Mistrzyni świata, która nauczyła się pływać z YouTube. Jaka jest Anne Haug?

W dzieciństwie próbowała różnych sportów, bo tak chciał jej tata. Pływać nauczyła się dopiero w wieku 20 lat. Od lat z sukcesami ściga się z najlepszymi zawodniczkami na świecie. W rozmowie z Aleksandrą Bodnar legendarna triathlonistka i ambasadorka Ekoï Anne Haug opowiada o przejściu na długie dystanse, nerwach przedstartowych i tym, że jedną z tajemnic jej sukcesów jest zgrany zespół niczym z Formuły 1.

ZOBACZ TEŻ: Anne Haug: „Im jestem starsza, tym bardziej wyjątkowa jest dla mnie rywalizacja”

Aleksandra Bodnar: Jak się czujesz fizycznie i psychicznie?

Anne Haug: Fizycznie jestem nadal trochę zmęczona. Czuję tego Ironmana w nogach. Późnej była jeszcze prawie 30-godzinna podróż powrotna do domu, do Niemiec. Jestem więc fizycznie zmęczona, ale psychicznie bardzo, bardzo szczęśliwa.

AB: Naprawdę miło widzieć, że jesteś szczęśliwa. Co czułaś na mecie Kony?

AH: To było coś naprawdę wielkiego. Zawsze jest duża presja. To najważniejszy wyścig roku. Im lepiej wypadniesz rok wcześniej, tym większą presją na siebie wywierasz.

Zawsze podczas moich startów w mistrzostwach świata byłam na podium. Zatem moje oczekiwania są najwyraźniej dość wysokie. Jak więc chodzi o standardy takich występów, to zawsze mam wobec siebie wysokie wymagania, bo to przecież mistrzostwa świata.

Obecnie jest tak wielu wysokiej klasy sportowców, że tak wielu ludzi ma szansę tam być, a żeby tam być, trzeba dać z siebie wszystko. Ma miejscu, jeśli chcesz zasłużyć na podium, również musisz dać z siebie wszystko. Jestem po prostu bardzo szczęśliwa, że mogłam pokazać, co trenowałam przez całym rok.

Lucy była po prostu nie do pokonania. Dlatego myślę, że nic więcej nie mogłam już od siebie chcieć, ale trzeba było dać z siebie wszystko. Później musisz zaakceptować wyniki.

Te wyniki mnie naprawdę zadowalają. Mam już pełen zestaw medali – jeden w każdym kolorze, a nawet więcej. Był to więc dla mnie po prostu idealny wyścig.

AB: Powiedziałaś, że istnieje duża presja. A jak sobie z nią radzisz?

AH: Na pewno istnieją pewne strategie mentalne. Na końcu możesz po prostu wpływać na to, na co masz wpływ. Nie wiesz, jak dobrzy są inni. Możesz mieć tylko nadzieję, że pokażesz się z jak najlepszej strony. Zawsze masz nadzieję, że pokażesz doskonałą formę, to wystarczy, aby znaleźć się na podium. Zawsze jest jednak jakaś niewiadoma.

AB: Niektóre z tych strategii przypominają stoicyzm. Możesz się bardziej skoncentrować i skupi na tym, na co masz wpływ. A co jest dla Ciebie najbardziej stresujące?

AH: Dzień przed wyścigiem i kilka godzin przed startem tak się denerwuję, że prawie popadam w szaleństwo. Zadaję sobie wtedy pytania, wątpię w siebie. Kiedy słyszysz sygnał startu, czujesz w końcu wielką ulgę. Możesz zacząć wyścig, w końcu coś robić.

Nienawidzę tego uczucia stresu. Nie mogę się do niego przyzwyczaić nawet po 20 latach ścigania.

AB: Nie wierzę Ci. Wiesz, że to kochasz. Prawdopodobnie to uwielbiasz…

AH: Myślę, że to jest dobra rzecz, bo jeśli już się denerwujesz, to znaczy, że jest to coś zbyt normalnego. Ściganie nigdy nie powinno być czymś normalnym i powinieneś docenić, że nadal odczuwasz nerwowość i to dla ciebie coś naprawdę ważnego. Nawet po tylu latach ścigania się.

