, sprawną pracę organów wewnętrznych. Wszystkie charakteryzują się precyzją, bezbolesnością i subtelnością. Rolą pacjenta jest całkowita bierność i aktywne rozluźnianie. Nie istnieje wzorzec, lub protokół postępowania z pacjentem, dlatego terapia osteopatyczna jest zindywidualizowana i zróżnicowana.
Reasumując bardzo często jest tak, że szukając przyczyny jakiejś kontuzji, bólu, czy dysfunkcji nie można ograniczać się tylko do jednej płaszczyzny człowieka. Mówiąc przewrotnie ból nogi nie zawsze oznacza, że przyczyną jest sama noga. Na każdy uraz trzeba patrzeć holistycznie.
Czy taką świadomością wykazuje się coraz więcej osób uprawiających sport?
Pomimo coraz bardziej rozwijającej się mody na aktywność fizyczną, sporo osób zaniedbuje aspekt regeneracji i przygotowania do uprawianiu sportu. Trenerzy i fizjoterapeuci doradzają, jak się rozciągać, jakie obuwie używać, które partie mięśni wzmacniać, jak się odżywiać, ale to wszystko odnosi się do układu mięśniowo-szkieletowego. A przecież człowiek nie składa się tylko z mięśni, kości i stawów. Np. dysfunkcja w obrębie układu trzewnego, czyli organów wewnętrznych, jako pierwsza zamanifestuje się w kompensacyjnym ustawieniu np. kończyny dolnej, a tego fizjoterapeuta już nie wychwyci. Sam jestem również fizjoterapeutą i wiem, co mówię, gdyż fizjoterapia skupia się w zasadzie na jednej płaszczyźnie. Tak więc ostry ból pod łopatką nie musi być wcale wynikiem urazu kończyny górnej, a np. nadaktywnością układu nerwowego zaopatrującego płuca, serce i żołądek, lub nieprawidłową funkcją układu limfatycznego po np. przebytej infekcji wirusowej.
Wróćmy jednak do tematu wywołującego naszą rozmowę. Jak osteopata może wspomóc proces regeneracji zawodnika?
Jeszcze raz przypominam, że mówimy o regeneracji człowieka nie tylko jako „worka”, czyli skóry, mięśni i kości, ale również tego, co w tym worku się znajduje. Weźmy np. taką wątrobę triathlonisty, która w trakcie sezonu startowego poddawana jest olbrzymiemu wysiłkowi m.in. przekształcania dużej ilości węglowodanów w przyswajalną dla organizmu glukozę. Anatomicznie wątroba „wisi” na żyle głównej dolnej, a ta jest głównym naczyniem drenującym krew żylną z kończyn dolnych i tułowia. A przecież triathlonisci, kolarze czy biegacze, czasem mimo włożonego dużego wysiłku w trening po zawodach mówią: „Dziś nie podawała mi noga”, a to oznacza m.in to, że nogi nie były odpowiednio zregenerowane przed startem, czyli między innymi, mówiąc wprost, nasz główny filtr organizmu – wątroba nie wydolił z filtracją krwi właśnie z kończyn dolnych. Tak więc mimo, że ten organ akurat ma duże umiejętności regeneracyjne, dlaczego nie możemy mu w tym dzięki terapii manualnej pomóc? Poprzez delikatne ruchy „pompowania” , lub wspomagania ruchomości narządu jesteśmy w stanie poprawić jej napięcie i ukrwienie, czyli przyspieszyć regenerację, a tym samym zwiększyć jej przepustowość. Pamiętać trzeba zatem o regeneracji kompleksowej, a nie tylko o namacalnie odczuwalnych wszelkiego rodzaju kontuzjach jak i mikro urazach. Z tymi drugimi w sporcie amatorskim też sprawa wygląda nieciekawie, bo wraz ze zmniejszoną ilością treningów mogą one chwilowo przestać dokuczać, a tym samym są najczęściej przez amatorów ignorowane. Jednak zapewniam, że wraz ze wzrostem intensywności treningów powrócą i to w najmniej odpowiednim momencie nowego sezonu. W myśl zasady, że tkanka czy to mięśniowa, czy nerwowa, czy budująca narządy wewnętrzne działa w taki sam sposób, czyli gdy pracuje ulega skurczowi. Musimy pamiętać, że zbyt długo trwający impuls może wywołać podwyższone napięcie, które będzie początkiem wspomnianej już dysfunkcji osteopatycznej. A w trakcie sezonu startowego zawodnik poddawany jest całej masie takich impulsów. Dlatego istotne jest znalezienie owej dysfunkcji i usunięcie powodującego ją napięcia, bo właśnie poprzez działanie na te miejsca, usprawniamy tym samym cyrkulację krwi w danym odcinku i poprawiamy regenerację obszarów sąsiadujących, lub unerwianych z tego samego poziomu. Taki „reset osteopatyczny” organizmu jest zatem kluczowy w okresie regeneracji i rekonwalescencji po przebytym sezonie sportowym.
