Kiedy mierzyć w triathlonie?

Rozpoczynając amatorską przygodę z triathlonem, każdy ma swoją motywację. Jedni odnajdują w tym sposób na zajęcie wolnego czasu. Drudzy na zrzucenie zbędnych kilogramów. Trzeci możliwość przesuwania własnych granic. Kolejni ze względu na popularność i chęć spróbowania czegoś nowego. Na pewnym etapie triathlonowej przygody może się okazać, że szeroko rozumiane „mierzenie” będzie bardzo pomocne lub wręcz konieczne — zależnie oczywiście od potrzeb.

Kiedy warto zacząć mierzyć?

Mierzyć można różne rzeczy. W przypadku kogoś, kto chciał znaleźć odskocznię od codzienności, odczucie poziomu zadowolenia będzie wystarczające i, w zasadzie, nie będzie potrzebne wprowadzenia żadnych miar. W sytuacji, w której motywacją była praca nad sylwetką, to ilość zrzuconych kilogramów (lub raczej dekompozycja sylwetki) będą miarą sukcesu.

Sytuacja nieco się komplikuje, gdy od samego początku lub na którymś etapie przygody z triathlonem zaczynamy traktować go jako sposób na samorealizację. Wówczas odczucie satysfakcji czy dobre samopoczucie, które są trudno mierzalne, mogą okazać się niewystarczające.

Źródło: pixabay.com

Dodatkowa motywacja

Znalezienie związku przyczynowo-skutkowego między uprawianiem jakiejś aktywności a rezultatem, który udało nam się uzyskać — lepszym samopoczuciem, zrzuceniem kilogramów, poprawą sylwetki — pomaga utrzymać nas w działaniu. Samopoczucie jest bardzo trudno zmierzyć, choć można to zrobić, na przykład prowadząc dziennik, w którym będziemy oceniać swój nastrój.

W przypadku pracy nad sylwetką można wprowadzić miary, które nie są bezpośrednio związane z triathlonem. Śledzenie postępów na wadze lub za pomocą mierzenia sylwetki może dać całkiem niezły i motywujący zestaw danych. Jeśli jedyną zmienną w naszym życiu, którą wprowadziliśmy, jest trenowanie triathlonu, to można z całkiem dużym prawdopodobieństwiem stwierdzić, że to działanie przyczyniło się do osiągnięcia rezultatów. To z kolei może być źródłem motywacji do dalszego działania.

CZYTAJ TEŻ: Życiówka w triathlonie — o co faktycznie z nią chodzi?

Przesuwanie własnych granic

Postęp jest fantastyczną motywacją. Przy przesuwaniu własnych granic mierzenie aktywności będzie wręcz konieczne. Dane uzyskane w ten sposób będą potrzebne nie tylko do potwierdzenia, że jesteśmy lepsi. Będą one potrzebne również do wyznaczania obciążeń treningowych.

Bez mierzenia postępu i wyznaczania obciążeń treningowych może się wydarzyć kilka rzeczy. Możemy za sprawą intuicji poprawiać swoje rezultaty nie wiedząc do końca, jaki typ treningu przyczynił się do osiągniętego rezultatu. Mając trochę mniej szczęścia, treningi będą bezproduktywne i wówczas nie poprawiając swoich wyników, szybko możemy zacząć gubić motywację.

Najgorszym z możliwych scenariuszy jest doprowadzenie się do przetrenowania co skończyć może się zniechęceniem lub nawet kontuzją. Dlatego w przypadku chęci poprawy wyników warto nie tylko mierzyć, ale starać się zrozumieć co i po co zostało zmierzone.

Źródło: pixabay.com

 

Komfort w… dyskomforcie

Każdy ma jakiś poziom wytrenowania. Będąc w regularnym treningu, jest on lepszy i możemy pozwolić sobie na więcej. Dane zbierane w trakcie treningu mogą bardzo dobrze posłużyć nam w przypadku planowania wyjazdów, na których będziemy uprawiali jakąś aktywność.

Zbieranie danych treningowych może pomóc w wyznaczaniu stref, w których uprawianie aktywności odbywa się w komforcie, tak zwanym „tlenie”. Przy tak niskiej intensywności organizm może pozwolić sobie na znacznie większą objętość. W takim przypadku bardzo ważna jest świadomość tego, kiedy organizm pracuje na wyższych obrotach. Przy wyższej intensywności możemy zbyt szybko wyeksploatować go wyeksploatować.

Prawdopodobnie zorientujemy się, kiedy wymagamy od siebie zbyt wiele i przesadzamy z intensywnością. Spędzając jednak czas w pięknym miejscu, mając dużo spokoju w głowie i przebywając w grupie, może się okazać, że to adrenalina pomaga nam utrzymać tak wysoką intensywność. Jeśli o tym zapomnimy może się okazać, że zamiast kontynuować jazdę na rowerze czy jakąkolwiek inną aktywność będziemy musieli wówczas odpokutować i odpocząć.

CZYTAJ TEŹ: Trening indywidualny czy grupowy – co daje lepsze efekty?

Czy koniecznie trzeba mierzyć?

Odpowiadając krótko — nie trzeba. Żeby czerpać satysfakcję, radość, poczucie spełnienia czy nawet notować poprawę wyników nie trzeba mierzyć i nie jest to konieczne. Na pewnym etapie naszej triathlonowej lub sportowej przygody możemy spotkać się z sytuacją, w której warto to rozważyć. Wtedy warto skupić się na celu, dla którego daną miarę chcielibyśmy wprowadzić. Trzeba pamiętać, by cyferki nie stały się jedynym powodem, dla którego robimy to co robimy. W takiej sytuacji wprowadzenie ich może przynieść nam rezultat odwrotny do zamierzonego.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,772ObserwującyObserwuj
19,200SubskrybującySubskrybuj

Polecane