„Mam taką psychikę, że zawsze leciałem do odmowy” — Mateusz Kaźmierczak o Huatulco

O tym wyścigu mówi, że był najtrudniejszym w całej jego sportowej karierze. W najbliższy weekend startuje tam jedna z jego podopiecznych. Jak Mateusz Kaźmierczak wspomina World Triathlon Cup Huatulco? 

Nikodem Klata: Dziś chciałbym porozmawiać o Huatulco, ale wcześniej był m.in. Eilat, Antalya, Stambuł, Palamos, Alicante czy Sharm el Sheikh. Lubiłeś zawody, w których temperatura stawała się dodatkowym utrudnieniem? 

Mateusz Kaźmierczak: Tak. Wolałem startować w skrajnych warunkach atmosferycznych. Ścigałem się w miejscach, gdzie było albo bardzo zimno, albo bardzo ciepło. Taki wyścig jest mniej równy dla wszystkich. Niektórzy zawodnicy są bardziej podatni na takie skrajności temperaturowe i są wolniejsi. Ja akurat mam taki organizm, że skrajne temperatury ani w jedną ani w drugą mi nie przeszkadzały. 

NK: Czy Huatulco, pod tym względem, było największym wyzwaniem? 

MK: W całej mojej osiemnastoletniej karierze Huatulco było najcięższym startem. Huatulco jest dość specyficznym miejscem. Nie tyle przeszkadza czterdziestostopniowy upał, ile trasa rowerowa wylana czarnym asfaltem. Ciepło od niego odbija. Jest żarówa od dołu, od asfaltu. Do tego wilgotność, która jest tam bardzo wysoka. Człowiek stoi i się poci. Teraz zmienili też trasę kolarską. Gdy ja tam startowałem był podjazd, przez który mówiono, że to był najcięższy start federacji ITU.

NK: Miałeś myśli, żeby przerwać wyścig i zejść z trasy?

MK: Nie. Przez moją psychikę w sporcie zawsze leciałem do odmowy. Nawet gdy w Pucharze Świata w Palamos złamałem obojczyk na etapie kolarskim to i tak ukończyłem wyścig. 

NK: Od początku wiedziałeś, że będzie ciężko czy nie do końca byłeś tego świadomy? 

MK: Nawet nie przejechałem ani razu trasy kolarskiej. Wszyscy mówili, że będzie straszna góra. Po podróży byłem bardzo zmęczony. Starałem się pojechać i nie wiedzieć co mnie czeka. Wtedy startowałem na dystansie olimpijskim, teraz kadra startuje w sprincie. To był bardzo dobry ruch, że podjechałem to pierwszy raz na zawodach. Nawet spokojne wjechanie pod ten podjazd zostawiłoby ślad. 

NK: Co dzieje się w głowie zawodnika, który przyjeżdża walczyć o wyniki, a przede wszystkim musi walczyć sam ze sobą?  

MK: Trzeba zachować spokój. Gra psychologiczna. Założenie, że wszyscy mają takie same warunki, na tych samych etapach konkurencji. Musimy wiedzieć, że zależy tylko od nas samych, ile jesteśmy w stanie wytrzymać i przesunąć granice komfortu i wytrwałości. 

NK: Jaki są skutki takiego startu dla organizmu? 

MK: Po takim starcie trzeba dobrze wypocząć. Warunki tam panujące zostawiają bardzo duży ślad w organizmie. Trzeba być odpowiednio nawodnionym i odżywionym przed ale tak samo po. Od nas samych zależy, kiedy znowu będziemy mogli wejść w trening po zawodach, uwzględniając, jak duże zmęczenie zostawił taki start. 

NK: Jak wtedy wyglądał okres przygotowawczy?

MK: To już był któryś start w sezonie. Pamiętam, że wtedy na nasz plus, byliśmy na obozie, na którym też było bardzo gorąco. Starałem się trenować w zbliżonych temperaturach do tych, które panowały tam. Miałem tyle szczęścia, że wtedy w Polsce też były skrajne upały dużo wcześniej i przygotowywałem organizm do takich warunków. Należy się aklimatyzować, a jak już się tam poleci to trzeba dużo wypoczywać do startu. Nie można podejść na zmęczeniu.

NK: Jedna z twoich zawodniczek, Paulina Klimas, startuje w Huatulco za klika dni. Stresowałeś się bardziej tym wyścigiem jako zawodnik czy teraz jako trener? 

MK: Wszystkimi zawodnikami stresuję się bardziej jako trener niż sobą jako zawodnik. Ja wiedziałem, na co mnie stać i mimo że znam bardzo dobrze zawodników, to oni są odpowiedzialni za start. Od nich zależy, jak zareagują i zrealizują to, co omawiali z trenerem. 

NK: Wieloletnia kariera zawodnika, teraz pełne zaangażowanie jako trener. Znalazłeś już „złoty środek” na wygranie z Huatulco? 

MK: Paulina jeszcze w tak trudnych warunkach nie startowała. Liczyliśmy, że będzie ten podjazd, bo Paulina dobrze sobie radzi na trudnych trasach kolarskich, jeżeli chodzi o podjazdy. Organizator, nie wiadomo czemu, zmienił trasę na łatwą, prostą i w naszym przypadku jest to akurat zmiana na gorsze. 

NK: Chciałbyś powtórzyć jeszcze wyścig w tak trudnych warunkach? 

MK: Startowałem tam dwa razy, rok po roku. Teraz wystarczy tak skrajnego wysiłku. Jestem w stu procentach skupiony na swojej pracy trenerskiej, gdzie odnajduję bardzo dużą pasję i cieszę się jeszcze bardziej z tego niż za czasów jak trenowałem sam. 

NK: Ostatnio na naszej stronie pojawił się tekst o przygotowaniach do wyścigu  w wysokich temperaturach. Jakie są twoje wskazówki? 

MK: W okresie przygotowawczym trzeba mieć styczność z takimi temperaturami, żeby wiedzieć jak organizm zareaguje, zobaczyć jak mocno się odwadnia. Pamiętać o mineralizacji i różnych formach odpoczynku przed. Na pewno w takich warunkach, już przed zawodami, nie dotrenowujemy. Do startu trzeba podejść bardzo wypoczętym. 

Nikodem Klata
Nikodem Klata
Redaktor. Dziennikarz z wykształcenia. W triathlonie szuka inspirujących historii, a każda z nich może taką być. Musi tylko zostać odkryta, zrozumiana i dobrze opowiedziana.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,815ObserwującyObserwuj
21,900SubskrybującySubskrybuj

Polecane