Kilkanaście miesięcy temu natknąłem się na ciekawy komentarz Pawła Bonieckiego, który rozdzierającym głosem pisał – jak to trenować na wytopie, jak się nie ma siły od niejedzenia. Przedwczoraj Robert Podsiadły zadawał pytania o to, co to w ogóle jest wytop – znaczy nie tyle prosił o definicję, ale raczej o sens. Z kolei dzisiaj rano ja doświadczyłem tego, co to jest trening jakościowy na wytopie i bardzo jestem wdzięczny losowi, że uczestnicy mojego szkolenia nie zorientowali się, że właściwie energii to we mnie było mniej niż w pustej puszce po tzw. energetyku za 0,99.
Ale po kolei. Według mnie wytop (to chyba Kuba Bielecki użył pierwszy raz tego określenia) to świadome działanie na swój organizm w celu pozbycia się nadmiarowych kilogramów. Odbywa się ono specjalnie w czasie tzw. wchodzenia w trening, kiedy intensywności, ale i objętości treningowe nie są zbyt wielkie. Zmniejszenie kalorii przy stopniowej podaży energii (ze względu na pojawiające się w menu treningi) prędzej czy później powoduje ujemny bilans energetyczny i co za tym idzie powolne zbliżanie się do docelowej wagi. Oczywiście wszystko zależy od tego, ile mamy tej tzw. „oponki”. Jeśli Maciek Dowbor pisze na swoim blogu, że ma miesiąc na zrzucenie 5kg to nie podejrzewam, ze za miesiąc ma mieć wagę startową 😉 – czyli jest to dopiero początek zrzucania Panie Dowbor ☺. Przede mną 4kg, ale deadline to Orlen Maraton. Jest wiec z czym walczyć – skądinąd wiem, że pierwsze 2kg jakoś pójdą – najgorsze będą dwa ostatnie.
Chciałbym zwrócić uwagę na połączenie wytopu z małą intensywnością i objętością treningów. Co jeśli jednak w planie treningowym pojawiają się treningi intensywne? Jak uniknąć takich zjazdów jakie ja miałem dzisiaj? Jak zaczynam sobie analizować to, co się stało dzisiaj (lekko zainspirowany rozmową z Maćkiem Żywkiem) dochodzę do wniosku, że zaniedbałem aktywności okołowytopowe.
Czyli – jeśli wytop oznacza ujemny bilans kaloryczny dnia (moja recepta to -200/-100 kcal) to należy zadbać o inne okoliczności przyrody. Czy spałem ostatnio wystarczająco długo? Nie! Czy suplementowałem się, żeby wesprzeć organizm w tym, bądź co bądź, stanie „zagrożenia”? Nie! Czy jestem wypoczęty? Nie. Czyli dałem ciała. I ten banalny przecież, poranny (bo robiony o 5.30, bo szkolenie od 9) trening rowerowy, (akcent to raptem 8*20’@GAZ), który nie był wyposażony w odpowiednią ilość wody/Izo, a dodatkowo na lekkim niedospaniu – spowodował pierwszy sygnał ostrzegawczy. Tak jak pisał Paweł – jak jest za mocno, a nie ma energii, to rzeczywiście nie ma z czego cisnąć. Ale oprócz żarcia można zadbać o „okoliczności”. Jak więc na to zareaguję? No nie idę w stronę zwiększenia żarła. Ciągle chcę być na minusie, ale włączam suplementację, a przede wszystkim odpoczynek.
Tak więc jeśli dzwoni do mnie mój były padawan a teraz już przyjaciel i pyta: „Mkon, co sądzisz o tym, żeby w wolnej chwili, nawet jak tego nie ma w planie, wieczorkiem, wskoczyć na rower i sobie dodatkowo pokręcić?” Moja odpowiedź brzmi: NIE. Nie dlatego, że to się nie przyda – pewnie by się przydało – ale można ten czas spożytkować na coś innego – lepszego. Ładowanie akumulatorów. Na wszystkich frontach. Można odrabiać zaległości rodzinne albo nadrabiać, czyli ładować akumulatory relacyjne, można odpoczywać (jeśli obowiązków nie ma). Wprawdzie nie można wyspać się na zapas, ale można utrzymywac ten, jakże oczekiwany, stan naładowania baterii na 100 a nie na 70%.
Wytop rzecz ważna, ale nie można z nim przeginać, idąc albo na całość, albo zaniedbując inne rzeczy. No to co Panie i Panowie – zakładzik?