Jak często wskazane są zabiegi i jak trafić na kompetentnego specjalistę?
Na tę chwilę według mojej wiedzy istnieją w Polsce trzy szkoły kształcące osteopatów w standardach międzynarodowych, określonych przez organizacje OSEAN i EFO. Szkolenie odbywają się w systemie zaocznym (w związku z brakiem zainteresowania prawnym usankcjonowaniem zawodu w naszym kraju) i trwają 5 lat. W myśl zasady „jak dbasz, tak masz” zalecam swoim pacjentom przynajmniej raz w miesiącu sprawdzenie, wykonanie niejako „przeglądu” stanu napięciowego ciała, co pozwoli na wczesne wyłapanie dysfunkcji i uniknięcie kontuzji w przyszłości. Znamienita większość pacjentów zgłasza się jednak, kiedy już coś się zepsuło, a wtedy nie ma reguły, bo różne są organizmy i zdolności do regeneracji. Jednemu wystarczy jedna wizyta, innemu trzy. To kwestia indywidualna, określana już z terapeutą. Najbardziej mnie cieszy, kiedy pacjent skarżący się na ból, już po zejściu ze stołu z niedowierzaniem szuka tego bólu. Nie zawsze się to jednak udaje, a zależy to niestety od stopnia „zaniedbania” organizmu. Ważne natomiast jest to, by po zabiegu dwa, trzy dni nie podejmować większego wysiłku, dlatego okres między sezonami jest idealnym momentem, by odwiedzić gabinet osteopaty.
Mgr Piotr Płaza
Absolwent warszawskiej AWF – kierunek fizjoterapia, oraz Akademii Osteopatii (filia Osteopathie Schule Deutschland), Uczestnik wielu specjalistycznych kursów terapii manualnej i metod nerwowo-mięśniowych. Współpracował m. in. z młodzieżową reprezentacją Polski w piłce nożnej do 18 r. ż, piłkarzami klubowymi, triathlonistami, członkami Orlen Teamu, oraz z amatorami uprawiającymi sport dla zdrowia i z pasji. Sam amatorsko gra w siatkówkę. Więcej informacji na temat medycyny osteopatycznej na www. plazaosteopatia.com
Ale timing Panie Piotrze!:) Super, dzieki za odpowiedz na nasze komentarze. Sam Pan przywolal osobe naszej Mistrzyni. Jej choroba, obciazenie genetyczne, podroz i przyczyna smierci – zakrzepica zylna i zator tetnicy plucnej, stanowia przyklad jak wazna jest wspolpraca miedzy lekarzem i fizjoterapeuta. I jak wazna jest wiedza!
