Pływałeś kiedyś z meduzami? My też nie. Inne zwierzęta podczas zawodów to też niecodzienny widok. Jakby nie patrzeć – imprezy masowe nawet dla ludzi bywają za głośne. Zazwyczaj nie spotkasz na trasie żadnego niespodziewanego kolegi. Niektórzy triathloniści mieli jednak podobną „przyjemność”…
ZOBACZ TEŻ: Gotowi, do startu, siad! Triathlon z psem.
Choćby się człowiek starał, na niektóre rzeczy nie da się przygotować. Bo kto przed startem spodziewa się wyścigu z koniem czy spotkania z niedźwiedziem?
Mężczyzna, który potrącił konia
Dożywotni zakaz startów i 926 funtów grzywny – to kara za potrącenie… konia. Do kolizji doszło na kolarskim odcinku triathlonowym wyścigu w Windsorze w 2018 roku. Jadąca konno kobieta nie miała pojęcia o tym, że na wybranej przez nią trasie odbywają się właśnie zawody.
Ścigający się triathloniści zaczęli mijać zwierzę. Niektórzy przejeżdżali przy tym naprawdę blisko. Jeden z nich uderzył konia, szarpnął za wodze i obił kostkę jadącej kobiety. Koń się spłoszył, a sprawa trafiła na policję. Mężczyzna został oskarżony o nieostrożną jazdę i nieprawidłowe wyprzedzanie, a pół roku później – ukarany wyrokiem sądu. Na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń.
Wodne spotkania trzeciego stopnia
Choć hawajskie plaże są przepiękne, woda w oceanie bywa zdradliwa. A przede wszystkim – zamieszkana. Boleśnie przekonała się o tym Daniela Ryf, która była o krok od utraty mistrzostwa świata w Konie. Nie ze względu na rywalki, ale przez meduzy. Przez poparzenia pod pachami triathlonistka niemal zrezygnowała ze startu w 2018 roku! W zawodach ostatecznie wystąpiła. Nie tylko wygrała, lecz także pobiła ówczesny rekord trasy o około 20 minut.
Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że żyjąca w Bałtyku chełbia modra nijak ma się do hawajskich meduz. Te drugie mogą mieć nawet 60 cm i są niebezpieczne dla ludzi. Ich poparzenia bardzo bolą. Pływanie z poparzonymi pachami trudno sobie nawet wyobrazić.
Po ataku meduz poleca się posmarować skórę octem. Jest też popularny mit, jakoby mocz był w takiej sytuacji dobrym rozwiązaniem. Ryf wspomniała w wywiadzie, że nie miała octu. Na bezpośrednie pytanie, czy nasikała na bolące miejsca (pamiętacie ten odcinek Przyjaciół, ten z meduzą?), odparła wymijająco: improwizowałam.
ZOBACZ TEŻ: Daniela Ryf: „Kryzys uratował moją karierę”
Uwaga na zwierzęta podczas zawodów!
Ostatni incydent naprawdę mrozi krew w żyłach. Kanada, Ironman Whistler, 2015 rok. Przy trasie kolarskiej spaceruje rodzina niedźwiedzi – matka z trójką młodych. Niedźwiedziątka przeszły na drugą stronę drogi. Niedźwiedzica nie zdążyła. Od dzieci oddzielił ją sznur zawodników.
Zwierzę, jak można się spodziewać, wystraszyła cała sytuacja. Wściekła niedźwiedzica zaczęła szarżować na triathlonistów i zaatakowała kilka osób. Zawodnikom udało się uciec. Na miejsce szybko dotarli funkcjonariusze zajmujący się ochroną przyrody, uzbrojeni w strzałki ze środkiem usypiającym. Udało im się obezwładnić wściekłą matkę i przewieźć całą rodzinę z dala od wyścigów. Ani ludziom, ani zwierzętom, nic się się nie stało. I całe szczęście.