Powinieneś być szczęśliwy i mówić, „dawaj, do przodu” zamiast „och, nienawidzę tego uczucia”. Trzeba to także docenić.

fot. Professional Triathletes Organization – Instagram.

AB: Co z problemami z rowerem? Bierzesz je pod uwagę? Pamiętamy, jak podczas PTO komentator powiedział, że „Anne Haug miała ogromne problemy z rowerem”. Przypomnisz, co tam się działo?

AH: Tak, spadła mi zapasowa opona i wkręciła się w tylne koło. To było niefortunne, ale myślę, że powodem był tamtejszy klimat. Chłopaki też mieli wiele problemów technicznych.

Teraz uczę się na własnych błędach i trochę lepiej przechowywałam sprzęt na Hawajach. Podczas wyścigu dzieją się rzeczy, które są poza twoją kontrolą. Wiesz, nie da się kontrolować wszystkiego. Zawsze podczas wyścigu zadaję sobie pytanie: czy mogę to zmienić? Jeśli mogę to zrobić, to zmieniam. Jeśli nie, to godzę się z tym i ścigam dalej.

Nigdy nie wiesz, co przyniesie dzień. Ostatecznie zajęłam tam 2. miejsce i to pokazuje, że warto walczyć o każdą minutę.

AB: To imponujące, że w Konie ustanowiłaś nowy rekord trasy biegowej i jako pierwsza kobieta w historii złamałaś 2:15 w maratonie. Może podczas biegania, masz na takie rzeczy większy wpływ? Jak się czułaś podczas biegu?

AH: Bieganie maratonu na Hawajach bardzo różni się od biegania innych maratonów Ironman ze względu na upał. Sam maraton wydaje się łatwy i proste, ale w rzeczywistości trasa jest pagórkowata i jest bardzo gorąco. Energia jest więc wszystkim. Trzeba się ścigać naprawdę mądrze, aby zaliczyć dobry maraton.

Zawsze miałam to w głowie. Przez ostatnie dwa lata nie mogłam pobiec, tak jak trenowałam, a o tym marzyłam. Teraz więc mój trener postawił mi tylko jeden cel: zjedzenie wszystkiego, ale tylko na rowerze, przed włożeniem butów biegowych. Zjadłam wszystko, co mogłam znaleźć na rowerze i miałam nadzieję, że to będzie najlepsze paliwo. Całkiem nieźle to wyszło.

Bardzo mocno się trzymałam do połowy maratonu lub wyjścia z Energy Lab, ale na końcu i tak jest przecież niesamowicie ciężko. Jeśli wcześniej spalisz całą swoją energię, powrót będzie naprawdę trudny i powolny.

AB: Co sądzisz o tym, że wiek zawodniczek PRO się zmienia? Niektóre zawodniczki mają po około 40 lat i ciągle startują. Czy to oznacza, że granica wiekowa kariery zawodowej się wydłuża?

AH: Myślę, że to bardzo indywidualna kwestia. Znaczy, ja bardzo późno zaczęłam uprawiać sport.

AB: Miałaś 27 lat, prawda?

AH: Tak, najpierw skończyłam studia, a potem przeszłam na zawodowstwo, ponieważ nie miałam żadnego doświadczenia zawodowego. Dlatego w sporcie wyczynowym nie jestem tak długo.

Myślę, że ludzie w pewnym wieku mają po prostu inne zainteresowania. Chcą założyć rodzinę, mieć dzieci lub robić coś innego. Naprawdę bycie zawodowym sportowcem postrzegam jako przywilej i żyję tym w pełni. W tym tkwi motywacja. Jeśli po prostu chcesz co roku wycisnąć ze swojego ciała trochę więcej i nadal jesteś zmotywowany, nie widzę powodu, dla którego wiek miałby cię spowalniać.

AB: W jaki sposób dbasz o swoje ciało? Mówię o regeneracji rąk, nóg, łydek, a nawet umysłu. Wyobrażam sobie mnóstwo masażu i regeneracji.

