Do startu mężczyzn PRO na Hawajach pozostały już tylko trzy dni. Wśród startujących znajdzie się Robert Wilkowiecki. Wcześniej dokonało tego tylko dwóch Polaków i jedna Polka. Pierwszym z nich był Grzegorz Zgliczyński.
Start na Hawajach to marzenie wielu triathlonistów. To miejsce, od którego wszystko się w tej dyscyplinie zaczęło. Choć nie był to pierwszy triathlon w historii, przyjęło się, że właśnie Hawaje są kolebką triathlonu. Ponad 40 lat tradycji sprawiło, że nie ma innego tak wyczekiwanego startu.
W tym roku pierwszy raz w historii IRONMANa uczestnicy mistrzostw rywalizują podczas wyścigów rozplanowanych w dwudniowym harmonogramie. Za nieco ponad dobę okaże się, kto z kobiet sięgnie po słynny hawajski laur oraz tytuł najlepszej zawodniczki na pełnym dystansie w tym sezonie. Dwa dni później na trasę wyruszą m.in. profesjonalni triathloniści.
W tym roku w grupie PROsów wystartuje Robert Wilkowiecki. Nie jest on jednak jedynym z zawodnikiem z Polski, który ścigał się wśród zawodowych triathlonistów w Konie. Przed nim szlaki przecierał Grzegorz Zgliczyński. Ewa Dederko oraz Marek Jaskółka.
Grzegorz Zgliczyński otworzył nowy rozdział
Pierwszym w historii polskiego triathlonu zawodnikiem, który ścigał się na Hawajach z PROsami był Grzegorz Zgliczyński. Zanim jednak rywalizował on wśród najlepszych, zawodnik poznawał hawajską trasę jako amator.
Debiut Zgliczyńskiego podczas Mistrzostw Świata IRONMAN miał miejsce w 1990 roku. Zajął on wówczas 6. miejsce w swojej kategorii wiekowej (M18-24). Uzyskany przez niego rezultat był równy 9:50.54. Były to czasy, kiedy wyniki z poszczególnych etapów wyścigu liczono wraz ze strefą zmian. W kolejnym sezonie Polak zajął 16. pozycję open z czasem 8:59.43, wygrywając tym samym swoją kategorię wiekową (M25-29).
Pięć lat później przyszedł już czas na to, by podczas startu w Konie pójść krok dalej. Kwalifikacja podczas IRONMANa w Nowej Zelandii i zajęcie 7. miejsca pozwoliło Zgliczyńskiemu znaleźć się na liście PRO startujących na Hawajach. W pamiętnym wyścigu wbiegając na metę z czasem 9:14.18, zajął on 52. lokatę open.
W kolejnym sezonie Grzegorz ponownie wrócił do Kony jako profesjonalny triathlonista. Tym razem jednak zszedł on z trasy po etapie kolarskim. Powodem był ból nóg po wcześniejszych zawodach Embrunman, który uniemożliwiał mu dalszą rywalizację.
Jak wspomina te czasy Zgliczyński?
– Lata 90. To czas, kiedy kwalifikacje na IRONMANa na Hawajach były tylko w marcu w Nowej Zelandii, w kwietniu a Australii, w lipcu w Roth i w sierpniu w Kanadzie. Amerykanie dodatkowo mogli kwalifikować się w Lubbock na dystansie ½ IM oraz w Memphis na dystansie olimpijskim.
Osobiście od 1993 roku zacząłem brać udział w Embrunman we Francji. Jest to wymagający wyścig po górach, gdzie na długim dystansie zwycięzcy w PRO ścigają się ponad 10 godzin. Zająłem tam najwyżej 2. miejsce. Ponad osiem razy na metę dotarłem w pierwszej dziesiątce.
Niestety start ten kosztował mnie dużo zdrowia, miałem małe dzieci i trudno było się dobrze przygotować do startów w PRO na Hawajach. Próbowałem w sezonie 96/97 ze słabym skutkiem. Więcej już nie chciałem. Życie.
Z racji tego, że IRONMANów było wówczas tak niewiele, na każdej z imprez można było spotkać przynajmniej pięciu zawodników z pierwszej dziesiątki mistrzostw świata z Kony. “Połówek” nie było prawie w ogóle. Jedyną, którą pamiętam, to Lubbok Texas. Było to całkiem inaczej, niż jest teraz.
Ostatni raz na Hawajach
Pożegnanie z Koną, a więc i ostatni start w triathlonie Zgliczyńskiego na Hawajach miał miejsce w roku 2006. Tym razem już jako amator. Był to wyścig, który z powodu zatrucia na długo zapadł w pamięć Polaka:
– Ja i wielu innych zawodników zatruliśmy się czymś w Honolulu. Z tego, co pamiętam dwa dni wcześniej przeszło tsunami i ścieki przedostały się do wody pitnej. Podczas roweru musiałem zejść z trasy i 5 razy skorzystać z toalet. Na pierwszych odcinkach biegu tylko szedłem. Po czterech km marszu z postojami na wc zszedłem z trasy.
Grzegorz Zgliczyński od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Wciąż startuje on w zawodach triathlonowych. Jest trenerem personalnym, który zajmuje się przygotowaniami triathlonistów oraz pływaków.
ZOBACZ TEŻ: Kona w liczbach – hawajskie rekordy wszech czasów
W 2005 startowala jako PRO Ewa Dederko(DNF)