Dla Gustava Idena maj zaczął się mało optymistycznie, bo musiał wycofać się z MŚ Ironman. Szybko powrócił jednak do występów i wygrał zawody Challenge Samorin. W rozmowie opowiada o „sekrecie” norweskich sukcesów i planach na przyszłość.
Po występie w Samorin Gustav Iden jest w bardzo dobrym humorze. Norweski triathlonista zwyciężył w zawodach Challenge Family i cieszył, że powrót do ścigania był udany. Na Słowacji nie obyło się jednak bez problemów, bo sportowiec po przeciętnym pływaniu chciał „przycisnąć na rowerze”, ale musiał szukać pomocy, bo okazało się, że w jednym z kół ciśnienie powietrza jest bardzo niskie.
ZOBACZ TEŻ: The Championship Samorin – wspaniały powrót Idena, wielki sukces Perez
– Rower powinien zjechać ze stojaka, ale tak się nie stało. Zobaczyłem, że opona nie jest przebita, ale powietrza jest bardzo mało, a na pewno pompowałem ją przed startem. Krzyknąłem „dajcie mi pompkę”. Szczęśliwie tuż przy wyjeździe ktoś właśnie ją posiadał – wspomina.
Szczęśliwa czapeczka
Jeżeli śledzicie występy Idena, to zapewne wiecie, że od kilku lat nosi on podczas występów „szczęśliwą” czapkę. Znalazł ją w 2019 roku tuż przed MŚ Ironman w Japonii. Założył na zawody w Nicei, które wygrał. Później wygrywał z nią każde zawody na średnim i długim dystansie!
Wiąże się z nią bardzo ciekawa historia. Czapka pochodzi ze świątyni Shunze Puyan na Tajwanie. Zdjęcia Norwega z nakryciem głowy pojawiły się w tajwańskiej prasie, a świątynia zanotowała ogromny wzrost sprzedaży pamiątkowej czapeczki!
– Zastanawiałem się, czy w ogóle uda mi się skończyć zawody i w strefie zmian nie chciałem zakładać czapeczki, bo przecież nigdy z nią nie przegrałem. Zmarnowałbym jej „magię”. Pomyślałem jednak wtedy, że jeżeli ktoś ma mnie pokonać, to gdybym jej nie założył, jest to brak szacunku, bo przecież myślałem, że przegram. Dlatego ze względu na respekt do rywali włożyłem czapkę… okazało się, że przynosi ona jeszcze trochę szczęścia – mówi.
Wyświetl ten post na Instagramie
Na czym polega sukces norweskich sportowców?
Norweski sport jest w doskonałej kondycji i nie chodzi tutaj tylko o triathlon. Sportowcy z tego kraju od lat doskonale radzą sobie w konkurencjach zimowych, ale dotyczy to też lekkoatletów takich, jak Karsten Warholm lub Jakob Ingebritsen, czyli złotych medalistów igrzysk z Tokio.
Iden wyjaśnia, że nie ma wielkiej „tajemnicy” sukcesu sportowców z jego kraju. Chodzi bardziej o działanie całego systemu socjalnego, który w Norwegii daje ludziom kolejne szanse, a więc mogą oni podejmować ryzyko w jakiejś dziedzinie życia, nie martwiąc się, że pozostaną bez wsparcia państwa.
– Norwegia ma dobry system socjalny. Jeżeli nie radzisz sobie w szkole, ale chcesz ciągle uprawiać sport, możesz ryzykować, bo nawet jeżeli ci się nie uda, ciągle znajdą się pieniądze na pomoc. W Norwegii możesz latami być bez pracy i nie będziesz biedny. Myślę, że to daje ludziom siłę do zaryzykowania wszystkiego bez obaw o to, że poniosą porażkę – wyjaśnia.
Iden dodaje jeszcze, że niewątpliwy wpływ może mieć styl życia Norwegów. Spędzają oni zdecydowanie mniej czasu przed komputerami. Norwegia to górzysty kraj, co przekłada się na zdrowszy tryb życia mieszkańców.
Rozsądnie planuje występy i myśli o Paryżu
Norweg odnosi sukcesy na średnim dystansie, ale nie zamierza porzucać krótszych wyścigów, które uwielbia – dają mu bardzo dużo satysfakcji. Mając to jednak na uwadze, chce mieć przemyślany plan występów, który uwzględnia trening i ściganie podczas MŚ na Hawajach.
– Zdaję sobie teraz sprawę z tego, że starty w World Series latem to jednak za duże obciążenie, bo większość z nich to sprint oraz super sprint. Wrzucenie sprintu w środek sezonu, kiedy trenuje się pod Ironmana i występ na Konie, to za dużo nawet, jak na norweskie standardy – mówi.
Priorytetem w tym roku będzie więc debiut w MŚ Ironman, a także obrona tytułu na dystansie 70.3. Później Norweg zamierza zacząć ciułać punkty w zawodach kwalifikujących się pod igrzyska. Poświęci na to cały kolejny sezon, który prowadził będzie na letnią olimpiadę w Paryżu.