AH: Kiedy zaczynałam starty w triathlonie, miałam sporo kontuzji, bo nie mam perfekcyjnie równych nóg. Moja budowa ciała nie jest idealna do tego rodzaju sportów. Przez lata nauczyłam się, że najważniejsze jest zdrowie i brak kontuzji, bo o to właśnie chodzi w sportach wytrzymałościowych.

Musisz regularnie trenować, a żeby to robić, musisz być zdrowym i sprawnym. I to jest najważniejsza część – utrzymać moje ciało w dobrej kondycji i znaleźć odpowiednie osoby do prac. W końcu znalazłam ten idealny układ i odpukuję w niemalowane. Przez ostatnie trzy lata byłam w formie i teraz to procentuje, bo mogłabym codziennie trenować nieprzerwanie i wtedy przeniosłoby to dobre rezultaty.

fot. Professional Triathletes Organization – Instagram.

AB: Wyobrażasz sobie swój występ na Hawajach w wieku 42 lat, czyli za 2 lata?

AH: Czemu nie? Wiesz, postawiłam sobie cel. To znaczy, cała praca, którą włożyłam, powinna znaleźć odzwierciedlenie w wynikach. A jeśli mam poczucie, że cała praca nie idzie w takim kierunku, w jakim bym sobie tego życzyła, to rezygnuję, bo mam podobne oczekiwania i nie robię tego tylko po to, aby brać udział. Trenuję bardzo ciężko, ponieważ chcę konkurować z najlepszymi na świecie. Chcę widzieć, że moje wyniki są coraz lepsze i mam cele, które chcę osiągnąć.

Jeśli poczuję, że nie jestem już w stanie spełnić swoich oczekiwań lub moje występy się pogorszyły, a poza tym włożę w to więcej pracy, to będzie czas, aby powiedzieć: OK, mam dość. Teraz tego nie czuję. Wciąż czuję się jak na wielkim placu budowy. Chcę popracować nad pływaniem, nad rowerem i biegiem. Myślę, że jest sporo do poprawy.

Widzę, że moja forma po okresie koronawirusa ciągle rośnie, więc nie widzę w tej chwili powodu do przejścia na emeryturę.

AB: Czy w 2024 roku wybierzesz wyścigi IRONMAN czy PTO? Pierwsze informacje sugerują, że ciężko będzie to połączyć, bo terminy ze sobą kolidują. Czy może jest to tajemnica?

AH: Nie, nie jest to żadna tajemnica. Szczerze mówiąc, kalendarze wyścigów jeszcze się nie ukazały. Nie miałam więc okazji porozmawiać z trenerem. Dlatego musimy zobaczyć, o co w tym chodzi. Nie wiemy, jak to działa. Szczerze mówiąc, jeśli dostajesz np. kontrakt, to będzie wymagało poświęcenia.

AB: Czyli w pewnym sensie i dla ciebie jest to „ściśle tajne”.

AH: Każdy zawodnik wie, że w planie jest Singapur i Ibiza, a nie wiemy o innych wyścigach. PTO jeszcze z nami nie rozmawiało. Dlatego uważam, że jest za wcześnie na jakiekolwiek decyzje. Najpierw musimy zobaczyć, z czym mamy do czynienia. I wtedy decydujemy.

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam dystans 100 kilometrów i że on pasuje do mojego ciała bardziej niż Ironman. Więc tak, ale najpierw musimy zobaczyć, jakie są warunki i jakie są wyścigi, a następnie można zaplanować sezon. Wtedy będziemy mogli przekazać jakiekolwiek informacje. Teraz nie mamy jeszcze żadnych.

AB: Zawsze zgadzasz się ze swoim trenerem?

AH: Nie ma między nami żadnych sporów. Pracuję z Danem od samego początku mojej kariery. W przyszłym roku będzie rocznica – trenował mnie połowę mojego życia. Naprawdę mu ufam. Czemu nie? Sprawia, że na starcie zawsze jestem przygotowana.

AB: Jesteś numerem 1 w rankingu PTO, a więc jesteś najlepsza.

AH: Tak, ale ogólnie możesz prowadzić w rankingach, a nigdy nie być najlepszym. Tak naprawdę jestem absolutnie szczęśliwa, że mam trenera po swojej stronie i ma moje pełne zaufanie. I nie ma powodu, dla którego miałabym to kwestionować. Jeśli mam pytania, to go zadaję, a on udziela naprawdę dobrej odpowiedzi. Jest po prostu najlepszy.

