Na igrzyskach w Paryżu Roksana Słupek napisała kolejny rozdział historii polskiego triathlonu. Zawodniczka zajęła 13. miejsce. Jak skomentowała swój start?
ZOBACZ TEŻ: Monika Belczewska o kwalifikacji paralimpijskiej: “Był moment, w którym sama nie wiedziałam co robić”
Roksana Słupek w Paryżu od samego początku pokazywała, że będzie liczyć się w walce o czołówkę. Z wody wyszła na 18. pozycji, na rowerze jechała jako jedna z liderek grupy goniącej obok Tylor Knibb, a na biegu w pewnym momencie zajmowała nawet 10. miejsce. Ostatecznie linię mety w stolicy Francji przekroczyła jako trzynasta zawodniczka. Co w wypadku polskiego triathlonu z pewnością nie jest pechową trzynastką. To najwyższy wynik, jaki Polacy osiągnęli w triathlonie.
„Chyba nigdy nie byłam tak obolała”
Po zawodach Słupek krótko skomentowała swój występ. Zapytana przez Filipa Szołowskiego o kilka słów odpowiedziała wprost: „jestem przeszczęśliwa”.
– Jak widzicie, założyłam okulary [przeciwsłoneczne], bo wyglądam na koszmarnie zmęczoną. Chyba nigdy nie byłam tak obolała po wyścigu. Myślę, że nadal jestem na naprawdę wysokiej adrenalinie, bo polscy kibice dostarczyli mi tyle radości i niesamowitych emocji, że trudno było zasnąć. I nadal tak jest. Czuję jakby to wszystko było jakimś snem – mówiła.
Po starcie Roksana Słupek spotkała się właśnie ze swoimi kibicami, którzy dopingowali ją w Paryżu. Jak mówił Filip Szołowski „hucznie przywitali Roksanę”.
– Ja po prostu czułam się non stop onieśmielona, jakby to wszystko było o kimś innym. Naprawdę brak słów, żeby opisać jakie to uczucie. Życzę każdemu, żeby to móc przeżyć – przyznała triathlonistka.
No i pieknie, tylko teraz tak, niewazne czy bys byla 13, 15, 23, 30 czy tam nawet 7. Trzymaj wokol siebie dobrych doradcow, bo tam nie brakuje oszołomów wokół Pztri, pamietaj o rodzinie, dbaj o swoja przyszlosc, mysl o zalozeniu rodziny, dzieci i co bedizesz robic za 10-15 lat, zeby nie skonczyc w fabryce tektury jako magazynierka, (nie majac nic do magazynierow)