Podczas MP na dystansie sprinterskim w Zabierzowie Bocheńskim udało się jej wywalczyć złoty krążek w elicie kobiet. Mowa o Natalii Zych.
Świeżo upieczona mistrzyni Polski opowiada nam m.in. o tym, co czuła po wbiegnięciu na metę oraz co powinna poprawić, aby walczyć o wyższe lokaty podczas wyścigów za granicą. Do tego zdradza również, co po powrocie do domu po dłuższej nieobecności robi w pierwszej kolejności.
Kamila Stępniak: W sobotę (30 lipca) zdobyłaś swój pierwszy mistrzowski tytuł w karierze. Jesteś młodzieżowcem, a wygrałaś również w elicie kobiet. Jaka była Twoja pierwsza myśl po przekroczeniu mety?
Natalia Zych: Chyba nie byłam do końca świadoma, że udało mi się wygrać. Byłam przede wszystkim zadowolona, bo to był mój najlepszy start w tym sezonie i poczułam, że ostatnie kilka tygodni ciężkich treningów dało pożądane efekty.
KS: Każdy sportowiec jedzie na zawody z nastawieniem, by wygrać. Czy dzień przed startem pomyślałabyś, że wrócisz do domu ze złotym krążkiem w kieszeni?
NZ: Gdy jadę na zawody, staram się myśleć o tym, aby jak najlepiej wykonać każdy element, a nie o tym, która będę na mecie. Tak samo było i na tych zawodach, dlatego nie wyobrażałam sobie, że zdobędę złoty medal, a że wszystko wyjdzie mi tak samo dobrze jak na treningach.
KS: Czy było coś, z czego byłaś niezadowolona podczas sobotniego startu?
NZ: Jedna nawrotka na trasie kolarskiej kompletnie mi nie wyszła i zostałam z tyłu. Poza tym nie popełniłam innego błędu, który bym mocno odczuła.
KS: Na arenie międzynarodowej startujesz już piąty sezon. Masz więc już pewne doświadczenie. Jaka była najważniejsza lekcja, którą wyniosłaś ze startów za granicą?
NZ: Na moich pierwszych zawodach międzynarodowych przeżyłam szok, gdy zobaczyłam, ile dziewczyn wyprzedziło mnie na dobiegu do strefy zmian. Od tamtego momentu starałam się poprawić ten element i teraz nawet zdarza mi się na dobiegach nadrabiać.
KS: Rywalizować na świecie z triathlonistkami z innych krajów nie jest łatwo – poziom jest naprawdę wysoki. Jak myślisz, co w pierwszej kolejności powinnaś poprawić, by rywalizować o czołowe miejsca na zawodach rangi europejskiej i później światowej?
NZ: Chciałabym trochę ustabilizować moją formę pływacką. Niestety pływanie nie zawsze wychodzi mi dobrze, a bez tego ciężko jest walczyć o czołowe miejsca.
KS: Startowałaś raz na dystansie olimpijskim. Ścigałaś się również na sprincie i supersprincie. Który z nich pasuje Ci najlepiej?
NZ: Lubię zarówno sprint, jak i supersprint. Olimpijka to dla mnie na tę chwilę trochę długi dystans – nie miałam jeszcze zbyt wiele styczności. Ale kto wie, może za dwa tygodnie na mistrzostwach Polski w Białymstoku bardziej się z nim polubię.
KS: Jeszcze wiele wyścigów przed Tobą – czy jest jeden szczególny, nie licząc igrzysk, w którym najbardziej chciałabyś wziąć udział? Dlaczego?
NZ: Nigdy o tym nie myślałam. Każdy start z doświadczonymi i utytułowanymi zawodniczkami to dla mnie dobra lekcja i świetne przeżycie.
KS: Triathlon trenujesz już od kilku lat. Nie licząc nowych znajomości, podróży i bardzo dobrej formy – jak treningi wpływają na Twoje życie? Co daje Ci trenowanie?
NZ: Muszę przyznać, że czasem trudno jest mi pogodzić treningi i moje pozostałe zajęcia. Oprócz tego, że trenuję, studiuję ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim. Nie jest łatwo połączyć czasowo studia i treningi, ale jak widać, da się. Trenowanie, na początku pływania, a teraz triathlonu, pozwoliło mi nauczyć się dobrze rozporządzać czasem. Dodatkowo trening jest czasem tylko dla mnie, gdy mogę odpocząć od problemów i innych zajęć.
KS: Jaka jest pierwsza rzecz, którą robisz po powrocie z zawodów/obozu do domu?
NZ: Często po dłuższej nieobecności w domu siadamy z moją siostrą i nadrabiamy wszystko, co mnie ominęło. No i oczywiście porządnie się wysypiam.
KS: Reprezentujesz klub UKS 51 Lublin. Kto jest Twoim trenerem? Na co dzień trenujesz sama?
NZ: Z moim klubem jestem związana od szóstego roku życia, bo właśnie wtedy rodzice zapisali mnie tam na naukę pływania. Potem przez dłuższy czas reprezentowałam klub jako pływaczka, a gdy przeszłam na triathlon, mój trener klubowy – Damian Frankowski załatwił wszystko tak, abym dalej mogła reprezentować nasz klub.
Aktualnie moim trenerem jest Paweł Barszowski. Niestety większość treningów wykonuję sama, bo cały rok akademicki jestem w Warszawie. Jedynie w weekendy zdarza mi się pływać z moim klubem w Lublinie.
KS: Poza wyścigach w triathlonie bierzesz również udział w różnych biegach (crossowych, ulicznych). Możesz wskazać, czy masz swoją ulubioną biegową imprezę, którą poleciłabyś innym (nie tylko triathlonistom)?
NZ: Myślę, że jedną z fajniejszych imprez biegowych jest cykl biegów City Trail, w których startowałam jeszcze zanim zaczęłam moją przygodę z triathlonem. Biegi odbywają się w 10 miastach. Jest to fajny sposób na kontrolowanie formy i przepalenie w okresie październik-marzec. Zdarzyło mi się też wystartować w swimrunie i też bardzo polecam takie zawody. To super zabawa.
KS: Dziękuję Ci za rozmowę i wraz z redakcją trzymamy kciuki za kolejne straty, zwłaszcza za drugą w Twojej karierze olimpijkę na MP w Białymstoku. Powodzenia!
ZOBACZ TEŻ: Kacper Stępniak: „To, co najbardziej mi się podoba w triathlonie to fakt, że ścigamy się o miejsca”