Dobiegają końca mistrzostwa świata 10x Ironman. Tomasz Lus był jednym z trzech Polaków, któremu kibicowaliśmy w drodze do mety. Dzisiaj Łowiczanin może z dumą powiedzieć, że ukończył rywalizację!
Kilkanaście dni temu w szwajcarskim Buchs rozpoczęła się rywalizacja w ramach mistrzostw świata 10x Ironman. Zawodnicy mieli do pokonania 38 km pływania, następnie 1800 km na rowerze, a na końcu 420 km biegu.
Kibicowaliśmy trzem Polakom. Startowali Robert Karaś, Adrian Kostera oraz Tomasz Lus. Karaś musiał wycofać się ze względu na problemy zdrowotne – lekarze zabronili mu dalszego udziału w wyścigu. Adrian Kostera ukończył MŚ na 3. miejscu z czasem 189:55:20. Kibicowaliśmy jeszcze Tomaszowi Lusowi, który z całej trójki ma najmniejsze doświadczenie na dystansach ultra.
ZOBACZ TEŻ: Podium w klapkach. Adrian Kostera trzecim zawodnikiem MŚ 10x Ironman!
Dzisiaj Tomasz Lus przekroczył linię mety podczas wyścigu w Buchs. Jego czas to 290:52:02. Zajął 11. miejsce pośród 19 startujących zawodników. Dodajmy, że rywalizacji nie ukończyło 5 uczestników MŚ.
Robił to, o czym marzył
Dwa lata temu debiutował w Colmar podczas 5x IM i zajął tam 11. miejsce. Teraz w Buchs chciał po prostu ukończyć rywalizację, a końcowe miejsce nie miało większego znaczenia.
Zawodnik z Łowicza ukończył pływanie w czasie 23 godzin. Wskoczył na rower, a na trasie i w przerwach towarzyszył mu tata Stanisław. To on był jednoosobowym supportem zawodnika. Odpowiadał za żywienie, pomagał, mierzył czas i skwapliwie zapisywał wyniki syna. Udział Lusa w wyścigu był też dość oryginalnym sposobem na spędzenie 37 urodzin. Oczywiście tata zawodnika pamiętał o tym jakże ważnym dniu i wręczył synowi tort na tę okazję.
– Nie ma takiej opcji, by Tomek nie dostał czegoś, czego potrzebuje, by ukończyć wyzwanie, które sobie obrał. Nieważne czy to coś krótszego, czy może swissultra. Pan Stanisław zawsze stanie na wysokości zadania, a przy tym wie, co robi, bo regularnie pomaga już synowi podczas takich długich ultra startów. Ta jednoosobowa i niezawodna grupa wsparcia bardzo nas urzekła. Jest wzorem do naśladowania – mogliśmy przeczytać w relacji ekipy Adriana Kostery.
Wyświetl ten post na Instagramie
Do końca na pełnym luzie
Część rowerową jechał bez zbędnego pośpiechu. Od czasu do czasu robił przerwę na 1-2 godziny, ale pokonywał kolejne kilometry, nie zważając na dość kiepską pogodę.
– Gdy widzieliśmy go dziś rano, spokojnie sączył swoją poranną kawusię, a następnie nie przejmując się wcale padającym deszczem, po prostu wsiadł sobie na rower i pojechał w dal – relacjonowała ekipa Adriana.
Rower zajął mu 147 godzin. Po zakończeniu postanowił zrobić sobie krótką przerwę, a podczas biegu otrzymał od swojego taty jeszcze większe wsparcie, bo ten od czasu do czasu robił z nim kolejne pętle na trasie w Buchs.
Wyświetl ten post na Instagramie
Lus biegł całkowicie swobodnie i na zdjęciach z imprezy nie widać było po nim większego zmęczenia. Kolejne kilometry były za nim, a uśmiech nie znikał z twarzy.
– Na co dzień Tomek realizuje się przede wszystkim rodzinnie i zawodowo. Nie odczuwamy jego treningów, ponieważ ćwiczy rano. Najważniejsze, że robi to, o czym marzy, co kocha. Nie bierze udziału w zawodach dla wyników – mówiła jego występie dla Radia Łódź, jego żona Anna.
Podczas biegu pojawił się co prawda problem z odciskiem, ale niezastąpiony tata zawodnika szybko rozwiązał problem, aby syn mógł biec dalej – zmodyfikował nieco jego buta wykonując odpowiednie nacięcia. Dzisiaj wieczorem Tomasz Lus przebiegł ostanie kilometry i czasem 290:52:02 przekroczył linię mety!
Czasy Tomasza na trasie w Buchs:
- Pływanie – 23:24:18
- Rower i T2 – 147:17:44
- Bieg – 119:49:32
- Finisz – 290:52:02
Wyświetl ten post na Instagramie
Gratulacje, zrobiłeś to !!