Fajnie, ze na naszym portalu pojawiaja sie tacy specjalisci z „fachem w reku”:)
Marku, zeby byla pelna jasnosc. Znam i uczylem/ucze fizjoterapeutow (nawet kiedys wygralem konkurs na stanowisko kierownika Zakladu Fizjoterapii). Mam do wielu z nich ogromne zaufanie i jak wspomnialem scisle z nimi wspolpracuje. Podobnie jak Grzegorz uwazam, ze dobrze przygotowany do wykonywania swojego zawodu fizjoterapeuta/osteopata stanowi bardzo istotne ogniwo w procesie leczenia. Romowa z Panem mgr Piotrem Płazą wskazuje na jego duze kompetencje. Akademia Osteopatii w Niemczech to profesjonalna szkola z dobrymi nauczycielami, ksiazkowymi publikacjami, o wielostopniowym procesie dydaktycznym. Mysle, ze Pan mgr powinien sprobowac cyklicznie przedstawiac swoje stanowisko w leczeniu kontuzji w triathlonie. Dopelnieniem takich artykulow moga byc nasze lekarskie komentarze, rowniez te krytyczne:)
Witam szanowne Grono! 🙂
Na początek cieszę się że temat wzbudził zainteresowanie i dziękuję za komentarze.
Chciałem podziękować Panu profesorowi za korektę- oczywiście, że wątroba nie drenuje krwi z kk. d.
Chodziło mi tu o coś innego. Lig. venae cavae (za Atlasem anatomii Prometeusz- niestety nie udało mi się wkleić zdjęcia), dzięki któremu wątroba trzyma się żyły głównej, niczym miś koala drzewa, bardzo często będące w hipertensji utrudnia cyrkulację krwi żylnej z kończyn dolnych, czyli de facto regenerację. Najwyraźniej jest to widoczne u kobiet w ciąży, gdzie przeciążona filtracją wątroba jest jedną z przyczyn powstawania obrzęków kk.d.
Osteopatia, jako alternatywa pokazuje,że rozluźnienie powyższego kompleksu wspomaga, jeśli nie rozwiązuje problem, bez angażowania leków odwadniających.
Co do skonsultowania się z lekarzem- byłoby super dostać zielone światło od naczyniowca, ortopedy, czy nawet internisty. Mogłoby to znacząco ułatwić i skrócić proces zdrowienia pacjenta. Nieświadomość jednak istnienia takiej profesji, jak moja, jest tutaj chyba kluczowa. Mogę jedynie zapewnić Panów, że sam jestem przeciwnikiem wszystkowiedzących terapeutów i mając w głowie chociażby przypadek śp. Kamili Skolimowskiej, wolę dwa razy pomyśleć, niż wykonać o jeden ruch za dużo.
Z poważaniem!
@Marek zebysmy sie dobrze zrozumeli…osteopata moze najczęsciejduzo bardzije pomóc niz ortopeda. Chodzi tylko o to ze powinien to robić gdy dostanie zielone światło od lekarza ze to na pewno”tylko” entezopatia a nie np jakaś zupełnie inna choroba zagrażająca życiu. Są to sporadyczne przypadki..ale niestety sie zdarzają. A podanie sterydów ( oprócz wszystkich przeciwwskazań) najczęściej rzeczywiście załatwia sprawę pod warunkiem, że trafimy w miejsce bólu.:):) a to w przypadku mięśnia pośladkowego jest dsyć trudne. Warto to robić pod kontrolą USG. Powodzenia…..” bedzie Pan zadowolooooony”:):)
Po owocach ich poznacie…..
Pod koniec sierpnia, miesiąc przed IM w Kopenhadze, z powodu przeciążenia (i pewno starczego wieku) zacząłem odczuwać ból na wysokości kolca lewego biodra. Żeby nie obniżać morale zawodnika przed startem zaaplikowałem sobie maści i proszki przeciwbólowe i ostry ból uniemożliwiający bieganie zamienił się w bardziej rozlany, tępy. Zawody ukończyłem.
