Podwójny mistrz świata WTCS Vincent Luis powraca na triathlonowe trasy. Po niefortunnej serii problemów zdrowotnych Francuz ogłasza, że wystartuje w tym sezonie m.in. w dwóch wyścigach bez draftingu.
ZOBACZ TEŻ: Czy tak powinny wyglądać mistrzostwa świata? Mocne słowa Joe Skippera
Vincent Luis nie może powiedzieć, że ten rok był jednym z jego najlepszych w karierze. O ile rozpoczął go zwycięstwem w pucharze Europy w Levin, o tyle poza zdobyciem złota ze sztafetą w Montrealu plasował się za każdym razem poza tradycyjnym już dla niego podium.
Wydaje się jednak, że gorsze momenty, które miewał często w tym sezonie francuski triathlonista, przechodzą już do historii. Na swoim profilu w mediach społecznościowych bowiem zdradził on, że planuje ponownie zawitać na listach WTCS (World Triathlon Championship Series). I nie tylko…
Zakończyć sezon na wysokim poziomie
– Właśnie zarejestrowałem się na dwa wyścigi bez draftingu w grudniu. Wcześniej jednak zakończę serię WTCS na wysokim poziomie. – napisał wczoraj Vincent Luis.
Jakie wyścigi ma więc w planach? Na pewno będzie to jeden z najbardziej lubianych przez profesjonalnych triathlonistów wyścig — WTCS Bermuda. Impreza odbędzie się za nieco ponad dwa tygodnie, dokładnie 6 listopada.
W kalendarzu World Triathlon na ten rok pozostaje poza tym jeszcze WTCS Abu Dhabi, gdzie rozegrane zostaną mistrzostwa świata. Z dużą dozą prawdopodobieństwa Francuz pojawi się również i tam. Potwierdzą to jednak dopiero listy startowe, które ukażą się już wkrótce.
Luis nie zdradził również, na które zawody w konwencji bez draftingu się zdecydował. Na razie możemy więc jedynie gdybać. Wydaje się jednak niemal oczywiste, że jedną z imprez będą mistrzostwa środkowego wschodu na „połówce”, czyli IRONMAN 70.3 Bahrain. Dlaczego? Ponieważ należy on do teamu Bahrain Victorious 13 – wniosek więc nasuwa się sam.
Niełatwo jest typować drugi z wyścigów. Wydaje się, że imprezą, która przekonała Francuza, jest CLASH Daytona na Florydzie (2 grudnia). To ikona triathlonowa w amerykańskim kalendarzu, która charakteryzuje się oryginalnym dystansem (1,6-60-13,2 km) oraz dużą pulą nagród. Jednak będzie to zaledwie tydzień przed Bahrajnem, który znajduje się niemal po drugiej stronie globu.
Zaczęło się od serca
Niezależnie od tego, na które z wyścigów zdecyduje się Luis, z pewnością będzie co oglądać. Wracając pamięcią do sezonu 2019 i 2020, podczas których zdobył on tytuły mistrza świata World Triathlon, przed oczami stają jego imponujące występy.
Od sierpnia 2019 do listopada 2020 nie było triathlonisty, który mógł mu zagrozić. Każdy wyścig, w którym brał on udział, kończył na najwyższym stopniu podium.
W tym roku podczas startu w Yokohamie (14 maja) uzyskał on swój piąty DNF w siedemnastoletniej karierze (poprzedni miał miejsce w kwietniu 2018 roku). Ujawnił on pewne problemy z sercem, które wymagały leczenia operacyjnego w Paryżu:
– Mam dodatkowy nerw w sercu. Nazywa się Wolff-Parkinson-White. W zasadzie to wyglądało, jak inny sygnał elektryczny. Jeśli zniknie on podczas treningu, kiedy serce bije szybciej, to jest w porządku. Jednak jeśli nie zniknie, może on sprawić, że serce zacznie bić za szybko. – relacjonował Vincent Luis.
Dzięki operacji mógł on powrócić do treningów. Jedną z rzeczy, o których musi on pamiętać, to coroczne badania, które pozwolą sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.
Koniec problemów i wielki powrót?
Na trasy Francuz powrócił dwa miesiące później. Czerwcowy wyścig w Leeds jednak nie należał do udanych. Prowadząc podczas etapu kolarskiego i wjeżdżając jako pierwszy do T2, zapomniał on jednak, że powinien zejść z roweru.
Okazało się, że zawodnik źle policzył okrążenia i zamiast zeskoczyć przed belką, pojechał on dalej i wjechał wprost w barierki. Kosztowało go to dziewięć pozycji — finalnie dobiegł on do mety dopiero jako 10.
W kolejnym miesiącu podczas treningu Luis uszkodził ścięgno Achillesa w lewej nodze. Załamany triathlonista opublikował informację dopiero 8 tygodni po fakcie. 30 września zaczął stawiać pierwsze biegowe kroki. Tydzień temu rozpoczął obóz na wysokości. Wszystko więc wydaje się powracać na właściwe tory.
Czy to koniec złej passy, która w tym sezonie męczyła Francuza? To okaże się już niedługo. Jego wielki powrót oficjalnie zaplanowany jest za 17 dni.