Miłosz Sowiński w IRONMAN Austria zapowiadał zrobienie wszystkiego, aby „spełnić hawajskie marzenie”. Mimo dobrego wyścigu nie zdobył jednak kwalifikacji na Wielką Wyspę.
ZOBACZ TEŻ: Uciekł rywalom na biegu. Kacper Stępniak ponownie najlepszy w Challenge Gdańsk!
Blisko hawajskiego marzenia
– Ten rok od początku poddaje mnie próbie i nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale fizycznie czuję się w bardzo dobrej formie i w niedzielę zrobię wszystko, żeby spełnić hawajskie marzenie – pisał przed startem w IRONMAN Austria Miłosz Sowiński.
Triathlonista od spełnienia marzenia był blisko, jednak ostatecznie rywalizację skończył poza najlepszą dziesiątką. Sowiński z wody wyszedł jako 17. zawodnik z czasem 51:35. Straty zaczął nadrabiać na etapie rowerowym, który ostatecznie ukończył jako 14. Linię mety przekroczył z czasem 8:18:21, co pozwoliło mu ulokować się na 13. pozycji.
Jak pisał przed startem, w Austrii chciał: „wykrzesać z siebie coś ekstra, coś, co pozwoli walczyć o najwyższe lokaty i upragnionego slota na Hawaje”. Zadanie było jednak wyjątkowo trudne, ponieważ na zawodników czekały tylko dwa „bilety” na Wielką Wyspę. Te trafiły do rąk Francuzów – Denisa Chevrota i Artura Horseau.
Ostatnimi dwiema okazjami do zdobycia slotów w Europie będą więc nadchodzące wyścigi IRONMAN Vitoria-Gasteiz (14 lipca) oraz IRONMAN Frankfurt (17 sierpnia).