Tempo imprez triathlonowych nie zwalnia. W miniony weekend odbyły się cztery imprezy: Castle Triathlon w Malborku (dystans pełny i połówka), Prime Food Triathlon Przechlewo wraz z Mistrzostwami Polski na dystansie olimpijskim, Iron Dragon Triathlon oraz Międzynarodowy Triathlon Łużycki. Pogoda typowo jesienna nie przeszkodziła setkom zawodników w rywalizacji o jak najlepsze miejsca i wyniki. Nasz AT Team również pojawił się na każdej z imprez i jak zawsze z sukcesami.
Z dystansem pełnym w Malborku, jednym z nielicznych, rozgrywanych na terenie Polski uporało się 172 zawodników, w tym trzech „naszych”. Dwoch Panów wskoczyło na podium w swoich kategoriach wiekowych. Na połówce również prawie każdy, kto wystartował plasował się na podium. Dla wielu osób był to ostatni start w sezonie, więc wyniki tym bardziej wartościowy.
Castle Triathlon Malbork – dystans pełny – PEŁNE WYNIKI
Miejsce | Imię i nazwisko | Miejsce kat. | Pływanie |
T1 |
Rower |
T2 |
Bieganie | META |
21 | Michał Piotrowski | M40/3 | 1:33:48 | 7:05 | 5:25:45 | 4:13 | 3:56:54 | 11:07:45 |
41 | Robert Wojcieszak | M45/3 | 1:19:23 | 7:12 | 6:14:31 | 6:14 | 3:54:21 | 11:41:40 |
106 | Damian Biernacki | M40/16 | 1:24:51 | 15:22 | 6:30:21 | 10:31 | 4:31:19 | 12:52:23 |
Castle Triathlon Malbork – dystans 1/2 – PEŁNE WYNIKI
Miejsce | Imię i nazwisko | Miejsce kat. | Pływanie |
T1 |
Rower |
T2 |
Bieganie | META |
11 | Radek Buszan | M35/2 | 29:02 | 4:07 | 2:35:11 | 2:17 |
1:29:05 |
4:39:42 |
12 | Michał Nawracaj | M25/3 | 30:44 | 4:25 | 2:32:59 | 2:14 |
1:29:50 |
4:40:13 |
13 | Maciej Dowbor | M35/3 | 29:10 | 4:21 | 2:25:57 | 2:10 |
1:39:50 |
4:41:29 |
24 | Marcin Szczotka | M40/7 | 38:21 | 5:34 | 2:39:36 | 3:17 |
1:31:45 |
4:58:33 |
95 | Aleksander Sachanbiński | M50/3 | 42:31 | 7:16 | 2:50:47 | 4:41 |
1:49:30 |
5:34:44 |
118 | Paweł Piwowarski | M30/24 | 44:32 | 6:27 | 2:45:07 | 3:17 |
2:04:27 |
5:43:50 |
Fot. Castle Triathlon Malbork
W Przechlewie oprócz amatorów o medale Mistrzostw Polski ściagli się profesjonalni zawodnicy. Mistrzem Polski, po zaciętym finiszu został Sylwester Kuster (WLKS Kmicic Częstochowa) – 1:56:27, który wyprzedził o 3 sekundy drugiego na mecie – Mateusza Kaźmierczaka (Elemental Team) – 1:56:30. Trzecie miejsce zajął Tomasz Brembor (AZS AWF Katowice) – 1:57:13. Wśród Pań triumfowała Agnieszka Jerzyk (64-sto) – 2:07:56, druga była Małgorzata Szczerbińska (MKS TRIATHLON MALBORK / WARRIORS FACTORY) – 2:10:47, a trzecia Magdalena Mielnik (WMKS) – 2:10:53.