To pisałem ja – mkon – obecna waga – 73kg (70 w sezonie).
Mkon, dobiłeś mnie tą swoją wagą. Ja przy swoim konusim wzroście mam już 75! Przysyłaj magnes, będziem się zakładać…. inaczej nie ma dla mnie ratunku!
@PAWEŁ w sprawie magnesu pisz na [email protected]
Przy moich 180 cm waga w sezonie 77-78 kg. Wszedłem w okres luzu i poszło do 82 kg. Niby przewidywalnie. A potem tydzień w Gruzji gdzie biesiada za biesiadą i 86 kg!!!!. Spodnie jakby nie moje, coś wystaje przy zawiązywaniu butów :-). Długa droga ale czelendż akcepted. Orlen – 77 kg i życiówka. Plan jest plan. Nie ma nie mogę. Pozdrawiam
@Krzysiek i Mateusz. Zazdraszczam!!!!!!
@Mkon, wysłałem zamówienie na magnes, może to zmotywuje mnie do zrzucenia wagi 🙂
Kurcze i znowu zaczalem sie martwic o moje kosci. Przy 185 cm wzrostu waze 74/75 kg, malo tego w okresie roztrenowania waga drgnela do gory o 1 kg, a w ciagu miesiaca odwiedzalem babcie dziadkow itd i non stop bylem tluczony. Patrzac na dane Mkona i majac w planach starty na pelnym dystansie chyba powaznie wezme sie za tycie.
A my z Arturkiem się nie boimy i w naszych wyliczeniach/marzeniach zastosujemy wyższe współczynniki. Może na początek 0.75?
wlasnie przeczytalem taka regulke: Poprawa wyniku = redukcja wagi w % x 0,66. Tzn. jezeli teraz waze 95Kg i zejde na 85 kilo
to bedzie 9,5%, czyli poprawa o 9.5% x 0,66 = 6,27% co na 10km przy moich 55 daje poprawe na 51:15 bez dodatkowego trenigu, a na polowce daje wynk w granicach 1:43 bez dodatkowego treningu. A ze docolewo ma byc 75kg, ojej chyba sie rozmarzylem o swicie. MKON jednak sie zaloze, tylko nie wiem jeszcze o ile, a Marek S. i Prof. AP niech juz sie boja!!!
Hm, czy ja mogę coś tu mądrego dorzucić. Chyba nie. Nie znaczy że nic nie powiem :)). Jakoś to zniesiecie. Wykop…. Bilans ujemne…. Powiem tak jestem na wytopie, nie wiem co mogę zrzucić. Chyba tłuszcz otrzewniowy. 184 cm / 78 kg tak jest teraz. Bilans ujemny, to mój wróg, po 30 km biegu czuje się jak wilkolak w pełni. Biada temu co spotkam na drodze. I nie zdąży sp……ć. Lodówka musiała by stać drzwiami do ściany a i tak bym ją roxszarpal. Co do treningu to dzisiaj o 16 zrobić 20 km bieg a że wieczór fajny to o 21 zrobić 10 km.
@Łukasz. Za mało na tę wagę 😉 172cm
Jeśli można zapytać to ile masz wzrostu Marcin?
@Konrad. Szczegóły tutaj: http://niemaniemoge.pl/ultimejt-wytop-czelendz/
Ładowanie akumulatorów fajna rzecz. Jestem na tym etapie :-).
Zakład. 76,5 teraz – 72 kg w sezonie (na Łódź maraton),
Dajcie cyrograf w pdf do wydruku, trzeba podpisać.
ty kolego Masiuk się tutaj nie wymądrzaj tylko na wagę stawaj. Magnes zamówiłeś ale wagi docelowej jeszcze nie podałeś a zakład od tego się zaczyna. W końcu stawką są poważne pieniądze 😉
Dobry tekst, niby wszystko oczywiste, niby takie proste ale jakie trudne do osiągnięcia 😉
73? i 70 w sezonie?…znaczy, że mkon nie miał roztrenowania, nie obżera(ł) się, nigdy nie jadł Big Maca, co najwyżej Big Buraka…i nie wie, co to prawdziwa walka z wytopem 🙂
@Nj. A może ćwiczy lewą półkulę poprzez czytanie do góry nogami? 😉
Książka do góry nogami rządzi 😛 czyli Mkon tylko udaje ze czyta 😀