USG po zawodach pokazało cechy enzopatii w przyczepie biodrowym pasma biodrowo-piszczelowego. Tu wyrazy uznania dla radiolog, dr Magdaleny Jastrzębskiej, która wykazała się niespotykanym w branzy medycznej (sorry guys) profesjonalizmem. Po pierwszej diagnozie, do której nie była w pełni przekonana (cechy nasilonej entezopatii przyczepu biodrowego m pośladkowego średniego) zadzwoniła (kilkakrotne próby) i po konsultacjach i przemyśleniach zmieniła diagnozę. Ortopedzi, których odwiedziłem – jeden przepisał mi Opokan, a drugi po 2 tygodniach zapodał blokadę sterydową, po której po 48h miało być jak ręką odjąć, a jest gorzej niż kiedykolwiek było (a od miesiąca nie biegam wcale). Dziś jestem umówiony z Piotrkiem i w ciągu najbliższych dni poinformuję koleżeństwo o wynikach starcia Hedora contra Rodan, Ptak Śmierci.
Podzielam zdanie dr Markowicza: osteopata posiada okreslone, unikalne umiejetnosci ale od stawiania diagnoz i ukierunkowania leczenia to sa lekarze, ktorzy w swoich specjalnosciach tez posiadaja unikalne umiejetnosci. Mam watpliwosci czy osteopata na podstawie wynikow, konsultacji, badan obrazowych jest uprawniony do podejmowania decyzji o kierunku terapii. Sam bedac lekarzem mam czasami problemy z interpretacja badan obrazowych, np. Usg, rtg itd. Bardziej sklaniam sie do wspolpracy osteopaty czy fizjoterapety z lekarzem a nie do podejmowania decyzji o leczeniu przez tych pierwszych. Sam wypracowalem dobry kontakt z fizjoterapeutami. Kieruje do nich pacjentow na okreslone grupy zabiegow a fizjoterapeuci wysylaja chorych do mnie celem wyjasnienia roznych problemow medycznych.
Przestrzegam tez przed manipulacjami w zakresie ukladu zylnego i limfatycznego bez uprzedniej diagnostyki lekarskiej. Moze to doprowadzic w pewnych stanach chorobowych do utraty zdrowia a nawet zycia.
A co do unaczynie ia watroby to …nie ma ona nic do ukladu zylnego konczyn dolnych!!! Umaczynie watroby to w 80% krew z zyly wrotnej (do niej dociera krew z zoladka, sledziony, jelit), 20% z tetnicy watrobowej. Krew z watroby odprowadzana jest zylami watrobowymi do zyly czczej dolnej i w ten sposob do prawego przedsionka serca. Jesli chodzi o krew z zyl konczyn dolnych to odprowadzana jest przez zyly biodrowe, zyle czcza dolna i gorna do prawego przedsionka bezposrednio do prawego przedsionka. Wiem to nie tylko z lekcji ale tez z pola operacyjnego (przeszczep watroby, operacje na ukladzie zylnym). „Masaz” watroby nic nie da jesli chodzi o regeneracje miesni konczyn dolnych… I to jest chocby przyklad, ze potrzebny jest czasami kontakt z lekarzem…
Racja Grzegorz. Nieprecyzyjnie napisałem. Myślałem raczej o zapoznaniu się przez osteopatę z takimi dokumentami po opisie lekarskim. Swoją drogą korzystałem kilka razy z pomocy takiej osoby i bardzo sobie ją chwalę, ale masz rację, że współpraca z lekarzem niezbędna! Wybrałem się tam właśnie ze zdjęciem z rezonansu magnetycznego i dokładnym opisem zrobionym przez lekarza.
@Łukasz problem w tym ze osteopata nie ma kwalifikacji do oceny rtg, rezonansu, analizy wyników przepływów naczyniowych, emg, czy innych specjalistycznych badań….Ja jako ortopeda wysyłam takiego pacjenta np z emg do neurologa bo wiem ze sie na tym nie znam….pytanie czy osteopata tez wie, że nie wie:):):). Czesto właśnie z niewiedzy ogolnolekarskiej wydaje sie komuś ze wszystko wie bo liznął cześć zagadnien na wykładach.. Jestem ortopedą i nie znam sie na neurologii czy angiologii ale znam sie na tyle zeby rozpoznać stan który może byc zagrożeniem dla zdrowia pacjenta i wiem ze musze go wysłac do specjalisty. Wiem bo mam ogólnomedyczne wykształcenie. Tu musi być ścisła współpraca między nami włąsnie po to zeby raz na 100 pacjentów komuś bardzo poważnie nie zaszkodzic.
