Podczas Pucharu Europy w Rzeszowie*, który odbędzie się 10 czerwca Marcel Kozaczkiewicz będzie jednym z najmłodszych zawodników. Co oznacza dla niego start, o którym dowiedział się niedawno? Jakie ma założenia? Akademia Triathlonu porozmawiała z zawodnikiem, który po raz pierwszy wypowiedział się też o zmianie trenera.
ZOBACZ TEŻ: Puchar Europy w Rzeszowie na dystansie olimpijskim. Kto na listach startowych?
Akademia Triathlonu: Na liście Pucharu Europy w Rzeszowie pojawiłeś się praktycznie w ostatnim momencie. Zaskoczyło Cię to, że możesz wystąpić w seniorskim evencie o takiej randze?
Marcel Kozaczkiewicz: Po ostatniej rozmowie z trenerem byłem przekonany, że nie ma szans na udział w tych zawodach, a tu taka sytuacja: siedzę sobie spokojnie przy kawie w niedzielę, planuję następny weekend i patrzę, kto z Polaków wystartuje w Rzeszowie… i nagle bum, na liście zawodnik, którego wcześniej tam nie było!
Dosyć mocno zaskoczył mnie widok mojego nazwiska na liście startowej PE Rzeszów. Chwilę później powiadomiłem o tym trenera, który też z entuzjazmem przyjął tę wiadomość. Pomimo mojego początkowego zaskoczenia, bardzo się cieszę, że mam szansę wystartować na moim pierwszym Pucharze Europy Elity. Będzie to też mój debiut na dystansie olimpijskim.
AT: Podczas PE będziesz jednym z najmłodszych zawodników. Można zatem przypuszczać, że celem tego startu będzie zbieranie doświadczenia. Czy wraz z trenerem macie jakieś swoje cele i możesz nam je zdradzić?
MK: Zbieranie doświadczenia z pewnością będzie motywem przewodnim na tych zawodach, w końcu to debiut w Elicie na poziomie europejskim. Jeżeli chodzi o główne założenia na ten start, to chciałbym przede wszystkim popłynąć w końcu na miarę moich możliwości i cieszyć się samymi zawodami, niezależnie od tego, jak ciężko będzie. Rozmowa z trenerem też mnie uspokoiła. Wiem, że nikt nie oczekuje ode mnie wielkich rzeczy i ja sam też nie chcę tego wymagać, szczególnie w tym momencie. Podsumowując: chcę w pełni wykorzystać szansę i zrobić to, co potrafię.
AT: Nie startowałeś jeszcze w imprezach seniorskich tej rangi. Staniesz na linii w jednym szeregu z takimi zawodnikami jak np. Maxime Hueber-Moosbrugger. Jakie odczucia Ci towarzyszą? Wyzwanie, trema, a może po prostu jesteś pewny swego?
MK: Z pewnością jest to jakiegoś rodzaju wyzwanie, ale też nazwałbym to „zaszczytem”, jako że nie każdy z nas może wziąć udział w takiej imprezie, z takimi zawodnikami. Nie mogę się już doczekać wyczytywania nazwisk, przyspieszonego bicia serca wraz z narastającymi numerami i zdaniem: „number 56 from Poland – Marcel Kozaczkiewicz!” Jestem raczej na samym początku triathlonowej kariery, mam trochę zagranicznych startów na koncie i za każdym razem jest to niezwykłe uczucie. Zamierzam z pokorą wystartować w tym doskonałym gronie rywali.
AT: W tym roku przeszedłeś do U23 i zdobyłeś już medal w Rumi. Napisałeś w mediach społecznościowych, że to efekt wprowadzonych zmian. Rozwiniesz tę myśl?
Marcel Kozaczkiewicz: Zacznę od tego, że duathlon w Rumi też był sporym zaskoczeniem. Super się czułem, start wyszedł, tak jak powinien i zakończył się brązowym medalem MP, mimo że nie jestem ani doskonałym biegaczem, ani fanatykiem duathlonów.
W kwestii tych zmian to było ich od ostatniego roku sporo, ale przede wszystkim miałem na myśli zmianę trenera, o czym jeszcze nie pochwaliłem się na moich mediach społecznościowych, także pierwszy raz publicznie: od marca tego roku współpracuję z trenerem Mateuszem Kaźmierczakiem. Mimo że nie jest to długi okres, czuję, że potrzebowałem tej zmiany i jestem z niej bardzo zadowolony. Nie była to łatwa decyzja, ale stwierdziłem, że trzeba iść naprzód i warto spróbować. Na tym etapie wierzę, że przy pomocy trenera mogę jeszcze wiele osiągnąć.
AT: Dziękujemy za rozmowę.
* Impreza objęta jest patronatem medialnym Akademii Triathlonu.