Prime Food Triathlon Przechlewo – dystans olimpijski – PEŁNE WYNIKI / Mistrzostwa Polski
Miejsce | Imię i nazwisko | Miejsce kat. | Pływanie |
T1 |
Rower |
T2 |
Bieganie | META |
28 | Marcin Łyskanowski | M35/5 | 27:32 | 3:49 | 1:10:58 | 1:40 | 40:22 | 2:24:21 |
47 | Adam Skierkowski | M40/5 | 28:24 | 4:34 | 1:08:52 | 3:47 | 44:07 | 2:29:44 |
255 | Sławek Dorochowicz | M45/16 | 29:15 | 5:30 | 1:23:32 | 1:53 | 58:28 | 2:58:38 |
343 | Adam Greczyło | M35/75 | 37:30 | 7:25 | 1:25:19 | 2:28 | 59:41 | 3:12:23 |
Fot. Prime Food Triathlon Przechlewo
Iron Dragon Triathlon na dystansie olimpijskim ukończyło ponad 300 osób, a wśród nich trzech AT Teamowiczów.
Iron Dragon Triathlon – dystans olimpijski – PEŁNE WYNIKI
Miejsce | Imię i nazwisko | Miejsce kat. | Pływanie |
T1 |
Rower |
T2 |
Bieganie | META |
20 | Mateusz Dybek | M30/11 | 21:38 | 4:00 | 1:03:20 | 3:04 | 47:59 | 2:20:01 |
152 | Tomasz Kacymirow | M50/8 | 28:35 | 5:16 | 1:11:58 | 4:52 | 52:37 | 2:43:18 |
167 | Damian Kula | M30/78 | 27:35 | 6:21 | 1:15:33 | 3:46 | 51:46 | 2:45:01 |
Międzynarodowy Triathlon Łużycki rozegrany został na dwóch dystansach. Na tej imprezie mieliśmy tylko jednego reprezentanta.
Międzynarodowy Triathlon Łużycki – dystans 1/4 WYNIKI / dystans 1/8 WYNIKI
Miejsce | Imię i nazwisko | Miejsce kat. | Dystans |
META |
65 | Artur Kasperski | M30/24 | 1/4 | 3:10:06 |
Niestety nie byłam na żadnej z imprez, dlatego też jeżeli macie jakieś ciekawe spostrzeżenia na temat zawodów z minionego tygodnia to zachęcam do komentowania. 🙂
Panowie zapomnieli nadmienić, że był to również cross triathlon. Ostre zbiegi, podbiegi, bieg po kamieniach, polach i piachu. Ale i ja bawiłem się setnie. i nawet nienajgorzej mi poszło chociaż już start posezonowy. Start na lokalnym podwórku ma tą zaletę, że spotyka się wielu znajomych.
A wiec stalismy po tej samej stronie :D, taka byla moja droga dedukcji, bo z prawej to za bardzo nie bylo jednak miejsca :).
Fakt, troszke zmienili rozpiske czasowa z tym co bylo na papierze, ale akurat tez bylem na dekoracji, jej przyspieszenie pan prowadzacy uzasadnil chmura, ktora niebezpiecznie sie zblizala od bodajze poludnia.
Coz przygody z draftingiem widze ze moga byc ciekawe, moze gdybym i ja na chama nie parl do przodu tez by mi sie cos przydarzylo:)
Ja dzien przed zawodami posmarowalem okulary plynem do naczyn i nie wyplukalem ich dokladnie, jak wystartowalem to pierwsze 500m jakos przeplynalem, pozniej musialem sie zatrzymac zeby wyplukac twarz i okulary, bo jak mi sie dostalo ciut wody to zrobila sie piana :D, a pozniej plynalem z jednym otwartym okiem, wiec to by tlumaczylo dlaczego ryby nie zauwazylem :D:D
Mateusz- pewnie nie zasłużył ale każdy ma swoje priorytety. Ty się widać skoncentrowałeś na liczeniu kto ile ciągnie grupę i nie zauważyłeś sporego budynku który trzeba było objechać, o rybie już nie wspomnę bo w końcu nie wiadomo czy byliśmy po tej samej stronie. Napisałem strategiczne miejsce z boku ale pewnie oznaczać to powinno prawą stronę ( najkrótsza prosta do boi) a ja stałem po lewej ( najlepsza pozycja do uprawiania pływania a nie walki wręcz i nóż, tudzież pralki jak kto woli).
Co do organizacji i czasu to proste fakty są takie że ostatnia (druga) rozpiska czasowa nazwana dumnie race book-iem wskazywała jako godzinę odprawy technicznej 11.40. Kiedy po delektowaniu się kawą w pobliskiej pizzeri Paolo pojawiłem się o 11. 40 na miejscu odprawy była już ona tylko historią i to nie zapamiętaną – jakiś zawodnik zapytany przeze mnie co było na odprawie z rozbrajającą szczerością odpowiedział że nie zwracał uwagi na to co mówili.
Z kolei kiedy zgodnie z pierwszą rozpiską ( w drugiej tej informacji wogóle nie było) pojawiłem się o 16.30 na ceremonii dekoracji ( w końcu trzeba uhonorować zwycięzców udziałem też w tej część imprezy), nadmieniam że po delektowaniu się pasta funghi w pobliskiej pizzerii Paolo, dekoracja dobiegała już końca. To nie koniec podobnych smaczków ale nie chcę ich punktować. Impreza była świetna. Nauszyłem się jak jeżdzić po poboczu na nawrocie dzięki śliskiej nawierzchni i naciskaniu tylko tylnego hamulca, nauczyłem się jak jeździć na poboczu przy dużej prędkości dzięki komuś kto najpierw wcisnął hamulec ( najwyrąźniej zaskoczony że ktoś krzyknął lewa wolna) tak że wjechałem do połowy jego tylnego koła a następnie zjechał na mój tor jazdy. Wreszcie widziałem osobliwą rybę którą niewielu widziało 😉 Pozdrawiam i gratuluję osiągnięć.
Wyglada ze startowalismy z tej samej strony, aczkolwiek ja zadnej ryby nie widzialem. Iron Dragon organizacyjnie bylo calkiem spoko, jak na lokalna impreze, przy rozdaniu pucharow troszke sie Pan prowadzacy mieszal i na trasie rowerowej 2 razy mnie zle pokierowano, ale w pore udalo mi sie zawrocic, raz nie objechalbym budynu na rowerze, a raz zamiast do mety to ja zrobilem nawrotke i pociag ktory ciagnalem caly mnie wyprzedzil, na szczescie szybko mi miejsce oddali i do strefy zmian wlecialem z calego pociagu pierwszy 😀 Skrytykowalem wczesniej te zawody za drafting, bo wczesniej tego nie probowalem, ale teraz sie kajam i przepraszam, bo rzeczywiscie to fajna zabawa, ale osobiscie i tak preferuje chyba jednak zawody, gdzie kazdy na rowerze pracuje na siebie.
W mojej grupie jechal gosc ktory przez cala trase przez 1 km ciagnal grupke, a pozniej jechal stale na 2giej/3ciej pozycji i ciekawe czy on uwaza ze zasluzyl na czas rowerowy zblizony do mojego?
Iron Dragon- odlotowe zawody, same niespodzianki -byłem drugi raz a w żaden sposób nie panuję nad tematem. To jak skok w nieznane! Zapewne organizatorzy są fanami megahitu Piąty Element gdzie myślą przewodnią było wypowiedziane przez jednego z bohaterów motto – „czas się nie liczy, tylko życie”
Tam chyba muszą być jakieś lokalne wyziewy ( może te smoki tak dają czadu). Nawet ryba w zalewie kryspinowskim wyraźnie była pod „wpływem”. Stałem przed startem na brzegu zająwszy stratgegiczne miejsce maksymalnie z boku i całkiem byłem z tego miejsca zadowolony ale wtedy ją zobaczyłem – czterdziestocentymetrowy osobnik kręcący się w kółko na moim torze startowym który za diabła( lub smoka) nie mógł sobie poradzić z nawigacją i odpłynąć, więc musiałem wbiegając do wody go przeskoczyć. Może byłem świadkiem tego etapu ewolucji w którym ryby wychodziły na brzeg. A może jednak teoria wyziewów jest właściwsza. Zamiast bowiem stosowanych na innych zawodach sygnałów z armaty, tu mieliśmy gościa w stroju lajkonika -mysliwego z potężną flintą, który jednak nie dawał sygnałów do startu bo strzelał wcześniej i później i jak mi się wydaje próbował strącić drona, który latał nad zalewem prawdopodobnie w celu uwiecznienia zawodników. Jednym słowem Czad w każdym tego słowa znaczeniu.