Grzegorz zgadzam się w 100%, ale zauważę też, że osteopata, z którym rozmawiał Filip podkreślił, że: „Przede wszystkim stawiamy na określenie problemu: jego początku, poznaniu pełnej historii chorobowej pacjenta, przebytych urazów, wypadków, traum, operacji chirurgicznych, infekcji itp., bo każda z tych składowych daje obraz zdrowia pacjenta, odciska na nim swoje piętno.”
Wnioskuję, że dobry osteopata, zanim zabierze się za robotę, przeanalizuje zdjęcia rentgenowskie, USG i inne, a w razie konieczności odeśle do specjalisty lekarza. Do innego osteopaty nie odważyłbym się pójść. Tylko ktoś z papierami i takim podejściem, o jakim piszesz, jest godny zaufania. Dzięki za fachowy komentarz. A co na to dr Marcin Stajszczyk i prof. Artur Pupka?
Witam!
Pozwolę sobie skomentować artykuł jako ortopeda i sportowiec korzystający z usług osteopaty. Mam znajomego fizjoterapeutę który kończy studia osteopatyczne i sam chodzę do niego. Oprócz tego opiekowałem sie przez wiele lat kadra polskich siatkarek i tez korzystaliśmy z usług osteopaty. W powyższym artykule pada stwierdzenie, że osteopaci nie sa konkurencja i nie toczą walki z lekarzami. Ale brakuje mi najważniejszego stwierdzenia Osteopata musi wspołpracować z lekarzem. Przy calym szacunku dla wiedzy osteopatów nie sa lekarzami i jako takimi nie powinni stawiac jednoznacznej diagnozy. Nie majac medycznego ogólnego wykształcenia nie potrafią ocenić wszystkich możliwych chorób, możliwości powikłań. Sam pamiętam przypadek pacjenta który był przez osteopatę ( nie mylić z fizjoterapeutą) ” nastawiany” z powodu bólu kręgosłupa a tak naprawdę miał przerzuty nowotworowe z powodu niemego klinicznie raka płuca. Osteopatia i terapia manualna jest w stanie wiele pomóc. Mało tego w zasadzie jako lekarze sie na tym nie znamy. Ale mnie osobiście przeszkadza to ze fizjoterapeuci i osteopaci zbyt często uwazają sie za jedynych uprawnionych do stawiania ostatecznych diagnoz. Tymczasem musi być obopólna współpraca. Tak jak ja wysyłam pacjenta do osteopaty tak osteopata powinien odsyłać pacjenta do ortopedy np w celu oceny Rtg, czy rezonansu. Do neurochirurga w celu konsultacji o konieczności wkroczenia operacyjnego. Osteopata pomimo swojego unikalnego wykształcenia nie jest lekarzem i tylko wzajemna współpraca pozwoli oszczędzić przegapienia naprawdę poważnych chorób grożących w skrajnych przypadkach śmiercią. Ja jak mam pacjenta z nietypowymi objawami to nie mam problemów wysłać pacjenta do neurologa, neurochirurga czy chirurga naczyniowego …..zanim postawie jednoznaczną diagnozę. Natomiast nie zdarzyło mi się, żeby fizjoterapeuta lub osteopata przysłał do mnie pacjenta w celu potwierdzenia lub postawienia diagnozy. Najczęściej pacjenci przychodzą sami do ortopedy nie widząc poprawy po kilkunastu nieskutecznych zabiegach. Tracimy kilka miesięcy zanim zaczniemy prawdziwą diagnostykę problemu. Osteopatia zdecydowanie TAK……ale nie zawsze i nie we wszystkich bólowych przypadkach. Czasami warto zacząć od lekarza