Ludzie lubią wyzwania, a swimrun niewątpliwie takim jest – wywiad z Jędrkiem Maćkowskim

Swimrun od kilku lat robi zawrotną karierę w Europie, w tym także w Polsce. Przybywa osób, które chcą podjąć wyzwanie jakie niesie ze sobą ta dyscyplina. Postanowiliśmy porozmawiać z Jędrkiem Maćkowskim, który sprowadził swimrun do naszego kraju i zapytać o co w tym sporcie chodzi i co sprawia, że wszędzie, gdzie się pojawi zyskuje rzesze zwolenników.

Czym jest swimrun i jak powstała ta dyscyplina sportu?

Swimrun to połączenie biegania w terenie i pływania open water w dwuosobowych zespołach. To prawdziwe wyzwanie dla tych, którzy lubią zmagać się z naturą, bo swimrunowe trasy najczęściej poprowadzone są miejscami, które zapewniają zawodnikom spektakularne widoki.

Swimrun to skandynawska dyscyplina sportu. Pionierzy swimrunu na świecie, pierwotnie ścigali się podczas zawodów organizowanych na Archipelagu Sztokholmskim, pływali zatem w zimnym i wzburzonym Bałtyku oraz biegali po wszechobecnych na tamtych terenach kamienistych wysepkach.
Narodziny swimrun były właściwie wynikiem „pijackiego” zakładu braci Andersson – pracowników jednego z hoteli na wyspie Uto i właściciela tego hotelu – Andersa Malma oraz jego przyjaciela Janne Linndberga. W 2002 roku, wspomniani Panowie, będąc już po kilku piwach, rzucili sobie męskie wyzwanie: „Ostatni zespół złożony z dwóch, który lądem i wodą pokona dystans z wyspy Uto do miasteczka na wyspie Sandhamn, płaci za hotel, obiad i napoje dla wszystkich”. Następnego ranka obie dwuosobowe drużyny stanęły do wyścigu, w którym miały okiełznać raptem 50 km trasę w 24 godziny. Od tej pory panowie określni są jako tzw. „Oryginal 4”. Cztery lata później Michael Lemmel i Mats Skott – legendy szwedzkich rajdów przygodowych postanowili zorganizować na 65 km trasie, pierwsze komercyjne zawody w formule swimrun i tak to się właśnie zaczęło.

W pierwszych latach, start przyciągał po kilkunastu zapaleńców zmęczonych rajdami przygodowymi, często emerytowanych triathlonistów. Jednak z roku na rok liczba uczestników zawodów rosła. Podobne zawody zaczęto organizować w całej Skandynawii, aż wreszcie swimrun zaczął się rozprzestrzeniać w Europie i na świecie. Zazwyczaj było tak, że swoich sił w tej dyscyplinie sportu chciał spróbować jakiś team z danego kraju, a później ta ekipa sama organizowała tam pierwsze zawody.

Tak też było w Polsce, gdzie wspólnie z Rafałem Bebelskim założyliśmy pierwszy polski team – GoSwimrun Team i 3 lata temu wystartowaliśmy w norweskim Rockmanie. Nasz start wywołał spore zamieszanie i rok później zorganizowaliśmy pierwsze typowo swimrunowe zawody w Polsce nad Wiórami w Górach Świętokrzyskich.

Na czym polegają zawody w konwencji swimrun?

W największym skrócie swimrun to naprzemienne bieganie i pływanie, tak więc raz biegniesz, raz płyniesz i tak na zmianę. Nadrzędną zasadą najczęściej jest to, że startuje się w parach. Członkowie zespołu nie mogą się rozdzielać na odległość większą niż 10 metrów. W myśl kolejnej zasady, to co zawodnicy mają ze sobą na linii startu, muszą mieć przy sobie również na linii mety. Tak więc, by zaoszczędzić czas na licznych zmianach woda/ląd – ląd/woda biega się w piankach i pływa w butach.

Te zawody pojawiają się w kolejnych krajach, jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Co Twoim zdaniem sprawiło, że rzesze ludzi na świecie oszalały na punkcie swimrun?

Moim zdaniem to zdecydowanie prostota tego sportu i dziecięca ciekawość świata, jaką w większej lub mniejszej części ma w sobie każdy z nas. Ten kto biega, miał pewnie kiedyś pomysł, żeby dobiegając do wody wskoczyć do niej, popłynąć na drugi brzeg i biec dalej. Swimrun daje nam tę możliwość i pomimo związania z partnerem holem (korzystanie z niego jest dozwolone, ale nie obowiązkowe) i mimo tego, że za partnera bierze się pełną odpowiedzialność, daje również nieskrępowaną wolność.

Dobiegasz do rzeki, przepływasz na drugą stronę i biegniesz dalej, gdy napotykasz jezioro schemat jest dokładnie taki sam, bo musisz je przepłynąć, by za chwilę znów biec po lesie lub kamiennych ścieżkach. Większość zawodów swimrun rozgrywa się w pięknych okolicznościach przyrody. Otacza nas natura, z którą trzeba się zmierzyć, a w tym pojedynku możemy korzystać tylko z siły własnych mięśni i głowy. Wielką satysfakcją jest to, że udało się coś wspólnie osiągnąć, myśląc o zespole, a nie tylko o sobie.

Ludzie lubią wyzwania, a swimrun niewątpliwie takim jest. Ci którzy chociaż raz spróbują, będą chcieli więcej. Trzy lata temu było nas w Polsce dwóch (ja oraz wspomniany już Rafał Bebelski), a już w zeszłym roku podczas zawodów swimrun organizowanych w naszym kraju wystartowało około 300 zawodników. Wielu z nich swój „pierwszy swimrunowy raz” odbywało wspólnie z nami podczas otwartych treningów. Każdy wracał do domu zachwycony, mówiąc, że chce więcej. Najlepiej świadczą o tym szybko zapełniające się listy startowe na zawody organizowane w Polsce.

Co ciekawe swimrun niesie ze sobą również korzyści zdrowotne. Dzięki ciągłym zmianom woda/ląd – ląd/woda inaczej pracuje układ krążenia, natomiast zmiany ciepło/zimno dobrze wpływają na szybką regenerację zmęczonych mięśni w trakcie wyścigu.

Sam zdecydowałeś się na organizację zawodów swimrun. Czy uważasz, że ta stosunkowo młoda dyscyplina zyska liczne grono fanów także w naszym kraju?

Zdecydowanie tak! To jak rozwija się swimrun na świecie, może prognozować, że i u nas tak będzie. Jeszcze 12 lat temu było kilkunastu zawodników i tylko jedne zawody w Szwecji. Teraz samych startów jest w sumie ok. 500, a liczba zawodników idzie w tysiące. To z pewnością nigdy nie będzie tak masowy sport, jak np. biegi uliczne, ale będzie to na pewno ciekawa i bardzo aktywnie funkcjonująca alternatywa.

Dodatkowo o rozwoju swimrunu świadczy to, że co roku wychodzą nowe modele pianek, butów do tej dyscypliny. Sami zawodnicy na bazie swoich patentów wprowadzają na rynek nowe, dodatkowe wyposażenie dedykowane swimrunowi. To wszystko wskazuje na to, że swimrun nadal będzie rósł w siłę. Coraz więcej osób pływa też open water. Triathloniści często startują kilka sezonów i odchodzą lub zmniejszają swoją aktywność w triathlonie, głównie z powodu braku czasu na treningi rowerowe. Chcą jednak nadal być aktywni i swimrun jest dyscypliną, która daje im taką możliwość, bo trening biegowy i pływacki nie zajmuje już tyle czasu.

Do kogo właściwie adresowany jest ten sport i kto może wziąć udział w zawodach?

W zawodach swimrun może wziąć udział każdy, kto umie pływać oraz da radę przebiec kilka kilometrów. Zawody organizowane są w tak różnych miejscach, że na pewno każdy kto zdecyduje się na start znajdzie coś dla siebie. Zawody Garmin Swimrun Series w Stężycy na Kaszubach, które w tym roku odbędą się po raz pierwszy, są idealne, by posmakować zarówno górek, jak i szybkich płaskich fragmentów biegu. To zdecydowanie właściwe miejsce na debiut i wdrożenie się w tę dyscyplinę. Taka zresztą myśl przyświecała mi projektując te trasy. Na każdym z dystansów jest duża ilość zmian, tak więc to cała kwintesencja swimrunu. Kibice również będą zadowoleni, ponieważ dwa krótkie dystanse poprowadzone są tak, by można było zawodników dopingować na trasie.

Co daje start w zawodach swimrun i co wyróżnia tę dyscyplinę?

To co najtrudniejsze w prawdziwym swimrunie, to najczęściej start w parach i płynące z niego plusy i minusy. Ze swoim partnerem nie możemy rozdzielać się na więcej niż 10 metrów. Tempo trzeba dostosowywać do wspólnych możliwości zespołu. Jest jednak możliwość korzystania z holu – elastycznej linki, na której słabszego w danej chwili zawodnika, można podciągać, zarówno na biegu, jak i w wodzie. Na długich dystansach nigdy nie wiadomo, nawet jeśli parę stanowi dwóch równie mocnych zawodników, który z nich choćby chwilowo osłabnie i w jakim momencie to nastąpi. Hol pomaga mimo tej słabości danej osoby, nie zwalniać aż tak bardzo tempa.

Swimrun to też niewątpliwie rzadka okazja do startów w zespole, który często łączy pokolenia np. wspólny start rodzinny: ojca z synem czy matki z córką. W tym sporcie nie ma kategorii wiekowych, tylko zespoły kobiece, męskie i mieszane. Dlatego często startują również pary i jest to dla nich niezwykle ciekawy sposób na wspólne spędzenie czasu i na treningach i zawodach.

To co moim zdaniem daje swimrun oprócz faktycznej satysfakcji, z pokonania własnych słabości i postawienia wyżej sportowej poprzeczki, to zdecydowanie, umiejętność współpracy w zespole. Z własnego doświadczenia wiem, że ta umiejętność w znakomity sposób przekłada się później na życie codzienne, na działania zawodowe, relacje rodzinne oraz koleżeńskie. Osobom uprawiającym sporty zespołowe, w tym właśnie swimrun, powinna przyświecać zasada, o której wiele osób zapomina – wielkich celów nie osiąga się w pojedynkę. Trzeba umieć ze sobą współpracować, ponieważ nawet gdy do realizacji jakiegoś projektu zatrudnimy najlepszych specjalistów, ale oni nie będą umieli współpracować, to efekty nie będą spektakularne. Klucz do sukcesu w swimrunie, tak jak i w życiu – leży w umiejętności współpracy.

Jak zachęciłbyś do startu tych niezdecydowanych?

Niech wejdą na kanał youtube i obejrzą dowolny filmik dotyczący swimrun. Niech zobaczą na własne oczy tę wolność jaka mu towarzyszy. Te zmienne stany emocji od zwątpienia towarzyszącego wielkiemu wysiłkowi, aż do wybuchu ogromnej radości na mecie, z tego, że jednak udało się pokonać własne słabości w pięknych okolicznościach przyrody.

Dziękujemy za rozmowę!

Jędrzej Maćkowski – pomysłodawca i członek pierwszego polskiego swimrun teamu. Aktulanie najbardziej doświadczony polski swimrunner. Na swoim kącie ma 6 startów na długich dystansach w różnych częściach świata. Ciągnie go zawsze tam, gdzie jest dużo pływania lub bieg odbywa się w trudnym terenie. Wraz z Rafałem Bebelskim zajmują 70 pozycję w światowym rankingu Otillo (Puchar Mistrzostwa Świata). Organizator pierwszego swimrunu w Polsce – Swimrun Wióry w Górach Świętokrzyskich.

 

 

 

 

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,813ObserwującyObserwuj
21,600SubskrybującySubskrybuj

Polecane