Mistrzostwa Świata na Hawajach już w ten weekend. W sobotę staną na starcie profesjonalni zawodnicy i amatorzy – również Polacy. O nich więcej napiszemy w kolejnych dniach. Dziś chcemy przypomnieć jak ubiegłoroczne zawody wspominał Rafał Herman. Miło było patrzeć jak metę przekraczali Polacy. To wszystko niesamowicie ładowało akumulatory. I chodzi nie tylko o walkę tych najlepszych, ale również o zmagania naszych rodaków, którzy na co dzień pracują zawodowo, dzieląc czas pomiędzy rodzinę, obowiązki służbowe i trening. Ironman to nie tylko pokonanie 226km wpław, rowerem i biegiem, to również umiejętność znalezienia kompromisu w życiu codziennym. To udowodnili nam amatorzy – choć akurat w przypadku tych, którzy zakwalifikowali się na Hawaje, to słowo brzmi fatalnie.
{gallery}herman_meta{/gallery}
Tuż po zawodach długo rozmawiałem z Rafałem Hermanem, który wirtualnie przeniósł mnie na trasę Ironmana na Hawajach. Słuchałem z zapartym tchem, praktycznie nie odzywając się przez kilkadziesiąt minut. Wiem, co to znaczy wysiłek na tak długim dystansie, ale to, co opisywał Rafał brzmi jak relacja z raju i piekła. Oby zawsze kończyła się tak pięknie.
{enclose herman_ironman.mp3}
Najlepszy wynik z Polaków uzyskał w 2011 roku Michael Walder – 9:55:07. Michael jest prawnikiem, żonaty, mieszka i pracuje w Nowym Jorku, gdzie wyjechał z rodzicami w wieku 15 lat. W ubiegłym roku najtrudniejsze było dla niego pływanie.
{enclose walder_ironman.mp3}
{gallery}walder_foto{/gallery}
A zawodowcy? To była kwintesencja sportowych zmagań. Fenomenalny początek Andy Pottsa i jego łzy na ostatniej mili, walka Raelerta z czasem i próba dogonienia Craiga, który nadludzkim wysiłkiem urwał 12 sekund z poprzedniego rekordu trasy. Alexander jest teraz jednym z czterech triathlonistów, którzy wygrywali w Kona co najmniej 3 razy (Dave Scott, Mark Allen, Peter Reid). I wreszcie Chrissie Wellington…przeszła samą siebie – czwarty triumf na tej imprezie. 22 minuty straty do prowadzącej Dibens nie złamały jej psychicznie. Kolejny raz ktoś udawania, że „nie mogę” – nie istnieje. Idę na trening…czas zabrać się do roboty…szczególnie, kiedy ogląda się taki film – Ironman Hawaii 2011.
http://youtu.be/re9RBoiGSos
cos niesamowitego, marzenie to prawda..:)) Gratuluje i podziwiam, INSPIRUJĄCE !!!!
Oglądałem rano około 6 tych którzy mieścili się w limicie. samo piękno !!! Cudowni ludzie … tacy zwyczajni-nadzwyczajni !
Piękne zawody, to prawda.