AT: Możesz opisać siebie w trzech zdaniach? Jakim sportowcem jesteś i jakie masz nastawienie?

AH: Jestem bardzo ambitna. Zawsze chcę być najlepsza. Zawsze bardzo się staram. Mam wielkie cele i chce ją osiągnąć. Jestem też trochę niecierpliwa. Zawsze w siebie wątpię i nie jestem pewna tego, co robię. Dlatego jestem niezadowolona ze swoich występów. Chcę być lepsza. Myślę, że to mnie napędza od 20 lat.

AB: Miałaś 27 lat, kiedy zdecydowałaś się na zawodowy sport. Czemu tak późno? Najpierw skończyłaś szkołę, zrobiłaś studia. Nie czujesz takiego wewnętrznego bólu, że mogłaś zacząć wcześniej?

AH: Nie miałam takich możliwości, ale dorastałam w bardzo sportowej rodzinie. Mój tata jest nauczycielem sportu i zawsze chciał, aby wypróbowała każdy rodzaj sportu i nie skupiała się zbytnio na jednym, gdy jestem za młoda. Dlatego na początku przez 5 lat grałam w tenisa i to całkiem dużo.

Za każdym razem, gdy radziłam sobie w jednym rodzaju sportu, chciał, żebym spróbowała czegoś innego. Spróbowałam więc niemal każdego rodzaju sportu. Mając 19 lat, chciałam wystartować w triathlonie, ale nie umiałam pływać. Tej dyscypliny nienawidziłam. Pływanie było zawsze moim największym koszmarem. Właśnie to mnie naprawdę zafascynowało, ponieważ to jedyny sport, który nie przychodził mi naturalnie. Musiałam się naprawdę starać. I to pewnym sensie było fascynujące. Potem przez pół roku nauczyłam się pływać, oglądając filmy na YouTube i oglądając innych. Później był pierwszy ukończony triathlon i to mnie wciągnęło.

Byłam wtedy jak age-grouperka, zupełna amatorka. Skończyłam szkołę, a później pojechałam do Monachium na studia. Podczas studiów poznałam mojego trenera Dana (Dan Lorang – przyp. red.), a resztę historii już znacie. Nigdy nie planowałam zostać wyczynowym sportowcem. Po prostu do tego dorosłam i nigdy nie myślałam wtedy, że mogłabym to robić. Byłam zupełnie normalną studentką.

AB: Nasz wywiad może być więc dla nich bardzo pomocny przy problemach z pływaniem. Może się czegoś nauczą.

AH: Nauczyłam się pływać trochę wcześniej, bo to techniczny sport, więc jeśli chcesz osiągnąć określony poziom, musisz się go nauczyć, gdy jesteś naprawdę młody.

W ITU radziłam sobie naprawdę dobrze, ale tam trasy rowerowe w pewnym momencie stały się mało wymagające. Przyszli Amerykanie i poziom pływania stał się tak wysoki, że nie miałam już żadnych szans. Nawet gdybym pobiła rekord świata na 10 kilometrów, to i tak by nie wystarczyło. Naprawdę polecam wczesną naukę pływania. Nigdy się tego nie nauczysz, gdy masz np. 20 lat.

AB: Jaki sport był dla ciebie najgorszy w młodym wieku?

AH: Naprawdę nienawidziłam baletu. Chodziłam na niego przez kilka miesięcy, ponieważ moja siostra bardzo lubiła gimnastykę. Ona była bardzo gibka, a ja wręcz odwrotnie. Chciała pływać synchronicznie. To był mój największy koszmar. Nie mogę wstrzymać oddechu, nienawidziłam wody i gimnastyki w wodzie.

Zrobiłam to jako przysługę dla mojej siostry, ale nie cierpiałam tego. Byłam zupełnie pozbawiona talentu. Wiedziałam to natychmiast. Na rowerze nie musisz być bardzo gibka. Po prostu jedziesz.

