Mikołaj Luft podczas obozu sportowego na Teneryfie miał wypadek na rowerze, spowodowany pęknięciem tylnej opony w trakcie jazdy. Skończyło się to poważnym złamaniem obojczyka. Niestety wydarzenie miało miejsce na tydzień przed pierwszym zaplanowanym startem w tym sezonie, Ironman 70.3 Dubai. Zapytaliśmy MIkołaja o jego stan zdrowia, plany na sezon 2017 i rehabilitację po przebytej operacji.
Adrian Kapusta: Jak się czujesz po zabiegu?
Mikołaj Luft: Pierwszy raz przechodziłem tego typu operację i pomimo wykształcenia fizjoterapeutycznego nie wiedziałem czego się spodziewać. Ból na dobę po zabiegu był większy, niż po samym złamaniu, bo nawet przy tak powierzchownie przebiegającej kości trzeba przeciąć mięśnie i nerwy.
fot. FB Mikołaj Luft
Co mówią specjaliści, jak bardzo poważny był to uraz?
Złamanie okazało się bardziej skomplikowane, niż na pierwszy rzut oka się wydawało, bo pomiędzy dwoma głównymi odłamami znalazło się sześć drobnych i nie wszystkie udało się ześrubować. Doktor Andrzej Mioduszewski, który mnie operował w Ortopedice ostrzegł mnie, że to może opóźnić zrost i muszę bardziej uważać, aby tej delikatnej konstrukcji nie uszkodzić.
Złamany obojczyk
Po zabiegu
Czeka Ciebie teraz rehabilitacja, czy już wiesz, ile to potrwa zanim wrócisz do normalnych treningów?
Zrost kości może potrwać minimum 6 tygodni od zabiegu, a więc być może odzyskam sprawność i zezwolenie na pełny zakres ruchu i obciążanie ręki w 7 tygodni po urazie. Byłby to idealny termin, bo akurat 4 marca mam zaplanowany obóz na Gran Canarii, z którego nie chcę rezygnować. Jadę zresztą z grupą podopiecznych i chcę móc z nimi normalnie trenować. Do tego czasu czeka mnie jednak sporo pracy na rehabilitacji oraz ostrożne treningi na rowerze stacjonarnym w pozycji nie obciążających ramion, a więc tak zwanej “sedesowej”.
Myślę też, że niedługo wejdę do wody, aby pływać z prawą ręka przy ciele, jednak na to potrzebuję zgody lekarza po zdjęciu szwów. Nie wiem jeszcze kiedy będę mógł biegać, a to ze względu na wspomniany stopień skomplikowania złamania. Andrzej tłumaczył mi, że najgorsze w tym przypadku mogą okazać się cykliczne ruchy powodujące obluzowanie się tych drobnych kawałków kości.
Zapewne Twoje plany na ten sezon uległy zmianie. Miałeś w ubiegłym tygodniu wystartować na IM 70.3 w Dubaju. Jednym z Twoich postanowień na ten rok była kwalifikacja na Hawaje. Czy w dalszym ciągu będziesz o to walczył w dalszej części sezonu, czy odkładasz ten cel na kolejny sezon?
W związku z kontuzją mogę mieć poważnie utrudnioną walkę o kwalifikację w tym roku na Konę. Aby ją uzyskać, muszę zebrać łącznie około 4000 punktów z pięciu startów z serii IRONMAN. To oznacza między innymi uplasowanie w pierwszej piątce na dwóch startach na pełnym dystansie ironman. Pierwszym z tych startów miały być zawody w RPA, ale nie będę w pełni przygotowany na 2. kwietnia. Prawdopodobnie będę więc musiał odłożyć plan kwalifikacji na Mistrzostwa Świata IRONMAN na kolejny rok. Jako priorytet na ten rok nadal traktuję Mistrzostwa Europy IRONMAN 70.3 w Danii 18. czerwca oraz ME IRONMAN we Frankfurcie 9 lipca. Chcę też utrzymać tytuł Mistrza Polski wygrywając w Malborku po raz 6. z rzędu, a to właśnie w tym szczęśliwym dla mnie mieście odbędą się tym razem Mistrzostwa Polski na dystansie 1/2 IM.
Taki uraz jest trudnym przeżyciem dla każdego zawodowego sportowca. Czy możesz liczyć na odpowiednie wsparcie?
Po wypadku od razu wiedziałem, że będzie potrzebny zabieg. Jestem z wykształcenia fizjoterapeutą, a poza tym nie raz spotykałem w swojej karierze zawodników z podobnym złamaniem. To samo rok temu przeszedł też mój pierwszy trener Zbyszek Zawadzak, który notabene jest teraz członkiem Luft TRI Team.
Mój przyjaciel Jorgen, z którym byłem na feralnym treningu na Teneryfie, zawiózł mnie najpierw do prywatnego szpitala. Tam chcieli zespolić mój obojczyk jeszcze tego samego dnia, ale moja polisa NNW nie pokryłaby kosztu 6,500 tyś. euro, nie mówiąc już o NFZ-cie. W publicznym szpitalu za to bez szans na zabieg. Zresztą operowanie się za granicą byłoby zbyt dużym ryzykiem, zwłaszcza że pomoc od razu zaoferował mi jeden z najlepszych chirurgów w naszym kraju, doktor Andrzej Mioduszewski z przychodni Ortopedika.
Teraz po zabiegu jestem spokojny o powodzenie leczenia, zwłaszcza, że moją rehabilitację w Ortopedia prowadzi Kasia Mordyl, która nie raz stawiała mnie na nogi. Dzięki temu mam nadzieję wrócić do jazdy na rowerze stacjonarnym, biegania i pływania bez użycia prawej ręki już 2-3 tygodnie od zabiegu. Jeżeli zrost będzie prawidłowy, to w kwietniu na Gran Canarii rozpocznę stuprocentowy trening.
Życzymy szybkiego powrotu do pełni zdrowia!
Współczuję i życzę szybkiego powrotu… A swoją drogą ciekawe jak w tym konkretnym przypadku zachowalaby się szytka… ?
powodzenia i szybkiego powrotu na trasy