Sebastian Kienle – „Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa”

Dla Sebastiana Kienle tegoroczny wyścig Ironman na Hawajach będzie specjalnym. Będzie to ostatni występ podczas Kony w jego zawodowej karierze. Co oznaczałaby druga wygrana na Hawajach?

Niemiec Sebastian Kienle będzie jednym z zawodników, który kolejny raz powróci na Konę. Profesjonalista będzie jednak startował ostatni raz. Zapowiedział, że w przyszłym roku zakończy karierę i chce startować na większym luzie.

Nie chodzi o to, że ja chcę przestać się ścigać na Konie, bo tego nie lubię. Ja po prostu już nie mogę. W pewnym momencie musisz zaakceptować, że nie będziesz już lepszy. Inni stają się lepsi. To będzie wzruszające. Myślę jednak dzisiaj, że wszystko zrobiłem, tak jak trzeba – powiedział.

ZOBACZ TEŻ: Ewa Susmarska: „Kona to nowy etap mojej sportowej przygody i nowy rozdział w życiu”

Wiele wspaniałych wspomnień

Kienle ma na koncie jeden tytuł mistrzowski. Wygrał wyścig na Hawajach w 2014 roku. Zajmował też tam miejsce na podium, bo ma łącznie 4 medale. Przyznaje, że jego wspomnienia często nie są związane z wygranymi wyścigami.

Nie pamiętasz właściwie wygranej w wyścigu. Nie jest to rzecz, która zostaje ci w głowie. To inne elementy. Patrzę więc na wszystkie swoje medale i trofea, te małe i duże – każdy przywodzi mi na myśl jakieś wspomnienia – wyjaśnia.

Zawodnik mówi, że podczas wyścigu na Hawajach mentalne aspekty odgrywają ogromną rolę, a wielu zawodników przegrywa też z wysoką temperaturą.

Wysoka temperatura i aspekty mentalne mają ogromne znaczenie. Tymczasem wiele osób przylatuje tutaj i mówi „wygram ten wyścig”. Potem idą, bo nie mają sił. Gdyby zajął miejsce w TOP5 byłbym naprawdę zachwycony – mówi.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Sebastian Kienle (@sebastiankienle)

Wsparcie rodziny doda mu siły

Po raz pierwszy na Hawajach Kienle będzie miał wsparcie swojej rodziny. Jego roczny syn Nino „zobaczy, czym zajmuje się tata”. Przed ostatnim hawajskim występem zawodnik czuje się znakomicie i mówi, że jego forma poprawiała się w drodze do zawodów.

Czuję, że jestem na dobrej ścieżce. To poniekąd wspaniałe, że zaczynając od niskiego poziomu, masz ten treningowy pęd, z którym przylatujesz na Konę. On jest czymś naprawdę przyjemnym. Kiedyś już to czułem. Wiem, jak to jest poprawiać małe elementy prowadzące do wielkiego finału. Jestem zadowolony z postępów. Wygrana na Konie byłaby cudowna. Musi się jednak zdarzyć wiele rzeczy, aby to nastąpiło. Nie powiedziałem ostatniego słowa.

Grzegorz Banaś
Grzegorz Banaś
Redaktor. Lubi Lionela Sandersa i nowinki technologiczne. Opisuje ciekawe triathlonowe historie, bo uważa, że triathlon jest wyjątkowo inspirującym sportem, który można uprawiać w każdym wieku. Fan dobrej kawy i książek Jamesa S.A. Corey'a.

Powiązane Artykuły

Śledź nas

18,455FaniLubię
2,502ObserwującyObserwuj
443SubskrybującySubskrybuj

Polecane