AB: A co z twoim rowerem? Czy jest jakiś sposób lub triki na ulepszenie tego elementu triathlonu?

AH: Myślę, że w przypadku roweru również potrzebujesz lat treningów. Szczerze mówiąc, potrzebujesz po prostu stałego obciążenia treningowego, aby stać się lepszym. To powolna droga do góry, aby stać się lepszym. W sporcie wytrzymałościowym nie ma drogi na skróty.

Wiesz, że musisz po prostu wykonywać swoją codzienną pracę. Zegarek bardzo mi pomógł, bo wszystkie trudne rzeczy wykonuję na trenażerze turbo. Wtedy mogę się w pełni skoncentrować na mojej mocy. Nie muszę się zatrzymywać na światłach ani przejmować ruchem ulicznym, szczególnie jeśli to naprawdę mocny trening.

Odniosłam duże korzyści, robiąc to wszystko na turbo. Jest to trochę trudniejsze, bo tutaj nie masz swobodnego kręcenia. Musisz pedałować bez przerwy, bo w przeciwnym razie trenażer się zatrzyma.

To chyba mój sekret, że długodystansowe jazdy robię na rowerze szosowym na świeżym powietrzu, ale wszystkie trudne rzeczy na rowerze TT na turbo i całkiem nieźle mi to wychodzi. Mogłabym poprawić swoje wyniki. Tak jak mówię, nie ma drogi na skróty, trzeba to budować latami i potrzebna jest siła.

fot. Club La Santa – Instagram.

AB: Czy na przykład 10 lat temu wyobrażałaś sobie, że będziesz bić rekordy w biegach długodystansowych? Zawsze uważałaś się za sportowca ITU i wolałaś krótsze dystanse, a to przecież ogromna różnica.

AH: Tak to zupełnie inny rodzaj sportu. Startując w ITU, nigdy nie wyobrażałam sobie, że będą biegać długie dystanse, ponieważ w byłam zakochana w ITU. Po igrzyskach olimpijskich w RIO zdałam sobie sprawę, że nie mogę już spełniać własnych oczekiwań i że moje pływanie już po prostu nie wystarcza.

Musiałam dokonać zmiany i owszem, chciałam podjąć nowe wyzwania, chciałam zacząć od nowa, od zera. W ITU wygrałam prawie wszystko, tylko bez medali olimpijskich. I wiedziałam, że nie mogę już dłużej tego ciągnąć. Musiałam zrobić sobie przerwę. Mój trener trenował wtedy Jana Frodeno. On powiedział wtedy: „koleżanko, jestem podobnym typem sportowca” i wtedy całkiem nieźle mu to wychodziło, a więc spróbujmy.

Zaczęłam od Ironman 70.3 i od razu odniosłam duże sukcesy. Przejście do Ironmana było bardzo płynne. Nie spodziewałam się tego. Dzisiaj jestem odnoszącą sukcesy zawodniczką dystansu Ironman i nigdy nie myślałam, że to się tak potoczy. Naprawdę doceniam moją drugą karierę.

AB: Druga kariera. To brzmi naprawdę nieźle. Cały czas jesteśmy tutaj uśmiechnięte i szczęśliwe. Teraz jest właśnie Twój czas na to szczęście. Jesteś zdrowa, omijają Cię kontuzje, masz partnera, który cię wspiera i zespół, z którym współpracujesz.

AH: Oczywiście. Na papierze jesteś sportowcem, ale byłbyś nikim bez swojego zespołu w tle, a więc jestem im naprawdę wdzięczna. Ja stoję na końcu i jestem wykonawcą ich pracy. Jest mój menadżer, który zorganizował całe moje życie. Jest też fizjoterapeuta i mój osteopata. Dzięki niesamowitej pracy mogą utrzymać dobrą formę. Wtedy Dan może włożyć całą swoją pracę w moje ciało i realizować swoje trening. Mam też nowego trenera pływania.

Ci ludzie są po prostu niesamowici. Realizują moje marzenia i pomogli mi je spełnić. Nie ma tak wielkich słów, którymi mogłabym im podziękować. Bez nich byłabym tylko zwykłym samochodem wyścigowym i nic więcej. Oni są moimi mechanikami sprawiającymi, że jestem szybka. I jestem im bardzo wdzięczna.

