Kanadyjczyk Lionel Sanders wygrał kilkanaście dni temu rywalizację podczas Ironman 70.3 Mont-Tremblant. Zawodowiec miał jednak kilka bardzo gorzkich słów, które skierował w stronę organizatorów rywalizacji. O co chodziło?
Pod koniec czerwca Lionel Sanders wystartował rywalizacji Ironman 70.30 Mont-Tremblant. Pomimo sporych problemów i tego, że Kanadyjczyk musiał ścigać czołówkę, poradził sobie znakomicie i wygrał.
Nie obyło się bez problemów. Na strefie zmian, kiedy zawodnik miał już wsiadać na rower, okazało się, że w jego oponie brakuje powietrza. We vlogu na swoim kanale YouTube powiedział, że ma spore pretensje do organizatorów.
– Ja oczywiście rozumiem, że nie możesz pozwolić 3000 ludzi w wyścigu na wygodne zamontowanie rowerów, kiedy tylko chcą. My jednak jesteśmy tutaj po to, aby zarabiać pieniądze. Ja w ten sposób się utrzymuje. Ci wszyscy zawodnicy starają się utrzymywać swoje rodziny – mówił.
Zdaniem Sandersa, problem z ciśnieniem powietrza wywołany był tym, że rower stał w pełnym słońcu przez kilkanaście godzin. Można było tego uniknąć, gdyby wszystko było lepiej zorganizowane.
– Tymczasem rower stał przez 12 godzin w pełnym słońcu przy 32 stopniach temperatury. Nie sądzę, aby cały ten sprzęt miał właśnie smażyć się na pełnym słońcu. Gdybym miał ten rower poprzedniej nocy, pewnie napompowałbym koła i wszystko sprawdził – mówił.
Wyświetl ten post na Instagramie
Sędziowie nie zauważyli draftingu?
Kanadyjczyk przyznał, że ze sprzętem musiał być jakiś problem, którego można było uniknąć, ale on zajęty był już swoim występem i wcześniej udał się na rozgrzewkę.
– Kiedyś mogliśmy rowery przygotowywać inaczej, ale oni z tego zrezygnowali. Zakładam, że nie chcieli specjalnego traktowania profesjonalistów. Nie jest to jednak nic wyjątkowego. To nasza praca i mój zawód. Muszę upewnić się, że wszystko działa, jak należy. Wierzę, że można było tego uniknąć.
Sanders ruszył jednak na trasę dzięki dość sprawnej akcji i pomocy serwisantów, którzy byli w pobliżu strefy zmian. Stracił na tym fragmencie 2 minuty i 38 sekund. Musiał więc nadrabiać stratę do rywali.
Kanadyjczyk poradził sobie doskonale na rowerze. Szybko nadrabiał stratę do prowadzącej grupy, w której było 10 lub 12 zawodników. Zwrócił też delikatnie uwagę, że nie wszyscy rywale jechali chyba zgodnie z przepisami.
– To było 10, może 12 osób. Połowa z nich jechała w przepisowej odległości, połowa jechała w nieprzepisowej odległości. Nie wiem, czy tam nawet był jakiś sędzia. Jechał ktoś w sędziowskiej kurtce, ale nie wiem, czy ta osoba sędziowała. Zdecydowanie nie chciałem jechać w tej grupce i zacząłem atak – wyjaśnia.
ZOBACZ TEŻ: Drafting: co jest uczciwe, a co nie?
Ostatni odcinek vloga Lionela Sandersa: