Czy były zawodowy kolarz, który ma za sobą start między innymi w Giro D’Italia, może zostać topowym profesjonalnym triathlonistą, który wystartuje w mistrzostwach świata? Tak ambitny plan ma Australijczyk Jimmy Whelan. – Kolarstwo szosowe jest brutalne i niebezpieczne. Chcę sprawdzić się w innym sporcie – mówi.
Po ośmiu latach zawodowego ścigania w kolarstwie szosowym Jimmy Whelan ogłosił przejście do triathlonu. Zawodnik trenuje od kilku miesięcy i już pod koniec marca wystartuje w kategorii pro podczas połówki w Geelong. Jest mocno zdeterminowany, bo chciałby już w tym sezonie awansować na mistrzostwa świata.
Od Giro do połówki w Marbelli?
Whelan w przeszłości startował dla takich drużyn jak Team BridgeLane, a jeszcze niedawno miał podpisany kontrakt z Q36.5 Pro Cycling Team, czyli drużyną startującą w dywizji UCI Professional Contintenal Teams. W 2018 roku wygrał mistrzostwa Oceanii do lat 23. Później wystartował między innymi w Giro d’Italia, a jego ostatnim sukcesem była wygrana jednego z etapów Volta a Portugal dwa lata temu.
Na początku listopada Whelan ogłosił w mediach społecznościowych, że kończy karierę kolarza szosowego. Podkreślał jego niebezpieczne strony, bo w ostatnich latach miał kilka wypadków. Mocno wpłynęło to również na jego psychikę.
– Nie jestem w miejscu, gdzie chciałbym być. Mentalnie i pod kątem wyników. Kolarstwo szosowe to piękny sport, który jest brutalny i niebezpieczny. Tutaj mam okazję być częścią innego sportu, który wygląda minimalnie tak samo fajnie, jak kolarstwo szosowe – powiedział.
Po jednym z wyścigów, gdzie Australijczyk ponownie zaliczył kraksę, zaczął zastanawiać się nad dalszym kierunkiem kariery. Wraz ze znajomymi zaczął szukać informacji o tym, jakie czasy w poszczególnych sportach mają profesjonalni triathloniści.
– Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać – stwierdził.
Będzie płynął z Samem Longiem?
Na razie treningi Whelana idą bardzo dobrze, a zawodnik w ostatnich miesiącach stara się pokazywać cały proces przygotowania do startów pro na swoim kanale YouTube. W listopadzie zeszłego roku przebiegł w Barcelonie 10 km w czasie 30:13. Wtedy chciał zrobić Sub 30, co uczynił już na początku grudnia (29:40). Sporo osób chwaliło jego postępy również w pływaniu.
– Trzy miesiące temu pływałem kilometr w czasie 2:20/100m. Teraz mogę bez problemu zrobić 1:30/100m. Krok po kroku – pisał zawodnik.
W połowie lutego Whelan wystartował w półmaratonie w Barcelonie. Tam po kilkunastu kilometrach musiał wycofać się przez problemy z Achillesem.
– Forma jest niezła, a wyścig był fajny. Niesamowicie biegło mi się tak długo w tempie 3 minut na kilometr. A jeszcze 14 tygodni temu biegłem w tym tempie może 2 kilometry.

W rozmowie z Tri247 Whelan powiedział, że kluczem do dobrych wyników będzie pływanie. Specjaliści twierdzą, że ma odpowiednią technikę, ale wie, że musi jeszcze popracować nad szybkością. Niektórzy sugerują, że mógłby płynąć blisko Sama Longa, a później mogliby wspólnie pracować na rowerze.
Czy taka wizja się spełni? Możliwe, bo Whelan chciałby uzyskać dziką kartę T100. Jego plany uwzględniają na razie kilka startów na dystansie 70.3. Zacznie pod koniec miesiąca w Geelong. Później uda się między innymi do Nicei i Aix-en-Povence. Głównym celem są mistrzostwa świata 70.3 w Marbelli. W swoich pierwszy triathlonowych zawodach w Melbourne (dystans olimpijski) zajął 3. miejsce.