AB: Teraz jesteś w Niemczech, prawda?

AH: Tak, jestem teraz u moich rodziców. Często się tam nie pojawiam. Większość czasu spędzam w Lanzarote na obozach treningowych lub w olimpijskim centrum treningowym. Teraz mam jednak dwa tygodnie wolnego naprawdę cieszę się, że mogę być w domu ich trochę ich wesprzeć.

AB: Co robisz w czasie wolnym?

AH: Oczywiście staram się być trochę aktywna, bo nie da się całkowicie wyłączyć organizmu. To byłoby bardzo pomocne. Rano przez dwie godziny jeżdżę na trenażerze. Teraz moi rodzice się przeprowadzaj. W tej chwili pomagam im przy pakowaniu wszystkich rzeczy do nowego domu i jesteśmy dość zajęci. Bardzo się cieszę, że mogę im pomóc.

AT: Wspaniały relaks (śmiech). Wiem, że to może być ciężkie dla Twoich pleców.

AH: Tak, to bardzo stresujące, ale moi rodzice nie są już najmłodsi. Cieszę się, że mam czas, aby ich trochę wesprzeć i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby ta zmiana była dla nich jak najszybsza.

AB: Co lubisz jeść, kiedy nie jesteś na diecie? Jakieś wyjątkowe, specjalna dania? Może coś od Twojej mamy?

AH: Nie, zawsze gotuję sama. Bardzo mi się to podoba. Nadal mam cukrzycę po koronawirusie i nie powinnam szaleć. Wiem, że nie jest to dla mnie zdrowe, ale dzień po wyścigu zjadłam pizzę i było to dla mnie naprawdę wyjątkowe.

Teraz wracam do swojej normalnej diety, ponieważ wiem, że muszę ściśle przestrzegać zasad odżywiania, aby zachować zdrowie. Chcę występować przez kilka następnych lat, a to jest klucz do mojego dobrego samopoczucia, zdrowia i braku kontuzji. Jeśli nie ćwiczysz zbyt dużo, nie chcesz przytyć 5 kilogramów, aby później znów zajmować się odżywaniem. Pizza hawajska to jednak zawsze dobry wybór.

AT: Pizza hawajska z ananasami? W Polsce, jeśli taką zamówisz w restauracji, to każdy powie, że to nie jest pizza.

AH: Nie, nie lubię ananasa. Myślę, że to deser. Pizza z grzybami jak np. wegetariańska pizza na Hawajach. To był nasz ostatni dzień na Hawajach, więc wraz z fizjoterapeutą poszliśmy do restauracji i naprawdę zaszaleliśmy. Była pizza i deser, a teraz wracamy do normalnej diety.

AT: To była bardzo ciekawa rozmowa. Ostatnie pytanie brzmi, co czujesz, co masz w głowie, gdy robisz długie treningi?

AH: To dobre pytanie! Właściwie nienawidzę długich, powolnych treningów. Lubię szybko biegać i szybko robić wszystkie rzeczy. Bardzo podoba mi się to, że to jest mój trening. Niezbyt lubię te długie, ale zawsze wyobrażam sobie, że dzięki nim jestem silniejsza na wyścig, bo właśnie tego potrzeba. Potrzebujesz dobrej podstawowej wytrzymałości, a praca, którą dzisiaj w to wkładam, pomoże mi wygrywać wyścigi.

Zawsze mam przed sobą duży cel i dążę do niego, wiedząc, że każda sesja jest bardzo ważny, aby osiągnąć to, o czym marzę. Nic nie jest ci dane. Tak to widzę na każdym treningi. Nie ma żadnego super ważnego treningi albo żaden dzień szkoleniowy nie jest ważniejszy od drugiego. Każdy ma jakiś sens i pomaga spełnić marzenia. Tak właśnie wyobrażam sobie siebie podczas następnych sesji. Nawet jeśli ich nie lubię, to wiem, że są ważne i mają znaczenie.

AB: Mamy wszystko! Dziękuję Ci za tę rozmowę.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,814ObserwującyObserwuj
21,800SubskrybującySubskrybuj

Polecane